czwartek, 31 grudnia 2009

"Yakuza's Law" ("Yakuza keibatsu-shi: Rinchi - shikei!" Japonia 1969, reż Teruo Ishii)



Ostatnim filmem w 2009 roku okazał się "Yakuza's Law" no i jakoś nie wgniótł mnie w ziemię. Niby chodzi o to że Yakuza ma swoje prawa i za ich złamanie trzeba ponieść surowe konsekwencje - stąd cały katalog okrucieństw często pokazanych dla samej frajdy nakręcenia takich scen. Tu właśnie leży największy problem jaki miałem z tym filmem - za bardzo jest bez sensu. Składa się z trzech części, które nie tworzą jakoś specjalnie kontynuacji, bohaterowie i intryga co chwilę się zmieniają przez co ciężko się w coś naprawdę wkręcić czy do kogoś przywiązać. Do tego jakoś miałem wrażenie sporego chaosu, szczególnie pod koniec, kiedy wszyscy faceci w garniturach zupełnie mi się mylili. Trzeba przyznać że malowniczo sobie nawzajem robią krzywdę i jucha się leje wiadrami - dla kogoś kto lubi takie rzeczy to pewnie jest pozycja obowiązkowa, jednak ci, którzy nie umierają z podjarki na słowa "japoński film o gangsterach" mogą sobie spokojnie odpuścić. "Youth of the Beast" fajniejszy.
http://www.imdb.com/title/tt0142996/

"The Devil-Doll" (USA 1936, reż Tod Browning)



Trzeci film Toda Browninga jaki oglądam i trzeci raz jest super. Tym razem intryga mówiąc najprościej polega na tym że pomniejszani do rozmiaru lalek ludzie i zwierzęta są używani przez głównego bohatera do dokonania zemsty na swoich dawnych nieuczciwych wspólnikach. Żeby było ciekawiej i bardziej niecodziennie, mściciel występuje głównie przebrany za kobietę. Oczywiście najbardziej zapadające w pamięć są wszystkie wczesne efekty specjalne, które wtedy kiedy film powstał musiały naprawdę robić spore wrażenie. Owszem może momentami intryga trzeszczy w szwach (szczególnie im bliżej końca) lecz sam ten szalony pomysł jaki miał autor dzieła i fakt że udało mu się go zrealizować zasługują na poklask. Na pewno nie jest to zły film, co najwyżej dziwny, niesamowity, szalony ale na pewno nie jest nieudany. Podobał mi się, dobra rzecz.
http://www.imdb.com/title/tt0027521/

"Blacula" (USA 1972, reż William Crain)



Powalający jest sam pomysł: pod koniec XVIII wieku para afrykańskich posłów (?) jedzie do Transylwanii przekonać hrabiego Draculę, żeby wsparł pomysł zniesienia niewolnictwa (!). Szokujące. Ten oczywiście ich wyśmiewa i zamienia pana posła w wampira, który potem w ramach handlu dziełami sztuką dostaje się (wewnątrz trumny ma się rozumieć) do słonecznego LA. Każdy bardzo szybko się zorientuje że fabuła nie jest najsilniejszą stroną tego filmu. Do tego bez liku absurdów, fatalny montaż, efekty wiadomo jakie, dialogi momentami wprawiały mnie w ciężkie osłupienie. Mówiąc krótko: gratka dla konesera. Nie mogę jednak powiedzieć że się nie wybawiłem - muzyka świetna, błędy w sztuce przezabawne no a do tego biegają wampiry więc jest całkiem fajnie, chociaż za sequel się pewnie nie zabiorę. Aż tak wspaniale to nie było.
http://www.imdb.com/title/tt0068284/

poniedziałek, 14 grudnia 2009

"Sanjuro" ("Tsubaki Sanjûrô" Japonia 1962, reż Akira Kurosawa)



O jejku, jakie to dobre! Cały film mógłby spokojnie być teatralną sztuką. Większość scen to kręcone w pomieszczeniach dialogi, które po kolei odkrywają przed nami złożoną intrygę, która z kolei absolutnie wkręca w fotel. Czy nie wystarczy napisać dwóch słów: Kurosawa + Mifune? Myślę że to wiele tłumaczy i natychmiast wyjaśnia klasę produktu. Walkę mamy jedną, bardzo konkretną i będącą uwieńczeniem całej sytuacji. Koniecznie trzeba powiedzieć że tak naprawdę, mimo całej skomplikowanej plątaniny zależności, to jest bardzo zabawna rzecz - dużo więcej tu komicznych scen niż walk, nie mówiąc o chlapiącej krwi (która pojawia się raz, pod koniec, za to spektakularnie). Zdecydowanie najlepszą postacią jest żona szambelana z modnie poczernionymi zębami. Strasznie fajny, czarno-biały film, który zdecydowanie warto obejrzeć. Szkoda że już takich nie kręcą.
http://www.imdb.com/title/tt0056443/

"Youth of the Beast" ("Yaju no seishun" Japonia 1963, reż Seijun Suzuki)



Po raz kolejny wszystko mi się podobało. Intryga podobna jak w "Yojimbo" - przybysz znikąd wkręca się w intrygę tylko że nie pomiędzy klanami a dwoma gangami. Potem sprawa się komplikuje: wychodzą na jaw sprawki z przeszłości, bieżące matactwa nie idą tak jak powinny - wszystko super, ani przez chwilę nie ma nudy, jest bardzo wkręcająco i ciekawie. Szalenie podobała mi się muzyka - dokładnie taka jaka powinna ilustrować gangsterskie kino, chyba można to nazwać swingującym, może funkującym jazzem, nie wiem - jak dla mnie to jest po prostu "muzyka do gangsterskiego filmu" i jest super. Bezdyskusyjnie mi się podobało i choć nie wiem co ma oznaczać tytuł, polecam każdemu kto lubi kino albo japońskie albo gangsterskie (a najlepiej oba).
http://www.imdb.com/title/tt0057697/

niedziela, 13 grudnia 2009

"The Puppet Masters" (USA 1994, reż Stuart Orme)



Bardzo fajny thriller (a może i horror) Science-Fiction. Opowieść oparta na prostym, wręcz klasycznym dla gatunku założeniu: źli obcy przylatują na Ziemię i chcą nas zniszczyć ale nam się udaje bo jesteśmy ludźmi. W dużym uproszczeniu mamy tu coś pomiędzy "Inwazją porywaczy ciał" a "Obcym". I chociaż to co do tej pory napisałem może raczej odpychać - że xero i że tania podróbka - to nic złego na temat filmu powiedzieć nie mogę, tym bardziej że lubię jak ktoś prezentuje nam tą samą, znaną opowieść kolejny raz w swój zmodyfikowany sposób. Wszystko bardzo w porządku, sporo chwil grozy, żwawa i pełna zakrętów intryga, oczywiście bardzo fajny Donald Sutherland, obcy odpowiednio byli ośliźli (w ogóle całkiem udane efekty w tym 94-tym mieli) a happy end mnie nie zniesmaczył co nieczęsto się zdarza. Kolejny raz jest tak że nie czytałem książki, na podstawie której pisano scenariusz i pewnie jak zwykle to tylko dobrze bo bym narzekał, a tak to się cieszę że obejrzałem sobie fajny film.
http://www.imdb.com/title/tt0111003/

niedziela, 6 grudnia 2009

"Dead Snow" ("Død snø" Norwegia 2009, reż Tommy Wirkola)



