środa, 21 lipca 2010

"Oko proroka" (Polska / Bułgaria 1984, reż Paweł Komorowski)



Oglądałem to lata świetlne temu jak byłem mały i pamiętałem że "Oko Proroka" wzbudzało we mnie jakiś lęk. Jak na fana filmów grozy przystało postanowiłem do niego powrócić żeby sprawdzić czego będąc dziecięciem się tak bałem. No i muszę przyznać że wcale się sobie nie dziwię. Mimo tego że jest to opowieść o mniej więcej dziesięcioletnim chłopcu kierowana do młodej publiczności (dozwolone od dwunastu lat) to mnóstwo tu cierpienia, mroku, złych, agresywnych i gwałtownych postaci (obowiązkowo odzianych w czerń) i wszędzie czyhających zagrożeń. Dzisiaj ogląda mi się to całkiem fajnie - sporo się dzieje, jak na film przygodowy przystało, owszem czasami to nieco wszystko naiwne no ale nie należy zapominać dla kogo to zrobione. Czuć mocno krajowym oldskólem, gdzie kolory są żadne a dźwięk też do niczego ale jakoś udało mi się na to przymknąć oko na tyle że, mimo że to w zasadzie produkcja dla dzieci to seans uważam za bardzo udany.

http://www.imdb.com/title/tt1499286/

"Macao" (USA 1952, reż Josef von Sternberg)



Bardzo fajne. Robert Mitchum i Jane Russell są mówiąc najogólniej wplątani w przemyt diamentów i oboje igrają z lokalnym szefem mafii na tle azjatyckiej scenerii. Oczywiście główny bohater to taki sympatyczny cwaniak z niejasną przeszłością i manierą Philipa Marlowe'a, w którym wszystkie się podkochują, ale tylko jednej uda się spędzić z nim emeryturę. Wydaje mi się że ktoś mógłby powiedzieć, że pachnie tu zrzynką, nie brakuje tanich klisz i że wszystko jest sztampowe podczas gdy dla mnie mamy raczej trzymanie się atrakcyjnej konwencji cinema noir, w której niektóre postacie czy relacje muszą być właśnie takie a nie inne. Koniecznie należy też napomknąć że ostatnie zdanie jakie pada w filmie to dla mnie absolutne mistrzostwo. Tylko dla niego warto oglądać, skądinąd całkiem dobrą całość.

http://www.imdb.com/title/tt0044863/

"Django Kill... If You Live, Shoot!" ("Se sei vivo spara" Włochy / Hiszpania 1967, reż Giulio Questi)



Tak się jakoś złożyło że trafił się do obejrzenia spaghetti western i muszę przyznać że seans (choć na raty z powodu Mistrzostw Świata) był całkiem udany. Może nie umieram z zachwytu ale nie powiem że mi się nie podobało. Najfajniejsza w filmie jest jak nie trudno się domyślić muzyka ale fajny jest też sam klimat - pot, gorąc i ludzka podłość to obowiązkowe punkty programu. Plus oczywiście niespełnione uczucia, zrabowane złoto i zdzieranie skalpu. Przeczytałem że angielski tytuł jest taki naumyślnie żeby się podpiąć pod sukces filmu "Django", z którym ten nie ma nic wspólnego. Trudno, wygląda na to że mam kolejny western w kolejce do obejrzenia.

http://www.imdb.com/title/tt0062082/