poniedziałek, 29 grudnia 2008

"Quantum of Solace" (USA / Wielka Brytania 2008, reż Marc Foster)


Chyba jednak muszę napisać że jestem na minus. Owszem gdyby to był jakiśtam film sensacyjny to wszystko w porządku: świetne pościgi, ładne walki, wszystko super. Największy kłopot nawet nie w tym że to nie jest Bond. Chyba po prostu zbyt dawno temu obejrzałem poprzednią część i teraz nie wiedziałem co się dzieje. Co chwila musiałem sobie zadać pytanie: "To gdzie oni teraz idą?" "A po co?" "A ten facet to kim jest w końcu?". Nie wiem, może zbyt zmęczony byłem jak to oglądałem, ale jakoś nie do końca nadążałem. Sekwencja z otwierającymi napisami fajna się zrobiła dopiero od połowy. Poza tym Bond bez Bonda zaczyna mnie nudzić i irytować. W poprzednim odcinku to było ciekawe ale teraz już nie jest. To co? teraz zrobią Gwiezdne Wojny bez mieczy świetlnych i bez Jedi?
http://www.imdb.com/title/tt0830515/

"Lady in the Lake" (USA 1947, reż Robert Montgomery)


Nie da się ukryć że ogląda się to dziwnie, a to za sprawą kamery, która pokazuje wszystko z perspektywy pierwszej osoby, tej opowiadającej nam całą historię (czyli z perspektywy Philipa Marlowe). Zabawne jest to kiedy główny bohater np pali albo się całuje czy dostaje w mordę. Taki zabieg był chyba wtedy bardziej popularny i w sumie nie wiem co miał na celu poza udziwnieniem przekazu, przy czym nie utrudnia oglądania. Sam film w sumie owszem może być, chociaż w kilku momentach robi się przegadany i zaczyna się wlec. Prześliczna główna aktorka pani Audrey Totter.
http://www.imdb.com/title/tt0039545/

piątek, 26 grudnia 2008

"Three Extremes" ("Sam gang yi" Japonia / Hong Kong / Korea Południowa 2004, reż Takashi Miike, Fruit Chan i Chan-wook Park)



Trzy krótkie historie ("Box", "Dumplings" i "Cut") prezentujące dość odmienne wizje horroru, robione przez różne osoby w różnych krajach, więc w zasadzie nie wiem czemu występuje to jako jeden film. Pierwsze dwie opowieści są o wiele fajniejsze od trzeciej, jakiejś takiej dość sztampowej, mało zaskakującej i mocno przegadanej. Nie chodzi tylko o samą historię. "Box" jest prześlicznie filmowany, "Dumplings" już nie aż tak super ale też fajnie. Pod tym względem tocząca się w zamkniętym pomieszczeniu "Cut" też z pozostałą dwójką nie może się równać (mimo podłogi w szachownicę). Z kolei jest w trzeciej opowieści najwięcej widowiskowej krwi, z intensyfikacją czerwieni pod sam koniec, więc przynajmniej taką rekompensatę otrzymujemy. Gdybym miał ocenić całość to moim zdaniem jest w porządku.
http://www.imdb.com/title/tt0420251/

"Zombie Strippers!" (USA 2007, reż Jay Lee)



Mimo tego że są zombie i sporo golizny i krew się leje to film jednak słaby. Nawet kiepski scenariusz jestem w stanie wybaczyć ale beznadziejni aktorzy, żenujące dialogi, wyzierająca z każdej sceny taniocha i dowcip na poziomie polsatowskich seriali skutecznie mnie zniechęciły, ledwo obejrzałem do końca. Jedyne co zdecydowanie należy zapisać na plus to charakteryzacja, zombie są naprawdę eleganckie, ich gnicie ładnie postępuje wraz z upływem filmu. No i zobaczenie Jenny Jameson z rozerwanym gardłem w kałuży krwi też jest dość cennym przeżyciem, chociaż jak wspomniałem - ogólnie to lipa.
http://www.imdb.com/title/tt0960890/

środa, 24 grudnia 2008

"Battle in Seattle" (USA / Kanada / Niemcy 2007, reż Stuart Townsend)


