poniedziałek, 19 listopada 2018

"Król wyjęty spod prawa" ("Outlaw King", Wielka Brytania / USA 2018, reż David Mackenzie)



Ach te Netflixowe produkcje! Niby już jest coraz więcej w tym pieniędzy i patrzy się coraz lepiej a jednak nie da się ukryć, że czegoś wciąż brakuje.

https://www.imdb.com/title/tt6679794/

"Czerwona Jaskółka" ("Red Sparrow" USA 2018, reż Francis Lawrence)

 

Dlaczego polski tytuł to jaskółka skoro "sparrow" to wróbel? Podobało mi się. Przede wszystkim dlatego, że w końcu trafiłem na szpiegowski film z rozkminą. Nie, że mamy mordobicie - krótki dialog - strzelanina - krótki dialog - pościg - dialog i tak w pętli. Jest raczej nastrój niż akcja ale to nastrój, który mocno trzyma za bebechy. Bohaterką jest baletnica, co już na starcie bardzo fajnie ustawia nam całą opowieść. W wyniku splotu pewnych sytuacji wujek tejże tancerki, który pracuje w specjalnych służbach prosi ją o przyslugę. No i się zaczyna i momentami jest całkiem grubo. Wiadomo, że kibicujemy dziewczynie i wiadomo, że liczymy, że jej się wszystko uda i podoba mi się, że ten film nie pędzi tylko jest raczej spokojny. Ładne obrazki i ładna muzyka i nawet boyfriend z Ameryki tego wszystkiego nie psuje.

https://www.imdb.com/title/tt2873282/

czwartek, 15 listopada 2018

"The Killers Are Our Guests" ("Gli assassini sono nostri ospiti" Włochy 1974, reż Vincenzo Rigo)



Raz na jakiś czas obowiązkowo oglądam starszawy włoski klocek. Przyszła pora. Oto i on. Trójka przestępców (mięśniak, laska i młodzian) robi napad i jest on nawet do pewnego stopnia udany. Kradną, co mają ukraść ale nie wiedzieć czemu podczas ucieczki młody otrzymuje postrzał. Trzeba zatem zawieźć go do domku na odludziu ponieważ tam mieszka lekarz. Lekarz z żoną dodajmy, której niezbyt się podoba że jej facet, chirurg plastyczny, będzie się teraz zajmował ratowaniem bandziorów. No i tu w tym domku będzie się działo po kolei wszystko co standardowo dzieje się w takim domku: próba ucieczki, molestowanie, niemal udane przyjście na ratunek - jakby scenariusz pisano z katalogu i wybierano kolejne znajdujące się w nim pozycje. Nudnie i sztampowo. Jak na film tego gatunku przystało jest dawka golizny. Oszczędniej za to na planie było ze sztuczną krwią. Muzyka momentami bardzo fajna, momentami zupełnie nie. Końcówka niby zaskakuje ale jednak okazuje się dziwacznie rozczarowująca. Pozycja raczej dla koneserów.

 https://www.imdb.com/title/tt0071166/

środa, 14 listopada 2018

"Steel Rain" ("Gang-cheol-bi" Korea Południowa 2017, reż Woo-seok Yang)



No i jak tylko napisałem w poprzedniej notce, że mam przesyt filmów gdzie się tłuką to co robię? Oglądam film, gdzie się tłuką. No nic, tak wyszło. Strasznie dużo się tutaj dzieje - szczególnie na początku seans wymaga uwagi, żeby się połapać kto jest po której stronie i co knuje. Dzięki temu będzie nam łatwiej śledzić, znów długą (2godz19min), intrygę. A tutaj z kolei mamy znów to samo co zwykle - pucz wojskowy przejmuje władzę w Korei Północnej co oczywiście oznacza natychmiastowe wywołanie wojny nuklearnej. Zapobiec może temu (o niespodzianko!) tylko jeden agent (ciąży na nim pewna klątwa na dodatek) i to tylko wtedy kiedy się skuma z tymi z Południa a konkretnie z pewnym mało zabawnym, okrąglutkim urzędnikiem. Wszystko to okraszone oczywiście strzelaninami, pościgami i innymi typowymi dla gatunku niespodziankami, które zawsze ochoczo wypełniają minuty w takich produkcjach. Jest także ten kulminacyjny moment kiedy się boimy że się nie uda a potem SPOILER: jest prawie tak jak zwykle. Dobrze nakręcone, dobrze oświetlone, sprawnie pocięte i udźwiękowione współczesne koreańskie kino akcji. Można, nie trzeba.

https://www.imdb.com/title/tt6769508/

wtorek, 13 listopada 2018

"Mroczny Rycerz powstaje" ("The Dark Knight Rises" Wielka Brytania / USA 2012, reż Christopher Nolan)



