poniedziałek, 30 czerwca 2008

"Gangs of New York" (USA 2002, reż Martin Scorsese)


Zastanawiałem się czy nie dac pół kropli więcej za końcową jatkę, no ale jednak ponieważ film jest okropnie długi (że aż musiałem w odcinkach oglądac) to nawet taka ilośc krwi się jednak w nim rozmywa. Oczywiście ogromnie mi sie podobało, bo to dobry film po prostu. Szczególnie Daniel Day-Lewis jest miodzio. Mój ojciec powiedział że to głupie "bo i tak od początku wiadomo że się wszyscy wymordują"- jak dla mnie to warto na to malownicze mordowanie czekac przez dwie i pół godziny projekcji. Szczególnie jak się to rozbije na odcinki :)
http://www.imdb.com/title/tt0217505/

środa, 25 czerwca 2008

"A Day for an Affair" (Korea Południowa 2007, reż. Mun-il Jang)


Stała się rzecz niewyobrażalna. Obejrzałem komedie romantyczną z Korei! Sam nie wiem co powiedziec. W sumie chyba dla kogoś kto lubi takie rzeczy to może byc nawet fajne: jest trochę śmiesznych momentów, dobra muzyka, sporo fajnych zdjęc, pełnowymiarowe postacie. Ogólnie rzecz biorąc to to jest całkiem sprawnie zrobiony film. Nawet miło się ogladało (a to samochód wybucha, a to Hye-su Kim w samej bieliźnie) chociaż pewnie głównie dlatego że to z Korei i fajnie jest podpatrzec cokolwiek - jak się zachowują, co jedzą, jaką mają pościel w hotelu etc. Oczywiście jak dla mnie ten film jest o niczym, cośtam się niby dzieje, cośtam niby potem następuje ale kończy się w zasadzie nijak. Nie wiem, może tak właśnie się kończą romantyczne komedie?
http://www.imdb.com/title/tt0969226/

"Four Gunmen of the Apocalypse" (Włochy 1975, reż Lucio Fulci)


No niestety Lucio Fulci'emu dużo lepiej wychodzą horrory. Nie wiem po co się w ogóle brał za coś takiego. Koszmarnie się wynudziłem, opowieśc chyba posklejana z jakichś krótkich historyjek w zasadzie ledwo trzyma się kupy, krew owszem jest ale sprawia wrażenie wpychanej w film na siłę przez co traci swoją urzekającą moc. Tylko i wyłącznie dla maniaków i wielkich fanów reżysera.
http://www.imdb.com/title/tt0073594/

"Enemy at the Gates" (USA 2001, reż Jean-Jacques Annaud)


Więcej makabry jest na początku, kiedy chłopaki dopiero docierają do Stalingradu. Przeprawa prez rzekę, plac pełen trupów czerwonoarmistów i takie tam radości życia. Potem pojawiają się kolejne wątki i krew chlapie juz rzadziej. Świetny jest Ed Harris, bardzo mi się podobał, Ron Perlman oczywiście też. W ogóle to dobra rzecz jest, aczkolwiek na początku przeszkadzali mi Ruscy mówiący po angielsku, chwilę zajęło aż się przyzwyczaiłem chociaż i tak momentami zgrzytało.
http://www.imdb.com/title/tt0215750/

niedziela, 22 czerwca 2008

"Dziewiąta Kompania" ("9 Rota" Rosja 2005, reż Fiodor Bondarczuk)


Mistrz. W zasadzie nie ma się o co czepnąc. Świetna galeria postaci, świetna opowieśc, świetne zdjęcia, świetne dialogi, świetna muzyka, rewelka. Chcę to oglądac w kółko.
http://www.imdb.com/title/tt0417397/

"Kiss Me, Kill Me" (Włochy 1969, reż Umberto Lenzi)


Podobało mi się nie tylko ze względu na akcje, które chyba ciężko znaleźc gdzie indziej np ohydne blokowiska Mediolanu albo tekst do Murzyna "Bądź taki, jak twoi przodkowie co w dżungli zjadali misjonarzy" (a on z tym nie ma problemu!) albo to że na randce oni oboje oglądają komiksy. Fajny też jest design wszystkiego co tam widac - telefon, odzież etc. Wiadomo - Mediolan. Najlepszy tekst wypowiada elegancka dama w czerni i kapeluszu z woalką : "Don't forget my name. My name is Baba Yaga" Yeah!
http://www.imdb.com/title/tt0069753/

