czwartek, 31 maja 2018

"Rozgrywka" ("The Score" USA / Niemcy 2001, reż Frank Oz)



Jest De Niro, jest Marlon Brando i młody Edward Norton. Powinno być dobrze, prawda? Wszystko idzie w sumie nieźle. Jest plan napadu, jest ekipa, są drobne trudności, które oczywiście trzeba pokonać. Takie klasyczne kilku lub kilkunastominutowe połykacze czasu i scenariusza. W końcu ma miejsce szykowany skok. Jest świetnie aż do pewnego momentu, mianowicie tego, w którym Norton zaczyna krzyczeć. Do tej pory, to znaczy prawie do samego końca, był świetny (szczególnie gdy udawał niepełnosprawnego) aż tu nagle miauczy jak rozczarowany nastolatek. Absolutnie mi to nie siadło. Nie wiem czy to naumyślny zabieg ale zepsuło mi to odbiór. Rozbiło całe napięcie i zostawiło kiepskie wrażenie odnośnie całości. Ale może się po prostu czepiam i to jest przyzwoity film? Jeśli komuś nie przeszkodzi tak bardzo jedna scena to spokojnie można obejrzeć.

https://www.imdb.com/title/tt0227445/

"Wykonać Wyrok" ("The Hit" Wielka Brytania 1984, reż Stephen Frears)

poniedziałek, 28 maja 2018

"W Upalną Noc" ("In the Heat of the Night" USA 1967, reż Norman Jewison)



Perełka. Absolutnie znakomite. Oto pewnej nocy w pewnym miasteczku w Missisipi pojawia się trup. Jest to kłopot ponieważ nieboszczyk miał otworzyć w miasteczku fabrykę. Chwilę później pojawia się Murzyn. Dla mało bystrych południowców, trup i Czarny muszą oznaczać jedno więc facet szybko zostaje aresztowany. Jak się chwilę później okazuje typ jest w mieście przejazdem a pracuje w Filadelfii jako policjant - ekspert od zabójstw. No i się zaczyna. To jak znakomity jest Sidney Poitier umyka wszelkim kategoriom. Ze stoickim spokojem znosi wszystkie rasistowskie docinki i robi swoje, raz po raz udowadniając małomiasteczkowym glinom jak słabo znają się na swojej robocie. Grzeczny, spokojny i elegancki. Może zakręty akcji nie są zbyt gwałtowne ale i tak jest bardzo ciekawie w zasadzie do samego końca. Postać szeryfa - pieniacza też fajna ale jednak to Śledczy Tibbs nakrywa tu wszystkich czapką. Do tego fajna muzyka. Naprawdę świetne kino. Mucha nie siada.

https://www.imdb.com/title/tt0061811/

"Giants and toys" ("Kyojin to gangu" Japonia 1958, reż Yasuzô Masumura)



Czasami myślę, że ja chyba jednak przesadzam z tym oglądaniem wszelkich japońskich filmów jak leci. Tym razem akcja dotyczy rywalizacji trzech firm produkujących cukierki. Bohaterem jest jeden z garniturów odpowiedzialny za marketing. Jego pomysł na podniesienie sprzedaży to zatrudnienie szczerbatej (sic!) modelki, która ma być twarzą najnowszej kampanii. Do tego chłopak flirtuje ze swoją odpowiedniczką z konkurencji i stara się od niej dowiedzieć cóż takiego oni mają w zanadrzu. I w zasadzie tak wygląda ten film. Wszystko to się wydawało dość dziwne - zaczynając od tasiemek obrazujących wzrosty i spadki sprzedaży, przez postać nie mającego skrupułów przełożonego po kapryśną i wręcz nieco głupawą gwiazdeczkę modelkę. Nie należy jednak zapominać, że to kino obrazujące korporacyjne gierki na drugim krańcu świata i to sześćdziesiąt lat temu. Tylko z tego powodu wydało mi się, że warto na to popatrzeć ale nie mogę powiedzieć, żeby był to szczególnie porywający seans. Ciekawe - na pewno do jakiegoś stopnia. Czy to dobry film? Nie wiem.

https://www.imdb.com/title/tt0051834/

"Sand Castle" (USA 2017, reż Fernando Coimbra)

 

