piątek, 24 lutego 2017

"Krwawa Pani Śniegu 2" ("Shurayuki-hime: Urami koiuta" Japonia 1974, reż Toshiya Fujita)



Po pierwsze: polski tytuł brzmi jednak nieco koślawo. "Lady Snowblood" jakoś wydaje mi się milsze dla ucha. Po drugie, niestety szału nie ma. O ile pierwsza część wgniotła mnie w fotel to teraz albo już okrzepłem z tym tematem albo jest po prostu o wiele słabiej. Intryga jest taka sobie, walki raczej mało porywające, momentami wręcz nieudolne, dialogi bardzo słabe (choć może to wynikać z tłumaczenia, które wydaje mi się że było robione z angielskiego a nie z oryginału w związku z czym czasami brzmiało pokracznie i ubogo). Postacie, jak to często bywa w komiksach dla dzieci mówią co robią albo w kilku słowach oznajmiają nam z czym mamy do czynienia ("o, ten dokument może obalić rząd!"). Na plus oczywiście Główny Zły ze świetną koafiurą i śliczna główna bohaterka. Mozna obejrzeć ale to raczej pozycja dla fanów.

http://www.imdb.com/title/tt0072157/

"Jeniec Kaukazu" ("Кавказский пленник" Rosja / Kazachstan 1996, reż Sergey Bodrov)



Filmy, w których reżyser, scenarzysta i odtwórca jednej z głównych ról to ta sama osoba na ogól nie budzą mojego zaufania. Tutaj jednak okazało się że jest całkiem ok, chociaż znów spodziewałem się czegoś innego. Oto, od razu, na samym początku, gdzieś w kaukaskich górach lokalsi porywają dwóch rosyjskich żołnierzy. I gdy myślimy że to będzie film wojenny, o ucieczce czy czymś takim, wszystko skręca raczej w stronę kina obyczajowego. Nie jest to nic złego ale też siłą rzeczy trochę inaczej rozkłada się napięcie i emocje. Zdecydowanie najpiękniejsze w całym filmie są oczywiście krajobrazy. Wioska, w której przebywają jeńcy jest szalenie malowniczo położona. Kolejne co jest ciekawe to klasyczny, wręcz obowiązkowy w kinie, kontrast między porwanymi żołnierzami. Młodym, nieco wystraszonym i spokojnym oraz starym cwaniakiem. Niestety ten motyw wydaje mi się nie do końca wyeksploatowany - spokojnie można było z tego wycisnąć więcej. Znakomici są też rdzenni mieszkańcy wioski - strasznie ciekawie się podpatruje ich życie w odległych górach. I w zasadzie tyle. Jak kogoś ciekawią takie tematy to spokojnie można.

http://www.imdb.com/title/tt0116754/

"Sicario" (USA 2015, reż Denis Villeneuve)



Długi ale całkiem fajny. Polecało mi go wiele osób, w końcu się skusiłem i wcale nie żałuję.

http://www.imdb.com/title/tt3397884/

poniedziałek, 20 lutego 2017

"Madness" ("Vacanze per un massacro" Włochy 1980, reż Fernando Di Leo)



Liczyłem że będzie fajniejsze.

http://www.imdb.com/title/tt0080075/

"Yakuza Apocalypse" (Japonia 2015, reż Takashi Miike)



Dawno nie oglądałem żadnego filmu pana Miike i udało się trafić coś takiego. Czyste szaleństwo i choroba umysłowa, sama radocha, niespodzianka za niespodzianką. Nie wierzyłem w to co widzę. Zanim pojawiły się początkowe napisy pomyślałem sobie "O rety, będzie grubo!" i okazało się że moje oczekiwania zostały daleko, daleko w tyle, prześcignięte bardzo szybko przez fantazję autora.  Sam nie wiem co w tym filmie rozwaliło mnie najbardziej ale też nie chce za wiele pisać żeby nie psuć nikomu przyjemności. Oglądałem to z kolega i co chwila patrzyliśmy na siebie starając się nawzajem sobie potwierdzić, że obaj naprawdę widzieliśmy to co tam się wydarzyło na ekranie, i że to nie my oszaleliśmy. Najlepsze.