I tu pojawia się mały kłopot. Otóż imdb ma inne dane dotyczące tego filmu niż to co jest napisane na pudełku z DVD, które oglądałem. Nie zgadza się reżyser, ani rok produkcji, obsada w większości też inna. Okazuje się, że to niechlujny dystrybutor tak mnie urządził, (płytka też do najdroższych nie należała) a reżyserem naprawdę jest Corrado Farina. W tytule posta umieściłem to co jest napisane na pudełku. Pod linkiem do imdb dane są nieco inne (prawdziwe?).

czwartek, 19 czerwca 2008

"Detective Story" (USA 1959, reż WIlliam Wyler)


Na początku wydaje się że to rzeczywiście będzie ot, taka tam opowieśc o policjantach, jednak z czasem akcja się bardzo udanie zagęszcza. Sprawiało wrażenie adaptacji sztuki teatralnej i jak później poczytałem okazało się że pierwowzorem rzeczywiście była sztuka. Kirk Douglas dobry, tak naprawdę wszyscy dobrzy, szczególnie mi przypadł przestępca Charley w koszuli w prążki. W ogóle fajny jest też cały bijący z filmu oldschool - od moralnych dylematów przez metody pracy policji po wystrój wnętrz. Dobre.
http://www.imdb.com/title/tt0043465/

"Izo" (Japonia 2004, reż Takashi MIike)


Dziwne to jakieś. Niby krew chlapie i tryska, on idzie i zabija i zabija i wszystko jest okej, ale jakoś czegoś mi brakowało. Ciężko mi określic czego, zmęczył mnie trochę ten film, chociaż sporo sie w nim dzieje i nie jest zły - może za dużo ciężkich przemyśleń i dziwnych jazd? No w sumie sam nie wiem. Jak się lubi Takashiego Miike to na pewno rzecz obowiązkowa, ale jak się go nie zna to chyba lepiej zacząc od czegoś innego. Otwierająca scena na krzyżu - mistrz.
http://www.imdb.com/title/tt0377079/

wtorek, 17 czerwca 2008

"Apocalypto" (USA 2006, reż Mel Gibson)


No jak już się krew leje to rzeczywiście spektakularnie całkiem, chociaż teksty że ten film epatuje brutalnością są moim zdaniem mocno przesadzone. Wizualnie świetna rzecz, dopracowana i atrakcyjna (te ich ozdoby i tatuaże są super) jednak kłopot polega na tym, że sama historia jest szokująco banalna. Opowieśc o niczym. Piękne pudełko puste w środku. Najfajniejszy jest ten ohydny gruby dzieciak na szczycie piramidy. Świetny jest.
http://www.imdb.com/title/tt0472043/

niedziela, 15 czerwca 2008

"Zebraman" (Japonia 2004, reż Takashi Miike)


Krwi nie ma w zasadzie wcale, za to sporo jest zielonej, glutowatej galarety, której pełni są obcy. Ogromnie się wybawiłem. Mnóstwo świetnych momentów i scen wprowadzających w osłupienie (głównie ze względu na ich absurdalnośc). Najbardziej mi się chyba podobał człowiek-krab z nożyczkami w rękach, zamiast szczypców. Jak się Zebraman uczył latac też super. Strasznie fajne, wszystkie amerykańskie produkcje o superbohaterach wysiadają.
http://www.imdb.com/title/tt0388556/

niedziela, 8 czerwca 2008

"88 Minutes" (USA / Niemcy 2007, reż. Jon Avnet)


W porządku. Owszem są i lepsze filmy policyjne i lepsze filmy z Alem Pacino, ale mimo wszystko ten trzyma poziom. Jest w porządku. Kilka scen z laskami wiszącymi głowami do dołu, całkiem udana scena finałowa ("Mogę zrobic tak oczami"). W sumie może film zbyt nijaki, niewystarczająco "mocny" ale też o nic konkretnego się nie można przyczepic, chyba po prostu Al Pacino przyzwyczaił mnie do rzeczy światowej klasy. A to jest tylko "dobre".
http://www.imdb.com/title/tt0411061/

"Pépé le Moko" (Francja 1937, reż Julien Duvivier)


Bardzo fajny. Podobał mi się. Największe wrażenie chyba robi sama atmosfera filmu, miejsce i klimat. Kręcone na miejscu w Algerii więc nie wiem czy można mówic o czymś takim jak scenografia i kostiumy. Świetny zestaw postaci, dobra intryga, mistrzowski nastrój (jak dla mnie - gorąc i tęsknota) - udana rzecz.
http://www.imdb.com/title/tt0029453/

czwartek, 5 czerwca 2008

"Trzynasty Wojownik" ("The 13th Warrior" USA 1999, reż John McTiernan)


