czwartek, 31 grudnia 2009

"Yakuza's Law" ("Yakuza keibatsu-shi: Rinchi - shikei!" Japonia 1969, reż Teruo Ishii)



Ostatnim filmem w 2009 roku okazał się "Yakuza's Law" no i jakoś nie wgniótł mnie w ziemię. Niby chodzi o to że Yakuza ma swoje prawa i za ich złamanie trzeba ponieść surowe konsekwencje - stąd cały katalog okrucieństw często pokazanych dla samej frajdy nakręcenia takich scen. Tu właśnie leży największy problem jaki miałem z tym filmem - za bardzo jest bez sensu. Składa się z trzech części, które nie tworzą jakoś specjalnie kontynuacji, bohaterowie i intryga co chwilę się zmieniają przez co ciężko się w coś naprawdę wkręcić czy do kogoś przywiązać. Do tego jakoś miałem wrażenie sporego chaosu, szczególnie pod koniec, kiedy wszyscy faceci w garniturach zupełnie mi się mylili. Trzeba przyznać że malowniczo sobie nawzajem robią krzywdę i jucha się leje wiadrami - dla kogoś kto lubi takie rzeczy to pewnie jest pozycja obowiązkowa, jednak ci, którzy nie umierają z podjarki na słowa "japoński film o gangsterach" mogą sobie spokojnie odpuścić. "Youth of the Beast" fajniejszy.
http://www.imdb.com/title/tt0142996/

"The Devil-Doll" (USA 1936, reż Tod Browning)



Trzeci film Toda Browninga jaki oglądam i trzeci raz jest super. Tym razem intryga mówiąc najprościej polega na tym że pomniejszani do rozmiaru lalek ludzie i zwierzęta są używani przez głównego bohatera do dokonania zemsty na swoich dawnych nieuczciwych wspólnikach. Żeby było ciekawiej i bardziej niecodziennie, mściciel występuje głównie przebrany za kobietę. Oczywiście najbardziej zapadające w pamięć są wszystkie wczesne efekty specjalne, które wtedy kiedy film powstał musiały naprawdę robić spore wrażenie. Owszem może momentami intryga trzeszczy w szwach (szczególnie im bliżej końca) lecz sam ten szalony pomysł jaki miał autor dzieła i fakt że udało mu się go zrealizować zasługują na poklask. Na pewno nie jest to zły film, co najwyżej dziwny, niesamowity, szalony ale na pewno nie jest nieudany. Podobał mi się, dobra rzecz.
http://www.imdb.com/title/tt0027521/

"Blacula" (USA 1972, reż William Crain)



Powalający jest sam pomysł: pod koniec XVIII wieku para afrykańskich posłów (?) jedzie do Transylwanii przekonać hrabiego Draculę, żeby wsparł pomysł zniesienia niewolnictwa (!). Szokujące. Ten oczywiście ich wyśmiewa i zamienia pana posła w wampira, który potem w ramach handlu dziełami sztuką dostaje się (wewnątrz trumny ma się rozumieć) do słonecznego LA. Każdy bardzo szybko się zorientuje że fabuła nie jest najsilniejszą stroną tego filmu. Do tego bez liku absurdów, fatalny montaż, efekty wiadomo jakie, dialogi momentami wprawiały mnie w ciężkie osłupienie. Mówiąc krótko: gratka dla konesera. Nie mogę jednak powiedzieć że się nie wybawiłem - muzyka świetna, błędy w sztuce przezabawne no a do tego biegają wampiry więc jest całkiem fajnie, chociaż za sequel się pewnie nie zabiorę. Aż tak wspaniale to nie było.
http://www.imdb.com/title/tt0068284/

poniedziałek, 14 grudnia 2009

"Sanjuro" ("Tsubaki Sanjûrô" Japonia 1962, reż Akira Kurosawa)



O jejku, jakie to dobre! Cały film mógłby spokojnie być teatralną sztuką. Większość scen to kręcone w pomieszczeniach dialogi, które po kolei odkrywają przed nami złożoną intrygę, która z kolei absolutnie wkręca w fotel. Czy nie wystarczy napisać dwóch słów: Kurosawa + Mifune? Myślę że to wiele tłumaczy i natychmiast wyjaśnia klasę produktu. Walkę mamy jedną, bardzo konkretną i będącą uwieńczeniem całej sytuacji. Koniecznie trzeba powiedzieć że tak naprawdę, mimo całej skomplikowanej plątaniny zależności, to jest bardzo zabawna rzecz - dużo więcej tu komicznych scen niż walk, nie mówiąc o chlapiącej krwi (która pojawia się raz, pod koniec, za to spektakularnie). Zdecydowanie najlepszą postacią jest żona szambelana z modnie poczernionymi zębami. Strasznie fajny, czarno-biały film, który zdecydowanie warto obejrzeć. Szkoda że już takich nie kręcą.
http://www.imdb.com/title/tt0056443/

