środa, 29 października 2008

"Conquest" (Włochy / Hiszpania / Meksyk 1990, reż. Lucio Fulci)


Arcykicha. Rozochociłem się poprzednim filmem Lucio Fulciego i od razu obejrzałem następny. Sam nie wiem co o tym sądzić. Wszystko się dzieje w bliżej nieokreślonej fantastycznej rzeczywistości gdzie ludzie chodzą ubrani w skóry i mieszkają w jaskiniach. Ciężko powiedzieć o czym jest ten film ponieważ fabuła jest w zasadzie szczątkowa. Młodzieniec dostaje łuk i idzie z nim w świat szukać przygód. Nic więcej. Wszystko co się później dzieje nie ma kompletnie sensu. Moment, w którym jednego z bohaterów ludzie-pajęczyny zrzucają ze skały do morza (uprzednio go ukrzyżowawszy ma się rozumieć) po czym zostaje on uwolniony przez delfiny przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. W pewien perwersyjny sposób nawet mi się to podobało - jest krew i żywe trupy, więc to już coś o wiele lepszego niż oglądanie dowolnej komedii romantycznej z Meg Ryan. Klejnot dla koneserów kaszany.

http://www.imdb.com/title/tt0085356/

"Demonia" (Włochy 1990, reż Lucio Fulci)


Nareszcie! Od dłuższego czasu miałem ochotę na coś krwawego i się udało. Grupa archeologów jedzie na Sycylię gdzie badają miejscowe ruiny, w których oczywiście kryje się pradawna tajemnica. Mamy tu wszystko czego trzeba: aktorkę grająca głównie przerażenie, kościotrupy, mroczne katakumby i duchy. Zdecydowanie najlepsza scena to ta gdzie faceta rozrywa na pół - piałem przy niej z zachwytu. Lucio zrobił kilka o wiele lepszych horrorów - film momentami się nieco nie trzyma kupy, wątki się gubią a dialogi są drewniane jednak i tak zapewnił mi mnóstwo radochy, przecież nie oglądałem go dla dialogów.

http://www.imdb.com/title/tt0094997/

wtorek, 28 października 2008

"Ślepa ulica" ("Fim da Linha" Brazylia 2008, reż Gustavo Steinberg)



Ostatni film na tegorocznym festiwalu na szczęście okazał się rewelacją. Przezabawna opowieść na poważny temat. Chodzi generalnie o to, w jak różny sposób różni ludzie traktują pieniądze. Od Indian, którzy odmawiają tańca deszczu bo od tysiąca lat im nikt za to nie zapłacił, po kongresmena (Rubens de Falco! Ktoś go pamięta?), który twierdził, że zdobył majątek ponieważ 1113 razy (lub coś koło tego) wygrał na loterii. Nawet jak ktoś nie będzie chciał zgłębiać tematu i zastanawiać się po filmie nad materialnymi aspektami życia to i tak się wybawi.

http://www.imdb.com/title/tt1183901/

"8 w poziomie" (Polska 2008, reż. Grzegorz Lipiec)


Fajny. Lubie filmy robione przez Sky Piastowskie i ten też mi się podobał. Tym razem intryga jest kryminalna a dzieje się w niedalekiej przyszłości (w kinie największą wesołość wzbudzały chyba pojawiające się tu i tam banknoty z Kaczyńskim). Rzeczywistość bardzo udanie pokazana, gra aktorska w porządku, sporo niedopowiedzeń połączonych z momentami nerwową pracą kamery wzmaga poczucie tajemnicy i skutecznie sprawia że widz bacznie patrzy co się będzie dalej działo. O to chodzi.

-> kolejny film, którego istnienia imdb jeszcze nie uznaje.

środa, 22 października 2008

"Zakręcona Historia" ("Freaky Useless Spicy Story" Indie / Kanada 2007, reż Kalpesh Cl Patel)



Chyba najbardziej pasującym do tego filmu przymiotnikiem będzie "niecodzienny". Teoretycznie jest to sensacyjna komedia, gdzie akcja toczy się wokół kradzieży diamentu, wzięta w nawias i pokazana jako propozycja scenariusza złożonego wielkiemu, znudzonemu producentowi przez reżysera. Nie należy jednak zapominać o tym że wszystko jest swoistym hołdem dla Bollywoodu i czasami film wprawia w niemałe osłupienie a niektórych na pewno w zażenowanie. Momentami bardzo śmieszne, momentami przedziwne jednak z kina wyszedłem ubawiony. Raz na jakiś czas koniecznie należy coś takiego obejrzeć.

