niedziela, 27 listopada 2011

"Doomwatch" (Wielka Brytania 1972, reż Peter Sasdy)



Gdzieśtam było napisane że to horror więc się rzuciłem jak kundel na ochłap a okazało się że film jest raczej thrillerem z lekkim posmakiem Science-Fiction. W każdym razie strasznego nic tu nie było. Naukowiec przybywa na wyspę pobrać próbki do badań, mieszkańcy wyspy są niemili i ewidentnie nad wszystkim wisi jakaś tajemnica, którą nasz doktor powoli odkrywa. Szału nie ma ale nie powiem też że film jest nieudany czy słaby. Podobała mi sie charakteryzacja (na koniec jak już sie okazuje o co biega to wyspiarze wyglądaja naprawdę nieźle), podobał mi się klimat prowincjonalnej Anglii (czy tam Kornwalii) za to zdecydowanie nie pasowała mi końcówka. Stanowczo zbyt łatwo udało się doprowadzić bohaterowi swój plan do końca i raczej nie wszystko zostało wyjaśnione (bo co robił w lesie trup dziewczynki?). Generalnie obeszło się bez sikania po gaciach - można w jesienny wieczór obejrzeć ale zupełnie nie trzeba.

http://www.imdb.com/title/tt0068498/

"The Perfect Host" (USA 2010, reż Nick Tomnay)



Bardzo w porządeczku. Ciężko powiedzieć o czym jest film tak żeby nie zepsuć przyjemności oglądania i nie sprzedać sekretów. Napisać można na pewno tyle, że pewien facet robi napad na bank i uciekając oszustwem wkręca się do domu pewnego człowieka, do którego za chwilę mają przyjść na kolację goście. I wtedy zaczyna się konkretnie dziać. Zakręty akcji momentami wprawiają w uczucie bedące mieszaniną osłupienia i zachwytu nad pomysłowością scenarzystów, intryga rozrasta się we wszystkie strony (bo są też i retrospekcje) a końcówka wcale jasno nie określa czym to się wszystko skończyło. Do tego trzeba przyznać że aktorsko jest to rzecz bardzo wysokiej próby. Grający tytułowego gospodarza David Hyde Pierce centralnie pozamiatał - patrzyłem na to co wyprawia i zbierałem szczęke z podłogi. Zdecydowanie warte polecenia.

http://www.imdb.com/title/tt1334553/

piątek, 18 listopada 2011

"Moon of the Wolf" (USA 1972, reż Daniel Petrie)



W porządku. W szczególności jeśli jest do obejrzenia legalnie za darmo. Intryga zbudowana dość tradycyjnie - zaczyna się od trupa a potem pojawiają się kolejne, jednak towarzyszące wszystkiemu okoliczności, mimo padających tu i tam podejrzeń coraz bardziej wskazują na nadprzyrodzone moce a konkretnie na udział we wszystkim wilkołaka. Tenże - kiedy wreszcie pojawia sie na ekranie - bardziej sprawia wrażenie zestresowanego pluszaka niż potwora co jednak nie psuje ogólnego efektu. Bardzo fajnie oddany jest klimat małego miasteczka gdzie każdy każdego zna. Wszystko sie sensownie układa aż do minimalnie naciaganego końca. Kolejna, zdecydowanie jasna strona tego filmu to Barbara Rush - trzeba będzie koniecznie upolować kolejne filmy z jej udziałem. W fotel mnie to wszystko nie wgniotło ale nie mogę powiedzieć że mi się nie podobało. Ładny Rolls Royce.

http://www.imdb.com/title/tt0068967/

środa, 16 listopada 2011

"Your Vice Is a Locked Room and Only I Have the Key" ("Il tuo vizio è una stanza chiusa e solo io ne ho la chiave" Włochy 1972, reż Sergio Martino)



Jeżeli film jest z siedemdziesiątych lat, włoski, reżyserowany przez Sergio Martino a do tego wystepują w nim: Anita Strindberg i czarny kot o imieniu Satan, to wiadomo że będzie mi sie podobało. Na dodatek na ekranie pojawia się prześliczna Edwige Fenech i nie trzeba czekać długo żeby odkryła przed nami swoje wdzięki w ich pełnej krasie. Intryga dość klasyczna jak na film giallo - ginie czyjaś kochanka, później ktoś jeszcze, potem przybywają jedna po drugiej tajemnicze postacie z nieznaną przeszłością ani motywacją (ach ten srebrnowłosy!) a na koniec okazuje się że każdy udawał kogo innego, wszystko jest inaczej i wcale nie kamerdyner zabił. Czyli dokładnie to, za co tak bardzo lubimy gatunek. Krew trochę sie tu i ówdzie polała, napięcie nie malało do końca, który na szczęście okazał się odpowiednio zaskakujący. Po raz kolejny pan reżyser mnie nie zawiódł. Mało tego! Po raz kolejny dostarczył mi mnóstwo radości. Dziękuję.

http://www.imdb.com/title/tt0069421/

"I Sell the Dead" (USA 2008, reż Glenn McQuaid)



