sobota, 29 kwietnia 2017

"Kasyno" ("Casino" USA 1995, reż Martin Scorsese)



Wreszcie. No co tu dużo mówić? Scorsese, De Niro, Joe Pesci, Sharon Stone, trzy godziny. Przepis na kawał znakomitego kina. Świetne postacie, kadry, praca kamery, montaż, stylizacja, muzyka, sposób budowania opowieści głosem bohaterów z offu, no nie wiem do czego mógłbym się przyczepić. Produkcja wysokiej klasy. Z jednej strony dziwię się sobie że ponad dwadzieścia lat zajęło mi zebranie się do obejrzenia tego filmu a z drugiej cieszę się, że obejrzałem go teraz, bo mogę docenić wiele rzeczy, których pewnie w momencie premiery bym nie dostrzegł. Bardzo dobra rzecz, zdecydowanie należąca do kategorii "koniecznie trzeba". Nie da się ukryć że pieję z zachwytu.

http://www.imdb.com/title/tt0112641/

"Riko prawie bocian" ("Richard The Stork" Niemcy / Belgia / Luksemburg / Norwegia 2017, reż Toby Genkel + Reza Memari)



Kolejny seans z dziećmi w kinie. Fajnie że europejska produkcja, fajnie że bociany mieszkają na wieży starego zamczyska, fajnie że jest cytat z Terminatora. Fabuła może nieco niedorzeczna (bo jak ten wróbel doleci do swoich bocianów do Afryki to przecież za chwilę będzie musiał wracać do Europy i co wtedy?) ale dzieci to łykną więc nie jest to jakiś ogromny problem. Może brak tu jakichś wizualnych fajerwerków ale jest kilka ładnych obrazków czy fajnych postaci - ogólnie całkiem przyzwoicie. W fotel nie wbija ale daje radę.

http://www.imdb.com/title/tt3823116/

"Jak spędziłem koniec lata" ("Как я провёл этим летом" Rosja 2010, reż Aleksey Popogrebskiy)



Dwóch facetów, radiostacja i niedźwiedź. Nikt więcej nie występuje w tym filmie. No a niedźwiedź jest tylko przez chwilę. To kolejna odsłona od dawna znanego tematu: stary, znudzony wyga i młody, entuzjastyczny podwładny. Obaj są sobie potrzebni. Obaj na dalekiej północy zajmują się odczytem i wysyłaniem danych z różnych urządzeń pomiarowych po tym, jak stacja badawcza uległa likwidacji. Teraz są tylko oni i jak to bywa, mają miejsce pewne wydarzenia które drastycznie wpłyną na ich wzajemną relację. Napięcie rośnie powoli ale jednak nieubłaganie. Bardzo fajnie się na to patrzy bo bardzo umiejętnie jest to wszystko opowiedziane. Między innymi dzięki absolutnie pięknym obrazkom z dalekiej rosyjskiej północy i dobrze ogarniętej warstwie dźwiękowej. Zdecydowanie warto.

http://www.imdb.com/title/tt1588875/

"X-Men: Pierwsza klasa" ("X: First Class" USA 2011, reż Matthew Vaughn)



Brat mnie namówił i w sumie nawet jest przyzwoicie. Historia opowiada o początkach X-menów. O tym, jak doszło do tego że Magneto i Xavier stali się przeciwnikami, jak Xavier wylądował na wózku inwalidzkim i skąd się w ogóle oni wszyscy wzięli. Rzecz się dzieje w latach sześćdziesiątych, więc wszystko ma fajną stylóweczkę. Wiadomo że fabuła jest komiksowa a obrazek spektakularny - szczególnie te momenty kiedy latają nad okrętami wojennymi podczas kulminacyjnej konfrontacji. Z kolei tym, co mnie potwornie irytowało są tragicznie słabe próby mówienia w obcych językach - czy aktorzy się starają po rosyjsku, czy po niemiecku lub francusku to brzmi to potwornie. Naprawdę nie dało się zatrudnić rosyjskiego aktora żeby grał Rosjanina? Z drugiej strony jeśli to jest najsłabszą stroną filmu to chyba nie jest najgorzej. Natomiast zdecydowanie najlepszą sceną jest kilkadziesiąt sekund z Wolverinem.

http://www.imdb.com/title/tt1270798/

"Ostatnia Strzała" ("Choi-jong-byeong-gi hwal" Korea Południowa 2011, reż Han-min Kim)