http://www.imdb.com/title/tt3675748/

"Istanbul" (USA 1957, reż Joseph Pevney)



Taki trochę noir tylko że w kolorze, to raz, a dwa że intryga bardziej koncentruje się na warstwie uczuciowej a mniej na tym kto zgarnie diamenty. Zaczyna się tak że ma miejsce pewien przekręt, ma miejsce romans a potem nadchodzi nietypowe i bolesne rozstanie. I to wszystko jest retrospekcją bo zaczynamy pięć lat później. Ogólnie rzecz biorąc to jest całkiem ciekawie bo w sumie nie do końca wiadomo którędy pójdzie opowieść. Zadajemy sobie oczywiste pytanie: czy uda mu się zgarnąć skarb i dziewczynę? Jednocześnie widzimy że wcale nie będzie z tym tak łatwo. To na co trochę ponarzekam, to jak wspomniałem, przewaga romansu nad kryminałem i (co chyba też z tego faktu wynika) niezbyt szybkie tempo oraz niezbyt wysokie napięcie. Z drugiej strony nie mogę powiedzieć że to jest zły film. W porządku choć bez szaleństw.

http://www.imdb.com/title/tt0050552/

niedziela, 5 lutego 2017

"Everly" (USA 2014, reż Joe Lynch)



Mój kolega zachęcił mnie do obejrzenia tego pisząc: "Amerykański hołd dla japońskiego kina przemocy. Chujowe oceny od ludzi, którzy nie mieli pojęcia co oglądają. A oglądali japońskie gore w klasycznym wydaniu, z rewelacyjną Salmą Hayek. Nawiązania, hołdy, wszystko na miejscu."* i w zasadzie wiele więcej nie trzeba dodawać. Salma rewelacyjna jak dla mnie głównie w tym sensie że wszystko trąci przesadną kaszaną i ona się tu świetnie odnajduje, Są rozkosznie sztampowe dialogi na granicy drętwoty i wszystkie możliwe oklepane motywy, pełny katalog, no gratka dla fana. Oczywiście jest też dość ostro: są pokrojone na pół ciała, wybuchy i wylewające się bebechy. Moment, w którym pojawił się Sadysta z Masochistą w klatce był tym kiedy klaskałem w dłonie jak dziecko, ponieważ w takiej produkcji wiadomo że wszelkie przeszkody są po to żeby bohaterka je spektakularnie pokonała a wszystkie pojawiające się przedmioty zostaną wykorzystane. Świetnie się wybawiłem.

http://www.imdb.com/title/tt1945084/

*pierwszy raz na blogasku użyłem przekleństwa, tylko dlatego że cytuję.

"Woman in the Dunes" ("Suna no onna" Japonia 1964, reż Hiroshi Teshigahara)



Strasznie mnie zdołował i wyprowadził z równowagi, znaczy bardzo dobry bo nie pozostawił mnie obojętnym. Nic na temat tego filmu nie wiedziałem, poza tym że jest stary i japoński a że ja lubię takie produkcje to wcisnąłem "play". Historia dotyczy pewnego naukowca, który na odludziu zbiera do słoików rozmaite robaki. Upraszczając - zostaje on uwięziony w wielkim dole pośrodku wydm, gdzie razem z mieszkającą tam kobietą zmuszony jest do pracy. Nieustannie próbuje ucieczki i wierzy że to się wreszcie skończy zatem główne pytanie oczywiście brzmi: czy mu się uda? Obrazki są piękne - sypiący się piasek, ziarnka przylepione do spoconej skóry, kapiące krople - cudeńko. Muzyka też świetnie pasuje - tradycyjne japońskie dźwięki znakomicie budują klimat. To co mnie przygnębiło to ogólna wymowa tego filmu, to jak on się kończy, to czego jest metaforą. Może za bardzo zidentyfikowałem się z głównym bohaterem ale prawda jest taka że na kilka dni solidnie mnie to wybiło z rytmu. Bardzo dobre ale wątpię bym miał ochotę obejrzeć to jeszcze kiedyś.

http://www.imdb.com/title/tt0058625/