Po pierwsze to ja się pogubiłem i chyba przeskoczyłem którąś część, do której są tutaj odniesienia [edit: a jedyną jaką widziałem z trylogii Nolana, obejrzałem ledwo dziesięć lat temu!]. Nie wiem skąd się wzięła organizacja i jaki jest jej cel. No szkoda. Tak to jest jak mnie franczyzy zasypią swoimi produkcjami. Nie wiem kto, co ani kiedy. Po drugie to, kurczę, wszystko znów jest o wiele za długie. No dlaczego kolejny film musi trwać 2 godziny 40? Serio nie da się tego opowiedzieć krócej? Szczególnie, że sporą część nawalanek możemy sobie śmiało okroić czy tam obejrzeć na przewijaniu - nic nam nie umknie. Znów to samo, krzywda się nikomu nie stanie. W ogóle jakoś oglądając ten film naszło mnie wrażenie, że coraz bardziej mam dość sytuacji, w których dialogi są tylko przerywnikami bądź wprowadzeniami do kolejnych mordobić. Nie wiem, jakoś ostatnio nastąpił chyba u mnie przesyt w tej kwestii. Co poza tym? Muzyka mi się podobała. Gary Oldman wiadomo, że spoko. Tom Hardy też. No oczywiście, że można to obejrzeć, bo jest chwilami widowiskowe ale raczej nie jest to najlepszy Mroczny Rycerz jaki powstał..

https://www.imdb.com/title/tt1345836/

"Nietykalni" ("The Untouchables" USA 1987, reż Brian De Palma)



Kolejny klasyk, którego od tylu lat nie widziałem do tej pory. Młodzi Kevin Costner i Andy Garcia a z nimi oczywiście znakomity, odpicowany na lśniąco król przestępców De Niro oraz elegancki i stylowy Sean Connery w sile wieku. Dobra ekipa. Bardzo się stęskniłem za takim gangsterskim oldschoolem i cieszę się że na to wpadłem. Mimo, że całość trwa prawie dwie godziny to nie ma ziewania. Akcja płynie całkiem wartko chociaż momenatmi dziwiło mnie to w jaki sposób oni organizują te swoje zasadzki. No nic - co czas to obyczaj. Wiadomo, że najlepsze chwile to te, kiedy śledczy sami stają na krawędzi i z całą świadomością, mówiąc delikatnie, naginają prawo do swoich celów. Dobrze poprowadzone, fajne sceny. Serio się to panu udało, panie De Palma. Zresztą, nie tylko te sceny udane - to w ogóle bardzo dobry film, nie ma lipy. Można oglądać bez najmniejszych obaw.

https://www.imdb.com/title/tt0094226/

"Pitbull. Ostatni Pies" (Polska 2018, reż Władysław Pasikowski)



Jakoś wychodzi, że jeden po drugim oglądam nowe, krajowe filmy sensacyjne. Trudno. W tym "Pitbullu" oprócz starej ekipy z Nielatem (który teraz jest po amerykańkich szkoleniach), Metylem (trzeźwym niby) i Despero (zesłanym gdzieś na prowincję) na ekranie są Doda i Pazura i przyznam, ze pasują do reszty. Pazura wyjadacz to wiadomo ale Doda debiutantka (?) i spokojnie się odnajduje. Może głównie dlatego, że jest taka jak się po niej spodziewamy, że będzie. Reszta normalnie, jak to w "Pitbullu": gliniarze, gangserzy, podchody, hajs, transakcje, auta - nic czego byśmy do tej pory nie widzieli i nic co by się nam mogło nie podobać. Pisałem już tu nie raz, że ja to lubię.

https://www.imdb.com/title/tt7874378/

środa, 31 października 2018

"Volta" (Polska 2017, reż Juliusz Machulski)



Spoko, przyzwoity film. Znów Olga Bołądź jest spoko. 

https://www.imdb.com/title/tt7117812/

"Suspiria" (Włochy / USA 2018, reż Luca Guadagnino)



Wiadomo, że jestem fanem tematu więc nie mam szans być obiektywny. Goblin zdecydowanie lepsi niż Thom Yorke.

https://www.imdb.com/title/tt1034415/

"Szpieg, który mnie rzucił" ("The Spy Who Dumped Me" USA / Kanada 2018, reż Susanna Fogel)



Niniejszym dołączam do grupy ludzi o nazwie: "Ci, Którzy Oglądają Filmy z Milą Kunis". Co ja poradzę, że lubię szpiegowskie filmy? Także te, o których z góry wiadomo, że najwyższych lotów nie są? Nie musza być, bo i tak je lubię a Mila to w zasadzie obca dla mnie postać więc spokojnie mogę popatrzeć. Fabularnie to co się tutaj dzieje to w zasadzie taka normalna sprawa - trochę zemsta przyjaciółek, trochę zabili go i uciekł. Dużo biegania w kółko, kilka całkiem udanych gagów, z których raczej żaden nie zapada szczególnie w pamięć, trochę skradania się i jedna czy druga niespodzianka. Nic co wyrwałoby z kapci średnio ogarniętego widza. Taka spokojna rzecz, w sam raz na wieczorny, jesienny, mało zobowiązujący seans na kanapie z herbatką i pod kocem. Gillian Anderson super.

https://www.imdb.com/title/tt6663582/

"Barry Seal: Król przemytu" ("American Made", USA 2017, reż Doug Liman)



Jakieś ostatnio zagęszczenie filmów z Tomem Cruise. Ten niespodziewanie lekki i zwiewny mimo, że w sumie tak naprawdę to wcale nie bo opowieść jednak jest kryminalna. Oparta na faktach historia gościa, który latał samolotem nad zatoką meksykańską wożąc wszelaki towar dla wszystkich zainteresowanych. Od CIA po kartele narkotykowe. Jak nietrudno się domyślić jest to dość ryzykowna działalność i im bardziej się rozkręcał tym było mu coraz trudniej. Wszystko jest nakręcone w takim tochę szarpanym stylu: tu coś z jakiejś kamerki, tu nagrywka kiedy on mówi prosto do widza - no takich chwytów raczej sporo co jak dla mnie trochę odrealniało całą opowieść. Końcówka taka, jak się nie zdarzają za często więc wiadomo, że to się liczy na plus. Ładne oczywiście te Karaiby i ten Meksyk i dobra muzyka.

