czwartek, 30 września 2010

"Bleach: The DiamondDust Rebellion" ("Gekijô ban Bleach: The DiamondDust Rebellion - Mô hitotsu no hyôrinmaru" Japonia 2007, reż Noriyuki Abe)



Po pierwsze należy zaznaczyć że jest to część większej całości, o której istnieniu nie miałem pojęcia - w Japonii istnieje bodajże seria komiksów, seria animowana i oprócz tego kilka filmów długometrażowych opatrzonych hasłem "Bleach". Opowieść dotyczy strzegącej porządku organizacji i chyba nie trzeba wspominać że poszczególni jej członkowie mają szereg niesamowitych umiejętności, które czynią ich wyjątkowymi. Na "Diamond Dust Rebellion" trafiłem dość przypadkowo, zobaczyłem że się ciekawie zaczyna więc sobie obejrzałem. Przyznam że mi się podobało chociaż nie jest to anime bardzo wysokiego poziomu. Zdecydowanie największy plus filmu to szalejąca fantazja scenarzystów - bohaterowie latają, przekształcają się i w ogóle dzieje się mnóstwo magiczno-odjechanych rzeczy (najfajniejszy był chyba czar iluzji). Minus to fakt że momentami czuć że czegoś nie wiemy bo nie obejrzeliśmy którejś innej części bądź nie czytaliśmy komiksu - jednak nie sprawia to że film staje się bezsensowny i niezrozumiały. Historia sama w sobie jest dość prosta i chodzi o to że raczej nie docierają do nas drobne smaczki lub tego i owego trzeba się domyślić. Pewnie kiedyś zapoluję na resztę cyklu, a kto wie czy i tego filmu za jakiś czas nie obejrzę ponownie.

http://www.imdb.com/title/tt1148261/

środa, 22 września 2010

"Night Fright" (USA 1967, reż James A. Sullivan)



Dawno temu w pewnym amerykańskim miasteczku rozbiła się rakieta z kosmosu. Chwilę później zaczęły się okrutne mordy na młodych (granych przez trzydziestolatków) ludziach. Oczywiście niektórzy młodzi okazują się być sceptyczni i wbrew przestrogom tych rozsądniejszych idą bawić się do lasu. Wypływają lokalne mikrozależności i niesnaski po czym, gdy robi się gorąco otrzymujemy podane w dwóch zdaniach wyjaśnienie. Zaczyna się polowanie na okrutnego potwora-mutanta (którego najgorszą zbrodnią jest chyba to że ukradł kostium King-Konga i go popsuł). Brzmi wszystko banalnie ale dobrze się na to patrzyło - mamy ładną Dorothy Davis, stylowe samochody, zabawnie sztuczne dialogi, mamy bieganie po lesie i momenty zaskoczenia i prawie nawet mamy momenty grozy! Z drugiej strony jestem pewien że dla dzisiejszych fanów "Piły" zabiegi pokazane tutaj to raczej przedszkole. Nie wiem też czy brak jakiegokolwiek światła w bardzo wielu scenach to efekt zamierzony czy dziura w budżecie bo czasami naprawdę, szczególnie w plenerowych scenach po prostu nic nie widać. W fotel nie wgniata ale w jesienny wieczór można popatrzeć (za darmoszkę i na legalu).

http://www.imdb.com/title/tt0062036/

niedziela, 19 września 2010

"RocknRolla" (Wielka Brytania 2008, reż Guy Ritchie)



W porządeczku. Dobry gangsterski film, dokładnie taki jak Guy Ritchie umie i lubi zrobić. Znów mamy Londyn, plątaninę ciemnych interesów, niezłe dialogi, dobrą muzykę i galerię postaci z charakterem. Najfajniejsi byli niezniszczalni Ruscy i moment jak tytułowy RockandRolla wbił chamskiemu bramkarzowi ołówek w szyje - yeah! Super też to że przez cały film pan reżyser nie pokazał nam co jest na obrazie oraz sporo innych typowych dla niego smaczków. Czekam na obiecany sequel.

http://www.imdb.com/title/tt1032755/

sobota, 18 września 2010

"Doomsday Machine" (USA 1972, reż Harry Hope + Lee Sholem)



O rety! Już pierwsza scena z kotem rozwala. Mamy tu film, w którym chodzi o to że Chińczycy wynajdują maszynę mogącą zniszczyć ziemię (ach ci wstrętni Chińczycy, jak oni coś wymyślą...). W związku z tym wysłana zostaje w kosmos ekipa, która jak się okazuje ma służyć przetrwaniu gatunku gdzie indziej. Nieciężko się domyślić że mamy do czynienia z filmem Science Fiction klasy F albo Ł. Taniocha co chwilę uderza po oczach - statek kosmiczny zrobiony jest w dużym, przestronnym pokoju gdzie na fotelach i przy kredensie siedzą państwo astronauci w motocyklowych orzeszkach. Dużo radochy wynika też z kradzionych zdjęć (np statek kosmiczny widziany z zewnątrz jest co chwila inny, to są 3 różne pojazdy), z dziwacznych zachowań bohaterów, z najgorszych na świecie efektów specjalnych czy też z faktu że w trakcie produkcji zabrakło kasy i film dokańczał to kto inny (stąd pod koniec wszyscy mają na głowach hełmy gdzie nie widać twarzy, słabo?). A najlepsza moim zdaniem scena to ta z krwią - kiedy pan i pani zostają wyssani w przestrzeń. Muszę jednak przyznać że fabularnie opowieść całkiem trzyma się kupy chociaż zakończenie jest mówiąc delikatnie dość dziwne. Teraz już nikt by nie nakręcił takiego filmu, jestem pewien ("Są dobre strony tego że będą kobiety na pokładzie" - "Będą ci prały skarpetki?") - w ogóle trzeba przyznać że jest to zmierzch pewnej epoki. Pięć lat później na grubo wjechał Lucas i nic już nie było takie jak przedtem.

http://www.imdb.com/title/tt0061592/


A tu film w całości, na legalu, za darmoszkę.

