sobota, 30 września 2017

"Kingsman: Tajne służby" ("Kingsman: The Secret Service" WIelka Brytania / USA 2014, reż Matthew Vaughn)



Gdzieś przeczytałem, że niedługo wchodzi do kin druga część więc postanowiłem obejrzeć pierwszą. No i prawda jest taka że miło się to ogląda chociaż kasku nie zrywa. Kolejny raz jest to kino raczej dla młodzieży lub niewymagającego widza. Momentami zdecydowanie zbyt naiwne, zbyt przygodowo-familijne. Wrażenie to jest potęgowane przez te wszystkie sytuacje, w których akcja jest bardzo odrealniona. I nie chodzi mi tylko o te eksplodujące kolorami tęczy i proszków ze święta holi głowy i szerzej mówiąc: krew, której po prostu nie ma. Odniosłem wrażenie, że twórcy raczej puszczają do nas oko, przez co wiemy, że tej opowieści nie należy traktować w stu procentach serio. I w sumie kiedy to łykniemy, to raczej będzie nam się podobało bo nie da się ukryć, że to poprawnie zrobiony rozrywkowy hicior, pełny wszelkich obowiązkowych dla takiej produkcji elementów. Szczególnie rozbawiła mnie końcówka, która spina pewien temat piękną klamrą - aż się uśmiechnąłem. Sam Jackson jak zwykle świetny.

http://www.imdb.com/title/tt2802144/

"Zimowe przygody Jill i Joy" ("Onnelin ja Annelin talvi" Finlandia 2015, reż Saara Cantell)



Kolejny film dla dzieci. Muszę przyznać, że widziałem lepsze. Co tu było fajne? Na pewno to, że film jest fiński - to zawsze daje ciekawe spojrzenie na wiele detali. Inna fajna rzecz to sam pomysł na opowiedzianą tu historię. Współczesne krasnoludki jeżdżące blaszanym modelem samochodu to jak dla mnie spoko motyw. Z drugiej strony moim podstawowym zarzutem jest to, że film jest raczej nudnawy. I to mimo tego że trwa nieco dłużej niż osiemdziesiąt minut. Jasne, to produkcja dla dzieci więc jest miękko i delikatnie ale całą intrygę dałoby się zamknąć w kwadrans. Bardzo długimi momentami niewiele się dzieje - oczywiście, można rzec, że te chwile tworzą zimowy klimat i że dwie mieszkające samotnie małe dziewczynki są na tyle nierealnym patentem, że nie ma się co czepiać. Może i tak. Moim dzieciom się podobało, mi nie musi.

http://www.imdb.com/title/tt4313216/

"Kontrabanda" ("Contraband" USA / Francja / Wielka Brytania 2012, reż Baltasar Kormákur)



Film sensacyjny z Marky Markiem. Nawet może być. Rzecz z tych oczywistych - wiadomo, że musi to być sprawnie poskładane, z odpowiednią ścieżką dźwiękową, montażem i zdjęciami.  Wiadomo, że będą się tłukli, wiadomo, że ktoś zdradzi i że będą trudne momenty, które uda się przezwyciężyć w ostatniej chwili. Z drugiej strony, nie będzie niespodzianką właśnie to, że bohaterom się uda w tych wszystkich momentach kiedy niebezpieczeństwo będzie tuż tuż, ani to że ktoś przecież musi zdradzić, i że jak będzie się wydawało że już jest blisko sukcesu to pojawią się niespodziewane kłopoty, i tak dalej, i tak dalej. Ot - następny, pisany według szablonu, hollywoodzki scenariusz, który ktoś (kto przyjechał z zagranicy szukać kariery) sprawnie zrealizował. Na dodatek to kolejny sensacyjny, współczesny film, który oglądam w zasadzie z rzędu i chyba na razie starczy.  Jest okej ale te dwa, które widziałem chwilę wcześniej były zdecydowanie fajniejsze. Szczególne napady na furgonetki o wiele lepsze w "Szajce" niż tu.

http://www.imdb.com/title/tt1524137/

wtorek, 26 września 2017

"The Screaming Skull" (USA 1953, reż Alex Nicol)



To jeden z tych starych, rozkosznych filmów grozy, które zaczynają się od zapowiedzi z offu, że będzie bardzo przerażająco i że widz ze strachu może umrzeć. A jak jest dalej to już wiadomo.

http://www.imdb.com/title/tt0052169/

"Śmiertelne Polowanie" ("Death Hunt", USA 1981, reż Peter Hunt)



