środa, 27 lipca 2016

"Death Haunts Monica" ("La muerte ronda a Mónica" Hiszpania 1976, reż Ramón Fernández)



Hiszpańskie giallo. Początek ciekawy, akcja się fajnie zawiązuje i zdecydowanie chcemy wiedzieć co dalej. Niestety im więcej trupów tym wszystko się robi coraz mniej straszne aż do wyjaśnienia wyłożonego w czterech zdaniach na końcu, po których wygłoszeniu pojawia się na dodatek deus ex machina. Plusem jest naprawdę fajny, żwawy montaż. Dobrze się na to patrzy mimo że minęło już czterdzieści lat. Jest golizna - są cycki i kosmate bobry, jest kilka fajnych samochodów, muzyka daje radę i nie ma krwi. Mimo trochę słabej końcówki w sumie mi się podobało - głównie dlatego że intryga jest klarowna i wartka, co nie zawsze stanowi mocną stronę europejskich thrillerów tamtej eopki.

http://www.imdb.com/title/tt0074930/

niedziela, 24 lipca 2016

"Miasto, które bało się zmierzchu" ("The Town That Dreaded Sundown" USA 1979, reż Charles B. Pierce)



Fajny, oldskoolowy thriller o mordercy grasującym w pewnym sennym miasteczku na granicy Texasu i Arkansas. Mówiąc najkrócej - udana rzecz. Jest odpowiednia atmosfera narastającego strachu, jest młodzież ignorująca zalecenia dorosłych, niby wiemy kiedy szaleniec kogoś dopadnie ale okazuje się to nie do końca oczywiste. Najfajniejsza ze wszystkiego była chyba jego maska - klasyczny worek z wyciętymi dziurami - prosty a jakże złowrogi środek. Bardzo mi się też podobało to jak opowieść się kończy no ale z oczywistych względów nie pisnę na ten temat ani słówka. Wiem że kilka lat temu powstał remake i nie wykluczam, że któregoś dnia dam mu szansę.

http://www.imdb.com/title/tt0075342/

"Coś za mną chodzi" ("It Follows" USA 2014, reż David Robert Mitchell)



Na tyle fajne, że byłem pewien że to remake jakiegoś japońskiego filmu o duchach, który gdzieś mi umknął. Mówiąc najprościej: pewna dziewczyna spotyka chłopaka, dochodzi między nimi do zbliżenia w wyniku czego za dziewczyną zaczyna chodzić sprawiająca bardzo nieprzyjemne wrażenie zjawa. Wiadomo, że trzeba się będzie tej zjawy jakoś pozbyć, imając się rozmaitych sposobów. I fajnie. Ogląda się to dość przyjemnie, mroku jest odpowiednia ilość, duch straszny jak trzeba i nawet fakt, że nastolatki nikogo nie informują o sprawie jakoś niewiele przeszkadza. Akcja niby nie pędzi do przodu, wręcz można powiedzieć że momentami jest sennie, ale kiedy trzeba pojawia się napięcie. Ogólna atmosfera jest bardzo na plus. Oprócz tego bardzo mi się podobało to, że czas akcji jest raczej nieokreślony - gdy młodzież ogląda czarno biały film w starym kineskopowym telewizorze jedna z dziewcząt czyta książkę z ultranowoczesnego, dizajnerskiego czytnika. Końcówka też w porządku, nawet było nieco gęsiej skórki. Warto.

http://www.imdb.com/title/tt3235888/

"Marsjanin" ("The Martian" USA / Wielka Brytania 2015, reż Ridley Scott)



To jeden z tych filmów, na które warto iść do kina ale nie warto płacić za bilet. Rzeczywiście, ukryć się nie da że przepięknie to wszystko zrobione. Kosmiczne pejzaże, obracające się pojazdy - pan Ridley Scott potrafi nam to pokazać i jego umiejętności cieszą nasze oko w zasadzie przez całą projekcję. Kłopot jednak w tym że po prostu nie jest to zbyt porywająca historia. Całość znów trwa strasznie długo (prawie dwie i pół godziny) a już po jakichś sześćdziesięciu minutach seansu doskonale wiemy czego się spodziewać i jak to wszystko się skończy. No niestety. On idzie, jest bardzo mądry i stawia czoła przeciwnościom losu, oni się denerwują a na koniec... No wiadomo co na koniec. Bonusowe punkty dla szczecińskiej firmy, która dostarczyła te kopulaste namioty - dobra robota!

http://www.imdb.com/title/tt3659388/