czwartek, 30 listopada 2017

"A Chinese Ghost Story 3" ("Sien lui yau wan III: Do do do" Hong Kong 1991, reż Siu-Tung Ching + Hark Tsui)

 

Znany także jako "Chińskie duchy 3". Tym samym zamykam trylogię.

http://www.imdb.com/title/tt0102932/

"Kill!" ("Kiru" Japonia 1968, reż Kihachi Okamoto)



Bohaterami jest dwóch facetów, z których jeden już nie chce a drugi bardzo pragnie być samurajem. Spotykają się zupełnie przypadkiem w jakiejś wsi po czym, w wyniku zbiegu rozmaitych okoliczności zostają wplątani w pewną intrygę uknutą przez cwanego lorda. Dzieje się sporo, co chwila pojawiają się nowe plany i pomysły na rozwiązanie sytuacji, co chwila okazują się kolejne rzeczy, co chwila bohaterowie stają przeciwko sobie lub wpadają w inne trudne sytuacje. Ten, który już nie chce być samurajem jest opanowany, mądry i spokojny a do tego zaskakująco dobrze radzi sobie w walce. Ten drugi jest naiwny, nieokrzesany a bić się dopiero uczy co paradoksalnie czasami mu pomaga. Dobrze to wszystko poprowadzone: udało się przepleść dwie skrajnie różne postacie z dworskimi knowaniami tak, że wyszła fajna, spójna całość. Kawał dobrego, samurajskiego kina.

http://www.imdb.com/title/tt0063186/

"Uciekaj!" ("Get Out" USA 2017, reż Jordan Peele)

 

W sumie okazał się o wiele fajniejszy niż się zapowiadał. Jest dom na odludziu, jest przybysz z zewnątrz - czyli w sumie klasyk ale powiedzieć trzeba, że podlany współczesnym, wręcz bardzo współczesnym sosem. Nie wchodząc w szczegóły - momentami wydawało mi się to wszystko mocno przesadzone: że taka rzeczywistość nie istnieje i że ludzie się do siebie tak nie odnoszą. Z czasem coraz więcej klocków zaczęło wskakiwać na właściwe miejsce w układance i okazało się że jednak to ma jakiś swój mroczny sens. Kilka ładnie okrutnych dla oka scen (trepanacja!), krwi też trochę chlapie. Może nie jest to jakiś strasznie odkrywczy i nowatorski film ale ogląda się go dobrze, zdecydowanie dostarcza rozrywki, choć na początku może wydawać się nieco dziwny.

http://www.imdb.com/title/tt5052448/

czwartek, 23 listopada 2017

"Kryptonim HhHH" ("The Man with the Iron Heart" Francja / Wielka Brytania / Belgia / USA 2017, reż Cédric Jimenez)

 

Rzecz o panu, który się nazywał Reinhard Heydrich i był protektorem Czech i Moraw z ramienia Trzeciej Rzeszy. O tym jak doszedł tam gdzie doszedł i jak pożegnał się ze światem tam, gdzie się pożegnał. To jeden z tych filmów, w których od początku wiemy, że główny bohater zginie (chyba że nie dość że z nas gapy to jeszcze nie uważaliśmy na lekcjach historii). Ciekawie jest to poprowadzone. Zaczyna się od zamachu. Potem cofamy się do początków kariery Heydrycha i oglądamy jak buduje swoją pozycję popełniając kolejne okrucieństwa aż do zamachu. Potem jest ciach i znów cofamy się w czasie do momentu, w którym zamachowcy zaczynają knuć spisek. Widzimy przygotowania do akcji aż wreszcie obie linie czasu schodzą się w punkcie gdy padają strzały. A potem ostatnie 20 minut opisuje losy zamachowców po tym jak wykonali robotę i jest to najbardziej rozczarowująca część filmu, która jednak nie psuje mojego ogólnie pozytywnego wrażenia. Może nie ma tu zbyt wielu fajerwerków ale patrzy się na to dobrze, napięcie jest a muzyka bardzo ładnie uzupełnia obraz. Cieszę się że to obejrzałem.