"Youth of the Beast" ("Yaju no seishun" Japonia 1963, reż Seijun Suzuki)



Po raz kolejny wszystko mi się podobało. Intryga podobna jak w "Yojimbo" - przybysz znikąd wkręca się w intrygę tylko że nie pomiędzy klanami a dwoma gangami. Potem sprawa się komplikuje: wychodzą na jaw sprawki z przeszłości, bieżące matactwa nie idą tak jak powinny - wszystko super, ani przez chwilę nie ma nudy, jest bardzo wkręcająco i ciekawie. Szalenie podobała mi się muzyka - dokładnie taka jaka powinna ilustrować gangsterskie kino, chyba można to nazwać swingującym, może funkującym jazzem, nie wiem - jak dla mnie to jest po prostu "muzyka do gangsterskiego filmu" i jest super. Bezdyskusyjnie mi się podobało i choć nie wiem co ma oznaczać tytuł, polecam każdemu kto lubi kino albo japońskie albo gangsterskie (a najlepiej oba).
http://www.imdb.com/title/tt0057697/

niedziela, 13 grudnia 2009

"The Puppet Masters" (USA 1994, reż Stuart Orme)



Bardzo fajny thriller (a może i horror) Science-Fiction. Opowieść oparta na prostym, wręcz klasycznym dla gatunku założeniu: źli obcy przylatują na Ziemię i chcą nas zniszczyć ale nam się udaje bo jesteśmy ludźmi. W dużym uproszczeniu mamy tu coś pomiędzy "Inwazją porywaczy ciał" a "Obcym". I chociaż to co do tej pory napisałem może raczej odpychać - że xero i że tania podróbka - to nic złego na temat filmu powiedzieć nie mogę, tym bardziej że lubię jak ktoś prezentuje nam tą samą, znaną opowieść kolejny raz w swój zmodyfikowany sposób. Wszystko bardzo w porządku, sporo chwil grozy, żwawa i pełna zakrętów intryga, oczywiście bardzo fajny Donald Sutherland, obcy odpowiednio byli ośliźli (w ogóle całkiem udane efekty w tym 94-tym mieli) a happy end mnie nie zniesmaczył co nieczęsto się zdarza. Kolejny raz jest tak że nie czytałem książki, na podstawie której pisano scenariusz i pewnie jak zwykle to tylko dobrze bo bym narzekał, a tak to się cieszę że obejrzałem sobie fajny film.
http://www.imdb.com/title/tt0111003/

niedziela, 6 grudnia 2009

"Dead Snow" ("Død snø" Norwegia 2009, reż Tommy Wirkola)



Pełna podjarka. Wciąż jeszcze nie ochłonąłem po obejrzeniu. Klasyczny schemat - kilkoro studentów w oddalonej górskiej chatce kolejno staje się pokarmem dla zombich. Żeby było fajniej jest zima a zombie mają na sobie nazistowskie mundury. Czy może być piękniej? Gromkie oklaski dla charakteryzatorów - źli mają pourywane wargi i sinoczarną skórę a dobrzy są pięknie ochlapani krwią. W ogóle muszę przyznać że jatka w filmie jest pierwsza klasa - w ruch idzie wszystko co pod ręką: strzelby, młotki, siekiery, zęby i gałęzie. Łby i flaki fruwają a jucha tryska. Nie ma przebacz. Rewelka. Kilka scen jest naprawdę świetnych. Stopniowanie napięcia udane: kiedy trzeba jest wesoło, kiedy trzeba podskakujemy wystraszeni na fotelu, kiedy trzeba patrzymy ogarnięci grozą. Zdjęcia też szalenie ładne, jednak w ośnieżonych górach było duże pole do popisu. Ciekawe ile jeszcze razy to obejrzę?
http://www.imdb.com/title/tt1278340/

"Slingshot Hip Hop" (USA 2008, reż Jackie Salloum)