Znany także jako "Strzała Wojny". Tym razem opowieść dotyczy tego, że pewien młodzieniec dziedziczy po ojcu łuk i jako najlepszy z łuczników stawia czoła mandżurskim najeźdźcom i niezrozumieniu jakim całą sytuację darzą centralne władze (bo najeźdźca porwał mu siostrę a król zabrania go gonić). Jest dość malowniczo - są pościgi, walki, skoki, jest dziewczyna, jest długi trening i jest szalenie silny, niemal niemożliwy do pokonania wróg. A wisienką na tym jakże smacznym torcie jest tygrys. Jasne, może nie wyszedł najlepiej ale samo jego zapowiedziane już na początku pojawienie się robi sporo zamieszania. Słowem: jest wszystko czego trzeba - obrazki ładne, akcja wartka, choreografia walk w porządku, końcówka nieoczywista i trzymająca w napięciu. Nie jest to może najbardziej spektakularny azjatycki film kostiumowy ale jest wystarczająco dobry żeby mieć poczucie udanie spędzonego czasu.

http://www.imdb.com/title/tt2025526/

"The Spy Who Loved Flowers" ("Le spie amano i fiori" Włochy / Hiszpania 1966, reż Umberto Lenzi)



Zabierając się do tego myślałem że to będzie jakieś fajne giallo jednak prawdziwą przyjemność z oglądania zacząłem czerpać w momencie, gdy zorientowałem się że to jest kompletny klocek. To troche tak jakby Umberto Lenzi obejrzał kilka pierwszych Bondów i uznał że wchodzi w ten temat.

http://www.imdb.com/title/tt0061011/

czwartek, 13 kwietnia 2017

"Słomiana Tarcza" ("Wara no tate" Japonia 2013, reż Takashi Miike)



Pomysł bardzo fajny - oto pewien psychopatyczny morderca pozbawia życia wnuczkę bogacza a ten wyznacza miliard jenów nagrody za głowę zwyrodnialca. Przestępca szybko oddaje się w ręce policji i teraz na ich barkach spoczywa obowiązek ochrony i oczywiście transportu antypatycznego gnojka. Akcja ustawiona bardzo fajnie, nieprawdaż? Do tego w trakcie projekcji sytuacja się mocno zagęszcza, bo gdy próby zabicia przestępcy nie przynoszą skutku, bogacz wypłaca pieniądze za samo ich podjęcie. Walka z czasem i odległością trwa, obstawy zostaje coraz mniej i niestety mam też wrażenie że napięcie i tempo wraz z upływającymi minutami również coraz bardziej się rozmywają. To chyba jeden z tych filmów, które początek mają całkiem mocny a potem już gnają do końca siłą rozpędu. Na starcie więcej jest akcji a im bliżej finiszu tym częściej wpadamy w czyjeś rozkminki. Może to super tylko ja nie rozumiem? Niewykluczone. Jak dla mnie Takashi Miike na ogól potrafi o wiele lepiej co wcale nie znaczy że to jest jakiś gniot. Można popatrzeć ale są (o wiele) lepsze produkcje tego reżysera.

http://www.imdb.com/title/tt2347144/

"Niebezpieczny Człowiek" ("A Dangerous Man" USA 2009, reż Keoni Waxman)



Z jakiegoś nieznanego bliżej powodu naszła mnie ochota na Stevena Seagala. To do dostałem com chciał. Bo jeśli on, dosłownie kilka chwil po wyjściu z więzienia (gdzie trafił oczywiście za niewinność) od razu wpakowuje się w grube kłopoty a chwilę później do akcji wkraczają wszelkie stereotypowe figury obowiązkowe w takich filmach - mafia chińska i rosyjska, bo przecież każdy Rusek należy do mafii - to wiadomo że nie ma co oczekiwać jakiegokolwiek sensu po tym co się będzie dalej działo. To jeden z tych filmów gdzie retrospekcja, w której bohater wspomina swoje poprzednie życie, zawiera głównie cycki a kończy się jego zmarszczoną miną i uderzeniem pioruna. Taki poziom trzyma ta produkcja. Do tego wiadomo - bardzo źli przeciwnicy, ganianie się, wybuchy i strzelaniny, z których wszyscy dobrzy wychodzą bez draśnięcia. Jak ktoś ma ochotę na coś takiego to proszę bardzo ale należy się spodziewać raczej totalnego gniota. Ostrzegałem.

http://www.imdb.com/title/tt1360767/