-> na imdb póki co film nie istnieje

"Sleep Dealer" (USA / Meksyk 2008, reż Alex Rivera)



Jak dla mnie to kawał porządnego cyberpunku. Jest wszystko czego trzeba - niedaleka przyszłość, praca w wirtualu, wszechwładne korporacje, sporo fajnych rozkminek typu zamknięta na dobre granica między USA a Meksykiem. Nie jest to film z gatunku tych co odmienią czyjeś życie, ale zdecydowanie uważam że to kawał dobrego rozrywkowego kina, szczególnie dla fanów różnych odmian Science Fiction. Wartka, trzymająca się kupy intryga, ładnie nakręcone, wszystko naprawdę w porządku chociaż bez jakichś oszałamiających fajerwerków. Lubię to że można nakręcić fajny film SF bez nadmiernego używania komputera do tworzenia odjechanych światów czy szalonych efektów. Udana rzecz.

http://www.imdb.com/title/tt0804529/

"Miłość i inne zbrodnie" ("Ljubav i drugi zlocini" Niemcy / Serbia 2008, reż Stefan Arsenijevic)



Do trzech razy sztuka - pierwsze dwa filmy na tegorocznym festiwalu mnie rozczarowały, trzeci był naprawdę fajny. Rzecz się dzieje chyba w Belgradzie a akcja się rozgrywa między pomocnikiem drobnego gangstera a dziewczyną, która chce od gangstera i w ogóle z Serbii uciec. Bardzo fajna opowieść i nawet to że wszędzie dookoła jest maxymalny syf, szarzyzna i beznadzieja też jest w tym filmie fajne bo doskonale tworzy klimat. Właśnie się zorientowałem, że nawet mimo generalnie depresyjnej atmosfery, mnie ten film nie zdołował co uznaję za kolejny plus. Podobało mi się.

http://www.imdb.com/title/tt0944958/

"Żniwa" ("Harvest" Saint Lucia 2008, reż Nicolas Jolliet)



Moje nieustanne dążenie do oglądania filmów z krajów, które z filmowej produkcji nie słyną sprawiło, że wybrałem się na "Żniwa". No i niestety znów lipa. Całą historię gościa, który sadzi marihuanę a potem ją hurtowo sprzedaje żeby się wyrwać z Karaibów dałoby się opowiedzieć w max 20 minut, jednak tutaj rzecz jest przeplatana zapisem koncertu dość słabej kapeli (w której zresztą gra główny aktor i współscenarzysta filmu). Amatorszczyzna po całości, dużo kiepskich piosenek z irytującą wokalistką i to w momentach gdy się ma nadzieję na rozwój akcji. Kilka zabawnych scen jest, głównie pod koniec filmu. Za plus uznałbym tez mnóstwo ujęć pełnych wielkich, pięknych roślin. Rastafari!

http://www.imdb.com/title/tt1182896/

piątek, 17 października 2008

"Jeniec" ("Plennyj" Rosja / Bułgaria 2008, reż Aleksei Uchitel)



Pierwszy film Warszawskiego Festiwalu w tym roku i od razu lipa. Jak dla mnie film o niczym. Ruscy porywają Czeczeńca żeby miec przewodnika w góach. No i chyba zamiar był taki że ma się wytworzyc jakaś więź między nimi, niestety nic z tego. Nie można tego też nazwac filmem wojennym mimo tego, że akcja ma miejsce podczas wojny w Czeczenii i biorą w niej udział żołnierze i bojownicy. Idą, idą i nic z tego nie wynika. Plus dużo patrzenia przez snajperkę i irytujących rozmazanych obrazów podczas gdy biegną.

http://www.imdb.com/title/tt1252512/

czwartek, 9 października 2008

"Ossessione" (Włochy 1943, reż Luchino Visconti)



Fajne chociaż dziwne. Obejrzałem ponieważ przeczytałem o tym gdzieś na liście klasycznych filmów noir. Nie moge powiedziec że jest zły ale jakoś chyba nie do końca do mnie trafił. Niby napięcie jest ale nigdy, jak dla mnie, naprawdę nie osiąga zenitu. Zachowanie postaci też jest w mojej opinii dośc umowne. Historia, w zasadzie romansidło (on ją poznaje, zakochują się po czym zabijają jej męża), trzyma się kupy i może chodzi o to że wtedy (1943) taki film był mrożacy krew w żyłach i ludźmi targały takie emocje, jednak mimo tego, że to dobra rzecz czegos mi brakowało.