Pełna podjarka. Wciąż jeszcze nie ochłonąłem po obejrzeniu. Klasyczny schemat - kilkoro studentów w oddalonej górskiej chatce kolejno staje się pokarmem dla zombich. Żeby było fajniej jest zima a zombie mają na sobie nazistowskie mundury. Czy może być piękniej? Gromkie oklaski dla charakteryzatorów - źli mają pourywane wargi i sinoczarną skórę a dobrzy są pięknie ochlapani krwią. W ogóle muszę przyznać że jatka w filmie jest pierwsza klasa - w ruch idzie wszystko co pod ręką: strzelby, młotki, siekiery, zęby i gałęzie. Łby i flaki fruwają a jucha tryska. Nie ma przebacz. Rewelka. Kilka scen jest naprawdę świetnych. Stopniowanie napięcia udane: kiedy trzeba jest wesoło, kiedy trzeba podskakujemy wystraszeni na fotelu, kiedy trzeba patrzymy ogarnięci grozą. Zdjęcia też szalenie ładne, jednak w ośnieżonych górach było duże pole do popisu. Ciekawe ile jeszcze razy to obejrzę?
http://www.imdb.com/title/tt1278340/

"Slingshot Hip Hop" (USA 2008, reż Jackie Salloum)



Dobre i mocne. Dokument o palestyńskich chłopakach i dziewczynach robiących hip hop. Po pierwsze: wszystko to jest szalenie ciekawe choćby dlatego że sam fakt istnienia raperów w tej części świata wydaje się być warty uwagi. Po drugie - jak szybko się okazuje i co zupełnie nie dziwi to oni właśnie, jak mało kto, mają coś do powiedzenia. Po trzecie same rymy i bity wydają mi się bardzo fajne. Może film jest ociupinkę za długi, jednak do niczego innego się nie mogę przyczepić. Zdecydowanie zapada w pamięć i robi wrażenie - rozmowa z kolegą w więzieniu, chłopak pokazujący swoją zniszczoną wojną okolicę ("i co ja mam tu robić?"), opowieści dziewczyn - naprawdę można by jeszcze długo wymieniać. Są fajnie zanimowane mapy i fajne graficzne wstawki. Bardzo dobrze że taki film powstał, nie wiem czy to wręcz nie jest lektura obowiązkowa.
http://www.imdb.com/title/tt1157718/

"Zombieland" (USA 2009, reż Ruben Fleischer)



Jeśli miałbym jakoś zaszufladkować "Zombieland" to powiedziałbym że jest to wesołe kino familijne z dodatkiem zombich. Trochę dziwne kombo, ale tak to się teraz na świecie porobiło że ludzkość już się przyzwyczaiła do chodzących trupów i spokojnie się naśmiewa z tematu. Główny bohater to całkiem tchórzliwy chłopak, któremu udaje się przetrwać w post-zombie-apokaliptycznym świecie dzięki temu że trzyma się swoich zasad. Idzie przez Amerykę i spotyka różne osoby. Cała opowieść od początku pokazana jest z przymrużeniem oka. Doskonała sekwencja początkowych napisów uświadamia nam, że raczej będziemy się tu śmiali z chlapiącej krwi niż że będzie nas to przerażać. Niestety w miarę upływu czasu, krwawych scen jakoś ubywa, co nie znaczy że akcja spowalnia i że zaczynamy się nudzić. Jest całkiem fajnie i naprawdę zabawnie. Świetny jest Woody Harrelson, świetny jest też Bill Murray grający samego siebie. Dobrym pomysłem wydaje mi się też pokazywanie żelaznych zasad naszego młodzieńca jako napisów. Zdaję sobie sprawę że może to nie jest to film najwyższych lotów ale co ja poradzę że mi się podobało?
http://www.imdb.com/title/tt1156398/

środa, 2 grudnia 2009

"University of Laughs" ("Warai no daigaku" Japonia 2004, reż Mamoru Hoshi)



Udana komedia z Kraju Kwitnącej Wiśni. Robił ją człowiek, który jest również odpowiedzialny za "Uchôten hoteru" . Oba filmy reprezentują ten sam gatunek, oba są udane i zabawne choć oba diametralnie różne. Tym razem zamiast tłumu postaci i poplątania wątków przez całe dwie godziny śledzimy rozgrywkę między młodym autorem sztuk teatralnych a cesarskim cenzorem. Pomijając kilka scen wszystko właściwie dzieje się w surowym pokoju będącym biurem urzędnika i jak nie trudno się domyślić wszystko jest oparte na wymianie zdań, która kręci się wokół świeżo napisanej sztuki będącej oczywiście komedią. Cenzor jest pozbawiony poczucia humoru a pisarz się stara sprostać narzucanym coraz bardziej absurdalnym ograniczeniom nie będąc jednocześnie w stanie przestać pisać na wesoło. Ciężko się czasami było oprzeć wrażeniu że właśnie siedzimy na widowni i oglądamy przedstawienie. Przyznać jednak należy że film jest kunsztownie zrobiony - mimo ograniczonej przestrzeni mamy sporo rozmaitych ujęć dzięki czemu podglądanie konwersacji nam się nie nudzi, kamera ładnie prowadzi opowieść i widać sporo pomysłów na ciekawe zdjęcia. Psychologicznie wszystko jest klarowne i wiarygodne, dowcip jest udany i nie ucieka od zabawy konwencją, koniec też stanowi bardzo dobre i wcale nie przesłodzone rozwiązanie całej sytuacji. Doczekać się nie mogę co jeszcze nakręci ten pan.
http://www.imdb.com/title/tt0436886/

niedziela, 22 listopada 2009

"The Haunted World of El Superbeasto" (USA 2009, reż Rob Zombie)



Jak wszystko co wychodzi spod ręki Roba Zombie tak i ten film jest bardzo amerykański, jednak nie należy rozumieć tego źle - garściami czerpie z wszelkich niesamowitych opowieści, jest zabawny i strasznie fajnie narysowany. Mamy wszystko co trzeba: chlapiącą krew, falujące biusty, sporo udanej zabawy konwencją, nazi zombich i głowę Hitlera w słoiku, komicznego superłotra, głupawego superbohatera, gagi pędzące jeden za drugim, często bardzo dosadne (dla niektórych pewnie i niesmaczne). Na pewno będzie to trzeba jeszcze co najmniej raz obejrzeć bo zbyt wiele się działo żebym zapamiętał wszystkie smaczki. Wybawiłem się szalenie, a że jestem wielkim fanem działalności tego pana to jakoś po raz kolejny nie wiem czy to ja nie jestem obiektywny i wszystko łykam jak pelikan czy on po prostu jest takim świetnym artystą. Szacuneczek.
http://us.imdb.com/title/tt0419724/

"Shaolin Chastity Kung Fu" ("Shao Lin tong zi gong" Tajwan 1981, reż Robert Tai)