https://www.imdb.com/title/tt3532216/

niedziela, 21 października 2018

"Wolf Warrior II" ("Zhan lang II" Chiny 2017, reż Jing Wu)



Po dwóch bardzo dobrych filmach przyszła pora na jakiegoś klocka. Tym razem przynajmniej wiedziałem, że powinno być chociaż nieco śmiesznie - i było! Chiński superżołnierz pojawia się z nieznanych nam w sumie powodów w Afryce. Podejrzewam, że głównym celem takiego ruchu scenariuszowego była większa dostępność niewinnych ofiar, do których można strzelać bez większej refleksji. Serio. Akcja polega na tym, że trzeba wyciągnąć chińskich pracowników z fabryki w ogarniętym rebelią bliżej nieokreślonym Afrykańskim kraju. Wróg jest znów ten sam (dokładnie ten sam) - wstrętni angielskojęzyczni najemnicy plus tłumy lokalnych. Zwyrodnialcy i okrutniki wyposażeni w broń z bajki - drony z karabinami, czołgi, super-hi-tech komunikację i w ogóle wszystko co potrzeba. Chińczycy są dzielni i bronią dobra. Tyle w zasadzie można napisać i wszystko wiadomo. Gdzieśtam biegną, cośtam robią, niby ktoś ma coś do powiedzenia ale tak naprawdę, kolejne krótkie przerywniki z dialogami służą tylko temu żeby odsapnąć bo za chwilę "o! znów długa scena gdzie się wszyscy biją!". Przyznać należy, że czasami sięga to kuriozum - zarówno choreografia samych walk jak i ich intensywność - szczególnie że przeplecione też bywa retrospekcjami z różnych romantycznych(?) rozkmin niby wciąż uśmiechniętego bohatera. Esencja sztampy i nudy. Sama końcówka, po napisach, mnie zmiażdżyła zupełnie. Co tu dużo mówić: Rozkosznie Zły Film.

https://www.imdb.com/title/tt7131870/

"Horda" ("Орда" Rosja 2012, reż Andrey Proshkin)

 

Po pierwsze: dlaczego taki tytuł? W oryginale jest Orda i to o niej jest w sumie film a my mamy z angielskiego przetłumaczoną Hordę i to nie o to moim zdaniem chodzi. Trudno. Bardzo mi się podobało. Jest odpowiednio długa, fajnie rozłożona opowieść, w pięknych okolicznościach i ciekawych czasach. Istotą fabuły jest to, że matka tatarskiego chana oślepła. W związku z tym chan potrzebuje, żeby naczelny cudotwórca z Moskwy Metropolita Alieksiej przyjechał do chana i matkę uzdrowił. A jak nie, to chan Moskwę spali. Nie ma tu scen batalistycznych, chociaż trochę krwi chlapie. To raczej o brzemieniu i cierpieniu Alieksieja, który modli się i znosi ból. Jak napisałem - bardzo podobał mi się obrazek - rozległe stepy środkowej Azji, kolorowo zdobione siedziby władców, stroje, zachowania i reakcje dworzan i małżonek. Intrygi również, wiadomo. Wszystko to szalenie ciekawe. No i do tego odpowiedni brud za paznokciami - nie ma oszukiwania. Po obejrzeniu tego filmu ze dwa dni miałem solidną rozkminkę na jego temat i to dobrze. Bardzo lubię takie seanse, po których mogę sobie dłużej pomyśleć. Druga z rzędu godna polecenia rzecz. Napisy też fajnie zrobione.

https://www.imdb.com/title/tt2331066/

"U progu tajemnicy" ("Dead of Night" Wielka Brytania 1945, reż: Cavalcanti + Charles Crichton + Basil Dearden + Robert Hamer)



Rewelka. Stary, brytyjski, nieco psychodeliczny film lekkiej grozy.

https://www.imdb.com/title/tt0037635/

"Jack Reacher: Jednym strzałem" ("Jack Reacher" USA 2012, reż Christopher McQuarrie)

 

Tę późniejszą część oglądałem kilka miesięcy wcześniej, nie zdając sobie sprawy z istnienia tej. Ta jest lepsza. Mniej oczywista, ciekawsza, a i końcowa walka, której wynik wszyscy znają, nie jest rozwleczona w nieskończoność. Tom Cruise jest tym świetnym, jak zwykle Tomem Cruisem, który potrafi wszystko, i którego nie zaskakuje nic. Werner Herzog jest głównym złym i jest świetnym złym, naprawdę jak coś mówi to robi się chłodno. Do tego jeszcze w epizodzie pojawia się lubiany przeze mnie Robert Duvall. Da się patrzeć. Nie żeby to było coś niesamowitego, (z grubsza wiadomo: bijatyka goni strzelaninę), ale uczciwie można przyznać że to przyzwoicie zrobiony, całkiem przeciętny, sensacyjny film, z trochę lepszą niż zwykle obsadą. Jak się zrobi jesień za oknem, to można popatrzeć.