http://www.imdb.com/title/tt0035160/

środa, 8 października 2008

"I Married a Strange Person" (USA 1997, reż Bill Plympton)



Świetne. Film o tym jak jeden pan przypadkowo, oglądając telewizję posiadł specjalna moc, która umożliwiała mu realizowanie jego fantazji. Pełne humoru typowego dla Plymptona - zabawne jest wszystko - pomysł, ogólna intryga i to co po kolei się dzieje w każdej scenie, rysunki i piosenki (chociaż na ogół nie znoszę piosenek w filmach). Dużo rewelacyjnych scen, szczególnie rozwaliła mnie ta, gdzie bohater wydłubywał sobie brud zza paznokcia - genialne!

http://www.imdb.com/title/tt0119346/

"Rambo" (USA 2008, reż Sylvester Stallone)


Oglądałem w kinie z drugiego rzędu i krew na mnie chlapała. Liczba trupów idzie w setki a każdy umiera malowniczo. Sylwek opanował do perfekcji stanie w deszczu - wielokrotnie stoi i w milczeniu patrzy i deszcz pada i On jest w tym najlepszy. Na osobne zdanie zasługuje bomba z komputera, o której odkąd się pojawiła na ekranie wiadomo, że musi wyubchnąc. Fabuła, jak nieciężko się domyślic jest tylko tłem dla a Jego bohaterskich wyczynów. Obśmiałem się po pachy.

http://www.imdb.com/title/tt0462499/

sobota, 4 października 2008

"Dom latających sztyletów" ("Shi mian mai fu" Hong Kong / Chiny 2004, reż Yimou Zhang)



Okrutnie się zawiodłem. Niby wszystko wygląda ładnie i gra piękna muzyka i jest fajnie na pocztątku, ale ponieważ to już w chińskich filmach ostatnich lat było, chcielibyśmy czegoś bardziej excytującego niż nędzne popłuczyny po "Skaczącym tygrysie, kucającym smoku". Na ogół w takich filmach mamy dwa główne wątki - intrygę szpiegowsko-państwową i intrygę emocjonalną; tutaj ostatnie 30 minut (które kompletnie niweczą film) polega na celebrowaniu rozwiązania intrygi emocjonalnej podczas gdy drugi podstawowy wątek w filmie zostaje zupełnie zarzucony. Całośc okraszona śniegiem z komputera. A było tak pięknie.

http://www.imdb.com/title/tt0385004/

"Mongol" (Rosja / Niemcy / Kazachstan 2007, reż Sergei Bodrov)


Fajne - film o tym jak Czyngis Chan (Temudżyn) był mały i potem jak dochodził do potęgi. Bardzo miłe dla oka. Mało scen batalistycznych i okrucieństw, sporo folku, dyplomacji i ładnych zdjęc. Zdecydowanie najbardziej mrozi krew w żyłach scena jak brak Temudżyna, niejaki Dżamucha goli sobie nożem głowę. Absolutnie wymiękłem. Bardzo fajne jest też to, że mówią po mongolsku. Dobre kino, warte obejrzenia.

http://www.imdb.com/title/tt0416044/

"Das Boot" (RFN 1981, reż Wolfgang Petersen)


Najlepszy. Przez pięć godzin projekcji (oglądaliśmy "uncut version") ani przez chwilę nie czułem że mi się nudzi, nie ziewałem ani nie miałem ochoty przewinąć nieco do przodu. Cały czas napięcie, emocje i niepowtarzalna, pełna potu i strachu atmosfera (no może pomijając szaloną imprezę na początku filmu - to też max hardkor tylko innego rodzaju). Absolutnie prześwietny film. Mnóstwo bardzo dobrych momentów - jak łódź tnie fale a kapitan krzyczy "Schneller! Schneller!" albo jak wyczerpany mechanik śpi na trzęsącym się silniku. Niesamowite. Plus miażdżąca końcówka i wkręcający temat muzyczny. Lektura obowiązkowa.

http://www.imdb.com/title/tt0082096/