Jakieś 30 sekund po rozpoczęciu projekcji wiadomo już było że to perełka. Przez co najmniej 70% filmu się naparzają, słychać głównie "H-tsz! H-tsz!" i tylko czasami pojawia się jakiś dialog, który popycha fabułę do przodu. Pod koniec gdy nadchodzi ostateczny pojedynek z bandą złych opowieść praktycznie staje w miejscu i przez 20 minut mamy same walki, z każdym przeciwnikiem po kolei i na koniec z bossem. Technika i style momentami wprawiają w osłupienie, bardziej przypominają jakieś cyrkowe przedstawienia niż kung-fu. Banda złych z kolei też wygląda jak trupa przebierańców - każdy z nich jest prześmieszny, jak dla mnie zdecydowanie wygrywa Trzy Kucyki z Wielką Pałą (chociaż Malowane Oko jest zaraz za nim). Krew pojawia się generalnie w tych samych okolicznościach: każdy kto mocno dostanie w klatkę albo jakoś inaczej solidnie oberwie natychmiast pluje keczupem. Dużo dobrej zabawy. Jedyna lipa polegała na tym że podczas transferu na DVD wydawca obciął boki obrazu żeby wyrzucić kaszetę. Szkoda.
http://www.imdb.com/title/tt0200124/

czwartek, 19 listopada 2009

"Idiocracy" (USA 2007 reż Mike Judge)



Całkiem zabawna komedia, oparta na skądinąd słusznym założeniu że głupi ludzie mnożą się bardziej, o tym jak zahibernowany zupełnie przeciętny szeregowiec budzi się po pięciuset latach w świecie gdzie są same matoły. Postaci napotykane przez Joe'go są reprezentują stereotyp głupiego Amerykanina podniesiony do którejś potęgi (uprawy podlewają napojami energetycznymi i takie tam) i chociaż w gruncie rzeczy przesłanie filmu nie napawa optymizmem to przyznam że nieźle się bawiłem bo wizja nieuchronnej przyszłości jest bardzo zabawnie ukazana. Jak nietrudno się domyślić wiele komicznych sytuacji wynika z nieprzystosowania bohatera do otaczającej rzeczywistości i całość kończy się raczej cukierkowo (chociaż happy endem nazwać tego nie można). Film reżyserował pan, który stworzył Beavisa I Butt-Heada i wcale się na nim nie zawiodłem.
http://www.imdb.com/title/tt0387808/

"The Killer Must Kill Again" ("L'assassino è costretto ad uccidere ancora" Włochy / Francja 1975, reż Luigi Cozzi)



Nagroda na pewno należy się za najbrzydszego złego - tytułowego mordercę, który naprawdę wygląda jak sama śmierć. George Hilton po raz kolejny kręci paskudną intrygę jednak w trakcie oglądania filmu nieco od niej odbiegamy (bo samochód z trupem ktoś kradnie i zaczynamy podążać za złodziejem) co mi się wydawało dość dziwnym zabiegiem. Trochę to sprawia wrażenie jakby opowieść się rozłaziła chociaż koniec końców wszystko się wyjaśnia i nie ma tak że jakiś wątek kończy się w ślepym zaułku. Kilka strasznie fajnych tanich motywów przypadło mi bardzo do gustu - szczególnie dialogi odbywające się na autostradzie między kierowcami a osobą pobierającą opłatę na bramce. Okropnie zabawne. Widziałem już lepsze filmy giallo ale ten wcale nie jest zły: ma fajne postacie, komiksowe dialogi, komiksowe kadry i daje dużo radochy. O to chodzi.
http://www.imdb.com/title/tt0072662/

"Female Prisoner #701: Scorpion" ("Joshuu 701-gô: Sasori" Japonia 1972, reż Shunya Ito)



Rzecz się dzieje w kobiecym więzieniu gdzie niesłusznie wtrącona bohaterka nie daje się oprawcom i knuje zemstę. Może się czepiam ale nie do końca mi podeszło i uważam że "Sex & Fury" jest o wiele lepsze. Przemoc naprawdę wszechobecna i do tego wobec kobiet momentami mnie męczyła. Nie mamy też wielu malowniczych walk tylko raczej katowanie i okrucieństwo (chociaż nie mogę powiedzieć że bezsensowne bo jednak coś z niego wynika). Co zabawne, dźwięk podłożony pod ciosy spadające co chwila na kolejne wiotkie Japonki brzmi tak jakby one wszystkie ważyły po minimum 160 kilo. To że piszę że "nie do końca mi podeszło" nie znaczy też że uważam że to zły film. Jest naprawdę niczego sobie i jak się jest gotowym na opcje pod tytułem "więzienie dla kobiet, Japonia, lata 70te" to może się podobać. Na pewno będę chciał obejrzeć kolejne części bo zdecydowanie to jest mój klimat.
http://www.imdb.com/title/tt0226872/

środa, 11 listopada 2009

"Tombs of the Blind Dead" ("La noche del terror ciego" Hiszpania / Portugalia 1971, reż Amando de Ossorio)



Pierwszy raz w życiu widziałem zombie, które jeżdżą konno. Fantastyczna sprawa, tym bardziej że były fajnie poubierane a rumaki pojawiały się niewiadomo skąd (bo z grobów to one nie wstawały). Przez długie minuty w filmie nie ma dialogów i atmosfera budowana jest muzyką, która naprawdę bardzo mi pasowała. Momentami zupełna psychodela, momentami bardziej relaksująco ale zawsze bardzo fajnie. Historia dotyczy opuszczonego zamczyska gdzie kiedyś mieszkali rycerze, którzy oddawali cześć Szatanowi, a w którym przypadkowo pojawia się pewna młoda dama. Niektóre postacie okropnie mnie bawiły - np pracownik kostnicy albo profesor od średniowiecza. W ogóle to chyba raczej wiadomo, że tego rodzaju filmy raczej nie przyprawiają o dreszcze a częściej o uśmiech i w tym ich urok. Muszę jednak przyznać że mimo wszystko końcówka jest świetna - dość zaskakująca i mrożąca krew w żyłach.

http://www.imdb.com/title/tt0067500/

"Slumdog Millionaire" (Wielka Brytania 2008, reż Danny Boyle)



Podobało mi się chociaż nie jestem zachwycony, głównie z powodu cukierkowego zakończenia, no ale to w końcu historia o Indiach więc tak być musi. Dużo bardzo fajnie nakręconych scen, okropnie atrakcyjnych dla oka. Wielkim plusem filmu jest też ciekawa nielinearna konstrukcja opowieści - bardzo fajnie się to wszystko ogląda. Nie wiem za co aż osiem Oskarów, bo powalający to on nie jest ale trzeba przyznać że mamy tu do czynienia z bardzo sprawnie zrobionym i podanym kinem dla masowego widza. W porządku.
http://www.imdb.com/title/tt1010048/

"Beat the Devil" (Wielka Brytania / USA / Włochy 1953, reż John Huston)



Humphrey Bogart i Gina Lollobrigida płyną do Afryki w poszukiwaniu złóż uranu. Jak się szybko okazuje nie są jedynymi, którzy mają taki plan co sprawia że rozpoczyna się wyścig do bogactwa który w trakcie trwania filmu robi się coraz mniej elegancki. Jest kilka zabawnych momentów, postacie są fajne, koniec całkiem zaskakujący więc dobrze się na to patrzy. Akcja filmu oparta jest w dużej mierze na udanych dialogach, więc Hamfrej może brylować. Podobało mnie się.
http://us.imdb.com/title/tt0046414/

"Naked Killer" ("Chik loh go yeung" Hong Kong 1992, reż Clarence Fok Yiu-leung)