Trzeci z rzędu film jaki oglądam na Netflixie i trzeci raz mam poczucie, że nic by się nikomu nie stało gdyby ten film nigdy nie powstał. Jeśli miałbym ocenić to dałbym być może 5, maksymalnie 6/10. Jakoś skutecznie mnie to zniechęca do oglądania kolejnych proponowanych mi przez ten serwis produkcji. Niby wszystko poprawnie zrobione ale zdecydowanie czegoś brakuje i zdecydowanie mam poczucie że jednak szkoda było czasu. Tym razem jest o chłopcu, który jedzie na wojnę do Iraku. Kolejny raz niestety za bardzo o nic nie chodzi. Najpierw jest kilka momentów rozwałki a potem żołnierzom zostaje przydzielona misja, która, ze względu na istniejące okoliczności, nie ma jak być spełniona. Że niby znów bezsens wojny tylko, że tym razem w takiej raczej mikro skali. Jest trochę strzelania i jest zwęglony trup. Niestety nie potrafię powiedzieć o czym, tak w dwóch słowach, jest ten film. Można popatrzeć jak się lubi wojenne kino ale zupełnie nie trzeba.

https://www.imdb.com/title/tt2582576/

środa, 23 maja 2018

"Ładunek" ("Cargo" Australia 2017, reż Ben Howling + Yolanda Ramke)

 

Kolejna wariacja na temat zombie apokalipsy. Znów jest jakiś bliżej nieokreślony wirus, na którego nie ma mocnych i weź tu się teraz bohaterze odnajdź w zaistniałej rzeczywistości. Bohaterem jest ojciec, matka zostaje zarażona na początku a ich mała córeczka to chyba tytułowy Ładunek. Wędrują sobie przez piękny australijski busz szukając rozwiązania swojej sytuacji, trafiają na rożnych ludzi, którzy na różne sposoby odnajdują się w tej postapokaliptycznej sytuacji. Najciekawsze jest oczywiście to co robią Aborygeni, chociaż miałem nadzieję na więcej - więcej magii albo jakiegoś szamanizmu, nie wiem sam. Niestety znów czegoś mi brakowało. Miałem wrażenie że bohaterowie nie wiedzieć po co kręcą się w kółko, że nic mądrego i tak nie będą w stanie wymyślić, że podejmowane przez nich decyzje nie do końca trzymają się kupy, że jedyna w miarę sensowna szansa została bez sensu zaprzepaszczona. Końcówka owszem nie jest jakaś kompletnie wydumana ale też nie jest niczym spektakularnym. Film o przeciętnym facecie w trudnej sytuacji. Ładne dla oka ale i nieszczególnie porywające.

https://www.imdb.com/title/tt3860916/

"Beasts of No Nation" (USA 2015, reż. Cary Joji Fukunaga)



Film o wojnie w bliżej nieokreślonym afrykańskim kraju i o tym jak się w niej wykorzystuje dzieci. Bohaterem jest Agu, który dość szybko traci rodziców i trafia do militarnej organizacji ganiającej po lasach i siejącej okrucieństwo w okolicy. Co fajne? Sporo pięknych obrazków z zieloną Afryką. Kilka dobrze nakręconych, zmontowanych i udźwiękowionych mocnych scen, na przykład ta z morderstwem inżyniera. W ogóle sceny walk w odpowiedni sposób tworzą poczucie zagrożenia, zarówno dźwiękiem jak i obrazkiem. Postać szefa niezła, opowieść w porządku, dialogi całkiem niezłe, bardzo fajnie te dzieciaki śpiewają i wyglądają. Z drugiej strony czegoś mi jednak brakowało - w sumie to dosyć sztampowe kino o tym jak wojna jest okrutna i jak okrutni są głupi dorośli wobec dzieci. Do tego końcówka taka, jakiej w sumie możemy się od początku spodziewać. Niby wszystko fajne, porządnie zrealizowane, całkiem ciekawe ale jednak czegoś mi zabrakło żebym mógł powiedzieć, że mi się autentycznie podobało. Drugi raz pewnie by mi się nie chciało obejrzeć.

https://www.imdb.com/title/tt1365050/

poniedziałek, 21 maja 2018

"Aleja Potępionych" ("Damnation Alley" USA 1977, reż Jack Smight)



Słabe i nudne. Najpierw jest z grubsza nakreślona trzecia wojna światowa a potem zmiana klimatu i grupa nijakich postaci gdzieś jedzie nie wiadomo po co. W trakcie drogi, mimo karkołomnych starań scenarzysty i reżysera nie dzieje się nic ciekawego. Chłopiec wciąż się głupkowato uśmiecha a szef wciąż udaje twardego. Kończy się tak, że mogłoby się w ten sposób równie dobrze skończyć pół godziny wcześniej lub później. Nie ma tu nic godnego uwagi. Może stylizacja na retro-postapo jest nieco zabawna ale uśmiechu starczy nam na pierwszych pięć minut projekcji. Potem już słabo i nudno. Nazwisko Zelaznego w napisach nie pomaga. Omijać szerokim łukiem.

https://www.imdb.com/title/tt0075909/

"Strażnik" ("The Sentinel" USA 2006, reż Clark Johnson)



