wtorek, 23 lipca 2013

"Yakuza" ("The Yakuza" USA / Japonia 1979, reż Sydney Pollack)



Jakoś tak się złożyło że ostatnio (tzn na przestrzeni ostatnich kilku lat) oglądałem dużo japońskiej gangsterki i muszę powiedzieć że białas Sydney Pollack świetnie sobie poradził z tematem. Opowieść jest o tym jak Mitchum na prośbę przyjaciela jedzie do Japonii, mówiąc najprościej: ratować mu tyłek. Jedzie tam dlatego że był w Japonii trzydzieści lat wcześniej i kiedyś miał kontakty. Oczywiście na miejscu okazuje się że wszystko jest inaczej niż się z daleka wydawało a im dłużej trwa film tym robi się coraz ciekawiej. Są tajemnice z przeszłości, zdrady, walki i podchody. Wszystko jak trzeba - dobrze zmontowane, fajne ujęcia, okraszone udanie dobraną muzyką. Krew też chlapie ale trzeba przyznać że jak na ilość ścielącego się trupa to naprawdę reżyser nam oszczędził. Niestety przy tym filmie się przekonałem że jednak Mitchum to mi się podobał jak był młodszy bo na starość wygląda po prostu jak Pan Jaszczur. Słabo. Poza tym że się tego czepiam, film jak najbardziej w porządku.

http://www.imdb.com/title/tt0073918/

niedziela, 14 lipca 2013

"Red" (USA 2010, reż Robert Schwentke)



Na ogół nie oglądam takich rzeczy, teraz obejrzałem i przypomniało mi się dlaczego raczej ich unikam. Chciałem jakiś solidny film akcji jednak otrzymałem kino raczej trzecioligowe - jeśli tak wyglądają najlepsze produkcje w obecnych latach to naprawdę jest potwornie niedobrze. Wszystko bardzo sztampowe (emerytowany agent, ostatnia robota, tajemnica na najwyższych szczeblach zepsutej władzy, ekipa kolegów po fachu, młoda dziewczyna etc). Niby wartko nam płynie akcja, od wybuchu do strzelaniny jednak im więcej czasu upływało tym bardziej miałem poczucie że go marnuję. Wiadomo, Malkovich nie schodzi poniżej pewnego poziomu, Bruce Willis rzuca drętwe one-linery a widz czeka aż wszystko im się spektakularnie uda zakończyć. Jest tego druga część i raczej ją sobie daruję.

http://www.imdb.com/title/tt1245526/

"World War Z" (USA 2013, reż Marc Forster)



Miałem bardzo mieszane uczucia po wyjściu z kina ponieważ na szczęście i nieszczęście "World War Z" to hollywoodzka superprodukcja i z tego wynikają zarówno mocne jak i słabe strony tego filmu. Niby mamy tu spektakularne sceny, akcję z solidnym rozmachem i aktora z pierwszej półki. Do tego kilka udanych drobniejszych smaczków, które nieźle tworzą klimat (typu mur wokół Izraela czy wyrywanie zębów w Korei). Wszystko jest na miejscu i zgodnie z zasadami gatunku więc każdy fan filmów o zombich powinien być zadowolony. Z drugiej strony opowieść jest dość banalna, mocno przewidywalna, poza skakaniem po całym świecie nie ma tu nic odkrywczego a krew nie chlapie w zasadzie wcale. Wszystkie najlepsze momenty każdy fan filmów o zombie widział w trailerze więc raczej będzie zawiedziony. Tak się właśnie czułem wychodząc z kina. Cieszę się że obejrzałem ale miałem spory niedosyt. Na czwórkę ze sporym minusem.

http://www.imdb.com/title/tt0816711/

sobota, 13 lipca 2013

"The Driller Killer" (USA 1979, reż Abel Ferrara)



Wiadomo że ja strasznie lubię takie filmy ze względu na temat i datę produkcji, więc i ten musiał mi się spodobać, szczególnie że zaczyna się planszą informującą żeby oglądać go głośno. Opowieść jest o tym jak pewien mało sympatyczny malarz powoli popada w obłęd z powodu nakładających się różnych wydarzeń i w końcu zaczyna zabijać. Kilka scen jest naprawdę znakomitych, muzyka także robi swoje, końcówka również bardzo mi się podobała. Jedyne co mnie rozczarowało to że tytułowy driller okazał się raczej wiertarką niż porządnym świdrem ale takim przyrządem też można malowniczo wyrządzać krzywdę. Długo czekałem żeby to obejrzeć i na pewno będę chciał obejrzeć jeszcze nie raz. Świetne.

http://www.imdb.com/title/tt0079082