Charles Bronson i Lee Marvin. To mi wystarcza za całkowitą rekomendację. Historia jest oparta na faktach i mówiąc szczerze jest dosyć banalna, żeby nie powiedzieć: głupia. Oto pewien traper widząc walki psów kupuje półżywego zwierzaka, tym samym ratując go od pewnej śmierci. Facet, który do tej pory był właścicielem psa po jakimś czasie zmienia zdanie i oskarża trapera o kradzież chociaż pieniądze bez problemu przytulił. Niesłusznie oskarżony i osaczony traper zaczyna się bronić przed rzezimieszkami po czym on zaczyna ucieczkę a oni pogoń. Samo źródło konfliktu jest dla mnie tak bezsensowne, że chyba nic głupszego nie widziałem. Z drugiej strony rozumiem, że ludzie są tak durni, że autentycznie mogliby się o takie rzeczy pozabijać. Zdecydowanie najfajniejszy w filmie jest kierujący pościgiem Lee Marvin, który zdaje sobie ze wszystkiego sprawę i mimo że jest stróżem prawa czuje coraz większą niechęć do typów, którym musi pomagać. Do końca nie wiemy komu się uda a komu nie. I bardzo dobrze. Stary ale w sumie całkiem fajny film.

http://www.imdb.com/title/tt0082247/

"Służby Specjalne" (Polska 2014, reż Patryk Vega)



Odkąd się to pojawiło to chciałem obejrzeć i udało mi się dopiero teraz. Lubię takie kino więc nie narzekam chociaż pewnie niejeden znajdzie sporo powodów. Że pojawiające się postaci bezczelnie wskazują na osoby ze świata realnego? Że wypowiadane przez nich kwestie jednoznacznie dają nam do zrozumienia jaki twórca filmu ma do nich stosunek? Że wszystko udaje rzeczywistość w stylu "dokładnie tak mogło być ale przecież tego nie wiemy"? Wszystko to prawda. Z drugiej strony - podobali mi się główni bohaterowie, ich kolejne, sprawnie pokazane zadania i dosyć przerażająca konkluzja na sam koniec. No co tu dużo pisać? Kontrowersyjne? Na pewno dla niejednej osoby tak. Zabawne były napisy na ekranie tłumaczące żargon, którym posługują się pracownicy tytułowych służb. Sprawnie zrobiony film ale mam wrażenie że kilka spraw nieco (a może i mocno) przerysowano aby osiągnąć silniejszy efekt.

http://www.imdb.com/title/tt4081260/

"Szajka" ("Braqueurs" Francja 2015, reż Julien Leclercq)



Bardzo porządne, trzymające w napięciu, żwawe kino akcji. Tytułowa Szajka to ekipa zajmująca się napadami na konwoje. Oglądani przez nas złoczyńcy dokładnie wiedzą co robią - są wysoce wyspecjalizowanymi w swoich zadaniach profesjonalistami, od ich szefa bije charyzma i pewność siebie, mówiąc krótko: wygląda na to że wszystko im się pięknie układa. Jednak, jak to w filmach często bywa, układa się do pewnego momentu. W końcu ktoś popełnia głupi błąd i okazuje się, że aby go naprawić panowie będą musieli się naprawdę solidnie postarać. Lubię takie produkcje - opowiadające o przestępcach, z dobrymi zakrętami fabuły, z udanymi sekwencjami napadów i pościgów, z napięciem i jakimś drugim dnem, żeby nie było zbyt płasko i przewidywalnie. Trafiłem na to zupełnie z głupia frant i bardzo się cieszę że tym razem zaliczam przypadkowy seans do tych udanych.

http://www.imdb.com/title/tt4428728/

wtorek, 19 września 2017

"Święty" ("The Saint" USA 2017, reż Ernie Barbarash)