https://www.imdb.com/title/tt0790724/

środa, 17 października 2018

"Człowiek z magicznym pudełkiem" (Polska / Włochy 2017, reż Bodo Kox)



Kolejny film, którego nie udało mi się obejrzeć na zeszłorocznym Warszawskim Festiwalu Filmowym, i który nadrabiam teraz. Całkiem przyzwoite S-F dziejące się w Polsce za kilkanaście, może za 20 lat. Podobały mi się stylizacje, podobał mi się ogólny nastrój, podobały mi się przeskoki w czasie, podobała mi się Olga Bołądź - najpierw niby taka wyszczekana a potem jednak wcale nie do końca, tak jak się tego spodziewałem. Troche trzeba przyznać, że jest to jednak polskie kino, i są tu takie momenty, których w zagranicznych filmach na szczęście nie ma - jakiś taki nadmiar melancholii czy nie do końca udanej psychodeli. Były po prostu chwile, których nie rozumiałem, a bez których, w moim odczuciu, całość świetnie by dała radę. Muszę również napisać, że nie do końca pasowała mi muzyka - czasami sprawiałą wrażenie źle dobranej do scen, czasami wrażenie nie do końca przemyślalnej w pewnych momentach (nie myślę tu oczywiście o piosence Maanamu - ta wykorzystana jest bardzo fajnie). Niemniej jednak uważam, że jako całość film się spokojnie broni. Końcówka udana - zależnie od podejścia widza szczęśliwa lub nie. Bardzo mi to pasuje.

https://www.imdb.com/title/tt5782146/

"Sztos 2" (Polska 2011, reż Olaf Lubaszenko)



Straszliwy klocek. Bezczelne odcinanie kuponów od sukcesu pierwszej części. Żle nakręcony, byle jak oświetlony (wszyscy mają ohydnie przepalone, pomarańczowe twarze), z najgorszymi żartami jakie sobie można wyobrazić, z niezliczoną ilością scen będacych klasycznymi zapchajdziurami, ze scenariuszem, który przez pierwszą godzinę jest w zasadzie o niczym a przez ostatnie 40 minut stara się być sensacyjny, z megażenującą końcówką ("bo jednak my to jesteśmy fajni kolesie, czynimy dobro"), jednym słowem - abolutna tragedia i marnowanie czasu. A sceny gdzie Linda jest naćpany grzybkami halucynogennymi i marihuaną na raz są naprawdę poniżej wszelkiej krytyki. Słodki Jezu, po co to komu? Oglądając to "dzieło" nie wierzyłem własnym oczom że można nakręcić coś aż tak słabego. Jedyne co było w miarę ok to wybuchający samochód na początku seansu. Reszta do zapomnienia. Dno.

https://www.imdb.com/title/tt2012645/


czwartek, 11 października 2018

"Mózg za milion dolarów" ("Billion Dollar Brain" Wielka Brytania 1967, reż Ken Russell)



Stary, brytyjski, nieco trącący myszką film szpiegowski.

https://www.imdb.com/title/tt0061405/

"Podwodne życie ze Stevem Zissou" ("The Life Aquatic with Steve Zissou" USA 2004, reż Wes Anderson)



Wszystko wskazuje na to, że jest to pierwszy film Wesa Andersona jaki dane mi było w życiu obejrzeć. Mimo, że nie jest to coś co sam bym sobie wybrał do obejrzenia to podobało mi się. Odkąd pamiętam to wszyscy mówili, że u niego zawsze są świetnie dobrane kolory i rzeczywiście nie sposób nie zwracać na nie uwagi, tak samo zresztą jak na kompozycję niektórych kadrów i ogólny lekko zabawny a lekko smutny czy może nostalgiczny nastrój. Bohater (Bill Murray) jest ekscentrycznym dokumentalistą znanym z filmów o morskim życiu. Wszystko zaczyna się od tego jak prezentuje swoją najnowszą produkcję, podczas kręcenia której wielki rekin pożera jego przyjaciela. Opowieść dotyczy powstawania kolejnego dokumentalnego filmu, tym razem mającego pokazać jak Steve Zissou pokonuje ludojada. Cała akcja pełna jest kuriozalnych sytuacji - pojawia się syn (nie syn?), trwa wyścig z konkurentem (kradzież maszyny do kawy jest taka super), brakuje sponsorów produkcji, do tego są jeszcze piraci i wciąż (co naprawdę jest megaśmieszne) siada prąd. Oprócz billa Murraya szalenie, co dośc oczywiste, podobał mi się tu Willem Dafoe, grający niemieckiego członka ekipy filmowej. Gdybym jedak miał powiedzieć co podobało mi się najbardziej to oczywiście byłyby to adidasy Zissou.

https://www.imdb.com/title/tt0362270/

"Corto Maltese - Ballad of the Salt Sea" ("Corto Maltese - La ballade de la mer salée" Francja 2002, reż Richard Danto + Liam Saury)