Zdecydowanie lepiej by było obejrzeć dokument na ten temat - owszem do fabularyzowanej historii o protestach i zadymach w Seattle w Listopadzie '99 są wklejone autentyczne zdjęcia jednak opowieść wydaje się być nieco za bardzo przesłodzona przez co wszystko pachnie propagandą (a może jestem przewrażliwiony?), tym bardziej że suche fakty nie są mi za bardzo znane. Ogólnie to nie jest zła rzecz - sporo dość znanych nazwisk, sporo mieszających się wątków, sporo adrenaliny. Wszystko w zasadzie na miejscu, i jestem pewien że wielu widzom mogło się to spodobać, tym bardziej że przekaz oczywiście jest na pierwszym planie. Zdecydowanie najlepszą postać gra Andre Benjamin (aka Andre 3000 z Outkast) - pasuje idealnie! Mimo moich narzekań, warte obejrzenia.
http://www.imdb.com/title/tt0850253/

sobota, 20 grudnia 2008

"Mgła" ("The Mist" USA 2007, reż Frank Darabont)


Dwa słowa: totalna żenada.
http://www.imdb.com/title/tt0884328/

"Macunaíma" (Brazylia 1969, reż Joaquim Pedro de Andrade)


Najfajniejszą rzeczą w tym filmie jest obowiązująca w nim ogromna umowność. W końcu jest to ekranizacja ludowych wierzeń i mimo tego że dzieje się w relatywnie współczesnych czasach to rządzi się prawami legendy - swoją droga Brazylia jako młode państwo ma młode legendy dlatego jak dla mnie wszystko pasuje. Matka wygląda na młodszą od syna a jej niemowlę wygląda na 30 lat a do tego kolory skóry zupełnie się nie zgadzają. Teraz oczywiście nikt czegoś takiego by nie nakręcił (bo np pokazanie w jakich schematach myślowych kiedyś, gdzieś obracali się ludzie pozbawione żenującego moralizowania dziś byłoby uznane za manifestację rasizmu). Momentami absurdalnie śmieszne i bez przerwy zaskakujące czymś nowym. Opowieść o chłopcu, który jest superleniem wykazującym chęć do działania tylko wtedy gdy na horyzoncie pojawiają się pieniądze i sex, podana jako mit o romantycznym bohaterze musi mieć w sobie sporo humoru. Strasznie mi się podobało. Kocham Brazylię.
http://www.imdb.com/title/tt0064616/

niedziela, 14 grudnia 2008

"Under the Flag of the Rising Sun" ("Gunki hatameku motoni" Japonia 1972, reż Kinji Fukasaku)


Mocne. Film jest o tym jak pani stara się dowiedzieć w jakich okolicznościach zginął na wojnie jej mąż. Odwiedza po kolei różne osoby, odtwarza z ich opowieści jego ostatnie chwile no i trzeba przyznać że nie ma przebacz. Krwi niewiele ale jak się leje to spektakularnie do tego mnóstwo wychudłych trupów, obcięte członki, kanibalizm, szaleństwo i odczłowieczenie (np. mocna scena jak się biją o mysz, którą chcą zjeść). Opowieść jest bardzo fajnie zbudowana z retrospekcji i dokumentalnych zdjęć, które po kolei odkrywają coraz gorszy wojenny koszmar. Kawał dobrego kina. Jak byłem mały to mama zabraniała mi oglądania takich rzeczy i strasznie mnie to denerwowało. I super, dziękuję mamo.
http://www.imdb.com/title/tt0289782/

niedziela, 7 grudnia 2008

"Kasjerzy czy kasiarze?" ("Scorched" USA 2003, reż Gavin Grazer)


Nawet może być. Drugo- lub trzecioligowa komedia kryminalna o tym jak trójka pracowników chce obrobić bank, w którym pracują. Oczywiście nie znają nawzajem swoich planów. Zrobione poprawnie, zgodnie z obowiązującymi trendami, momentami nawet śmieszne, czyli w sumie nie ma się czego czepiać. Brakowało mi jednak tzw "czegoś" i ciężko mi zdefiniować czego konkretnie. Taki film do bezmyślnego obejrzenia, jak się go nie obejrzy to nic się nikomu nie stanie. Alicia Silverstone nawet mało irytująca co też jest plusem. W sam raz na jesień.
http://www.imdb.com/title/tt0286947/

sobota, 6 grudnia 2008

"Monster from a Prehistoric Planet" ("Daikyojû Gappa" Japonia 1967, reż Haruyasu Noguchi)


Nie wiem jak to jest ale ja strasznie lubię takie filmy. Mamy tutaj wariację na temat Godzilli, z tą różnicą że potwór nazywa się Gappa (zabawne, co?) i umie latać a sam film jest kolorowy. Oczywiście mamy tu wszystko czego ten gatunek potrzebuje - płonące makiety, gumowe potwory, tanie efekty (które o dziwo są całkiem udane, oczywiście jak na taki rodzaj filmu) i rozbrajający happy end. Wisienką na torcie są Japończycy pomalowani na czarno, którzy udają tubylców na jakiejś wyspie. Słodkie.
http://www.imdb.com/title/tt0061550/