wtorek, 29 sierpnia 2017

"Wishman" (USA 1992, reż Michael Marvin)



Jeśli film ma 1,5 gwiazdki na imdb to można się spodziewać tylko jednego - eksplozji rozkosznej głupoty. Tak jest i tym razem. Po prostu wszystko tu jest głupie: intryga i zachowanie bohaterów przede wszystkim. Do tego piętrowo absurdalnie idiotyczne dialogi wygłaszane przez drewniane postacie. To wszystko jest jeszcze podlane sosem z wyjątkowo nieudolnego montażu i to zarówno w warstwie wizualnej jak i dźwiękowej. Musi być cudowne, prawda? Nie wiem co bardziej zdobyło moje serce - ciężarówka z dostawą z banku spermy czy to jak dżin (tytułowy Wishman) pięknie gestykuluje przy każdej swojej wypowiedzi. Inna ciekawa sprawa to obserwowanie bohaterki, którą niedobry prawnik chce wrobić w niepoczytalność umysłową - z czasem zaczynamy się zastanawiać kto ma rację i trudno dojść do jednoznacznych wniosków: czy ona tak dobrze gra chorą czy może po prostu jest tak kiepską aktorką? W ogóle, mnóstwo tu tematów, które warto przemyśleć, na czele z tym samym co zwykle: jakim cudem dorośli ludzie interesu uznali, że to dobry pomysł i że taki film, musi się udać? Rewelka.

http://www.imdb.com/title/tt0103273/

"Specters" ("Spettri" Włochy 1987, reż Marcello Avallone)



Z tym i włoskimi starociami to tak jest że nigdy nie wiadomo, czy się trafi klocka czy perełkę. Tym razem wyszło całkiem śmiesznie. Oto pewna ekipa archeologów dokopuje się do tajemniczego grobowca gdzie (co jest wyraźnie wykute w kamieniu) spoczywa Zło. Szybko okazuje się, że jeden z archeologów jest kochankiem gwiazdy filmowej, która przebywa w pobliżu na zdjęciach. Mało tego! Niezdrowa rywalizacja pomiędzy samymi archeologami doprowadzi też do sytuacji, w której jeden z nich sięgnie po co najmniej nieeleganckie środki w walce o sławę i granty. Tyle jeśli chodzi o zarys samej intrygi. Klimat jest nawet w miarę, chociaż ciężko traktować to co tu się dzieje choć odrobinę serio. Trupy pojawiają się dość szybko ale najlepsze ze wszystkiego są oczywiście tajemnicze, szponiaste łapska, które co jakiś czas kogoś gdzieś wciągają, nie dając zbyt wielu szans na przetrwanie. Muszę przyznać, że mimo mojej słabości do takich produkcji, patrząc na tę konkretną miałem jakieś niejasne wrażenie ogólnej niechlujności, nie zmienia to jednak faktu, że spokojnie można się przy niej wybawić.

http://www.imdb.com/title/tt0094015/

"Shirley - wizje rzeczywistosci" ("Shirley: Visions of Reality" USA 2013, reż Gustav Deutsch)



Kompletny odjazd. Idąc na ten film nie wiedziałem na jego temat zupełnie nic. Dosyć mnie zamurowało bo okazało się że kolejne sceny wyglądają jak odtworzone obrazy - kolory, oświetlenie, kompozycja, wszystko, nawet włosy bohaterów. Nawet kiedy ktoś się poruszał to zatrzymywał się w miejscu i pozie pasującej raczej do namalowanego obrazu niż do kadru z filmu. Kamera też w zasadzie zupełnie statyczna, jedyne co się dzieje to dojazdy i odjazdy. Strasznie mi się to podobało. Później okazało się, że to część szerszego pomysłu pana reżysera. Natomiast oprócz tego że wizualnie robiło to bardzo dobre wrażenie, okazało się że akcja toczy się głównie w głowie tytułowej bohaterki a widz słyszy jej głos z offu. Film kompletnie bez żadnej akcji za to z pewnym niepodważalnym klimatem. Jak dla mnie nie działo się tu nic, co oczywiście nie do końca jest prawdą, bo niby są tu przedstawione jakieś jej zmagania ze światem i samą sobą ukazane niby przez pryzmat politycznych wydarzeń. Okazuje się jednak, że nie potrafię śledzić tak podanej akcji i nie raz zupełnie przestawałem słuchać ciesząc oczy obrazkiem. Bardzo ciekawy, piękny eksperyment, z którym na pewno warto się zapoznać.

http://www.imdb.com/title/tt2636806/