To nie jest poważne kino. To raczej dla czternastolatków, którzy tak sobie wyobrażają "grube" międzynarodowe intrygi. Trochę szkoda a trochę rozumiem, że takie rzeczy też powstają, skoro jest na nie zapotrzebowanie. Niestety dla mnie to zbyt naiwne - jak jest bomba to ma błyszczące kulki i naklejkę z wiatraczkiem w żółtym trójkącie, jak są Ruscy to piją wódkę, jak są dziewczyny to wszystkie atrakcyjne - i tak dalej i tak dalej. Intryga, od początku aż do samego końca nie zaskoczy nas ani razu i mimo że są tu drogie samochody i helikoptery, wybuchy i rozwalanie eleganckich wnętrz oraz inne oznaki tego że był budżet to całość mimo wszystko wygląda jednak jakoś biednie. I nie chodzi o brak blichtru chodzi o brak pomysłu, jakiejś iskry, czegoś co to wszystko uniesie. Miał być spektakularny powrót Świętego (jest nawet Roger Moore!) a wyszła telewizyjna kiszka dla gimbazy. A już najgorsze jest jak na koniec tłumaczą aresztowanie typa przy pomocy nowych ustaw, czytaj: wciskają młodzieży że to dobrze mieć antydemokratyczne i niehumanitarne prawo bo dzięki niemu źli przestępcy nie znają dnia ani godziny. Obrzydliwe.
Jak się ma luźne półtorej godziny do zmarnowania to można to obejrzeć jako bezmózgą, całkiem wartką i nawet miłą dla oka rozrywkę, po czym szybko zapomnieć.

http://www.imdb.com/title/tt2569088/

"Crew of Combat Machine" ("Ekipazh mashiny boevoy" Związek Radziecki 1983, reż Vitali Vasilevsky)



Najgorszy propagandowy gniot. Nudny, banalny i po prostu głupi. Jedyna zaleta tego filmu to fakt, że trwa on niewiele ponad godzinę więc siłą rzeczy nie męczymy się z nim długo. Fabuła taka, że wciąż się zastanawiałem czy to jest jakiś typowy sowiecki motyw czy film "Biały Tygrys" to jakiś bogatszy remake tego tu gniota. Chodzi zasadniczo o to, że pojawia się jakaś niemiecka maszyna, której nie sposób stawić czoła bo niszczy wszystkie czołgi jak chce. Oczywiście pewien dzielny tankista, podejmuje się zadania i zastawia pułapkę. Ilość koszmarnych bzdur na centymetr taśmy filmowej przekracza tu wszelkie dopuszczalne natężenie. Dość powiedzieć że zwyczajem czerwonoarmistów wydaje się być sute biesiadowanie po każdym, najmniejszym sukcesie i to natychmiast po jego osiągnięciu. Zniszczyliśmy jakiś przebrany przy pomocy tektury za Tygrysa czołg? Świetnie! Wrak jeszcze dymi a tu spod pachy wjeżdża wódka i szlugi. Strasznie to bez sensu. Dla zagorzałych koneserów tematu.

http://www.imdb.com/title/tt0085481/

"Narkomani" ("Panic In The Needle Park" USA 1971, reż Jerry Schatzberg)



Kolejny raz zadaję sobie pytanie: jak to możliwe, że jeszcze nigdy tego nie widziałem? Co tu dużo mówić? Super. To, jak 45 lat temu pokazywano narkomanów i to, jak pokazuje się ich dziś, to dwie zupełnie odmienne bajki. Al Pacino jest wesoły, pełny werwy, przebojowy i żartobliwy. Jasne, czasami sobie przyładuje po czym przysypia i czasami miewa kłopoty ale ogólnie to jego styl życia wydaje się być czymś co powinno budzić zazdrość a nie politowanie. Świetnie pokazane są tu wszelkie narkomańskie jazdy i nastroje zarówno jego jak i jego filmowej partnerki. Nerwówka, swędzenie, euforia, podejrzliwość, otumanienie, same momenty wstrzykiwania narkotyków - wszystko absolutnie wiarygodne, takie jak powinno być. To co się dzieje wokół nich też znakomicie oddane, i to po obu stronach barykady - zarówno środowisko nałogowców jak i borykający się z tym tematem młody, w pełni profesjonalny policjant, są bez dwóch zdań świetni. Nie ma chyba sensu więcej o tym pisać bo to klasyk i to z wielkim aktorem w roli głównej. Lektura obowiązkowa.

http://www.imdb.com/title/tt0067549/

"Nameless Gangster: Rules of the Time" ("Bumchoiwaui junjaeng: Nabbeunnomdeul jeonsungshidae" Korea Południowa 2012, reż Jong-bin Yun)



