niedziela, 22 listopada 2009

"The Haunted World of El Superbeasto" (USA 2009, reż Rob Zombie)



Jak wszystko co wychodzi spod ręki Roba Zombie tak i ten film jest bardzo amerykański, jednak nie należy rozumieć tego źle - garściami czerpie z wszelkich niesamowitych opowieści, jest zabawny i strasznie fajnie narysowany. Mamy wszystko co trzeba: chlapiącą krew, falujące biusty, sporo udanej zabawy konwencją, nazi zombich i głowę Hitlera w słoiku, komicznego superłotra, głupawego superbohatera, gagi pędzące jeden za drugim, często bardzo dosadne (dla niektórych pewnie i niesmaczne). Na pewno będzie to trzeba jeszcze co najmniej raz obejrzeć bo zbyt wiele się działo żebym zapamiętał wszystkie smaczki. Wybawiłem się szalenie, a że jestem wielkim fanem działalności tego pana to jakoś po raz kolejny nie wiem czy to ja nie jestem obiektywny i wszystko łykam jak pelikan czy on po prostu jest takim świetnym artystą. Szacuneczek.
http://us.imdb.com/title/tt0419724/

"Shaolin Chastity Kung Fu" ("Shao Lin tong zi gong" Tajwan 1981, reż Robert Tai)



Jakieś 30 sekund po rozpoczęciu projekcji wiadomo już było że to perełka. Przez co najmniej 70% filmu się naparzają, słychać głównie "H-tsz! H-tsz!" i tylko czasami pojawia się jakiś dialog, który popycha fabułę do przodu. Pod koniec gdy nadchodzi ostateczny pojedynek z bandą złych opowieść praktycznie staje w miejscu i przez 20 minut mamy same walki, z każdym przeciwnikiem po kolei i na koniec z bossem. Technika i style momentami wprawiają w osłupienie, bardziej przypominają jakieś cyrkowe przedstawienia niż kung-fu. Banda złych z kolei też wygląda jak trupa przebierańców - każdy z nich jest prześmieszny, jak dla mnie zdecydowanie wygrywa Trzy Kucyki z Wielką Pałą (chociaż Malowane Oko jest zaraz za nim). Krew pojawia się generalnie w tych samych okolicznościach: każdy kto mocno dostanie w klatkę albo jakoś inaczej solidnie oberwie natychmiast pluje keczupem. Dużo dobrej zabawy. Jedyna lipa polegała na tym że podczas transferu na DVD wydawca obciął boki obrazu żeby wyrzucić kaszetę. Szkoda.
http://www.imdb.com/title/tt0200124/

czwartek, 19 listopada 2009

"Idiocracy" (USA 2007 reż Mike Judge)



Całkiem zabawna komedia, oparta na skądinąd słusznym założeniu że głupi ludzie mnożą się bardziej, o tym jak zahibernowany zupełnie przeciętny szeregowiec budzi się po pięciuset latach w świecie gdzie są same matoły. Postaci napotykane przez Joe'go są reprezentują stereotyp głupiego Amerykanina podniesiony do którejś potęgi (uprawy podlewają napojami energetycznymi i takie tam) i chociaż w gruncie rzeczy przesłanie filmu nie napawa optymizmem to przyznam że nieźle się bawiłem bo wizja nieuchronnej przyszłości jest bardzo zabawnie ukazana. Jak nietrudno się domyślić wiele komicznych sytuacji wynika z nieprzystosowania bohatera do otaczającej rzeczywistości i całość kończy się raczej cukierkowo (chociaż happy endem nazwać tego nie można). Film reżyserował pan, który stworzył Beavisa I Butt-Heada i wcale się na nim nie zawiodłem.
http://www.imdb.com/title/tt0387808/

"The Killer Must Kill Again" ("L'assassino è costretto ad uccidere ancora" Włochy / Francja 1975, reż Luigi Cozzi)



Nagroda na pewno należy się za najbrzydszego złego - tytułowego mordercę, który naprawdę wygląda jak sama śmierć. George Hilton po raz kolejny kręci paskudną intrygę jednak w trakcie oglądania filmu nieco od niej odbiegamy (bo samochód z trupem ktoś kradnie i zaczynamy podążać za złodziejem) co mi się wydawało dość dziwnym zabiegiem. Trochę to sprawia wrażenie jakby opowieść się rozłaziła chociaż koniec końców wszystko się wyjaśnia i nie ma tak że jakiś wątek kończy się w ślepym zaułku. Kilka strasznie fajnych tanich motywów przypadło mi bardzo do gustu - szczególnie dialogi odbywające się na autostradzie między kierowcami a osobą pobierającą opłatę na bramce. Okropnie zabawne. Widziałem już lepsze filmy giallo ale ten wcale nie jest zły: ma fajne postacie, komiksowe dialogi, komiksowe kadry i daje dużo radochy. O to chodzi.
http://www.imdb.com/title/tt0072662/