Drugi z rzędu film, który czekał w kolejce od ponad piętnastu lat i wreszcie mi się udało. Tym razem jest to animacja na podstawie klasycznego francuskiego komiksu. Styl obrazka - powiedziałbym nieco japoński. Animowane to jest tak własnie nieco w mangowym stylu aczkolwiek nie mamy tu biegania po krzywiźnie planety i wielkich robotów. Corto wygląda jak Corto z komiksu. Jest spokojnie lub wręcz bardzo spokojnie a intryga rozgrywa się głównie w dialogu. Jasne: są gwałtowniejsze momenty na morzu jak i chwile walki - wszystko fajnie narysowane i miłe dla oka - ale to nie one tutaj tworzą nastrój całej tej produkcji. Jest cicho i tajemniczo. Jest pacyficzna duchota i wcześnie pojawiająca się ciemność. Jest, no to może trochę na wyrost ale jest, międzynarodowy spisek. I fajnie to wyszło w połączeniu z dobrze dobraną muzyką budująca kiedy trzeba odpowieni mrok, choć nie da się ukryć że to wszystko raczej dla młodszego widza. Nie wiem tylko dlaczego zły i brodaty kapitan musi się nazywać Rasputin ale może wynika to z komiksów, których nie czytałem. Jestem pewien, że jak chwilkę odsapnę, żeby nie oglądać wszystkiego ciurkiem, spokojnie chapnę pozostałe dwie części.

https://www.imdb.com/title/tt1098199/

"Shaolin Soccer" ("Siu Lam juk kau" Hong Kong / Chiny 2001, reż Stephen Chow)



Kolejny raz - kilkanaście lat zajęło mi obejrzenie czegoś, co ktoś mi polecał. No i chyba jestem zadowolony. Klasyczny, w niektórych kręgach film kung fu, tylko że o piłce nożnej - no świetnie! Są wszystkie obowiązkowe momenty - początkowa porażka, ogromny entuzjazm, kolejni bracia ze swoimi umiejętnościami, chwile załamki, szalone treningi, pojawia się dziewczyna, która też przechodzi przemianę. No i jest ten najgorszy Zły, który spowodował to wszystko. Super. Oczywiście nie udało się nie zwrócić uwagi na fakt, że reżyser, scenarzysta i główny aktor to ta sama osoba, co zawsze jest dla mnie jakimśtam dzwonkiem alarmowym. Tak, oczywiście, jest tutaj sporo kaszany, głupawego azjatyckiego żartu, strojenia min i przesadnej ekspresji, ale tworzy to jakąś całość i w sumie jest na miejscu, klei się, więc mi to nawet pasuje. Jak się odpowiednio do tego wszystkiego podejdzie to można się przy tym nawet wybawić, po prostu nie wolno oczekiwać niewiadomo czego. Jest ok.

https://www.imdb.com/title/tt0286112/

wtorek, 9 października 2018

"A Public Cemetery of Wol-ha" ("Wolhaui gongdongmyoji" Korea Południowa 1967, reż Cheol-hwi Kwon)

 

Tytuł trochę mylący bo na cmentarzu jesteśmy ledwo przez kilka minut. Koreański trochę horror choć raczej film grozy. Nie ma tu zbyt wielu zbyt strasznych momentów ale jest całkiem ciekawy klimat. Ogólnie chodzi o to, że jest sobie pan, który jest bogaty, ma żonę która umiera i zostawia mu synka a majątek chce przejąć niedobra pokojówka. Czy jej się to uda? To się okaże. Wszystko dzieje się już w czasach garniturów i elektryczności chociaż widzimy również sporo tradycyjnych strojów czy dekoracji. Okropnie podobała mi się czaszka z włosami, która pojawia się przez dłuższą chwilę na początku filmu. Fajne też były muzyka i głos narratora, wprowadzający widza w kolejne odsłony tej opowieści. Z innej bajki - ze względu na taka a nie inną jakość kopii tego filmu, podobały mi się pojawiające się co jakiś czas, widoczne na taśmie odciski palców. To dopiero oldschool! Oprócz tego oczywiście piękne wnętrza bo w końcu to dom bogacza i mimo, że film raczej z tych tańszych, to akurat to było ładnie zadbane. Nie jest to jakies szczególnie porywające dzieło, nie moge powiedzieć że koniecznie trzeba je poznać a z drugiej strony wcale nie jest to zupełnie zła rzecz. Ot, taki przyjemny, azjatycki staroć.

https://www.imdb.com/title/tt0488433/

wtorek, 25 września 2018

"Sarajevo" ("Das Attentat" Austria / Czechy 2014, reż Andreas Prochaska)



Film rozpoczyna się zamachem na Arcyksięcia Ferdynanda i opowiada o śledztwie, które musi przeprowadzić główny bohater, a którego wynik jest z góry ustalony przez jego przełożonych. Niestety nie mam pojęcia jak blisko lub daleko prawdy historycznej znajduje się intryga wskazująca na to, że to kilka dążących do wojny, austro-węgierskich, wysoko postawionych postaci uknuło cały spisek, którego ofiarą stali się Arcyksiąże i Królestwo Serbii ale pokazane jest wszystko bardzo ciekawie. Jest nieco mroku, jest napięcie, jest rozwijające się na naszych oczach śledztwo - fajnie. Do tego film bardzo ładnie wygląda: umiejętna gra światłem i ostrością, kolory, stylizacje, ładnie pokazane Sarajewo sprzed ponad stu lat; a także brzmi: skrzypiące schody i podłogi, trzeszczący rower, grzechoczące kajdany i dyskretnie budująca nastrój muzyka - wszystko to dało mi dużą radość z oglądania. Dodam też, że nie trwa to niewiadomo jak długo a końcówka pozwala nam się trochę pozastanawiać. Nie wiedziałem czego się spodziewać i znów (trzeci raz?) jestem zadowolony z tego co zaproponował mi Netflix. Dobre.