http://www.imdb.com/title/tt3296908/

wtorek, 14 listopada 2017

"Tunel" ("Teo-neol" Korea Południowa 2016, reż Seong-hun Kim)



To jeden z tych filmów, w których od początku wiadomo jak się skończą a mimo to wcale to nie przeszkadza w oglądaniu. Oto facet wjeżdża samochodem do tunelu a ten się na niego wali razem z górą, która jest nad nim. Rusza akcja ratunkowa. Więcej pisać na temat fabuły chyba nie ma sensu. Przyznać muszę, że patrzy się na to dobrze. Klaustrofobia, gdzieś głęboko pośród gruzowiska, jest dobrze oddana na obrazku i wsparta odpowiednimi efektami dźwiękowymi. Nie mam tu zarzutu. Tak samo sceny walenia się tunelu, naprawdę robią odpowiednie wrażenie. Przyczepić się mogę jedynie do czegoś na czym się kompletnie nie znam czyli samej logistyki poszukiwań. Jeśli to naprawdę w ten sposób wygląda to ja nie chcę być zdany na łaskę takich ekip. Mimo dość klarownego i wydawałoby się prostego pomysłu - sporo się tu dzieje, są pewne niespodzianki i odpowiednio budowane napięcie. Nie dziwię się że w swoim kraju "Tunel" był hitem bo to po prostu porządna rozrywkowa produkcja.
Ach - jaram się tym, że kojarzę aktorów!

Trzeci i ostatni film na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmów Koreańskich. Wszystkie spoko.

http://www.imdb.com/title/tt5910280/

"A Chinese Ghost Story II" ("Sien nui yau wan II yan gaan do" Hong Kong 1990, reż Siu-Tung Ching)



Byłem pewny, że to już widziałem a okazuje się, że wcale nie i że pierwszą część widziałem aż pięć lat temu i obiecywałem wtedy sobie że szybko zobaczę drugą i trzecią. Wreszcie się udało i bardzo dobrze. Może druga część jest minimalnie gorsza niż pierwsza ale nadal mamy dużo radochy - jest zupełnie niestraszny potwór, jest zbiorowy surfing na mieczach, jest trochę głupawego humoru i wręcz komedii omyłek, jest zupełnie niepotrzebna piosenka śpiewana podczas kąpieli, jest bardziej i mniej spektakularna magia, jest bohater z pięcioma mieczami na plecach i jeszcze jeden niestraszny potwór. Opowieść zaczyna się w zasadzie tam, gdzie poprzednia historia się kończy - czyli młody, wesoły i ciapowaty poborca podatkowy maszeruje dalej. W wyniku splotu rozmaitych zdarzeń ląduje w więzieniu gdzie spotyka pewnego interesującego starca. Wiadomo - gdyby te potwory się do czegoś nadawały to mógłby to być nawet niezły film jednak ociekająca glutem gumowa zabawka niestety wrzuca całe dzieło do innej kategorii. Raczej tej śmiesznej chociaż wciąż jeszcze dającej się oglądać i przynoszącej raczej przyjemność niż poczucie żenady. Ciekawe kiedy obejrzę trzecią część.

http://www.imdb.com/title/tt0100625/

"The Vilainness" ("Ak-Nyeo" Korea Południowa 2017, reż Byung-gil Jung)



Trochę dziwnie bo na afiszu było napisane "Pani Zło" a polskie napisy pod filmem prezentowały tytuł po angielsku. Nieważne. Ważne jest to, że od początku jest solidna, gwałtowna, pełna krwi i kręcona z pierwszej perspektywy jatka, która błyskawicznie ustawia nam cały film. Chwila przerwy, zmiana perspektywy kamery i jedziemy dalej. Dobre! Od razu wiemy czego się spodziewać i od razu jest znakomicie. Wiadomo, w środku filmu następuje zwolnienie i pojawia się odrobinę nudniejszy moment, jednak po chwili wszystko znów wskakuje z powrotem na wysokie obroty. Najbardziej mi się podobały te bijatyki, które miały miejsce w podłużnych pomieszczeniach (wliczając w to autobus z tym nieszczęsnym kierowcą) oraz oczywiście walka na motocyklach - świetne! Dobry, powtórzony motyw z dzieckiem patrzącym na śmierć rodzica - miałem nadzieję, że ten mocny wątek zostanie lepiej wyeksploatowany ale i tak nie narzekam. Znakomita, azjatycka sieczka.