Film jest o tym jak jedna pani zostaje pod nadzorem drugiej mistrzynią w fachu zabijania ludzi i jak nieciężko się domyślić nie wszystkim to się spodoba. Wystarczy spojrzeć gdzie i kiedy był zrobiony i stanie się jasne jaki to rodzaj kina. Akcja płynna, walki malownicze, sex lesbijski, bardzo fajne zdjęcia i kaszaniaste ciuchy. Bohaterowie mówią do siebie i do nas na głos o tym co właśnie się dzieje ("o! zgubił pagera"). Wspaniale. Do tego, mamy sporo azjatyckiego poczucia humoru, i kilka nieco naciąganych zabiegów scenariuszowych. Na początku filmu bohaterka miażdży panu głowę dwoma ciężarkami do ćwiczeń, yeah!
http://www.imdb.com/title/tt0109412/

poniedziałek, 26 października 2009

"Cudowna" ("La milagrosa" Kolumbia 2008, reż Rafael Lara)



Ostatni film jaki widziałem na tegorocznym festiwalu ładnie podkreślił to że ogólnie rzecz biorąc w tym roku było dobrze. Większość zdecydowanie na plus tak samo jak właśnie "Cudowna": oparta na faktach opowieść o tym co się działo z pochodzącym z dobrego domu chłopakiem, po tym jak został porwany przez partyzantów dla okupu. Mamy trochę drastycznych scen, które bardzo zapadają w pamięć. Mamy też poczucie strachu i zagrożenia ale co ciekawe nie tyle samego bohatera ile wszystkich ludzi tworzących oddział eskortujący go przez dżunglę i góry. Wszystko jest odpowiednio dynamicznie kręcone, postacie bardzo ciekawe, dźwięk strzelanin i świszczących kul również sprawiał mi dużo radochy. Jedyne do czego bym się mógł przyczepić to fakt że przez całą niewolę zakładnik nic a nic nie schudł plus to, że koniec był nieco za bardzo podniosły i ociupinkę za długi - już wiemy czy mu się uda czy nie a tempo zwalnia i zwalnia aby wreszcie stanąć. Jednak zupełnie nie zatarło to bardzo dobrego wrażenia. Mocne.
http://www.imdb.com/title/tt1213920/

"Zły dzień na wędkowanie" ("Mal día para pescar" Hiszpania / Urugwaj 2009, reż Álvaro Brechner)



Jakoś nie zajarzyłem tego filmu. Nie dotarł do mnie do końca. Historia podstarzałego mistrza zapasów, który jeździ z występami ale tak naprawdę nie jeździ. W zasadzie wszystko jest o dziwnej relacji łączącej go z jego managerem, który każe się tytułować Księciem, i który opowiada jakie to wspaniałe rzeczy są w stanie razem zdziałać. Czekałem aż coś się stanie ale raczej wszystko sennie i powoli zmierzało do końca. Druga opcja jest taka że przespałem i nie zauważyłem kiedy było fajnie. Trzecia - najpewniejsza - że to nie jest film dla mnie bo być może on naprawdę o czymś jest.
http://www.imdb.com/title/tt1388402/

"Kostucha" ("Der Knochenmann" Austria 2009, reż Wolfgang Murnberger)



Samej krwi mnóstwo nie ma ale za to jest sporo smakowitych, bliskich ujęć mielonego mięcha, miażdżonych kości i innych fragmentów ciał nie tylko zwierzęcych. Wszytko dlatego że w pewnym domu na prowincji stoi maszyna do mielenia resztek po kurczakach - jak nietrudno się domyślić wcześniej czy później ktoś w tej maszynie musi wylądować... Kolejny kryminał z Austrii i kolejny zaskakujący wypas. Bardzo fajna galeria pełnokrwistych postaci i mocno poplątana intryga a do tego kilka komicznych momentów, które jednak nie są momentami komediowymi. Raczej jest to humor bliższy np Tarantino niż "Gangowi Olsena". Fajne jest to że po kolei odkrywamy kolejne etapy układanki, fajne jest to jak główny bohater sobie z tym wszystkim radzi, fajnie historia jest osadzona w austriackich górach a i zakończenie nie pozostawia niedosytu. Zdecydowanie godne polecenia - podobało mi się bardziej niż "Przyjdź słodka śmierci" tego samego reżysera z tym samym bohaterem.
http://www.imdb.com/title/tt1181927/

wtorek, 20 października 2009

"Świat cieni" ("Schattenwelt" Niemcy 2008, reż Connie Walter)



Podobało mi się to że film jest prawie czarno-biały. Wszystkie kolory są bardzo wyblakłe i dopiero po chwili udało mi się zauważyć np niebieską koszulę. Ciekawy pomysł. Poza tym przyciężkawo. Pomysł jest niezły - były członek RAFu wychodzi po 22 latach z więzienia i w ramach programu resocjalizacyjnego zostaje mu przydzielone mieszkanie obok pewnej dość dziwnej dziewczyny. Oczywiście okazuje się że duchy przeszłości wracają i mimo upływu tak wielu lat niełatwo jest sobie wszystko poukładać. Wydaje się że wszystko powinno być super - mamy tajemniczą kobietę, mroczny sekret z przeszłości, sporo fajnie budowanych momentów jednak około połowy filmu zachowanie bohaterów zaczęło się robić dla mnie coraz bardziej niezrozumiałe aż do mających miejsce na końcu wydarzeń, które chyba za bardzo i nieco na siłę są poplątane. Taki zabieg skutecznie sprawił że napięcie się rozmyło a ja wyszedłem z kina raczej lekko rozczarowany zmarnowanym potencjałem niż zachwycony psychologią postaci i zawiłością ludzkich losów. Szkoda.
http://www.imdb.com/title/tt1245901/

poniedziałek, 19 października 2009

"Pasja Gabriela" ("La pasión de Gabriel" Kolumbia 2008, reż Luis Alberto Restrepo)



Lubię oglądać filmy osadzone w miejscach, które w jakiś sposób są dla mnie interesujące. Tutaj mamy kolumbijskie góry i wioskę gdzie proboszcz lawiruje między tym co uważa że jest dobre dla wsi (np. renowacja mostu) a naciskami ze strony lokalnej guerilli podbierającej ze wsi chłopaków na wojnę, skorumpowanych, obwieszonych złotem władz i armii polującej na partyzantów. Żeby było mu jeszcze trudniej ma kochankę - córkę sąsiadów. W zasadzie od początku, od jakiejś siódmej minuty wiadomo że wszystko musi się źle skończyć, kwestia tylko jak bardzo dla kogo. Zdecydowanie mi się podobał. Ładnie tam.
http://www.imdb.com/title/tt1442257/

"Castro" (Argentyna 2009, reż Alejo Moguillansky)



Argentyński film, który jest zdecydowanie jednym z tych co to z założenia mają być dziwne. I żeby nikt nie miał wątpliwości nakręcony jest czarno-biało. Nie wiem tylko właśnie czy nie jest to wszystko przesadzone za bardzo. Z niewyjaśnionych nigdy przyczyn grupa ludzi poszukuje faceta o imieniu Castro, który ma ciężko banalne życiowe dylematy i nieznośną dziewczynę. W ogóle raczej wszystkie postacie zachowują się dziwacznie (tytułowy Castro śpi w szafie a typ co go na zlecenie śledzi gania o kulach). Jest kilka śmiesznych momentów i w ogóle niezłych scen ale generalnie raczej za bardzo to odjechane. Po jakimś czasie wiadomo było że nic się raczej nie wyjaśni więc wszystko jedno jak film się skończy.
http://www.imdb.com/title/tt1404022/

"Najlepszy kontakt" ("Contact High" Niemcy / Austria / Luksemburg / Polska 2009, reż Michael Glawogger)