Dosyć długi ale wcale nie nudny film o tym, jak pewien drobny, skorumpowany celnik trafia na sporą porcję heroiny i zaczyna wsiąkać do gangsterskiego podziemia. Wszystko dzięki jego niewyparzonemu językowi i słusznemu skądinąd założeniu, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Jak to w takich historiach bywa mamy tu mordobicia (i to czasami całkiem grube), sojusze i zdrady, przekupstwa i wysoko postawionych przyjaciół, którzy kiedy trzeba uchronią od złego. Najfajniejsza w całym filmie jest chyba właśnie postać głównego bohatera, zachowującego się nie jak wielki gangster a właśnie jak najdrobniejszy, przekupny urzędnik. Wiecznie paplający, nieco okrągły, nietrzymający się żadnych reguł i szokujący tym twardych przestępców. To właśnie za jego sprawą nie jest to typowe gangsterskie kino z dalekiego wschodu, tylko trochę inna opowieść o chyba jednak nieco głupawym facecie. Kolejne na co muszę zwrócić uwagę to to, że dużo spraw załatwiano przy stole a ja lubię patrzeć na te wystawne azjatyckie posiłki. W ogóle - ja lubię takie filmy.

http://www.imdb.com/title/tt2082221/

czwartek, 14 września 2017

"To" ("It" USA 2017, reż Andy Muschietti)



Po pierwsze: nigdy nie widziałem starej wersji. Po drugie: oglądałem to w kinie z pierwszego rzędu więc krew chlapała prosto na mnie. Skoro tak, to nie mogło mi się nie podobać, prawda? Zaczyna się grubo a potem nie ma przebacz - klasyczny, mroczny horror, gdzie reguły nie są do końca jasne więc nie wiadomo, co się kiedy stanie i gdzie czyha zagrożenie. Fajnie oddane lata osiemdziesiąte, fajna zgraja bohaterów i dobre postacie drugoplanowe, fajnie pokazane małe miasteczko i chociaż może sama fabuła nieco naiwna (bo dlaczego te dzieciaki nic nie powiedzą dorosłym, już na samym początku, kiedy znajdują buta?), to gdy łykniemy konwencję zabawa jest pierwsza klasa. Obrazki ładne, opowiedziane wszystko bardzo zgrabnie - nie mogę narzekać, żebym się nudził, mimo że całość trwa ponad dwie godziny. Dobre.

http://www.imdb.com/title/tt1396484/

"Human Cobras" ("L'uomo più velenoso del cobra" Włochy / Hiszpania 1971, reż Albert J. Walkner)



Giallo, ulokowane trochę w Nowym Jorku a trochę w Kenii, o tytule nie mającym nic wspólnego z niczym. Pierwsze co uderza to znakomita muzyka - godna ilustrowania jakiejś historii, która naprawdę przyprawia o gęsią skórkę. Wygląda to tak, że Tony, dowiaduje się o nagłej śmierci swojego brata. Jak nietrudno się domyślić - ktoś mu w tym pomógł więc Tony rusza śladem, który zawiedzie go aż do Afryki. Inna sprawa, która jest dość oczywista to to, że jak na ten gatunek przystało, należy się spodziewać krwi, golizny, jednego nieco nieudolnego zwrotu akcji oraz oczywistego fałszywego tropu. Z drugiej strony trzeba przyznać, że to chyba nie jest taka typowa dla giallo intryga. Wydaje się być zbyt prosta i zbyt mało osób okazuje się braćmi z przeszłości czy ex-mężami z amnezją. Nie, że to źle - tylko po prostu bliżej dzięki temu do zwykłego kryminału. Jak ktoś lubi to spokojnie można popatrzeć chociaż to raczej śmieszno-zabawne niż tak na poważnie. Zdjęcia w Afryce i W Nowym Jorku fajne. No i ta muzyka!

http://www.imdb.com/title/tt0066923/

poniedziałek, 11 września 2017

"On wrócił" ("Er ist wieder da" Niemcy 2015, reż David Wnendt)



Bardzo ciekawe. To ten głośny film nakręcony na podstawie tej głośnej książki. Akcja zaczyna się tak, że ni z tego, ni z owego Hitler nagle się budzi gdzieś na trawniku w Berlinie. Trochę okopcony, z naderwanym rękawem munduru - a mamy rok 2014. Niby wydaje nam się że ma to być komedia omyłek o tym jak on się przeniósł w czasie i się nie odnajduje jednak de facto, mamy tu bardzo przenikliwe spojrzenie na współczesne Niemcy. Hitler staje się atrakcją, ludzie robią sobie z nim selfie, zaczynają mówić rzeczy, których normalnie by nie powiedzieli. Koniec końców trafia do telewizji, dzięki której zyskuje w zasadzie status celebryty, gdyż wszystkim wydaje się że jest po prostu komikiem doskonale udającym Wodza. Na to wszystko nakłada się wątek spiskujących i podkopujących się nawzajem telewizyjnych korposzczurków. Jasne: pojawiają się klasycznie zabawne momenty, kiedy niektóre rzeczy są dla Hitlera dziwne a inne oczywiste, jednak ogólna wymowa filmu była dla mnie raczej mocno zastanawiająca niż po prostu komediowa. Zdecydowanie rzecz warta obejrzenia, chociażby po to, żeby mieć własne zdanie.