https://www.imdb.com/title/tt3691446/

sobota, 22 września 2018

"Purple Sunset" ("Ziri" Chiny 2001, reż Xiaoning Feng)



Zdecydowanie najgorszy gniot jaki widziałem w 2018stym i ciężko będzie komukolwiek to przebić. Obrzydliwa chińska propagandówka. Nie wiem jakie boty nabiły aż 7.1 na imdb ale zdecydowanie jest to ocena zawyżona co najmniej trzykrotnie. Trójka bohaterów gania w kółko po lesie, zachowując się jak cymbały. Co chwila mają miejsce sytuacje, które w założeniu mają być pełne napięcia ale nie są, końcówka jest okrutnie rozwleczona, natężenie patosu nie do zniesienia. Pani Rosjanka co chwilę grożnie mierzy do kogoś z pepeszy ale nigdy nie pociąga za spust i po dwóch takich razach już wiemy że ona tego po prostu nie potrafi zrobić choć uparcie to powtarza. Żałosne. Sztucznie płonąca trawa boli w oczy. Japończycy to oczywiście żądne krwi, sadystyczne świnie opętane żądzą mordu. Jedyna w miarę sensowna postać to, o niespodzianko, chiński chłop. Wymęczyłem się przy tym potwornie. Kompletnie bezsensowny, tani kloc nad wszystkie kloce, który nawet nie jest odrobinę śmieszny z powodu swego dziadostwa. Omijać z daleka.

https://www.imdb.com/title/tt0303260/

"Przyciaganie" ("Притяжение" Rosja 2017, Fedor Bondarchuk)



Miałem iść na to do kina na zeszłorocznym festiwalu, miałem nawet bilet w garści ale nie wyszło. Nadrobiłem niecały rok później. Wszystkie filmy Bondarczuka jakie widziałem mi się podobały. Nie inaczej było tym razem. Sceny z  poczatku filmu gdy ogromny statek kosmiczny kosi blokowisko wgniatają w fotel i zdecydowanie wymagają wielkiego ekranu. W ogóle sporo jest tu dobrych obrazków. Słabszą stroną filmu jest sam scenariusz bo zbyt wiele razy zadawałem sobie pytanie "ale jak to?". Jak udaje się tym dzieciakom tak łatwo wchodzić do strzeżonej strefy? Gdy pada hasło "transfer się rozpoczął" czekamy żeby się dowiedzieć, transfer czego, skąd i dokąd - nigdy się to nie wyjaśni. Beztroska transfuzja krwi w szpitalu wyglądającym jak szwajcarska klinika z Jamesa Bonda to również naciągana sprawa. Druga rzecz to nieco rozwleczony a zarazem zbyt szybko dziejący się w czasie (tak w pół dnia) wątek romansowy, no ale niech będzie. Kiedy przymkniemy na to oko to można się sporo nacieszyć. Gopniki w adidasach i BMWicy są jak trzeba, kilka momentów nawet zabawnych, kilka fajnych typowo ruskich motywów, ojciec głównej bohaterki to wyróżniająca się postać, końcowe sceny z rzucaniem wrakami samochodów dobrze zrobione a zdecydowanie najlepsze wrażenie robią początkowe, wspomniane już, sceny upadku pojazdu na Moskwę. Na plus.

https://www.imdb.com/title/tt4731148/

"Impuls" ("Urge" USA 2016, reż Aaron Kaufman)

 

Straszliwy gniot. Obejrzałem bo leciało w telewizji i żałuję zmarnowanego czasu. Ogólnie chodzi o to, że scenariusz jest wybitnie durny. Nierealny, głupi, z dziurami wielkości jumbo-jeta, z fatalnie słabą końcówką, no megaklops. Do tego mamy żenujące i pretensjonalne dialogi (nikt tak się ze sobą nie porozumiewa), słabą grę aktorską (skąd tu się wziął ten Piece Brosnan? I kogo on udaje?) plus chyba jakąś nieudaną próbę moralizatorstwa. O co chodzi? O to że ekipa pachnących na kilometr sztucznością niby-przyjaciół wybiera się na luksusowy weekend do posiadłości jednego z nich (ten z kolei, nie muszę chyba dodawać jest super bucem) po czym razem idą do super ekskluzywnego klubu gdzie otrzymują nowoczesny narkotyk. Do tej pory jest już kiepsko ale potem robi się naprawdę o wiele gorzej. Niezbyt wiadomo o co chodzi, co skąd się bierze i dokąd prowadzi. Naprawdę potworna szmira. Absolutnie szkoda na to czasu. Nie wiem kto daje pieniądze na takie rzeczy.

https://www.imdb.com/title/tt4083572/

czwartek, 20 września 2018

"Gliniarz" ("The Guard" Irlandia 2011, reż John Michael McDonagh)



Rzadko mi się zdarza zaśmiać w głos na filmie a tu miało to miejsce kilka razy. Świetnie! Bohaterem jest zmęczony, bezczelny i nie stroniący od życiowych uciech policjant w wieku bliższym emerytury niż początku kariery. Film jest irlandzki więc jest trochę inaczej niż jesteśmy przyzwyczajeni - pięknie mówią, humor jest też dość szczególny, krajobrazy i miejskie plenery również podkreślają irlandzkość tego filmu. Fabuła opowiada nam o tym, że w mieście pojawia się agent FBI, z którym lokalni policjanci mają pracować po to, aby ująć gang przemytników wwożących towar o ogromnej wartości. Wiadomo kto się z nimi upora i wiadomo, ze użyje do tego niekonwencjonalnych metod. Aktorzy tu występujący są raczej drugoligowi ale udaje im się spokojnie udźwignąc temat, niektóre zdjęcia bardzo fajne, końcówka nieoczywista, słowem - udane, rozrywkowe kino.

