niedziela, 20 maja 2012

"Squirm" (USA 1976, reż Jeff Lieberman)



Kawał solidnego, oldschoolowego, kina grozy. Mamy tu klasyczną amerykańską prowincję gdzie szeryf jest bucem a wioskowy głupek ledwo umie sklecić zdanie. Bohaterem jest miastowy, który przyjechał odwiedzić pewne dziewczę. W wyniku szalejących burz i elektrycznych wyładowań z ziemi zaczynają wychodzić glisty i to one są tu tym elementem, który sieje postrach. Mimo że chwilami zalatuje taniochą dla nastolatków to w sumie "Squirm" trzyma bardzo przyzwoity nastrój i znajdziemy tu kilka naprawdę udanych momentów - sceny gdy palą jointa, jak nadziewają robale na haczyki, jak pewien kolega tonie w dżdżownicach czy jak drzewo wali się na werandę zdecydowanie zapadają w pamięć, zdjęcia wściekłych glist z bardzo bliska również. W ogóle całe to robactwo moim zdaniem bardzo udanie robi odpowiedni klimat. Do tego dochodzi dobrze dopasowana muzyka i wszelkie dźwiękowe efekty. Nastawiałem się na jakąś tanią kaszankę i mile się zaskoczyłem. Fajne.

http://www.imdb.com/title/tt0075261/

"Iron Sky" (Finlandia / Niemcy / Australia 2012, reż Timo Vuorensola)



Nie miałem szans w starciu z tym filmem. Przecież wiadomo że jeśli pada hasło "naziści z kosmosu" to tupię w podłoge i klaszczę z podniecenia jak dziecko przed wejściem do wesołego miasteczka. Rzadko kiedy zdarza mi się czekać na jakiś film, który jeszcze przed premierą robi tyle zamieszania. Jasna sprawa że takiego gatunku dzieło z definicji musi być głupie okropnie ale co ja poradzę że sprawia mi tyle radochy? I to nawet mimo tego że niektóre rzeczy mnie raziły. Przykładem może być parodia sceny z "Upadku" - pomysł świetny jednak przeciągnięty trochę za długo i niestety nienajlepiej zagrany. Najbardziej mi się oczywiście podobała scena z księżycową nazi-flotą zbliżającą się ku ziemi - potęga! Rozrywka kosmicznie niskich lotów, którą na pewno jeszcze nie raz się uraczę.

http://www.imdb.com/title/tt1034314/

wtorek, 15 maja 2012

"Mother of Tears - The Third Mother" ("La terza madre" Włochy / USA 2007, reż Dario Argento)



Strasznie przykre jest to uczucie, kiedy reżyser, który dostarczył tyle radości wypuszcza takiego gniota. No niestety z legendą to się nie ma jak równać. Od początku wszystko podane raczej na tacy i to takiej tacy z odpryskującą emalią. Kolejny raz w filmie swojego taty gra Asia Argento, która niestety grać nie umie o czym dość boleśnie mamy okazję się przekonać. Mało tego - urodą też nie grzeszy więc tym razem aby było na co popatrzeć tata każe jej się przedzierać przez ścianę płynących fekaliów. Bywało gorzej. Mimo solidnej porcji elegancko podanych flaków, fruwających głów i chlapiącej juchy byłem mocno rozczarowany tym że sama opowieść jest żenująco banalna (szczególnie jak na reżysera, który własnoręcznie bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę). Może jeszcze kiedyś dam szansę ale na razie zgrzytam zębami z rozczarowania.

http://www.imdb.com/title/tt0804507/

"Mission: Impossible - Ghost Protocol" (USA 2011, reż Brad Bird)



Nie jest to najgorsza z części ale też nienajlepsza. Wiadomo że w kategorii "kino rozrywkowe" ciężko jest doścignąć te wszystkie efektowne strzelaniny, pościgi i skoki z wysokich budynków, na które nie żałowano budżetu. Kilka spektakularnych scen, które są zupełnie "impossible" rzeczywiście sprawiło że śmiałem się jak dziecko. Z drugiej strony trzeba przyznać że akcji brak jakiegoś solidnego zwrotu czy tajemnicy (choć jest pewien potencjał), aktorzy nie są charyzmatyczni a starzejący się Tom Cruise ma coraz większe kłopoty z udźwignięciem całego filmu. Na dodatek wszystko jest o jakieś 30 minut za długie - naprawdę nic by się nikomu nie stało gdyby oni biegali po tych budynkach, uliczkach czy czym tam jeszcze o te pół godziny krócej - przecież i tak wszyscy wiemy jak się to musi skończyć. Można obejrzeć chociaż powinno być nieco lepsze.

http://www.imdb.com/title/tt1229238/

"The Lady in Red Kills Seven Times" ("La dama rossa uccide sette volte" Włochy / Niemcy Zachodnie 1972, reż Emilio Miraglia)



Dokładnie takie giallo jak lubię. Żeby było jeszcze fajniej to już po pierwszych kilku minutach filmu jest jasne co się w nim będzie działo (bo na dzień dobry dziadek opowiada wnuczkom klątwę...). Są piękne i gołe dziewczyny, są wspaniałe samochody, bogaci ludzie z mrocznymi tajemnicami i kręta intryga, dzięki której na końcu okazuje się kto jest tak naprawdę kim. Krew co jakiś czas się całkiem malowniczo leje (głowa na parkanie chyba wygrywa) bo jednak taki tytuł dzieła zobowiązuje. Bonusowe punkty należą się za wnętrze w kolorowe poprzeczne prążki na białych ścianach. Owszem wiadomo że wszystko jest odpowiednio komiksowe i panie, które wrzeszczą z przerażenia są dość daleko od Mount Everestu sztuki aktorskiej ale trzeba uczciwie przyznać że całość posiada swój niesamowity, nieodparty urok. Warte grzechu.

http://www.imdb.com/title/tt0068444/

"Satan's School for Girls" (USA 1973, reż David Lowell Rich)



Wiadomo że obok filmu z takim tytułem nie uda mi się przejść obojętnie. Na dodatek ktoś był na tyle miły że wrzucił go w całości na You Tube'a. Opowieść jest banalnie prosta - otóż pewna dziewczyna zapisuje się do szkoły żeby odkryć dlaczego jej siostra, która również była uczennicą tej instytucji, popełniła samobójstwo. Na miejscu okazuje się że nie tylko siostra głównej bohaterki pożegnała się z życiem w taki gwałtowny sposób i że mówiąc najogólniej coś jest nie w porządku. Dość szybko możemy się domyślić o co tak naprawdę chodzi, główny zły robi świetne zimne i nieczułe miny, muzyka całkiem zabawnie wszystko ilustruje, bohaterka całkiem ładna - mówiąc krótko: niewykluczone że fanom gatunku przypadnie do gustu choć nie jest to kino najwyższych lotów.

http://www.imdb.com/title/tt0070633/