piątek, 28 stycznia 2011

"Elitarni" ("Tropa de Elite" Brazylia / Holandia / USA / Argentyna 2007, reż José Padilha)



Mocna rzecz. Nikt w tym filmie nie jest dobrym bohaterem. Sprawa dotyczy elitarnej, jak tytuł wskazuje, jednostki policji tropiącej zarówno (głównie narkotykowych) przestępców jak i skorumpowanych gliniarzy. A ponieważ akcja toczy się w Rio to wiadomo, że i jednego i drugiego będzie pod dostatkiem. Należy zaznaczyć że to raczej nie jest film akcji ale bardziej jakieś studium ludzkiej degrengolady. Samej krwi może nie jest wiele ale takiej ogólnej brutalności i agresji mnóstwo. To jak działa oddział Elitarnych i jak strasznie ryje to banię głównemu bohaterowi to naprawdę nie są żarty. Ogólnie oprócz biegania po favelach chodzi też o to że żona bohatera każe mu z tym skończyć więc on szuka sobie zastępcy. Obóz szkoleniowy mający wyłonić nadających się do oddziału to jak dla mnie kompletna masakra - skrajne upodlenie połączone z praniem mózgu po to aby stać się sprawną maszyną w rękach systemu. Ciężki film, długo o nim myślałem znaczy wywarł na mnie spore wrażenie. Na pewno wszystko jest bardzo dobrze zrobione - świetnie się to ogląda, trzyma w napięciu, godna polecenia rzecz ale trzeba zaznaczyć że raczej nie dla wrażliwców i kobiet w ciąży.

http://www.imdb.com/title/tt0861739/

"Valhalla Rising" (Dania / Wielka Brytania 2009, reż Nicolas Winding Refn)



Uffff jakie to dziwne. Aż nie wiem od czego zacząć. Przez cały film główny bohater nie mówi ani słowa. Tempo jest bardzo powolne, wszystko bardzo leniwie płynie z kilkoma krótkimi momentami zrywu. Niepokojąca opowieść i piękne obrazki gdzie nie ma akcji a jest klimat. Owszem czasami dochodzi do walk i te są maksymalnie malownicze i rozkosznie realistyczne (rozbija jednemu głowę kamieniem i mózg widać a on nie przestaje tłuc) ale głównie na dobrą sprawę nie dzieje się nic. Są krajobrazy, zamyślone zapatrzone postacie, czasami głos z offu, czasami mgła. Głównie do tego jest cisza lub jakieś bardziej niepokojące dźwięki. No i najlepsze że nie wiem za bardzo do końca o czym to było. Akcja się toczy około roku 1000AD mamy wojowników w skórach, miecze i nadchodzące chrześcijaństwo. Główny bohater to w zasadzie rodzaj superbohatera - facet o niesamowitych umiejętnościach walki więziony po kolei przez różne klany. W końcu oczywiście udaje mu się uciec ma szereg przygód i kończy dość dziwnie. Nie mogę powiedzieć że film mi się nie podobał i na pewno warto to obejrzeć, szczególnie jak się lubi Madsa Mikkelsena, który nie dość że nic tu nie mówi to jeszcze ma wydrapane lewe oko. Na pewno to dość niecodzienna rzecz i nie każdemu się spodoba, ja to chyba jednak łyknąłem.

http://www.imdb.com/title/tt0862467/

sobota, 22 stycznia 2011

"The Warlords" ("Tau ming chong" Chiny / Hong Kong 2007, reż Peter Chan + Wai Man Yip)



W Polsce ten film znany jest jako "Władcy wojny". Grają w nim Jet Li i Andy Lau i jest to kolejny wysokobudżetowy chiński blockbuster, nawiązujący stylem do choćby "Domu Latających Sztyletów" i w taki sam sposób widowiskowy i irytująco tracący impet w ostatnich 20 minutach. Akcja toczy się w XIX wieku i ogólnie muszę przyznać że film jest ciekawy i naprawdę miły dla oka aż do rozmemłanej końcówki. Mówiąc najprościej: trzech facetów składa sobie przysięgę braterstwa i od tamtej pory wspólnie toczą wojny. Oczywiście nie wszystko się okazuje takie proste szczególnie kiedy pojawi się kobieta a trzej wojownicy wejdą w świat większych intryg. Najfajniejszy moment to ten kiedy Generał Pang jednym ruchem obcina kilku przeciwnikom na raz nogi na wysokości kolan - naprawdę bardzo malownicze. Gdyby nie spaprany finał to byłbym wręcz zachwycony, tymczasem jest to kolejny fajny chiński film, który na finiszu trochę zaczyna podśmiardywać jednak definitywny koniec projekcji ma na szczęście miejsce zanim zrobi się naprawdę źle. Można popatrzeć jak ktoś lubi.

http://www.imdb.com/title/tt0913968/

środa, 12 stycznia 2011

"Vixen!" (USA 1968, reż Russ Meyer)



Nie wiem czy do końca to zrozumiałem. Akcja w filmie jest w zasadzie bez większego sensu. Wszystko trwa krótko, dzieje się dosyć sporo ale nie wiem czy cokolwiek ma ze sobą związek. Oczywiście wielkim bonusem w filmie są wielkie piersi. Na dodatek z właścicielki tychże reżyser wycisnął naprawdę wiele więc nie można powiedzieć że wizualnie to jest zła rzecz. Sęk w tym że naprawdę nie wiem o co w tym chodziło. Brak zawiązania akcji, rozwinięcia i zakończenia, wszystko dzieje się tak jakoś tylko dlatego że się dzieje. Opowieść jest o puszczalskiej żonie pewnego pilota, która na dodatek źle traktuje czarnoskórego kolegę swojego brata i w zasadzie tyle. Reszta zdarzeń, które mają tu miejsce nie wydaje mi się być związana z czymkolwiek. Bardzo dziwna rzecz, w swoim czasie pewnie bardzo szokująca. Na pewno obejrzę inne filmy tego pana.

http://www.imdb.com/title/tt0063787/

"Kick-Ass" (USA 2010, reż Matthew Vaughn)



No jednak po dupach to wcale nie kopie. Za bardzo dla małolatów jak na film dla dorosłych, za bardzo dla dorosłych jak na film dla małolatów, za mało krwi żeby było konkretnie brutalnie, za mało śmiesznie żeby było komediowo. Obejrzałem i naprawdę czegoś mi brakowało, coś nie pasowało. Nadal nie wiem co. Ogólnie to nie jest takie złe. Lubie filmy o superbohaterach a tutaj temat jest potraktowany bardzo ciekawie, wręcz wyjątkowo, są naprawdę dobre momenty (np jak Hit Girl ich wszystkich zamiata pod koniec) i ogólnie wszystko jest sprawnie zrobione jednak nie mogę powiedzieć że mi się w stu procentach podobało. Myślę że dla pasjonatów to na bank warte obejrzenia a dla nieobytego w temacie widza może się okazać zawodem. Im więcej o tym myślę tym bardziej mi się wydaje że był nawet ok ale drugiej części raczej nie zamierzam oglądać zbyt szybko, jeśli w ogóle.

http://www.imdb.com/title/tt1250777/