https://www.imdb.com/title/tt1540133/

niedziela, 16 września 2018

"Zjedzeni Żywcem" ("Eaten Alive" USA, reż Tobe Hooper)



To mi się nie mogło nie spodobać. Jest obskurny hotel na dusznych bagnach, jest szaleniec z kosą i jest krokodyl. Nad wszystkim unosi się zapaszek taniochy ale zupełnie mi on nie przeszkadzał, wręcz dodawał wszystkiemu uroku. Damy lekkich obyczajów, ich przełożona, policjant, lokalny cwaniaczek - wszyscy oni idealnie tworzą nastrój tego trzecioligowego filmu z lat siedemdziesiątych. Szaleństwo głównego złego jest mocno komiksowe, jego monologi zdecydowanie przesadzone, logika czasami też się gdzies gubi ale wciąż mi to nie przeszkadzało - chodzi o klimat a ten jest dokładnie taki jaki powinien być. Krew, golizna, samochody, rozpadająca się lokacja, chaszcze, uciekające dziecko, drewniana noga - no naprawdę można wymienić jeszcze więcej elementów, które stanowią obowiązkowe punkty takiej produkcji ale nie ma to sensu. Tobe Hooper umiał robić takie rzeczy bez dwóch zdań. Raczej dla koneserów.

https://www.imdb.com/title/tt0074455/

piątek, 14 września 2018

"Zawieście czerwone latarnie" ("Da hong deng long gao gao gua" Chiny / Hong Kong / Tajwan 1991, reż Yimou Zhang)



Znów mi się udało obejrzeć bardzo dobry dramat obyczajowy. Wiele o nim słyszałem - że znany i nagradzany ale od wielu lat jakoś się nie złożyło do tego usiąć. Wreszcie mogę powiedzieć, że jest odhaczony. Rzadko sięgam po filmy w takim stylu więc tym bardziej się cieszę, że to ani nudne ani głupie tylko bardzo ciekawe i wciągające. Opowieść dotyczy dziewczyny, która zostaje czwartą żoną pewnego bogacza (który swoją drogą nigdy nie jest dobrze pokazany - widzimy go albo z tyłu albo z daleka, świetny patent, w końcu to nie o nim). Dziewiętnastoletnia małżonka musi się odnaleźć pośród sztywnych reguł i oczywiście ułożyć sobie relacje z pozostałymi trzema żonami co oczywiście nie będzie takie proste. Może nie ma tu jakiegos ogromnego napięcia ale z uwagą, do samego dramatycznego końca, śledziłem dokąd nas to wszystko doprowadzi. Bardzo mi się podobały obrazki - prawie wszystkie nakręcone w wielkiej rezydencji, czasami bardzo geometryczne, spokojne, eleganckie ujęcia. Przepiękne są stroje wszystkich żon bogacza, detale domu i zdobienia wnętrz. W porządku jest też muzyka i mam tu na myśli także piosenki, które śpiewała na dachu Trzecia Dama. Oczywiście szalenie ciekawe jest też to, jak wszyscy w filmie się zachowują bo przecież Chiny z 1920 roku to raczej zupełnie nieznany mi świat. Kawał dobrego kina.

https://www.imdb.com/title/tt0101640/

piątek, 7 września 2018

"Ostatni Hiszpanie na Filipinach" ("1898. Los últimos de Filipinas" Hiszpania 2016, reż Salvador Calvo)



Podobało mi się. Zaczyna się od bradzo ładnych zdjęć, które ustawiają nas w miejscu akcji - palmy, dżungla, soczysta zieleń, morskie fale, sporo niezłych zdjęć z drona - wszystko to pozwala dobrze wjechać w sytuację, w której znajdują się bohaterowie. Ci z kolei też sa bardzo dobrzy - kapitan z pieskiem, sierżant z ogromną blizną na głowie, porucznik w czapce jak Corto Maltese (gra go jak zwykle bardzo dobry Luis Tosar znany mi z "Cela 211" i "Słodkich Snów"), uzależniony od opium kleryk czy wreszcie młody, główny bohater a zarazem narrator całej opowieści. Kolejny raz jest to jedna z tych historii gdzie od początku wiemy jak się to z grubsza musi skończyć, szczególnie jeśli widz interesuje się cokolwiek historią, mimo to są chwile kiedy napięcie trzyma jak powinno a walki momentami wyglądają odpowiednio krwawo i brutalnie. Do tego dochodzi świadomość całego bezsensu tej sytuacji, która sprawia, że opowieść jest jeszcze bardziej dramatyczna. Nie spodziewałem się, że będzie to aż taki fajny film i jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

https://www.imdb.com/title/tt05698568/

"Samuraj - Morderca" ("Samurai" Japonia 1965, reż Kihachi Okamoto)

 

