piątek, 23 września 2016

"The Magnificent Seven" (USA 2016, rez Antoine Fuqua)



Da się obejrzeć choć kasku nie zrywa. Uproszczony rimejk rimejku solidnie podlany polityczną poprawnością (w składzie są obowiązkowo: Czarny, Żółty, Czerwonoskóry i Latynos). Z oryginału został w zasadzie tytuł, zarys intrygi i japońskie nazwiska w napisach. Brak tu jakichkolwiek dylematów, przemyśleń czy nawiązań do, na przykład, sytuacji społecznej. Samo sklejanie bandy wydaje mi się nieco na siłę - okej złożyć ekipę może się da, ale nie wierzę że taka naprędce skrzyknięta zbieranina skoczy w ogień jeden za drugiego, bo niby w imię czego? Nie dowiadujemy się do samego końca. Szkoda też, że za mało zostało z tych postaci wyciśnięte. Każdy z nich mógł wnieść nieco więcej charakteru jednak od początku do końca pod wieloma względami jest raczej płyciutko i zostawiło to u mnie spory niedosyt. Z drugiej strony wiadomo - piękne pejzaże, bardzo przyzwoity Denzel Washington i zaiste malownicze strzelaniny. Tak zwany "Współczesny Widz" będzie zadowolony bo nie ma tu za dużo rozkminek za to są ładne obrazki i rozpierducha na całego.

http://www.imdb.com/title/tt2404435/

wtorek, 20 września 2016

"Train to Busan" ("Busanhaeng" Korea Południowa 2016, reż Sang-ho Yeon)



Bardzo przyzwoity film o zombie. Tym razem akcja się toczy w pociągu jadącym przez ogarniętą epidemią Koreę. Nie mamy za bardzo wyjaśnienia skąd to się wzięło i w sumie to nieistotne. Opowieść jest o zapracowanym ojcu, który zbyt rzadko widuje córkę, która właśnie chce pojechać do mamy na swoje urodziny. W związku z tym, klasyczny motyw "odcięci od świata vs zagrożenie" jest rozegrany w eleganckich wagonach w towarzystwie całkiem fajnie dobranego, składu - kobieta w ciąży i jej umięśniony facet, drużyna baseballowa, żul, Wysoko Postawiony Samolubny Kawał Drania i jeszcze kilka osób. Zombie są bardzo udane - szybkie, odpowiednio ucharakteryzowane, dzikie i wściekłe szarpią i gryzą a krew chlapie. Jasne, przyczepiłbym się do kilku momentów, które sprawiały że akcja spowalniała (zbyt długie wymiany spojrzeń mające uwypuklać emocje raczej nie są na miejscu kiedy wszystko się wali bohaterom na głowy a do tego gonią ich umarlaki) ale prawda jest taka, że nie zepsuły mi one odbioru całości. Na osobne zdanie zasługuje scena gdzie tłum zombich jest wleczony za lokomotywą tworząc z ciał swojego rodzaju dywan, po którym pełzną kolejne. Super. Końcówka też fajna.

http://www.imdb.com/title/tt5700672/

poniedziałek, 19 września 2016

"Bitwa o Ardeny" ("Battle of The Bulge" USA 1965, reż Ken Anakin)



Typowy, wojenny, długaśny film jakie produkowano 50 lat temu: sporo nakręcono w studio, sporo obrazków z pięknymi czołgami i wybuchami no i oczywiście sporo cyrkowo upadających "zabitych" statystów. Trochę mnie gryzło to, że akcja toczy się przecież w grudniu a pogoda, mimo śniegu tu i ówdzie, wyglądała na raczej wczesną jesień - zbyt ciepło im wszystkim, zbyt wiele słońca i zbyt wiele pyłu podnosiło się spod czołgowych gąsienic. Intryga dość prosta - z jednej strony chorobliwie ambitny, wielbiący wojnę niemiecki dowódca, z drugiej amerykański ex-glina z przeczuciem, któremu nikt nie wierzy. A nad jednym i drugim niezbyt realistycznie myślący przełożeni. Nic czego byśmy nie znali, szczególnie że każdy (każdy?) wie jak to się wszystko skończyło. W bonusie Henry Fonda, Charles Bronson i Telly Savalas. Oglądało się nawet fajnie ale też bez jakiegoś obgryzania paznokci. Odhaczone, następny proszę.

http://www.imdb.com/title/tt0058947/

niedziela, 11 września 2016

"Żmije" (USA / Kanada 2008, reż Bill Corcoran)



Powiedzieć że to złe to jak nic nie powiedzieć. Jeden z gorszych filmów jakie w życiu widziałem a umówmy się, trochę tego było. Niedobrzy i chciwi ludzie przeprowadzają eksperymenty i ponieważ są tak strasznie źli to sytuacja wymyka się spod kontroli. Efektem tego wyspę, na której znajduje się laboratorium opanowują zmutowane i krwiożercze, tanio wyrenderowane, żmije. Nie ma tu ani jednej postaci, która zachowywałaby się minimalnie sensownie. Przez scenariuszowe dziury mogłoby przejść stado słoni. Napięcie jest zerowe. Intryga całkowicie przewidywalna. Zawsze mnie dziwi że ktoś na coś takiego dał i ktoś za coś takiego wziął pieniądze. Niesamowite.

http://www.imdb.com/title/tt1152403/

"Czekista" ("Chekist" Rosja 1992, reż Aleksandr Rogozhkin)



Straszne. Nie w ten sposób że są duchy albo jakieś bieganie po ciemnych bagnach. Nic z tych rzeczy. Straszne bo tak było naprawdę. Główny bohater jest, jak wskazuje tytuł, czekistą. Jego praca polega na masowym skazywaniu ludzi na śmierć za błahostki typu pokrewieństwo z kimś, kto kiedyś prowadził sklep. Jest prokuratorem, sędzią i katem. Wszystko przebiega taśmowo, do tego stopnia, że chłopaki czekiści robią sobie dowcipy podsuwając na listy skazańców nazwiska swoich kolegów i patrzą kto się zorientuje(!). Codziennie gdy wychodzi z pracy mija go ciężarówka trupów - znak dobrze wykonanej roboty. Do tego wciąż słyszymy jego rozmyślania na temat istoty rewolucji i tego w jaki sposób uzasadnia swoje codzienne działanie, szczególnie że osoby z najbliższego otoczenia szczerze go nienawidzą. Przerażająca jest systemowość i podejście egzekutorów. Widzimy z bliska na czym polegał komunistyczny terror. Bardzo dobra i bardzo mocna rzecz.
Krwi niewiele ale przemysłowe stosy trupów zdecydowanie zasługują na dwie krople.

http://www.imdb.com/title/tt0103949/