"Female Prisoner #701: Scorpion" ("Joshuu 701-gô: Sasori" Japonia 1972, reż Shunya Ito)



Rzecz się dzieje w kobiecym więzieniu gdzie niesłusznie wtrącona bohaterka nie daje się oprawcom i knuje zemstę. Może się czepiam ale nie do końca mi podeszło i uważam że "Sex & Fury" jest o wiele lepsze. Przemoc naprawdę wszechobecna i do tego wobec kobiet momentami mnie męczyła. Nie mamy też wielu malowniczych walk tylko raczej katowanie i okrucieństwo (chociaż nie mogę powiedzieć że bezsensowne bo jednak coś z niego wynika). Co zabawne, dźwięk podłożony pod ciosy spadające co chwila na kolejne wiotkie Japonki brzmi tak jakby one wszystkie ważyły po minimum 160 kilo. To że piszę że "nie do końca mi podeszło" nie znaczy też że uważam że to zły film. Jest naprawdę niczego sobie i jak się jest gotowym na opcje pod tytułem "więzienie dla kobiet, Japonia, lata 70te" to może się podobać. Na pewno będę chciał obejrzeć kolejne części bo zdecydowanie to jest mój klimat.
http://www.imdb.com/title/tt0226872/

środa, 11 listopada 2009

"Tombs of the Blind Dead" ("La noche del terror ciego" Hiszpania / Portugalia 1971, reż Amando de Ossorio)



Pierwszy raz w życiu widziałem zombie, które jeżdżą konno. Fantastyczna sprawa, tym bardziej że były fajnie poubierane a rumaki pojawiały się niewiadomo skąd (bo z grobów to one nie wstawały). Przez długie minuty w filmie nie ma dialogów i atmosfera budowana jest muzyką, która naprawdę bardzo mi pasowała. Momentami zupełna psychodela, momentami bardziej relaksująco ale zawsze bardzo fajnie. Historia dotyczy opuszczonego zamczyska gdzie kiedyś mieszkali rycerze, którzy oddawali cześć Szatanowi, a w którym przypadkowo pojawia się pewna młoda dama. Niektóre postacie okropnie mnie bawiły - np pracownik kostnicy albo profesor od średniowiecza. W ogóle to chyba raczej wiadomo, że tego rodzaju filmy raczej nie przyprawiają o dreszcze a częściej o uśmiech i w tym ich urok. Muszę jednak przyznać że mimo wszystko końcówka jest świetna - dość zaskakująca i mrożąca krew w żyłach.

http://www.imdb.com/title/tt0067500/

"Slumdog Millionaire" (Wielka Brytania 2008, reż Danny Boyle)



Podobało mi się chociaż nie jestem zachwycony, głównie z powodu cukierkowego zakończenia, no ale to w końcu historia o Indiach więc tak być musi. Dużo bardzo fajnie nakręconych scen, okropnie atrakcyjnych dla oka. Wielkim plusem filmu jest też ciekawa nielinearna konstrukcja opowieści - bardzo fajnie się to wszystko ogląda. Nie wiem za co aż osiem Oskarów, bo powalający to on nie jest ale trzeba przyznać że mamy tu do czynienia z bardzo sprawnie zrobionym i podanym kinem dla masowego widza. W porządku.
http://www.imdb.com/title/tt1010048/

"Beat the Devil" (Wielka Brytania / USA / Włochy 1953, reż John Huston)



Humphrey Bogart i Gina Lollobrigida płyną do Afryki w poszukiwaniu złóż uranu. Jak się szybko okazuje nie są jedynymi, którzy mają taki plan co sprawia że rozpoczyna się wyścig do bogactwa który w trakcie trwania filmu robi się coraz mniej elegancki. Jest kilka zabawnych momentów, postacie są fajne, koniec całkiem zaskakujący więc dobrze się na to patrzy. Akcja filmu oparta jest w dużej mierze na udanych dialogach, więc Hamfrej może brylować. Podobało mnie się.
http://us.imdb.com/title/tt0046414/

"Naked Killer" ("Chik loh go yeung" Hong Kong 1992, reż Clarence Fok Yiu-leung)



Film jest o tym jak jedna pani zostaje pod nadzorem drugiej mistrzynią w fachu zabijania ludzi i jak nieciężko się domyślić nie wszystkim to się spodoba. Wystarczy spojrzeć gdzie i kiedy był zrobiony i stanie się jasne jaki to rodzaj kina. Akcja płynna, walki malownicze, sex lesbijski, bardzo fajne zdjęcia i kaszaniaste ciuchy. Bohaterowie mówią do siebie i do nas na głos o tym co właśnie się dzieje ("o! zgubił pagera"). Wspaniale. Do tego, mamy sporo azjatyckiego poczucia humoru, i kilka nieco naciąganych zabiegów scenariuszowych. Na początku filmu bohaterka miażdży panu głowę dwoma ciężarkami do ćwiczeń, yeah!
http://www.imdb.com/title/tt0109412/