Michael Douglas, Kim Basinger, Kiefer Sutherland i Eva Longoria to w sumie dość dobra obsada. Intryga też całkiem, całkiem. Rzecz się dzieje na najwyższym szczeblu władzy - panowie są ochroniarzami pary prezydenckiej, Kim to Pierwsza Dama a Eva rozpoczyna pracę jako agentka - i w sumie tyle wystarczy. Wiadomo, że z chwili na chwilę sytuacja się będzie zagęszczać, że pojawią się kolejne niespodzianki, to i owo wyjdzie na jaw i że koniec końców, ponieważ to Hollywood, to wszystko się skończy jak na Hollywood przystało. Fajnie się patrzy na cała rutynę ochroniarzy, na to jak każde wyjście do kibla jest sprawdzane, jak wszyscy są skomunikowani ze sobą, jak to całe chronienie prezydenta w ogóle jest zrobione. Może to nie jest jakiś super najlepszy film, może od pewnego momentu wszystko już będzie oczywiste, ale nie mogę powiedzieć, żebym się szczególnie nudził. Przy odpowiednim nastawieniu można sobie odpalić i dla rozrywki obejrzeć. Żaden sztos ale nawet daje radę.

https://www.imdb.com/title/tt0443632/

piątek, 11 maja 2018

"Dunkierka" ("Dunkirk" USA 2017, reż Christopher Nolan)



Podobało mi się i bardzo żałuję, że nie oglądałem na wielkim ekranie z porządnym kinowym dźwiękiem. Bo naprawdę przyznać trzeba że dźwięk robi tu ogromną robotę. Wciąż podskórnie czujemy zagrożenie. Nie ma chwili spokoju od samego początku. Świetnie to jest obmyślone, także dlatego, że w filmie w zasadzie nie widzimy przeciwnika. Jest niebezpieczeństwo ale przeciwnik nie ma twarzy. Ewakuacje z Dunkierki śledzimy obserwując w zasadzie trzy wątki: jakiegoś młodego żołnierza, wyprawę ojca przez kanał La Manche i misję pilota, którym jest Tom Hardy. W sumie z grubsza wiadomo co się będzie działo, fabularnych niespodzianek raczej nie uświadczymy. Patrzyło mi się na to bardzo dobrze. Podniebne walki na terkoczące karabiny maszynowe - super! Zdjęcia na morzu - bardzo fajne. Sam sobie to zepsułem nie oglądając w pełnej krasie. Dobre.

https://www.imdb.com/title/tt5013056/

sobota, 5 maja 2018

"All Quiet on the Western Front" (USA / Wielka Brytania 1979, reż Delbert Mann)

 

No jednak nie. Niestety nie widziałem starego oryginału a trafił mi się film z 1979 roku, w momencie gdy miałem sporo czasu żeby przez niego przebrnąć. I jednak mi się nie podobało. Za długo, za wolno, za mało emocjonująco. Jasne są chwile grozy i ataki gazem i szczury łażą po trupach i parę innych ładnych zdjęć bo to w końcu film o Pierwszej Wojnie Światowej. Ale narracja się mocno wlecze, co dodatkowo podkręca głos bohatera filmu sączący się co jakiś czas spoza kadru. Po prostu jest nudnawo. Ernest Borgnine już wtedy był starym wygą i weteranem. Ian Holm też bardzo w porządku (wąs!). Poza tym to cieszę się, że zmęczyłem to do końca gdy miałem okazję dzięki czemu jestem pewien, że ten film źle zniósł próbę czasu. Koniecznie muszę obejrzeć wersję z 1930-stego roku.

https://www.imdb.com/title/tt0078753/

piątek, 4 maja 2018

"Asfaltowa dżungla" ("The Asphalt Jungle" USA 1950, reż. John Huston)



Elegancko i klasycznie. Jest do zrobienia napad ale zanim on w ogóle ruszy z miejsca, to jesteśmy pewni, że sekundę po nim wszyscy rzucą się sobie do gardeł. Na dodatek dochodzi do kilku nieprzewidzianych wydarzeń, które dodatkowo wszystko komplikują. Bardzo mi się podobał zestaw postaci, z głównym autorem całego planu - eleganckim, staromodnym przestępcą na czele. Każdy był tu naprawdę jakiś, nawet bankrutujący emeryt z wiecznie rozbawioną, naiwną miną spokojnie mnie kupił. Natomiast słodka idiotka Marilyn Monroe to po prostu sama esencja słodkiej idiotki. Nie wiedziałem, ze tak się da. Świetna. Może dziś niektóre sceny czy zachowania wydadzą się dziwne ale zdecydowanie trzeba oglądać takie filmy. Bardzo dobre.

https://www.imdb.com/title/tt0042208/