środa, 29 kwietnia 2009

"30 dni mroku" ("30 days of night" USA 2007, reż David Slade)



Obcinają sobie głowy siekierami! Faaaaajnie! Komiks oczywiście idealnie trafił w moje gusta i ciekaw byłem filmu. Mimo kilku irytujących niedociągnięć jednak podobało mi się. Oczywiście graficznie wszystko jest odległe, styl komiksu został zarzucony w zasadzie zupełnie. Sam pomysł jest jednak na tyle dobry (Alaska, właśnie zapadła długa na miesiąc noc gdy w odciętym od świata miasteczku pojawiają się bardzo krwiożercze, bardzo nieprzyjazne i piekielnie inteligentne wampiry) że nawet niby-cukierkowe zakończenie i kilka beznadziejnych logicznych dziur jakoś nie zabiło we mnie smaku krwi, którą dość obficie mi serwowano. Klika scen naprawdę bardzo fajnych, zapadających w pamięć. Nie ma co udawać - lubię takie filmy, podobało mi się. Z drugiej jednak strony - bez przesady. Nazywanie "30 dni Mroku" jakimś arcydziełem czy czymś najlepszym co powstało w ciągu ostatnich kilku lat jest jednak świadczącym o ignorancji nadużyciem.
http://www.imdb.com/title/tt0389722/

"Dead Fish" (WIelka Brytania / Niemcy 2004m reż Charley Stadler)



Staram i staram się sobie przypomnieć i chyba za wiele krwi to tu jednak nie było. Angielski film (komedia omyłek?) z kryminalną intrygą, splątanymi wątkami i fajną rozkminką. Nie posiada to co prawda aż takiej jakości jak szczytowe osiągnięcia Guy'a Ritchie ale i tak jest całkiem zabawnie. W zasadzie to jest chyba słowo klucz - bo ani się tu za bardzo nie boimy ani nie emocjonujemy jakimiś rozterkami, raczej jest tak że oglądając po prostu dobrze się bawimy. Irytujący dość był jak dla mnie jedynie Sal, kolega głównego bohatera, ale to wynikało raczej z tego jak scenarzysta sobie obmyślił postać. Gary Oldman oczywiście bardzo fajny, Billy Zane też. Całość jak najbardziej w porządku.
http://www.imdb.com/title/tt0379240/

"Military Intelligence and You!" (USA 2006, reż Dale Kutzera)



Strasznie fajne - po pierwsze śmieszne. Czarno - biała satyra na wojenną paranoję moim zdaniem bardzo fajnie (i nie tylko brakiem kolorów) nawiązująca do "Dr Strangelove" a odnosząca się do współczesnych nam wydarzeń. Po drugie świetne jest to jak film jest zrobiony - oparty w wielkiej mierzę o sztukę samplingu, wykorzystuje stare propagandowe amerykańskie filmy. Dzięki temu jedną z postaci gra np Ronald Reagan! Wszystko jest elegancko poszatkowane i złożone do kupy z dokręconymi współcześnie scenami, gdzie aktorzy ślicznie naśladują manierę z którą 50 lat temu w filmach wygłaszano kwestie typu "On już nie jest taki, jak wtedy gdy go znałam" albo "To nasz obowiązek!". Swoją drogą to co było kręcone współcześnie wyraźnie nie kosztowało jakiejś fortuny - i dobrze. Może tylko ktoś mógłby dopasować za wielką o 3 numery marynarkę głównego bohatera. Ogromnie mi się podobało, godne polecenia. Mimo tego że długość filmu nie przekracza 80 minut to spokojnie mogę to nazwać "kawałem dobrej roboty".
http://www.imdb.com/title/tt0813537/

piątek, 17 kwietnia 2009

"Uninvited" ("4 Inyong shiktak" Korea Południowa 2003, reż Soo-youn Lee)



Dziwny. Zaczyna się w zasadzie jak horror - na początku naprawdę kilka razy serce stanęło mi w gardle. Kłopot polega na tym, że później wszystko się rozmywa, cała opowieść przekształca się w jakąś wielką psychoanalizę a grozę zastępują wspomnienia, co sprawia że klimat filmu się diametralnie zmienia. Mało tego! Od mniej więcej 2/3cich projekcji zaczyna po prostu wiać nudą -> opowiadają sobie historie i wspomnienia i robi się coraz bardziej psychodelicznie i nie wiem do czego to niby prowadzi. Co trzeba przyznać to że wszystko jest naprawdę fajnie, azjatycko sfilmowane -> ciekawie i mile dla oka. Raczej nie zrozumiałem o co chodziło na końcu i wszystko wydało mi się takie ładne i obco dziwne.
http://www.imdb.com/title/tt0358345/

"Ali" (USA 2001, reż Michael Mann)



Podobał mi się mimo tego że jest długaśny. Konkretnie: fajne jest to że historia zaczyna się gdy Ali zdobywa pierwszy tytuł a nie że mamy jakieś nudy o dorastaniu. Po drugie: dobrze że w opowieść mocno wplątana jest polityka - dodaje to wyrazistości i świetnie osadza rzecz w swoim czasie -> super. Po trzecie: bardzo fajny jest Will Smith (plus postać, którą gra) - cały czas wiarygodny, sensowny, bardzo udany. Kolejne fajne rzeczy to np to jak są pokazane walki - naprawdę mi się podobało, jego relacje z kobietami też mają swoje odpowiednie miejsce, naprawdę wszystko jest ładnie wyważone dzięki czemu otrzymujemy spójną i ciekawą historię. Krwi mało - jedynie rozbite łuki podczas walk, plus śmiertelne rany postrzałowe Malcolma X.
http://www.imdb.com/title/tt0248667/

wtorek, 7 kwietnia 2009

"Wyspa" ("Ostrov" Rosja 2006, reż Pavel Lungin)


Bardzo mi się podobało ale ciężko mi sensownie powiedzieć o czym to jest nie zdradzając zbyt wielu kluczowych spraw. Dręczony wyrzutami sumienia facet zostaje mnichem w klasztorze na północy Rosji. Lokalna ludność ma go za świętego a jego współbracia mają go za męczącego wariata - oczywiście dla widza jest jasne kto w tej sytuacji ma rację ale tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego. Główna postać jest absolutnie prześwietna, zarówno jeśli chodzi o samą misję ojca Anatolija, jak i o jego wygląd i zachowanie, czyli w większym skrócie: Mamonow - rewelacyjny. Sporo ładnych zdjęć mroźnych okolic, sporo momentów kiedy się śmiałem (chociaż wcale nie można nazwać filmu komedią), sporo fajnej rozkminki. Godny polecenia. Dzięki Radek za wyraźny nakaz obejrzenia :)
http://www.imdb.com/title/tt0851577/