sobota, 23 kwietnia 2011

"Tropic of Cancer" ("Al tropico del cancro" Włochy 1972, reż Giampaolo Lomi + Edoardo Mulargia)



Nie do końca udane giallo na Karaibach. Nie za bardzo wiadomo o co chodzi przez co oglądanie filmu jest dość dziwnym, odrealnionym doświadczeniem. Owszem jest bardzo fajna, czasami jazzowo-funkująca, czasami afrykańska muzyka, jest wspaniała jak zawsze Anita Strindberg, są morderstwa, są zdjęcia kręcone na Haiti (świetna scena z mnóstwem skaczących cycków i zarzynaną krową podczas jakiegoś rytuału!) więc patrzy się na to nienajgorzej. Kłopot polega na tym że film trwa i trwa a widz wciąż nie wie o co tutaj chodzi, po co te wszystkie trupy i do czego to ma prowadzić. Oczywiście w końcu rzecz się niby wyjaśnia niemniej jednak mam wrażenie że to wcale nie był jakiś porywający film. Raczej dla wiernych fanów gatunku.

http://www.imdb.com/title/tt0068186/

"Shanghai" (USA / Chiny 2010, reż Mikael Håfström)



Podobało mi się. Rzecz się dzieje jak sama nazwa wskazuje w Szanghaju w przededniu przystąpienia Stanów Zjednoczonych do Drugiej Wojny Światowej. W filmie mamy bohatera, który niby jest dziennikarzem, i szuka mordercy swojego przyjaciela. W rzeczywistości jest on szpiegiem a intryga jest nieco grubsza niż tylko morderstwo. Bardzo dobrze się to ogląda bo wszystko jest zrobione z prawdziwym rozmachem a do tego akcja trzyma w napięciu do samego końca, więc można powiedzieć że to całkiem w porządku produkcja. Na dodatek trafia nam się kilka zdecydowanie brutalnych momentów (jak np żołnierze bagnetami zakłuwają jakiegoś przechodnia) a krew jest odpowiednio podkreślana. Zupełnie nic nie wiedziałem o tym filmie zanim się za niego wziąłem i byłem zdecydowanie usatysfakcjonowany po projekcji. Fajne.

http://www.imdb.com/title/tt1092634/

"The Haunted Strangler" (Wielka Brytania 1958, reż Robert Day)



Super. Pod koniec kariery Boris Karloff ewidentnie opanował sztukę aktorską czego dowodem jest ten właśnie film. Chodzi o to że niby toczy się śledztwo w sprawie, które miała miejsce 20 lat wcześniej i zarazem okazuje się kto wówczas był naprawdę winny. Film nie jest długi ale jednak wciągający i bardzo fajnie się go ogląda. Strasznie wszystko mi się tu podobało: dobry montaż, dobre aktorstwo, dobra muzyka i ciekawa intryga okraszone fajnymi szczegółami z epoki. Stary klasyk zawsze warty obejrzenia a jakby komuś było mało że to dobry staroć to trzeba nadmienić że miny jakie robi (w chwilach amoku) pan Karloff wynagradzają wszystko. Zdecydowanie dobrze spędzone 78 minut.

http://www.imdb.com/title/tt0051706/

"Galaxy of Terror" (USA 1981, reż Bruce D. Clark)



Zaczyna się od rozerwanej głowy a i potem jest kilka fajnych momentów. Niestety całość sprawia wrażenie naprędce skleconej opowiastki wykorzystującej jakieśtam motywy z "Obcego" i recyclowaną scenografię z "Gwiezdnych Wojen" czyli tematy ogromnie na czasie w momencie powstawania filmu. Wszystko wygląda jakby trzeba było nakręcić taki film jednak scenarzysta nie do końca miał na niego pomysł. Raczej śmieszne niż straszne chociaż jak przypomnę sobie rolę Sida Haiga i jego kryształowe niby-shurikeny to jednak zdecydowanie obstawiałbym opcję 'śmieszne'. Kończy się dość bezsensownie, raczej tak samo się zaczyna a i wypełnienie tych kilkudziesięciu minut pomiędzy też pozostawia do życzenia chociaż z drugiej strony jest z czego się pośmiać. Na pewno warto obejrzeć żeby zobaczyć jak ktoś chciał się podpiąć pod nurt, który okazał się żyłą złota i żeby zobaczyć jak bardzo temu komuś, mimo zainwestowanych środków nie wyszło. Krótkie, zabawne, pouczające.

http://www.imdb.com/title/tt0082431/

niedziela, 10 kwietnia 2011

"I spit on your grave" (USA 1978, reż Meir Zarchi)



Bardzo fajne. Strasznie lubię takie filmy i wszystko mi się w nich podoba więc ciężko mnie przekonać że są kiepskie. Ten na pewno nie jest. Trudno powiedzieć o co w nim chodzi bez zdradzania fabuły więc uwaga spoiler: sytuacja jest taka że pewna pani jedzie na wieś, tam kilku wieśniaków robi jej krzywdę po czym ona się na nich mści. Strasznie to wszystko jest super zrobione, dosyć prostymi środkami. Ogromnie fajnie pokazana stara, prowincjonalna Ameryka. Zaczyna się cicho i spokojnie po czym delikatnie robi się coraz bardziej niepokojąco aż do brutalnej sceny w środku lasu. Po tej eksplozji okrucieństwa tak jak bohaterka jesteśmy rozbici jednak ona się w sobie zbiera i działa i w związku z tym mamy ładnie krwawą końcówkę. Pogratulować - kawał dobrej roboty. Niestety powstał współczesny remake ale chyba na razie mi się do niego nie śpieszy.

http://www.imdb.com/title/tt0077713/

"Święty kontra mafia" ("Vendetta for the Saint" Wielka Brytania 1968, reż Jim O'Connolly)



Pierwszy raz w życiu oglądałem jakiegokolwiek "Świętego" z Rogerem Moore. Wszystko dlatego że za 13 złotych kupiłem sobie DVD, na którym znajduje się pełnometrażowy film zrobiony jak się później okazało z dwóch kolejnych odcinków serialu (numer bodajże 113 i 114). Jak na klasycznego starocia przystało bardzo mi przypadł do gustu. Nie tylko główny bohater ale naprawdę wszystkie postacie są strasznie fajne - i stara ciotka, i blondynka, i brunetka, i główny czarny charakter, i jego główny cyngiel, który jeździ jednym z najfajniejszych samochodów jakie widziała światowa kinematografia. Mimo przemocy i strzelanin krwi w zasadzie nie ma wcale bo przecież to bardziej kino familijne i co tu dużo mówić, solidna wprawka aktorska przed rolami Jamesa Bonda. Film był dokładnie taki jak się spodziewałem: kryminalny w starym, dobrym stylu, więc jak tylko mi się trafią inne odcinki to też sobie nie odmówię.

http://www.imdb.com/title/tt0066521/