czwartek, 31 lipca 2008

"Sierociniec" ("El Orfanato" Hiszpania / Meksyk 2007, reż. Juan Antonio Bayona)


Na początku pragnę przeprosic Anię i Karabina za to że jak zwykle się spóźniliśmy. O filmie mogę powiedziec to, że strasznie fajnie jest pójśc sobie na dobry horror do kina. Ogromnie się cieszyłem z tego, że nareszcie mogę obejrzec coś co nie jest amerykańską chałą ani amerykańską podróbką dobrego azjatyckiego horroru tylko naprawdę fajnym filmem. Nie wiem do czego bym się mógł przyczepic, wszystko jak najbardziej pasuje. Obeszło się bez głupot z komputera, bez zombich, bez chlapania krwią, bez pił mechanicznych i komnat tortur a udało się stworzyc naprawdę niezłą atmosferę, udane role i po prostu kawałek dobrego kina. Na osobne zdanie zasługuje scena upadku pod prysznic powtórzona z "Dawn of the Dead", świetne to. Nie jestem w stanie powiedziec czy film kończy się dobrze czy źle.
http://www.imdb.com/title/tt0464141/

sobota, 26 lipca 2008

"The Day the Sky Exploded" (Francja / Włochy 1958, reż Paolo Heusch)


Po jakichś 30-40 minutach juz byłem zmęczony tymi w kółko powtarzającymi się ujęciami radarów i mrugających guziczków, na początku są fajne, ale ile można? Jakbym to miał zaszufladkowac to przykleiłbym łatkę "naiwne Science-Fiction sprzed 50ciu lat". Najbardziej osłabiające jest to jak zupełnie pominięta jest opcja pod tytułem zimna wojna. Wszyscy się spokojnie dogaduja, dzwonią do siebie, nadzwyczajne posiedzenie ONZ zwołuje się pół dnia i wszyscy konstruktywnie i zwięźle obradują. Warto obejrzec jak się jest fanem gatunku - entuzjazm zrównoważy ewidentne niedociągnięcia i dłużyzny.
http://www.imdb.com/title/tt0051951/

"Tajny Agent" ("Secret Agent" Wielka Brytania 1936, reż. Alfred Hitchcock)


Naiwny momentami się wydaje ten film. Szczególnie warstwa emocjonalna okropnie trąci myszką, jakoś wydaje mi się że jest to zobrazowane w ten sposób żeby uatrakcyjnic film dla ówczesnego widza co dla dzisiejszego jest okropnie anachroniczne, groteskowe wręcz. Sama akcja, zdjęcia ogólnie w porządku, widac że Hitchcock już się prawie nauczył jak zrobic coś dobrego. Dośc miło się to oglądało aczkolwiek bez ekscytacji.
http://www.imdb.com/title/tt0028231/

niedziela, 20 lipca 2008

"WALL·E" (USA 2008, reż Andrew Stanton)


Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem na pełnometrażowej animacji 3D w kinie. No i muszę przyznac że nawet mi się podobało chociaż wiadomo, że to nie tego rodzaju filmów jestem fanem. Zgrabnie opowiedziane, fajnie nakręcone, dużo ciekawych pomysłów i optymistyczne zakończenie. Wszystko jak trzeba. Oczywiście jak dla mnie najlepszy był kolega robota, karaluch. Fajnie tuptał :) A! -> końcowe napisy najlepsze na świecie.
http://www.imdb.com/title/tt0910970/

"Białe słońce pustyni" ("Beloe solntse pustyni" ZSRR 1970, reż Vladimir Motyl)


Przeczytałem że ten film Ruscy puszczali swoim kosmonautom przed lotami, więc koniecznie trzeba było to zobaczyc. No i jak dla mnie to bardzo fajna rzecz. Wiadomo, sowiecki i o rewolucji ale za to o rewolucji w Azjatyckiej części Imperium, więc już na starcie jest ciekawie. Do tego główny bohater ma taką manierę radzieckiego kowbojo - superbohatera, co sprawia że zabawnie się wszystko ogląda. Świetny jest moment kiedy stają przed nim żony Abdułły a jemu się przypomina jego Katierina. Prześmieszne.
http://www.imdb.com/title/tt0066565/

"A Chinese Torture Chamber Story" (Hong Kong 1995, reż Bosco Lam)


Strasznie to głupie. Krew się owszem leje i golizna jest też, ale wszystko co tu się dzieje jest tak absolutnie kuriozalne, że nie sposób oglądać tego filmu i traktować czegokolwiek choć ociupnkę serio. Momentami naprawdę miałem ochotę na podglądzie przewinąć (szczególnie sceny "łóżkowe" osłabiają). Do tego jeszcze ten specyficzny humor. Ogólnie można to obejrzec, ale trzeba wiedziec na co się człowiek szykuje. Kolejny azjatycki chory film - momentami mnie rozśmieszał, momentami wprawiał w osłupienie i zażenowanie - za każdym razem wbrew intencji twórców.
http://www.imdb.com/title/tt0113757/

poniedziałek, 7 lipca 2008

"Dzielnica" ("Nyócker!" Węgry 2004, reż Aron Gauder)


Mistrzostwo Świata. Bezapelacyjnie. Po pierwsze - świetna łączona technika animacji, dzięki czemu całośc wygląda zarazem bardzo elegancko i ładnie jak i nowocześnie (ale bez tego że się wszystko świeci). Po drugie - intryga - strasznie, strasznie fajna. Humorystyczna i na czasie. Po trzecie -muzyka! Cały film z węgierskim hiphopem, no miód, miód, miód. To że postacie fajne i że zakończenie rewelacyjne też warto wspomniec. Rozwalił mnie ten film. Świetny.
http://www.imdb.com/title/tt0398237/

czwartek, 3 lipca 2008

"Master and Commander: The Far Side of the World" (USA 2003, reż Peter Weir)


Moja niesutanna potrzeba przygody zawsze sprawiała że uwielbiałem oglądac takie filmy, więc i tym razem nie jestem obiektywny. Mi się takie rzeczy z definicji podobają, a jak do tego jeszcze Anglik goni Francuzów rzeczywiście przez pół Świata i są żaglowce i armaty i jest tyle fajnych zdjęc i akcji to ja w to skaczę główką w dół. Prosto w ocean.
http://www.imdb.com/title/tt0311113/

"The Battle of Algiers" ("La Battaglia di Algeri" Algeria / Włochy 1966, reż Gillo Pontecorvo)


Poczytałem o tym po seansie i wydaje mi się że to Francuzom na złośc ktoś zrobił ten film. I bardzo dobrze. W zasadzie podtytuł powinien brzmiec jakoś: "czyli Dlaczego młodzi Arabowie rzucają kamieniami we francuską Policję?". Świetna, mroczna, mocna a chwilami drastyczna historia o tym, jak zaczyna się rewolucja.
http://www.imdb.com/title/tt0058946/