http://www.imdb.com/title/tt4176826/

niedziela, 10 września 2017

"Grimsby" (WIelka Brytania / Australia / USA 2016, reż Louis Leterrier)



Sacha Baron Cohen uderza po raz kolejny i po raz kolejny przekracza wyznaczone przez siebie samego standardy niesmacznego żartu. Jest tu kilka momentów takich kiedy myślałem, że jednak to jest przeginka i słabe i że jednak bieda, lecz wtedy Pan Artysta dokręca śrubę tak bardzo, że myślę sobie "no nie, jednak geniusz". Oprócz normalnych standardowych żartów, komediowych motywów i gagów pojawia się kilka strzałów tak grubych, że trzeba je zobaczyć, nie ma sensu o tym pisać. Fabuła nośna - oto Sascha Baron jest angielskim przygłupim kibolem, z grubą blond żoną i naściorgiem dzieci. Okazuje się, że jego zaginiony przy porodzie brat jest supertajnym, eleganckim agentem Jej Królewskiej Mości. W wyniku splotu okoliczności wspólnie ruszają na misję i oczywiście nie będzie po drodze świętości, która nie zostałaby zszargana. To nie może się nie udać, prawda?

http://www.imdb.com/title/tt3381008/

"Deadpool" (USA 2016, reż Tim Miller)



Wiele osób piało z zachwytu więc w końcu obejrzałem także ja i niestety do chóru nie dołączam. Zachwyty dotyczyły na przykład tego jak to "Deadpool" łamie konwencje - no owszem ale jak dla mnie to on łamie konwencje wewnątrz konwencji. Jasne, (super)bohater mówi bezpośrednio do widza, leje kobiety pięściami w twarze, rzuca fekalno-seksualne żarty (których połowa jest moim zdaniem kompletnie zbędna), jak się bije to krew tryska litrami (świetne to jak wbija w kogoś miecz a potem staje na ostrzu i w ten sposób rozcina delikwenta na pól - brawo!). Z drugiej jednak strony wciąż jest to tylko amerykański komiks Marvela i czegoś jednak się tu nie przeskoczy. Intryga zawsze będzie w zasadzie ta sama, punkty scenariusza rozgrywane po kolei według podręcznika (chociaż i tak fajnie że są te retrospekcje), postacie też raczej szyte według gotowych szablonów. Nie ma dokąd uciec. Jednak, myślę sobie, może uciekać wcale nie trzeba - to wciąż jest przyzwoite rozrywkowe kino. Po prostu nie należy się po nim spodziewać niczego więcej jak tylko szybko migających kolorowych obrazków. Znów się przekonuje że jeden Marvel na pół roku to dla mnie chyba za dużo.

http://www.imdb.com/title/tt1431045/

"Black Mama White Mama" (USA 1973, reż Eddie Romero)



Pam Grier, kobiece więzienie w bliżej nieokreślonym, tropikalnym kraju, przemoc, golizna i lewicowa partyzantka. Czego chcieć więcej? Wszystko co tu się dzieje jest tak bardzo sztampowe jak tylko się da. Dobra Strażniczka / Zła Strażniczka. Zabawy więźniarek pod prysznicami. Próba uwiedzenia bohaterki przez szefową więzienia. Ucieczka ciemnoskórej dziewczyny dilera skutej łańcuchem z długonogą blond rewolucjonistką. Strzelaniny, w których giną tłumy statystów. Wspomniany diler - król przestępców na wyspie - i jego świta. Naprawdę znakomite motywy. Ku mojej uciesze jedną z drugoplanowych ról gra tu Sid Haig, który jest chamski i obleśny jak to zwykle on. Jasne jest, że to żadne wybitne dzieło ale każdemu, kto lubi tego rodzaju produkcje "Black Mama, White Mama" da wiele radości. Bo tak naprawdę to co z tego, że oni bezsensownie ganiają w kółko po jakiejś filipińskiej wyspie?