Bardzo byłem ciekaw jak wygląda komedia kryminalna gdzie austriackie rzezimieszki, sprzedawcy hot-dogów i pewne dwie damy jadą z misją do Polski odebrać tajemniczą torbę. Żeby było ciekawiej nie wszyscy wiedzą o sobie nawzajem i nic nie idzie tak jak powinno. Okazało się że film bardzo mi się podobał - plejada barwnych postaci, szalona intryga i masa udanych dowcipów, czego chcieć więcej? Co ciekawsze duża cześć gagów jest opartych na stereotypowym obrazie Polski i Polaków i nadal jest to strasznie śmieszne. Mimo że temat wydaje się ograny udanie są też pokazane rozmaite narkotyczne jazdy, których doświadczają bohaterowie - wszystko na okropnie śmiesznie dla widza i średnio dla łykających pigułki. Ostatnia scena z polską policją zabija.
http://www.imdb.com/title/tt0780002/

niedziela, 18 października 2009

"Pierwszy Oddział: Moment prawdy" ("Fâsuto sukuwaddo" Rosja / Japonia / Kanada 2009, reż Yoshiharu Ashino)



Bardzo fajny film, znany także jako: "Первый отряд" lub "First Squad: The Moment of Truth". Rzecz się dzieje podczas drugiej wojny światowej i opowiada o tym jak sowieci i naziści wykorzystują siły nadprzyrodzone żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Żeby było ciekawiej cała historia jest po japońsku narysowana i zanimowana. Mało tego: mamy też wstawki z gadającymi głowami, które sprawiają że ogląda się to jak dokument. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie fakt że ktoś na festiwal przysłał kopię z rozjeżdżającymi się półpolami przez co nie dało się na film patrzeć. Przy każdym szybszym ruchu wszystko się robiło w paski. Ogromna szkoda bo pomysł świetny i jego realizacja też a tutaj taka okropna lipa odebrała mi możliwość cieszenia się filmem w stu procentach. Pieniędzy za bilety nie oddawali. Skończyło się wszystko tak, że chyba będzie druga część. I fajno.
http://www.imdb.com/title/tt1343712/

środa, 14 października 2009

"Szczekanie czarnych psów" ("Kara köpekler havlarken" Turcja 2009, reż Mehmet Bahadir Er)



Kolejny turecki film, który jednak nie okazał się jakiś super. Na szczęście nie jest to ultrakaszana typu "Dünyayi kurtaran adam" tylko normalny film jednak jest jakiś taki średni. Niby ma być gangstersko ale jednak za bardzo nie jest, niby mają być fajne dialogi ale jakoś żaden mi nie zapadł w pamięć, napięcie w zasadzie nie istnieje i przez to po wyjściu z kina jakoś tak czułem niedosyt. Wszystko dlatego że film jest oparty na pomyśle z potencjałem, postaci są wiarygodne i wydaje się że powinno być świetnie a jednak nic z tego. Szkoda. Nie chce powiedzieć że to jest film zły, jest po prostu średni - taki, że można go spokojnie obejrzeć w jesienny wieczór jak będzie w telewizji.
http://www.imdb.com/title/tt1399198/

"Musashi: Ostatni samuraj" ("Miyamoto Musashi: Sôken ni haseru yume" Japonia 2009, reż Mizuho Nishikubo)



Animowany na różne sposoby, w zasadzie dokument, o japońskim mistrzu miecza Musashim Miyamoto. Cała historię przedstawia nam zrobiona w 3D postać profesora, którą chyba można by zrobić po dwóch - trzech lekcjach "jak animować w 3D?" ale nie o to tutaj chodzi. Momentami film za sprawą opowiadającego jest okropnie głupawo zabawny, tak po japońsku. To co zdecydowanie jest ciekawe to całe osadzenie historii Musashiego w historii i kulturze - mamy mapki, dygresje, wyjaśnienia na przykład czym różnili się rycerze w Europie od tych z Chin i Japonii. Niestety całe to objaśnianie nam wszystkich szczegółów paradoksalnie stanowi też o słabości filmu bo jest w nim zdecydowanie za mało na temat tytułowego samuraja. Owszem pokazane walki są świetne i krwawe (bo akurat walki są zrobione w stylu anime) i czegoś się jesteśmy w stanie dowiedzieć, problem w tym że więcej informacji dotyczy ogólnie Japonii i czasów feudalnych niż samego Musashiego. Pomimo tego podobało mi się i uważam że rzecz warta obejrzenia - tym bardziej że całość trwa mniej niż 75 minut.
http://www.imdb.com/title/tt1309184/

niedziela, 11 października 2009

"BirdWatchers" ("BirdWatchers - La terra degli uomini rossi" Włochy / Brazylia 2008, reż Marco Bechis)



Rzadko mi się zdarza obejrzeć obyczajowy film a tego się inaczej nazwać nie da. Grupa Indian postanawia wynieść się z rezerwatu na swoje dawne ziemie, obecnie zajęte przez białego właściciela ziemskiego. Jest kilka zabawnych momentów, głównie wynikających z ich podejścia do niektórych spraw, ciekawa intryga, są fajne zdjęcia, wszystko na miejscu. Całkiem udana rzecz chociaż bez jakiegoś większego zachwytu.
http://www.imdb.com/title/tt1054674/

"Car" ("Царь" Rosja 2009, reż Pavel Lungin)



Trzeci film z Mamonowem jaki oglądam i trzeci raz gość jest naprawdę świetny. Tym razem znów jest wariatem jednak postać w jaką się wcielił to sam Iwan Groźny. Nie wiem jak trudno jest zagrać takiego stuprocentowego szaleńca jakim tutaj przedstawiono cara, ale naprawdę momentami opadała mi szczęka. Zasadniczo film opowiada o relacji cara z metropolitą Moskiewskim i jest to bardzo ciekawa rozgrywka. Nie mamy wielu zapierających dech w piersiach scen batalistycznych bo wszystko raczej rozgrywa się u dwóch głównych bohaterów w głowach, więc mamy raczej kombinowanie, intrygę i zagadki typu "i co on teraz zrobi?". Niesamowite są ich stroje i w ogóle to jak wszystko tam wygląda. Podobało mi się, chociaż zdecydowanie można było pokazać więcej krwi - był po temu potencjał.
http://www.imdb.com/title/tt1424431/

sobota, 10 października 2009

"Distanz" (Niemcy 2009, reż Thomas Sieben)



W porządeczku. Historia o tym jak w psychopatycznym zabójcy zakochuje się pewna dziewczyna. Strasznie mi się podobało szczególnie to że w filmach o mordercach na ogół drugim głównym bohaterem jest policjant albo psycholog podczas gdy tutaj jest to właśnie taka zwykła dziewczyna, której strasznie spodobał się pracujący z nią w ogrodzie botanicznym Daniel. Wszystko dotyczy relacji między nimi a śledztwo w sprawie morderstw to wątek w zasadzie poboczny. Sporo klimatu nadaje fakt, że muzyka pojawia się raczej rzadko - dużo jest w filmie ciszy, np kiedy nasz bohater ogląda swoje ofiary lub patrzy się w sufit czy w swoje odbicie a jego spojrzenie to czyste szaleństwo. Podoba mi się też jego metodyczny sposób działania i to że nie ma jak do niego dotrzeć. Pierwszy film tegorocznego Warszawskiego Festiwalu Filmowego zdecydowanie na plus.
http://www.imdb.com/title/tt1145889/

piątek, 9 października 2009

"One Missed Call" ("Chakushin Ari" Japonia 2003, reż Takashi Miike)