http://www.imdb.com/title/tt6777338/

niedziela, 12 listopada 2017

"Prawda jest inna" ("Bi-mil-eun eobs-da" Korea Południowa 2016, reż Kyoung-mi Lee)



Nie myślałem, że będzie aż takie fajne. Jest sobie pan polityk i jego żona i nagle w momencie gdy rusza kampania ich córka znika. Ginie. Nie ma jej. Pierwsza reakcja to - nikomu o tym nic nie mówić bo stracimy poparcie jednak wiadomo, że nie będzie to takie proste bo z chwili na chwilę wszystko się coraz bardziej i głębiej komplikuje. I w sumie to mi się podobało najbardziej. Zakładałem że w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmów Koreańskich obejrzę jakiś przyzwoity thriller polityczny a to okazało się dużo fajniejsze niż tylko przyzwoite. Główną postacią jest matka zaginionej i to jej determinacja i nieustępliwość prowadzi opowieść naprzód. Jest trochę skakania po chronologii więc momentami wymagało to większego skupienia ale nie jest to tak pogmatwane, żeby nie dało się zrozumieć. Zdecydowanie na plus.

http://www.imdb.com/title/tt5768474/

"Mother!" (USA 2017, reż. Darren Aronofsky)



Trochę chyba zbyt dziwny, żeby mi się tak na maxa spodobał ale nie mogę powiedzieć, że jakiś zły. Na pewno jest tu sporo momentów pełnych rozmaitych, silnych emocji, na pewno kilka bardzo dobrych obrazków. Na pewno kilka razy irytowało mnie zachowanie bohaterów, co często odbieram za dobrą monetę - lepiej się na nich wkurzać niż być obojętnym. Z drugiej strony chwilami wydawało się to wszystko jednak aż przesadnie naiwne. No ale niech będzie, że opowieść nam pasuje, wtedy też możemy bardziej cieszyć oko obecnością Michelle Pfeiffer czy wiecznie kaszlącego Eda Harrisa czy wreszcie Javiera Bardem. Scenografia bardzo ładna - wszystko dzieje się w jednym, eleganckim domu i jego najbliższej okolicy. Momentami się robi mrocznie - straszne ale w bardzo fajny sposób. Trochę krwi też chlapie. Na pewno nie wyszedłem z kina rozczarowany.

http://www.imdb.com/title/tt5109784/

"The Square" (Szwecja / Niemcy / Francja / Dania 2017, reż Ruben Östlund)



Zdecydowanie najbardziej lubię oglądać filmy, na których temat wcześniej słyszę skrajnie sprzeczne opinie. Dlatego poszedłem do kina na "The Square". Podobało mi się. Nie wiem czy jestem w ocenie choć minimalnie obiektywny ponieważ najbardziej podobało mi się,że to wszystko jest tu tak bardzo szwedzkie. Ich niechęć do konfrontacji, ich maksymalnie daleko posunięta polityczna poprawność, ich elegancja i dobry smak. Do tego dochodzi piękny Sztokholm i interesująca opowieść z paroma bardzo dobrymi momentami. I nie mówię tylko o oczywistej scenie z człowiekiem-małpą ale też np. dialog między głównym bohaterem a Anne, podczas którego co chwila słychać jakiś potworny rumor - znakomite to! Albo sytuację z chłopcem oskarżonym o złodziejstwo. Kiedy trzeba to śmieszne, kiedy trzeba mądrzejsze (aczkolwiek przyznaję się uczciwie: sceny z grzebaniem w śmieciach nie zrozumiałem, nie jestem dobry w przenośnie i symbolikę). Ogólnie - dobra rzecz. Warto było iść do kina.

http://www.imdb.com/title/tt4995790/