http://www.imdb.com/title/tt0068282/

poniedziałek, 4 września 2017

"The Third Shadow" ("Daisan no kagemusha" Japonia 1963, reż Umetsugu Inoue)



Bardzo fajny. Intryga polega na tym że pewien chłop ze względu na swoje fizyczne podobieństwo do lorda zostaje podstępem zatrudniony jako jego sobowtór. Nie jest jedyny - jak wskazuje tytuł jest trzecim cieniem swojego pana i jak się okaże wcale to nie jest wesołe życie. Prawda jest taka, że im mniej napiszę o intrydze, tym lepiej ponieważ jest ona bardzo ciekawa. Tajemnice, morderstwa, wojny, sojusze i zdrady - znów trafiamy na pełny katalog chwytów niezbędnych w takiej opowieści. Świetnie się patrzy na te wszystkie wydarzenia i na to jak główny bohater stara się pośród nich odnaleźć. Czy mało ogarnięty prostak przetrwa na pełnym spisków świecie? Tego nie ujawnię ale przyznam, że  pojawił się moment kiedy już zupełnie przestałem trzymać za niego kciuki. Fajnie, w sumie typowo dla takich filmów, pokazane te ich silne emocje, wszelkie przemyślenia. Do tego, mimo że obraz czarno-biały to co chwila widzimy jak piękne noszą stroje. Trafiłem na to zupełnie przypadkiem, znając późniejszy film Kurosawy o sobowtórze, co zupełnie nie przeszkadzało w odbiorze - widocznie to dość popularny motyw w samurajskich opowieściach. Powtórzę pierwsze zdanie: bardzo fajny.

http://www.imdb.com/title/tt0200559/

"Icarus" (USA 2017, reż Bryan Fogel)



Absolutnie przerażający film dokumentalny. Niby o tym wszystkim co się dzieje w świecie sportu doskonale wiemy ale i tak włosy stawały mi dęba na głowie gdy po kolei dowiadywałem się o kolejnych etapach gigantycznego spisku, do którego dociera twórca. Zaczyna się od tego że pewien facet - kolarz amator, twórca i narrator filmu chce zrobić eksperyment na sobie. Potem specjalista, który go prowadzi zaczyna mieć problemy natury etycznej więc poleca usługi swojego przyjaciela Rosjanina. No i się zaczyna na dobre. Chyba niewiele spalę z tej niesamowitej opowieści jeśli napiszę, że od tego momentu coraz bardziej zaczynamy interesować się osobą wesołego Rosjanina a sprawa kolarza schodzi na dalszy plan. To co się tu przed nami odkrywa jest szokujące i niesamowite. Im szybciej to obejrzysz tym lepiej.

http://www.imdb.com/title/tt6333060/

"Reign of Assassins" ("Jian yu" Chiny / Tajwan / Hong Kong 2010, reż Chao-Bin Su)



Bardzo w porządku. Stosunkowo sporo oglądam azjatyckich filmów kostiumowych i ten się w jakiś sposób wyróżnia. Akcja jest fajna, momentami nieco bajkowa i mimo wszystko dość skomplikowana - mam wrażenie że zawijasów intrygi starczyłoby na kilka filmów. Kto jest kim, kto kogo zdradza, kto z kim knuje i kto się wreszcie okazuje kim na koniec - tego rodzaju kwestie gonią jedna za drugą. Do tego mamy naprawdę fajnie sfilmowane walki, sekretne style, trucizny, odrobinę magii i pojedynki mistrzów. Podobał mi się szeroki zestaw postaci, cała aura tajemniczości i sposób opowiedzenia historii - zarówno jeśli chodzi o samą pracę kamery jak i szereg retrospekcji, odkrywających przed widzem to, czego on nie wie a co wiedzą bohaterowie. No i najlepsze - zupełnie odmiennie od wielu chińskich filmów kostiumowych tutaj, mimo że, jak zwykle najważniejsza w filmie jest miłość, nie dochodzi do sytuacji, w której przez ostatnich dwadzieścia minut oni oboje patrzą sobie w oczy a wokół pada śnieg i mówią dużo smutnych rzeczy a widz umiera z nudy. Nie! Końcówka jest całkiem fajna i jak najbardziej zwarta. Nie spodziewałem się, że aż tak mi się ten film spodoba. Godny polecenia.

http://www.imdb.com/title/tt1460743/