Dobre i mocne. Dokument o palestyńskich chłopakach i dziewczynach robiących hip hop. Po pierwsze: wszystko to jest szalenie ciekawe choćby dlatego że sam fakt istnienia raperów w tej części świata wydaje się być warty uwagi. Po drugie - jak szybko się okazuje i co zupełnie nie dziwi to oni właśnie, jak mało kto, mają coś do powiedzenia. Po trzecie same rymy i bity wydają mi się bardzo fajne. Może film jest ociupinkę za długi, jednak do niczego innego się nie mogę przyczepić. Zdecydowanie zapada w pamięć i robi wrażenie - rozmowa z kolegą w więzieniu, chłopak pokazujący swoją zniszczoną wojną okolicę ("i co ja mam tu robić?"), opowieści dziewczyn - naprawdę można by jeszcze długo wymieniać. Są fajnie zanimowane mapy i fajne graficzne wstawki. Bardzo dobrze że taki film powstał, nie wiem czy to wręcz nie jest lektura obowiązkowa.
http://www.imdb.com/title/tt1157718/

"Zombieland" (USA 2009, reż Ruben Fleischer)



Jeśli miałbym jakoś zaszufladkować "Zombieland" to powiedziałbym że jest to wesołe kino familijne z dodatkiem zombich. Trochę dziwne kombo, ale tak to się teraz na świecie porobiło że ludzkość już się przyzwyczaiła do chodzących trupów i spokojnie się naśmiewa z tematu. Główny bohater to całkiem tchórzliwy chłopak, któremu udaje się przetrwać w post-zombie-apokaliptycznym świecie dzięki temu że trzyma się swoich zasad. Idzie przez Amerykę i spotyka różne osoby. Cała opowieść od początku pokazana jest z przymrużeniem oka. Doskonała sekwencja początkowych napisów uświadamia nam, że raczej będziemy się tu śmiali z chlapiącej krwi niż że będzie nas to przerażać. Niestety w miarę upływu czasu, krwawych scen jakoś ubywa, co nie znaczy że akcja spowalnia i że zaczynamy się nudzić. Jest całkiem fajnie i naprawdę zabawnie. Świetny jest Woody Harrelson, świetny jest też Bill Murray grający samego siebie. Dobrym pomysłem wydaje mi się też pokazywanie żelaznych zasad naszego młodzieńca jako napisów. Zdaję sobie sprawę że może to nie jest to film najwyższych lotów ale co ja poradzę że mi się podobało?
http://www.imdb.com/title/tt1156398/

środa, 2 grudnia 2009

"University of Laughs" ("Warai no daigaku" Japonia 2004, reż Mamoru Hoshi)



Udana komedia z Kraju Kwitnącej Wiśni. Robił ją człowiek, który jest również odpowiedzialny za "Uchôten hoteru" . Oba filmy reprezentują ten sam gatunek, oba są udane i zabawne choć oba diametralnie różne. Tym razem zamiast tłumu postaci i poplątania wątków przez całe dwie godziny śledzimy rozgrywkę między młodym autorem sztuk teatralnych a cesarskim cenzorem. Pomijając kilka scen wszystko właściwie dzieje się w surowym pokoju będącym biurem urzędnika i jak nie trudno się domyślić wszystko jest oparte na wymianie zdań, która kręci się wokół świeżo napisanej sztuki będącej oczywiście komedią. Cenzor jest pozbawiony poczucia humoru a pisarz się stara sprostać narzucanym coraz bardziej absurdalnym ograniczeniom nie będąc jednocześnie w stanie przestać pisać na wesoło. Ciężko się czasami było oprzeć wrażeniu że właśnie siedzimy na widowni i oglądamy przedstawienie. Przyznać jednak należy że film jest kunsztownie zrobiony - mimo ograniczonej przestrzeni mamy sporo rozmaitych ujęć dzięki czemu podglądanie konwersacji nam się nie nudzi, kamera ładnie prowadzi opowieść i widać sporo pomysłów na ciekawe zdjęcia. Psychologicznie wszystko jest klarowne i wiarygodne, dowcip jest udany i nie ucieka od zabawy konwencją, koniec też stanowi bardzo dobre i wcale nie przesłodzone rozwiązanie całej sytuacji. Doczekać się nie mogę co jeszcze nakręci ten pan.
http://www.imdb.com/title/tt0436886/