poniedziałek, 31 lipca 2017

"Kundo: Czas zemsty" ("Kundo: Min-ran-eui si-dae" Korea Południowa 2014, reż Jong-bin Yun)



Rzecz się dzieje w XIX wieku i można powiedzieć że to koreańska wariacja na temat Robin Hooda podlana westernowym sosem. Jest sobie banda a każdy z jej członków ma jakąś specjalną umiejętność. Jest sporo jazdy konnej po rozległych przestrzeniach. Jest przedstawienie postaci niemal identyczne jak w połowie westernów (stopklatka, płaskie kolory, ksywka). Są malownicze walki i rozdawanie skradzionego ryżu biedocie. Jest zły, który jest bardzo zły i z którym wiadomo, że ci dobrzy będą mieli sporo kłopotów. Jest bohater, który musi się zemścić na Złym. Mówiąc krótko: pełny katalog figur obowiązkowych dla filmu przygodowego - nawet pułapki na tygrysa nie są rozstawiane bez powodu... Ogląda się to dobrze, jakieś minimalnie zaskakujące zakręty intrygi pomagają w odbiorze, wszystko jest na miejscu. Moim zdaniem to bardzo przyzwoite, rozrywkowe kino.

http://www.imdb.com/title/tt2972482/

sobota, 29 lipca 2017

"800 Bullets" ("800 Balas" Hiszpania 2002, reż Alex de la Iglesia)



Fajny chociaż nie podobał mi się tak straszliwie bardzo jak inne, znane mi filmy Pana Reżysera.

http://www.imdb.com/title/tt0292886/

"Zabójcze ryjówki" ("The Killer Shrews, USA 1959, reż Ray Kellogg)



Wstyd się przyznać ale jeden z klasyków Złego Kina obejrzałem dopiero w drugiej połowie lipca 2017. Strasznie późno. Na szczęście widziałem to w kinie, w związku z czym zabawa była jeszcze lepsza (dzięki Lidia!). Chyba nie ma tutaj sensu zbyt wiele pisać bo to jedna z tych rzeczy, które trzeba obejrzeć koniecznie. Niewiele się tu trzyma kupy, a wszelakich klopsów jest tak dużo że nie wiadomo od czego zacząć. Że raz jest dzień raz noc, na przemian? Że dialogi to jakaś piętrowo budowana, kosmiczna porażka? Że aktorstwo, że budżet, że montaż, że intryga, że postacie? Że miss Szwecji, która momentami mówi znienacka po szwedzku (sic!) a jej "gra" przyprawia o ból zębów? Ciężko chyba wskazać na jeden ulubiony albo lepszy moment bo co chwila jesteśmy atakowani przez rzeczy tak bardzo niepojęte, że nie sposób między nimi ochłonąć. Absolutna perełka. Pozycja obowiązkowa.

http://www.imdb.com/title/tt0052969/

"Rock Dog. Pies ma glos!" ("Rock Dog" USA / Chiny 2016, reż Ash Brannon)



Wiadomo - kolejny raz z dziećmi w kinie. Tym razem to, co zwróciło moją uwagę to fakt, że ta produkcja jest po części chińska co widać na ekranie. Bohaterowie mieszkają w malowniczych górach, ubierają się po chińsku i muszę przyznać że bardzo mi to pasowało. Fajne są te tradycyjne ubiory i tradycyjna architektura zaadaptowana na współczesne bajkowe 3D. Opowieść wiadomo - nie może być zbyt skomplikowana. Oto wioskowy pies idzie do miasta szukać szczęścia jako gitarzysta. Poznaje zblazowanego gwiazdora rocka, który pod wpływem młodzieńca stanie się trochę mniej zblazowany. Na to się nakłada historia o tym jak pewne złe wilki chcą napaść rodzinną wioskę żeby pożreć rezydujące w niej owce, których pilnuje niechętny karierze bohatera ojciec - pies pasterski. Chyba nie trzeba udawać że nie wiemy jak to się wszystko skończy. Miłe dla oka.

http://www.imdb.com/title/tt2822672/

"New Tale of Zatoichi" ("Shin Zatôichi monogatari" Japonia 1963, reż Tokuzô Tanaka)



Trzeci Zatoichi. Tym razem, oprócz oczywistego wątku polegającego na zemście i walce na miecze, jest jeszcze motyw miłosny. Wręcz można powiedzieć, że ta część to praktycznie melodramat. I to wcale nie znaczy nic złego. Bohater spotyka kogoś bliskiego swojemu sercu i pragnie zmiany oraz spokoju w swoim życiu jednak przeszłość ciągnie się za nim i zmusi go w końcu do pewnych działań. Oczywiście będzie to w pewien sposób działanie wbrew sobie samemu, dzięki czemu będzie mu jeszcze trudniej, tym bardziej, że zdrajcami znów okażą się ci, po których niewidomy masażysta się tego nie spodziewał. Co tu dużo gadać - znów fajne, znów wszystko jak trzeba. Może ten film jest odrobinę spokojniejszy niż dwa poprzednie ale, jak wspomniałem, to wcale nie sprawia że się go gorzej ogląda.

http://www.imdb.com/title/tt0057503/