Dobre. Mój ulubiony japoński wariat wziął się za klasyczny azjatycki horror i wyszło świetnie. Owszem, jest zostawiona furtka dla sequela, końcówka się nieco dłuży ale i tak pożądany efekt został osiągnięty. Poza tym okropnie podoba mi się pomysł że klątwa/wirus śmierci roznosi się sam(a) po książce adresowej z komórki - niech żyje nowoczesne podejście! Świetnie wykorzystana jest też strona dźwiękowa filmu - jak zwykle w takich ghost stories niesamowicie buduje nastrój, tym bardziej że tutaj chodzi o telefony, nagrane wiadomości etc. czyli rzeczy zdecydowanie stworzone do słuchania. Naprawdę bardzo udany manewr. Plus oczywiście nieustający szacunek za to że już po kilkunastu minutach bałem się jak dziecko. Nie ma to jak umieć stworzyć nastrój grozy...
http://www.imdb.com/title/tt0366292/

"After the Rain" ("Ame Agaru" Japonia 1999, reż Takashi Koizumi)



Film samurajski na podstawie scenariusza Kurosawy. Bardzo nietypowy na tle samurajskich filmów, które do tej pory widziałem. Chodzi o to że szalenie sympantyczny ronin, mistrz miecza zresztą, podróżuje ze swoją żoną i z powodu deszczu nie mogą się przeprawić przez wezbraną rzekę. Zatrzymują się w oberży z czego wynika seria incydentów. Jest bardzo ciekawie i jak wspomniałem inaczej niż zwykle. Pojedynki są chociaż krew się leje raz, za to bardzo widowiskowo. Podobało mi się - dobra, aczkolwiek bardzo szczególna intryga, dużo folkloru, wszystko elegancko. Brat cioteczny mi polecił, dziękuję.
http://www.imdb.com/title/tt0181960/

piątek, 2 października 2009

"The Satanic Rites of Dracula" (Wielka Brytania 1973, reż Alan Gibson)



Hammer Films nie daje plamy. Mamy tu wszystko co potrzeba: wampiry (Christopher Lee i spółka), satanistyczne czarne msze z udziałem zepsutych notabli, naukowca opracowującego zarazki szalenie groźnej choroby czy postać Van Helsinga - po prostu palce lizać. Dzięki takiemu zagęszczeniu różnych niesamowitych motywów film nie jest nudny a żeby było milej to kręcony też jest bardzo ładnie co w sumie sprawia że okazuje się całkiem udany. Oczywiście nie należy jednak zapominać że jest to raczej rzecz dla wielbicieli gatunku chociaż ktoś kto tylko od czasu do czasu lubi popatrzeć na kołkowanie nieumarłych też nie powinien narzekać.
http://www.imdb.com/title/tt0070634/

"Bękarty Wojny" ("Inglorious Basterds" USA 2009, reż Quentin Tarantino)



Podobało mi się, chociaż okropnie się bałem po ostatnich wyczynach tego pana, że to będzie gwóźdź do trumny. Odetchnąłem z ulgą. Postacie Esesmana i Porucznika Aldo są mistrzowskie i robią cały film, Aktorka też jest doskonała. Świetne jest też to że ponieważ reżyser kocha kino to daje temu wyraz tak, że główna intryga kręci się właśnie wokół kina. Dużo udanych momentów i widowiskowych sytuacji, wojna w/g Tarantino jest momentami naprawdę kuriozalna, do tego trzeba zwrócić uwagę na mistrzowską zabawę językami. Teraz skoro już napisałem że mi się podobało to mogę ponarzekać - że jednak z niego jest taki buc nadęty, że momentami jest nudnawo, że krwi zdecydowanie za mało, tak samo jak łamania linearności narracji, co reżyser przecież doskonale potrafi. No nic. Muszę się pogodzić z tym że pewnie nigdy nie powstaną już takie filmy jak pierwsze trzy które nakręcił pan Quentin. Mimo mojego jojczenia zdecydowanie warto obejrzeć - łatwiej będzie zrozumieć dlaczego za dziesięć, piętnaście lat 50% Amerykanów uwierzy że Hitlera zabiło żydowskie komando. :)
http://www.imdb.com/title/tt0361748/

wtorek, 22 września 2009

"K-PAX" (USA 2001, reż Iain Softley)



Podobało mi się chociaż byłem zawiedziony końcówką. Mamy tu pana (Kevin Spacey jak zwykle trzyma swój wysoki poziom), który ląduje w wariatkowie i twierdzi że jest z kosmosu. Najfajniejsze jest oczywiście to że z minuty na minutę brzmi on coraz bardziej wiarygodnie, szczególnie dla granego przez Jeffa Bridgesa psychiatry. Im dłużej trwał film tym bardziej jako fan Science Fiction się tym jarałem. Niestety finał, trochę mnie rozczarował ale ktoś inny może uznać takie rozwiązanie za idealne - ja po zakończeniu filmu pomyślałem "kurcze takie było fajne i znów na koniec nie tak jak chciałem". Nie podobało mi się że widz może na główną kwestię: "wariat czy kosmita?" odpowiedzieć w zasadzie dwojako. Z drugiej strony po jakimś czasie (widziałem to z tydzień temu) myślę że może jednak zakończenie nie było tak zupełnie otwarte. Z samego faktu że tak mi to zapadło w głowę wydaje mi się że to wartościowe, choć raczej rozrywkowe kino. A jak ktoś nie lubi SF to warto to obejrzeć dla samego Kevina Spacey.
http://www.imdb.com/title/tt0272152/

"Inglorious Bastards" ("Quel maledetto treno blindato" Włochy 1978, reż Enzo G. Castellari)



Śmieszne i to chyba zamierzenie. Coś jak "Parszywa dwunastka" tylko zrobiona po taniości przez Włochów i z przymrużeniem oka, tak trochę komiksowo. Oczywiście mamy plejadę typów, którzy są nieco przerysowani i przez to mocno zabawni - zdecydowanie najfajniejszy jest maniakalny złodziej a zaraz po nim dowódca całej ekipy. Problem z nimi miałem tylko taki że zbyt szybko ginęli i do tego zupełnie znienacka. Szkoda mi się ich robiło, za fajni byli wszyscy żeby się ich tak wcześnie pozbywać. No ale coż poradzę? Ma to swoje plusy bo wprowadza element zaskoczenia no i zwroty akcji, która swoją drogą momentami jest ociupineńkę naciągana... Do tego mamy powtórne wykorzystanie co trudniejszych ujęć i aktorstwo takie do jakiego przyzwyczaiła mnie kinematografia klasy B ze słonecznej Italii - czyli nie każdemu to się spodoba a ja złego słowa nie powiem. Zupełnie mnie nie dziwi że Tarantino z tego czerpał inspirację do swojego kolejnego hicioru.
http://us.imdb.com/title/tt0076584/

piątek, 7 sierpnia 2009

"In Evil Hour" ("O Veneno da Madrugada" Brazylia / Argentyna / Portugalia 2004, reż Ruy Guerra)