Debiut reżysera będącego jednocześnie autorem scenariusza i montażystą. Debiut raczej na plus chociaż żeby było jasne - gdyby pan McQuaid miał już coś poważnego na koncie to ocena byłaby surowsza. Rzecz rozgrywa się w XIX wieku i dotyczy złodziei zwłok. Zaczyna się ciekawie i rozwija się ciekawie chociaż wciąż nie wiemy czy oglądamy film grozy czy komedię. Jak na dobrą komedię nieco zbyt głupawe, jak na film grozy za mało straszne ale przyznaje się bez bicia że całość w sumie mi się podobała. Są tu bardzo ładne zombiaki (a scena z klatką na plaży jest świetna), są krwiożerczy i nieprzejednani konkurenci, jest demoniczny doktor i szalona wampirzyca, jest Ron Perlman (zawsze spoko), są bardzo dobre rysunkowe wstawki a nad wszystkim wisi mroczny i brudny klimat. Co zdecydowanie mi nie przypasowało to epizod z obcym - kompletnie bezsensowny, nic nie wnoszący do akcji zapychacz czasu. Po obejrzeniu brakowało mi poczucia że "ale ekstra!" jednak mimo niedociągnięć film mi się podobał. Czekamy na kolejne dzieła autora bo chłopina ma potencjał.

http://www.imdb.com/title/tt0902290/

"Tucker and Dale vs Evil" (USA 2010, reż Eli Craig)



Bardzo fajne. Udana choć zupełnie przewidywalna komedia omyłek operująca schematami z horrorów. Dwóch tytułowych bohaterów jedzie nad jezioro łowić ryby. Nad to samo jezioro wybiera sie grupa nastolatków, którzy dzięki kilku zabawnym scenariuszowym zabiegom są z każdą chwilą coraz bardziej pewni że poczciwi Tucker i Dale chcą ich zabić, poćwiartowac a kto nie wie czy i nie zjeść. Sporo udanych gagów i malowniczych zgonów wykonanych przez zestaw umiejętnie użytych stereotypowych postaci sprawia że chociaż nie jest to dzieło najwyższych lotów to dobrze się na to patrzy. Bohaterowie wzbudzają sympatię, kiedy trzeba jest zabawnie a kiedy trzeba krwawo. Wszystko w porządku i na miejscu, można polecić.

http://www.imdb.com/title/tt1465522/

niedziela, 6 listopada 2011

"Asylum" (Wielka Brytania 1972, reż Roy Ward Baker)



To jeden z tych horrorów gdzie nie ma ani zombie, ani wampirów, ani nikt nikogo nie tnie piłą na kawałki. Tutaj boimy się ludzkiego szaleństwa. Cała historia toczy się w domu dla niebezpiecznie obłąkanych gdzieś na angielskiej wsi. Młody doktor po kolei rozmawia z czwórką pacjentów a ich historie są pokazane jako kolejne retrospekcje. Wszystko jest bardzo fajne, z dobrym, całkiem mrocznym klimatem. Efekty mimo że tanie i proste (chociaż ktoś może powiedzieć "żenujące") to idealnie pasują zarówno do konkretnych scen jak i do ogólnej atmosfery. Ciężko od razu powiedzieć, która historia jest najfajniejsza ale po zastanowieniu chyba wskazałbym na tą z Peterem Cushingiem i jego krawcem. Żeby było jeszcze fajniej końcówka całego filmu jest dosyć zaskakująca co sprawia że pozostawia on nadspodziewanie dobre wrażenie. Kawał porządnego kina grozy. Zdecydowanie mi się podobało.

http://www.imdb.com/title/tt0068230/

"Bloody Pit of Horror" ("Il boia scarlatto" Włochy 1965, reż Massimo Pupillo)



Jeśli buszując po archive.org trafiam na kolorowy, włoski film z lat sześćdziesiątych gdzie modelki jadą na sesję do odległego zamku, w którym oczywiście coś straszy i po kolei pozbawia ekipę życia to wiadomo że łyknę to jak najszybciej. Na dodatek wysoce prawdopodobne jest to, że po obejrzeniu będę bardzo zadowolony. Tak było i tym razem. Jedyne co solidnie mnie uwierało to fakt, że kiedy ktoś się z kimś bił to było widać jak okropnie udają i jak każdy się stara żeby nikomu przypadkiem nie stała się krzywda. Jak dorośli faceci ewidentnie udają że się biją to niestety śmierdzi to lipą - walki to mocno słaby punkt tej produkcji. Z drugiej strony muzyka towarzysząca wszystkiemu to absolutne cudeńko od początku do końca. Są piękne tekturowe narzędzia tortur, główny zły ma strój niczym pomocnik Batmana, zamek mroczny jak trzeba a intryga mimo że dość typowa i prawie stuprocentowo przewidywalna to i tak daje radę. Do tego jest ten gigantyczny pająk. Warto obejrzeć bo to zabawne a ścieżka dźwiękowa rządzi.

http://www.imdb.com/title/tt0058983/