Zabawne. Kilka niezłych scen bo źli w tym filmie mają między innymi taką cechę że odgryzają dobrym głowy. Rozkosznie głupawy Banderas plus banda wikingów. To chyba w moich oczach definiuje film jako "dla dziewczyn". Poza tym chyba nie muszę wspominac że historia strasznie dennie wydumana i raczej dla dzieci, które w trakcie projekcji nie zadają scenarzyście trudnych pytań (typu "o! a skąd mieli linę?"), prawda?
http://www.imdb.com/title/tt0120657/

środa, 4 czerwca 2008

"36 Quai des Orfèvres" (Francja 2004 reż, Olivier Marchal)


Dobre policyjne kino. Ogromnie mi się podobało. Świetna inrtyga i bardzo dobra gra aktorów. Do niczego się nie mogę tak naprawdę przyczepic. Pewnie kiedyś jeszcze raz to obejrzę bo na pewno warto spędzic czas w ten sposób. Dawno chciałem trafic na coś takiego i akurat się udało. Super.
http://www.imdb.com/title/tt0390808/

"Steamboy" (Japonia 2004, reż Katsuhiro Otomo)


Świetny. Gapiłem się z szeroko otwartymi oczami. Osiem lat robili ten film i widac dbałośc o szczegóły i to, że praca musiała pochłonąc mnóstwo, mnóstwo czasu. Oczywiście dla mnie największa podjarka wynikała z całej tej parowej technologii, wszystkie maszyny i to jak są pokazane i co robią to sama największa rozkosz dla fana industrialu. Najfajniejszy moment? Chyba jak się uczy latac na tym czymś.
http://www.imdb.com/title/tt0348121/

"Blood of the Virgins" ("Sangre des Virgenes" Argentyna 1967, reż Emilio Vieyra)


Bardzo mi się podobało. Fajna historia o wampirach, z czego nie należy zapomniec, że główna wampirzyca uwodzi jednego z bohaterów więc siłą rzeczy pokazuje w tym filmie kawałek swojego argentyńskiego ciałka. Ogromnie lubię takie wampirzyce :) Owszem całośc nieco trąci myszką ale i tak przyjemnie się to oglądało. UWAGA! Film bardzo dobry do nauki hiszpańskiego - mówią wyraźnie i powoli, dając czas na powtórzenie zdania. Napisy idealnie pomagają zapamiętac co kolejne sentencje oznaczają. Dobra rzecz.
http://www.imdb.com/title/tt0062231/

"The Wizard of Gore" (USA 1970, reż Herschell Gordon Lewis)


Dawno nie oglądałem żadnego filmu pana Gordona Lewisa i prawie zapomniałem jaka to ogromna frajda. Oczywiśce sam film jako taki trochę zalatuje kaszaną. Najfajniejsza jest chyba sztuczna obcięta głowa. Plus wszystkie przedstawienia Dr Montaga są super. Zarówno sam makabryczny show jak i postac prowadzącego czy widownia rozwalają. I jeszcze się dowiedziałem że ktoś nakręcił tego remake! Ciekawe jak ta historia wygląda w XXI wieku.
http://www.imdb.com/title/tt0066578/

poniedziałek, 2 czerwca 2008

"Interview" (USA 2007, reż Steve Buscemi)


Słaaaaaaabeeeeee!! Na ogół staram się nie zdradzac co się stanie w filmie ale tu nie mogę się oprzec. W filmie nie chodzi o nic! Ja wiem - można zrobic film, w którym 2 osoby rozmawiają przez 2 godz w jednym pomieszczeniu i jest pasjonująco, no niestety tu się nie udało. Pretensjonalna strasznie laska i dialog, który jak się okazuje wiedzie donikąd. Wciąż miałem nadzieję, że coś się okaże albo że coś się stanie, niestety nic takiego. Szkoda bo lubie Steve'a Buscemi. Wynudziłem się i zniesmaczyłem.
http://www.imdb.com/title/tt0480269/

"Ostatni Król Szkocji" ("The Last King of Scotland" Wielka Brytania 2006, reż Kevin Macdonald)


No rzeczywiście Forest Whitaker zagrał tu świetną rolę. Bardzo mi się podobał zarówno on jak i cały film. Ja jakoś lubie chyba filmy o Afryce. Dwie mocne sceny - jak lasce podmienili miejscami obcięte ręce i nogi oraz podwieszanie. Konkretne naprawde. Ogólnie - udany film. Warto obejrzec.
http://www.imdb.com/title/tt0455590/