Zdecydowanie najlepsze jest to, że przez cały film nie pada ani promień słońca. Jest ciemno, ulewa nie przerywa na sekundę aż do ostatniej sceny a i tak większość akcji toczy się nocą. Czy muszę tłumaczyć że w połączeniu z intrygą rodem z filmu Noir tworzy to naprawdę świetną atmosferę? Chodzi o to że w wiosce trwa nie do końca uczciwa walka o władzę i wpływy a jakby tego było mało mieszkańców dręczą niepokojące anonimy... Ponieważ cały czas rzęsiście leje to mamy też sporo zabawy z oświetleniem scen i w ogóle nakręcone jest wszystko niesamowicie pięknie. Zdechła krowa leżąca na deszczu na początku filmu wzbudziła mój przeogromny zachwyt. Z tego że jest ciemno poza radością dla oka wynikł też fakt, że ciężko mi się było połapać kto jest kto, a ponieważ nie czytałem książki Marqueza było mi jeszcze trudniej. Na tym nie koniec - intryga nie dość że zawiła to jeszcze ma 3 pętle czasowe co dodaje filmowi atrakcyjności, skomplikowania i oczywiście magii. Podobało mi się, dobre kino. Aha - krwi tyle co przy wyrywaniu zęba - nie liczy się.
http://www.imdb.com/title/tt0426097/

P.S. To jest wpis numer 200 na tym blogu!! :)

wtorek, 4 sierpnia 2009

"Infernal Affairs II" ("Mou gaan dou II" Hong Kong 2003, reż Wai-keung Lau + Alan Mak)



Strasznie byłem ciekaw co się okaże po najlepszej na świecie pierwszej części. Wszystko co wiedziałem to to, że dwójka to prequel i to, że poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko. Mogę spokojnie i z radością powiedzieć że wszelkie oczekiwania zostały w pełni usatysfakcjonowane. Jedyne do czego mogę się przyczepić to muzyka, która czasami jest przesadzona, być może nieudolnie naginana pod widza z Ameryki czy Europy (szczególnie chodzi mi o scenę z harmonijką przy zasypywaniu trupa). Poza tym wszystko świetne. Intryga pędzi w zawrotnym tempie i mimo tego, że niektórych rzeczy jesteśmy się w stanie domyślić to i tak gdy okazuje się co ma się okazać mamy dziką frajdę. W zasadzie, po obejrzeniu pierwszej części wiadomo było jak wszystko się powinno skończyć jednak i tak obgryzałem paznokcie do samego końca (filmu, nie paznokci). O to chodzi. Chwilę odsapnę i biorę się za trzecią cześć.
http://www.imdb.com/title/tt0369060/

piątek, 31 lipca 2009

"Female Yakuza Tale: Inquisition and Torture" ("Yasagure anego den: sôkatsu rinchi" Japonia 1973, reż Teruo Ishii)



Yeah! Drugi film o przygodach Ochô Inoshika oczywiście zdobył moje uznanie. Dość komiksowa intryga polegająca na tym że nasza bohaterka zostaje przez pomyłkę wzięta za jedną z dziewczyn, które w pochwach przemycają narkotyki, następnie porwana oraz źle potraktowana i jak łatwo się domyślić nie zamierza puścić tego płazem... Golizny chyba mniej niż w "Sex & fury" chociaż pod koniec zostaje to nadrobione - finalna walka zasługuje na szczególne brawa chociażby za swoją groteskową teatralność i kilka eleganckich zwarć na broń białą. Oczywiście to co się dzieje czasami wprawia w osłupienie wywołując śmiech i naprawdę nie wiem czy zamierzony. Bardzo fajne są postacie złych, bardzo fajne honorowe zasady gangsterów, naprawdę da się tu znaleźć wiele ciekawych motywów. Nie ma co się rozwlekać - jestem fanem takiego kina więc łykam wszystko jak pelikan. Rewelka.
http://www.imdb.com/title/tt0142998/

środa, 22 lipca 2009

"Angielska robota" ("The Bank Job" Wielka Brytania 2008, reż Roger Donaldson)



Lubię. Podobało mi się mimo tego że pod sam koniec wszystko trochę się rozwleka aby na spokojnie, nieco po hollywoodzku się zakończyć. Na dodatek gdy są już w skarbcu, bohaterowie zachowują się na maxa irracjonalnie - okropnie mnie to zirytowało, chciało mi się do nich krzyczeć "Ludzie co wy robicie!" co chyba z drugiej strony oznacza że się konkretnie wczułem. No nic - poza tym wszystko bardzo fajnie. Napad na bank obłożony dużo bardziej złożoną intrygą sięgającą tzw wyższych sfer i kontrwywiadu, szpiedzy, szantaże, złodzieje, odpowiednie napięcie (mimo wspomnianego zwolnienia przy finiszu), trochę brytyjskiego humoru, fajne postacie i dialogi. Kiedy było trzeba to się śmiałem a kiedy trzeba to się denerwowałem. Dobre, wyspiarskie, rozrywkowe kino, co ciekawsze oparte na faktach. Pewnie jeszcze nie raz to obejrzę.

http://www.imdb.com/title/tt0200465/

"Gówniany horror" ("Monsturd" USA 2003, reż Rick Popko + Dan West)



Brak słów. Nie wiem od czego zacząć. Największa taniocha spotyka największy absurd. Rysowane długopisem tatuaże więziennych zbirów, zastane oświetlenie, absolutnie amatorskie aktorstwo, żenujące kadrowanie, i do tego ta historia... O tym jak największy zwyrodnialec ucieka z więzienia i w wyniku splotu okoliczności i działalności lokalnego szalonego naukowca zmienia się w wielkiego krwiożerczego stolca (?!?!?!?!)... I zaczyna siać zniszczenie... Naprawdę, mnie też zatkało. Ten film jest albo najgorszy z najgorszych albo najdoskonalszy z doskonałych. Nie zdecydowałem się jeszcze, na przemian pękałem ze śmiechu i załamywałem ręce. Na osobne zdanie zasługuje gość, który w klatce na psa wiózł milion much (serio!). Najważniejsze że to bardzo inspirująca rzecz. Skoro im się udało zrobić film - z takim pomysłem i takimi środkami - to każdy może.
Wielkie Elo! dla Dannego :)
http://www.imdb.com/title/tt0364527/

środa, 15 lipca 2009

"All the Colors of the Dark" ("Tutti i colori del buio" Włochy / Hiszpania 1972 reż Sergio Martino)



Tym razem George Hilton gra akwizytora w związku z czym często jeździ w służbowe podróże i nie ma go w domu. Szkoda - to o wiele mniej okazji żeby się obleśnie dostawiać do wszystkich dziewczyn jakie pojawiają się na ekranie. Historia dotyczy jego narzeczonej, która miewa koszmarne sny i straszne wizje i w końcu nie wie co jest naprawdę a co nie i wplątuje się w różne niesamowite sytuacje. Niestety jej częste omamy są też najsłabszą stroną filmu - jakoś za dużo tego i za bardzo to się rozwleka. Oczywiście jest w tym sens co się świetnie okazuje pod koniec filmu w podwójnej scenie jednak podczas oglądania często czekałem aż Jane odbębni swoją chwilę szaleństwa żeby móc kontynuować. Poza tym naprawdę sam miód - jak zwykle w tym gatunku - dość złożona (na granicy z "pogmatwana jednak klarowna") intryga, kilka ciekawych zakrętów akcji, zabójstwa, sataniści i sporo bardzo fajnych i prostych rozwiązań jeśli chodzi o samo opowiadanie historii czy montaż. Dodatkowy plus za ultraniebieskie oczy evila co moment świdrujące widza. To było naprawdę mocniejsze niż wbite w dłoń szkło czy początkowa psychodeliczno-straszna scena. Nie jestem odporny na takie atrakcje - oczywiście podobało mi się, tylko George'a za mało.

http://www.imdb.com/title/tt0069390/

niedziela, 12 lipca 2009

"Обитаемый остров: Схватка" (Rosja 2009, reż Fiodor Bondarczuk)



