sobota, 22 maja 2010

"Millenium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" ("Män som hatar kvinnor" Szwecja / Dania / Niemcy / Norwegia 2009, reż Niels Arden Oplev)



Film na podstawie kryminału modnego obecnie szwedzkiego pisarza Steiga Larssona. Książki nie czytałem więc nie wiedziałem co się będzie działo poza tym że jakiś facet prowadzi śledztwo i muszę przyznać, że po projekcji byłem bliski zachwytu. Bardzo fajna historia, bardzo dobre postacie, a w szczególności oczywiście dziewczyna, której to poświęcono anglojęzyczny tytuł filmu. Oprócz tego mamy ładne zdjęcia w pięknej mroźnej Szwecji, rodzinną, wielopokoleniową intrygę i napięcie do samego końca. To jeden z tych filmów, który ogląda się mówiąc co kilka minut: "wiem! to sprawka tego a tego!" i prawie nigdy nie ma się racji. Najlepsza akcja to oczywiście polubowne załatwienie sprawy z kuratorem - dobrze że miało miejsce bo zaczynałem się denerwować tą sytuacją. O ile się orientuję to dopiero pierwsza cześć cyklu więc już zacieram łapki. Godne polecenia.

http://www.imdb.com/title/tt1132620/?c=1

"House of Dark Shadows" (USA 1970, reż Dan Curtis)



Trochę irytujący na początku film okazał się z czasem coraz fajniejszy. Najpierw w zasadzie ciężko się było dowiedziec o co chodzi, głównie dlatego że jest to spin-off nieznanego mi serialu ("Dark Shadows") więc zupełnie nie orientowałem się kto jest kim i co jest czyją funkcją i motywacją. Tym ciężej że postaci było sporo. Potem część się wyjaśnia, część przestaje mieć znaczenie, akcja zaczyna się zagęszczać a krew zaczyna wyciekać z szyj. Są momenty raczej zabawniejsze ale są też takie gdzie okazują się rzeczy, których byśmy się nie spodziewali. Całość raczej sprawnie nakręcona, zagrana i okraszona odpowiednią ścieżką dźwiękową. W sumie jestem zadowolony że to obejrzałem bo najpierw myślałem że się będę męczył a potem okazało się że warto było popatrzeć na stary (kto wie, może nawet klasyczny) film o wampirach. Bo od czasu do czasu stary film o wampirach zobaczyć trzeba.
http://www.imdb.com/title/tt0065856/

"Sherlock Holmes" (USA / Niemcy 2009, reż Guy Ritchie)



Podobało mi się. Narzekania że Sherlock Holmes to teraz James Bond są dla mnie bezzasadne. Żyjemy w XXI wieku to i opowieść o Sherlocku też jest na miarę czasów, w których musi się przede wszystkim dużo i efektownie dziać. Wiadomo, że nie jest to klasyczna detektywistyczna historia ale film akcji - bardzo sprawnie i nowocześnie opowiedziany nam przez pana Richie'go a osadzony we właściwej Holmesowi epoce. Pełno udanych skoków w przód i wstecz chronologii dzięki czemu widz dowiaduje się wszystkiego w odpowiedniej kolejności. Końcówka taka jak to pan reżyser umie i lubi zrobić czyli okazuje się że "o jejku, a jednak". Chociaż może nie jest to najlepsze co zrobił ten pan to naprawdę dobrze mi się oglądało i złego słowa nie powiem.
http://www.imdb.com/title/tt0988045/

niedziela, 9 maja 2010

"One Missed Call 2" ("Chakushin ari 2" Japonia 2005, reż Renpei Tsukamoto)



Jak na sequel to całkiem przyzwoicie, tym bardziej że reżyserem nie jest Takashi Miike. Ponieważ zagadka telefonów została już wyjaśniona (choć sprawa raczej nie została zakończona) tutaj wszystko idzie bardziej w stronę typowej japońskiej opowieści o duchach. Są odwołania do pierwszej części i biorących w niej udział postaci, telefony dzwonią ale nie można powiedzieć że jest to bezpośrednia kontynuacja tamtej opowieści - bohaterowie to inna ekipa dzieciaków plus dziennikarka. Ku naszej radości oglądamy sporo scen, które trzymają w napięciu, nakręcają atmosferę grozy i przyśpieszają bicie serca. Dla jeszcze większej frajdy pojawia się baba z bielmem a po godzinie projekcji pada sakramentalne zdanie "Rozdzielmy się". Krwi trochę jest a pierwsza z ofiar umiera szalenie malowniczo - to chyba najlepsza scena w całym filmie. Jeśli komuś się podobała "jedynka" to teraz też nie będzie zawiedziony ale nie jestem pewien jak potraktowaliby ten film widzowie nie będący fanami horroru. Podobało mi się i szybko trzeba obejrzeć "trójkę".
http://www.imdb.com/title/tt0451010/