"Jutro wstanę rano i oparzę się herbatą" ("Zítra vstanu a oparím se cajem" Czechosłowacja 1977, reż Jindrich Polák)



Czeska, o przepraszam - czechosłowacka, komedia S-F o tym jak kilku ocalałych po wojnie nazistów chce użyć maszyny do podróży w czasie aby dostarczyć Hitlerowi bombę wodorową. Żeby było weselej pilot wehikułu, który ma ich dostarczyć w czterdziesty czwarty rok dławi się rogalikiem co sprawia że jego brat bliźniak nic nikomu nie mówiąc wskakuje w jego buty. Wiadomo że skoro sytuacja jest tak ustawiona to musi być śmiesznie chociaż myślałem że będzie jeszcze lepiej. Im bliżej końca tym weselej bo wtedy za sprawą skoków w czasie wszystko się wszystkim coraz bardziej miesza co powoduje kolejne zabawne sytuacje. Pojawia się też (jako straszny bandzior) ulubiony aktor całego pokolenia, które oglądało "Arabellę" i "Gości" pan Vladimír Mensík. Świetna jest też czołówka filmu z zapętlonym, gestykulującym Hitlerem. Spoko sprawa, można popatrzeć.

http://www.imdb.com/title/tt0213322/

niedziela, 12 września 2010

"Lizard in a Woman's Skin" ("Una lucertola con la pelle di donna" Włochy / Hiszpania / Francja 1971, reż Lucio Fulci)



Lucio Fulci bierze się za giallo. Wyszło całkiem w porządku. Widziałem i lepsze filmy Fulciego, i lepsze filmy giallo ale i tak "Jaszczurka w Skórze Kobiety" jest bardzo fajna. Chodzi tym razem o to, że jednej pani się śni że zabija drugą panią (Anitę Strindberg żeby było fajniej) a potem okazuje się że tamta pani rzeczywiście ginie zamordowana w ten sposób. Fajnie skomplikowana intryga, dużo golizny i krwi (chociaż scenę z psami ledwo zniosłem). Lucio stosuje swoje stałe chwyty chociaż nie chodzi o budowanie apokaliptycznej grozy i trzeba powiedzieć że niektóre obrazki są naprawdę niesamowite (sesja u terapeuty z bohaterką w lewym dolnym rogu na pierwszym planie i rozmytym stojącym terapeutą w tle - mniam!). Zabawnym motywem są przećpani hipisi, którzy opowiadają niestworzone historie i zachowują się jak to przećpany hipis w takim filmie powinien. Jak nietrudno się domyślić podobało mi się jak diabli i (o niespodzianko!) nie jestem obiektywny jak na fana gatunku przystało. Mogę i chcę to obejrzeć jeszcze nie raz.

http://www.imdb.com/title/tt0067361/

sobota, 11 września 2010

"Dororo" (Japonia 2007, reż Akihiko Shiota)



Niby fajne ale nie jestem pewien czy na pewno. Zaczyna się ciekawie a potem jest coraz nudniej co jest szczególnie męczące jeśli weźmiemy pod uwagę że film trwa prawie 140 minut. Opowieść jest o młodym chłopaku, którego ciało jego ojciec oddał demonom w zamian za władzę. Chłopaka znalazł mędrzec i dorobił mu brakujące organy z ciał innych martwych dzieci a w ręce wmontował dwa miecze aby chłopak mógł walczyć z demonami i po kolei odebrać im kawałki siebie. Słodkie prawda? Niestety zbyt często widać że to adaptacja komiksu - szczególnie potwory są niemalże rysunkowe, cała opowieść dość naiwna a bohaterowie też niemal całkiem papierowi i momentami irytujący (szczególnie dziewczyna co niby jest chłopakiem). Ciągnie się to i ciągnie i mimo kilku niezłych pomysłów i paru fajnych obrazków czy pojedynków wrażenie jakie film na mnie pozostawił to "taki sobie". Chyba kolejny raz mamy przykład na zmarnowany pomysł i potencjał. Na dodatek na koniec pojawia się zapowiedź (zupełnie nie zasłużonego) sequelu. A w ogóle to przy tylu walkach powinno być o wiele więcej krwi!

http://www.imdb.com/title/tt0780503/

"Kokainowi Kowboje" ("Cocaine Cowboys" USA 2006, reż Billy Corben)



Bardzo nierówna rzecz. Z jednej strony zawartość merytoryczna absolutnie rozwala, z drugiej - sposób realizacji bywa daleki od ideału. Nie jest to najlepiej zrobiony film i czasami to trochę męczy (np te w kółko fruwające trzy zdjęcia Griseldy Blanco - rozumiem że brak materiałów ale skoro tak to trzeba jakiś patent obmyślić, żeby wszystko było atrakcyjne dla oka). Przyznać jednak trzeba że opowieści facetów, którzy w siedemdziesiątych i osiemdziesiątych latach organizowali handel kokainą w Miami oraz to co z tego wynikło sprawia że włosy stają dęba na głowie. Wielki szacun dla twórców filmu za dotarcie do tych ludzi i nakłonienie ich do rozmowy a żeby nie pomyśleli sobie za wiele to sroga bura za realizację pomysłu. Mimo wszystko zdecydowanie warte obejrzenia.

http://www.imdb.com/title/tt0380268/