Druga cześć trochę bardziej krwawa - w końcu dochodzi do wojny. Najważniejsze co miało się wyjaśnić wyjaśniło się już wcześniej chociaż i tutaj mamy kilka fajnych zwrotów akcji. Nie czytałem książki więc nie jestem w stanie powiedzieć jakie wątki pominięto a jakie wyolbrzymiono. Tak samo nie wiem czy koniec filmu to również koniec historii, czy należy czekać na trzecią część i co najważniejsze -jak rozumieć to co się na końcu okazało? Z drugiej strony: gdyby cała opowieść skończyła się w tym momencie bardzo by mi to pasowało. Dobry film, daje na kilka dni do pomyślenia i zastanowienia się, budzi pewien niepokój więc automatycznie uznaję go za coś przynajmniej odrobinkę lepszego niż tzw "kino rozrywkowe". Do tego fajnie że jest ruski bo to zdecydowanie dodaje smaku. Chciałbym jeszcze zobaczyć głównego aktora w innej roli - tu jest śliczniutki ze złotymi loczkami i jest w tym świetny. Bondarczuk też mi się niesamowicie podoba. Godne polecenia szczególnie tym, którzy nie czytali książki.
http://www.imdb.com/title/tt1399952/

"Обитаемый остров" (Rosja 2008, reż Fiodor Bondarczuk)



Przede wszystkim - ten film nazywa się po angielsku "The Inhabited Island" a po polsku jeśli wziąć uwagę tytuł książki Strugackich, na której jest oparty powinien nazywać się "Przenicowany świat" ale dystrybutor jeszcze nie był łaskaw go nam zaserwować a szkoda. Bardzo fajne Science Fiction. Ktoś może powiedzieć że co chwilę widać z czegoś zrzynkę ale moim zdaniem to jest bardziej "ukłon w stronę" niż zrzynka. Wiadomo że statek kosmiczny nie musi wyglądać jak z "Matrixa" a pomocnik Pielgrzyma nie musi przypominać Gary'ego Oldmana z "Piątego Elementu" i skoro tak jest to raczej naumyślnie a nie na zasadzie że komuś zabrakło pomysłów bo raczej na to nie można narzekać - Strugaccy dali duże pole do popisu. Mamy ziemianina, beztroskiego, naiwnego dwudziestolatka, który niechcący ląduje na planecie gdzie panuje zamordyzm. Bardzo ciekawa jest wizja świata, przygody, postacie, no ogólnie wszystko mi podeszło. Reżyser znów gra ważną rolę i znów się sprawdza. Zaraz oglądam drugą cześć.
http://www.imdb.com/title/tt0972558/

"The Zombie Diaries" (Wielka Brytania 2006, reż Michael Bartlett + Kevin Gates)



Podobało mi się. Film o zombie zrobiony w taki sposób jakby był kolekcją amatorskich nagrań, które dopiero po jakimś czasie zaczynają się składać w spójną całość. Zombie bardzo fajne, jest żarcie flaków i bieganie po ciemku i wpadanie na kolejnych. Mamy dobrze budowane napięcie, umiejętnie wszystko się przeplata a na koniec łączy, nie można powiedzieć że są przestoje lub wieje nudą. Fajnie wykorzystano konwencję że kamera jest zawsze z ręki i kamerzysta bierze udział w wydarzeniach - zdecydowanie udany zabieg, Wynika on oczywiście z samego pomysłu na film niemniej jednak jest trafiony i dobrze wyeksploatowany. Zdecydowanie najlepsze jest to że jak zwykle to najgorsi są ludzie i przy nich wszelkie okropieństwa i martwe trupy to mały pikuś. Lepiej - mądrość ta nie jest nam podana na chama czy z amerykańską przemową na koniec, co tylko podnosi ocenę filmu w moich oczach. Pewnie jeszcze to kiedyś obejrzę.
http://www.imdb.com/title/tt0876294/

"From Hell It Came" (USA 1957, reż Dan Milner)



Doskonały. Wszystko źle. Mamy ekipę naukowców na jakiejś wyspie, gdzie tubylcy są biali tylko ciemnowłosi i w ręcznikach i bardzo nie chcą nowoczesnej medycyny i wolą swoje zabobony. Jeden z nich podstępnie zabity odradza się jako drzewo i szuka zemsty. Co ja więcej mogę powiedzieć? Stereotypy rewelacyjne, drzewo rewelacyjne, tubylcy odzwierciedlają wizję prymitywnych ludów wg nie wiem kogo... Bawiłem się jak dziecko i co chwila przecierałem oczy ze zdumienia. Nie dość że wszystko źle to nawet tytuł się nie zgadza. Ani z piekła, ani nie przyszło - to drzewo przecież wyrosło na grobie! Rozkosz dla wielbicieli gatunku.

http://www.imdb.com/title/tt0050414/

czwartek, 9 lipca 2009

"Śpioch" ("Sleeper" USA 1973, reż Woody Allen)



Ogromnie lubię pana reżysera więc jak zobaczyłem że puszczają to w telewizji to zatarłem łapki i usiadłem przed pudłem. W 1973 roku sprzedawca zdrowej żywności zostaje zahibernowany i budzi się w totalitarnym świecie 200 lat później. W tak określonej rzeczywistości wiadomo że Woody Allen będzie sobie używał na całego więc tylko czekałem na to co jeszcze wymyśli i w jakie kolejne absurdalne kłopoty wpędzi bohatera. Każda następująca po sobie bzdura jest strasznie zabawna chociaż w połowie film na chwilę traci tempo. Dużo slapstickowego humoru, ganiania się dookoła mebli w przyśpieszonym tempie i temu podobnych zabiegów jednak zarazem zupełny brak kaszany. Świetne jest też to że za 200 lat papierosy i tłusty bekon okazują się jednak być zdrowe. Pod koniec trochę przysypiałem, przyznaje się - zawiniła pora emisji. Bardzo się ubawiłem.
http://www.imdb.com/title/tt0070707/

czwartek, 2 lipca 2009

"Madame Satã" (Brazylia 2002, reż Karim Ainouz)



Krwi w zasadzie nie ma jest za to sporo homosexualnej miłości. Bardzo fajna oparta na faktach opowieść - wszystko dzieje się w Brazylii w latach 30-tych a główny bohater, który istniał naprawdę - João Francisco dos Santos - jest gejem, alfonsem swojego kolegi geja, a do tego złodziejaszkiem, buntownikiem, troskliwym ojczymem i niezłym rozrabiaką - jego znak firmowy to doskonała praca nóg - kilka ruchów rodem z capoeiry i przeciwnik nie ma nic do gadania. Co najciekawsze postać zdecydowanie wzbudza sympatie. Co z tego że jest inny niż większość mu (i nam) współczesnych skoro kierują nim normalne ludzkie odruchy? Nie wiem dlaczego ale po obejrzeniu tego filmu odbieram go jako stuprocentowego rewolucjonistę. Oczywiście żaden z niego komuch czy bojownik - on naprawdę po prostu chciał żyć po swojemu i żeby mu dali spokój bo on się zmieniać nie zamierzał. Do tego wszystkiego podoba mi się to jak film jest nakręcony - dużo detali, zbliżeń, rozmazanych ujęć przechodzących w ostrość albo i nie. Bardzo fajny film obyczajowy. Podobał mi się mimo tego że nie zawsze byłem w stanie zrozumieć motywację bohatera.
http://www.imdb.com/title/tt0317887/