środa, 5 maja 2010

"The Terror" (USA 1963, reż Roger Corman)



Młody Jack Nicholson i stary Boris Karloff razem w kolorowym filmie Rogera Cormana. Żeby było ciekawiej to paluchy swoje maczał tu także niejaki Francis Ford Coppola. Dużo biegania po lochach i komnatach, zamkniętych drzwi i zimnych murów zamku ale także, co dość niespodziewane nadmorskich plenerów. Sam obraz jest bardzo dziwny chyba głównie przez te kolory sprzed prawie pięćdziesięciu lat. To w jaki sposób wypowiada się Nicholson też dość szczególne, jakby senno-nierealne. Efekty oczywiście odpowiednie do epoki - szczególnie powalają wydłubane oczy i ostatnia scena chociaż także szaleństwa pogodowe. Dodam jeszcze że intryga na koniec wykonuje niezły zakręt łączący wszystkie postacie. Chciałoby się napisać "sensownie łączący" ale to nie takie proste. Wyszedł całkiem niesamowity film grozy. Nie że jakiś szczyt geniuszu ale naprawdę sprawia sporo radochy.
http://www.imdb.com/title/tt0057569/

poniedziałek, 3 maja 2010

"The Crimes of the Black Cat" ("Sette scialli di seta gialla" Włochy 1972, reż. Sergio Pastore)



Mało jest lepszych gatunków filmowych niż giallo. Tym razem oglądamy opowieść o niewidomym pianiście, który stara się rozwiązać zagadkę dziwnych morderstw. Nie trzeba chyba pisać, że intryga meandruje, widzowie co chwila poznają mroczne tajemnice bohaterów a kolejne osoby dramatu giną jedna za drugą. Fajnie że akcja filmu dzieje się w Danii a wszyscy mówią po włosku - od razu się weselej ogląda. Do tego numer z kotem naprawdę wprawia w osłupienie - co za pomysł!? Ogólnie nastrój jest raczej mroczny - cienie, zamknięte pomieszczenia, opuszczona fabryka nocą czy ciemnia fotograficzna a krew w konkretnej ilości pojawia się dopiero na samym końcu w mocnej scenie pod prysznicem. Wspomnieć też trzeba bardzo fajną muzykę, która dobrze uzupełnia obraz - jak zwykle w filmach z tego czasu i miejsca. Kawał dobrej roboty, wiedziałem że mi się będzie podobało.
http://www.imdb.com/title/tt0069253/

niedziela, 2 maja 2010

"Zvezda" (Rosja 2002, reż Nikolay Lebedev)



Bardzo złe. Klasycznie sowiecka w wymowie propagandówka o dzielnych chłopcach co walczą z hitlerowcami. Liczyłem na fajny film o oddziale zwiadowczym na tyłach wroga a tymczasem otrzymałem przegląd najtańszych chwytów kina akcji. Nie dosyć tego - jest tu nawet bezczelnie sxerowany motyw z "Władcy Pierścieni"! Bez jaj! Zuchy przechodzą wszystkie możliwe przygody we wszystkich warunkach - w deszczu, błocie, w mieście, w lesie, w ciężarówce, w trawie, grupowo i w pojedynkę, do wyboru do koloru. Do tego są samoloty z komputera i kilka rzeczywiście krwawych scen (na przykład kiedy znajdują ciało człowieka, któremu nazistowski zwyrodnialec wyciął na plecach czerwoną gwiazdę, yeah!). Bez żenady zdradzę że na końcu wszyscy giną jednak dzięki ich bohaterstwu Armia Czerwona przeprowadza druzgocące uderzenie. Ohydny rzyg. Omijać szerokim łukiem.
http://www.imdb.com/title/tt0326450/