Młody Toshirô Mifune jest członkiem ekipy, która planuje zabić pewnego wysoko postawionego samuraja. Na początku im się to nie udaje więc powstaje kolejny plan a do tego poszukiwany jest zdrajca w ich szeregach. Nie da się ukryć, że jest bardzo ciekawie ponieważ cała opowieść przeplatana jest wieloma retrospekcjami i innymi pobocznymi wątkami. Nie przeszkadzało mi raczej spokojne tempo (myślisz, że minęło 40 minut filmu a okazuje się, że minęło 20) bo intryga jest naprawdę gęsta - tak gęsta, że dałoby się nią obdzielić trzy różne filmy. Im bliżej końca tym bardziej napięcie rośnie. Widz coraz bardziej domyśla się co się wydarzy, potem tego samego domyślają się bohaterowie a na koniec to się dzieje. Dobre! Bardzo podobała mi się postać Kenmotsu - złego i brzydkiego typa, który jątrzy i mąci jak nikt inny w tym filmie. Owszem momentami montaż jest dość szalony, są ciekawe, niecodzienne patenty (typu: przejście przez składany parasol) a do tego tradycyjna muzyka, która nie każdemu może pasować. Wszystko się dzieje zimą, więc końcowe sceny na śniegu są zdecydowanie udane - dobre wykorzystanie pogody w czarno-białym filmie. Mimo, że ma swoje niedociągnięcia to bardzo mi się podobał.

https://www.imdb.com/title/tt0059673/

wtorek, 28 sierpnia 2018

"Alucarda" (Meksyk 1977, reż Juan L. Moctezuma)



Kultowy, meksykański klasyk, do którego zabierałem sie od jakiegoś czasu. Historia jest o sierocińcu, do którego trafia pewna młodaa dziewczyna. Spotyka tam drugą, z która się zaprzyjaźnia po czym obie zaczynają, a jakże, wyznawać szatana. Bardzo mi się podobały wnętrza pełne świec, postać dziwacznego, leśnego, kudłatego stwora czy też całkiem nienajgorzej pokazane zderzenie religii z nauką uchwycone przez (swoją drogą niezbyt intensywny) konflikt głównego księdza z lokalnym lekarzem. Do tego całkiem sporo krwawych scen, trochę niewiadomo z czego wynikających a trochę po prostu bardzo fajnych wizualnie (trumna pełna krwi była świetna). Nie da się ukryć, że bardzo lubię takie kino i duzo radości sprawił mi ten seans, mimo, że dość oczywisty jest fakt, że nie jest to najlepsza produkcja. Tak czy owak, chętnie bym oglądał więcej takich rzeczy.

https://www.imdb.com/title/tt0075666/

"Czlowiek, który zabil Don Kichota" ("The Man Who Killed Don Quixote" Hiszpania, Belgia. Portugalia, Francja, Wielka Brytania 2018, reż Terry Gilliam)



Na początku seansu miałem wrażenie, że to jednak nie jest rzecz dla mnie i byłem niemal pewny że przez nadciągające dwie godziny będę się męczył i nudził jednak okazało się, że wcale tak nie było. Im dłużej trwał film, tym bardziej mi się podobał. Opowieść bardzo ciekawie się rozkręca i wydaje mi się, że jakos do mnie trafiła, bo źli sa źli, cyniczni są cyniczni a równocześnie wiemy jak skończy ten jedyny, który jest dobry i uczciwy, bo przecież znamy tytul filmu. Główny bohater jest jak dla mnie absolutnie antypatyczny jednak Jonathan Pryce bardzo fajny, Olga Kurylenko również. Wszystko jest ładnie pokazane w obrazku - gorąca, górzysta Hiszpania robi swoje, zamki i ruiny też. Całość odpowiednio opakowana idealnie dobraną muzyką. Nie myślałem, że aż tak mi się spodoba, a że na dodatek byłem w kinie w znakomitym towarzystwie to w najmniejszym stopniu nie mam na co narzekać. Wyszedłęm z seansu bardzo zadowolony.

https://www.imdb.com/title/tt1318517/

wtorek, 21 sierpnia 2018

"22 kule" ("L'immortel" Francja 2010, reż Richard Berry)

 

Jean Reno jest emerytowanym gangsterem. Przestał juz sie babrać w niedobre rzeczy i postanowił być po prostu na uboczu ale jak to w takich filmach bywa nie wszystkim to pasuje. W związku z tym ci niedobrzy faceci pakuja w niego tytułowe 22 kule a nasz nienajmłodszy juz gangster, co dośc oczywiste, musi się zemscic na kim trzeba. Tym bardziej, że źli goscie nastaja także na rodzinę, w tym nieletnią i stosują najogledniej mówiąc nieeleganckie chwyty. I w zasadzie to tyle co trzeba o tym wiedzieć. Akcja jest całkiem wartka, odpowednio poprowaddzona przez kolejne przeszkody, które misiowaty starszawy już pan bedzie pokonywał. Może nie jest to jakis super szałowy film ale przyzwoicie sie go ogląda. Trzymajace poziom, francuskie policyjne kino. Daje radę.

https://www.imdb.com/title/tt1167638/

sobota, 18 sierpnia 2018

"Contratiempo" (Hiszpania 2017, reż Oriol Paulo)



Fajne. Jest tak, że mamy faceta, który jest jakimś eleganckim typkiem i ma kochankę, z którą wpada w kłopoty. Polegaja one na tym, że uczestniczą oni w wypadku samochodowym i ona dużo lepiej sobie daje z tym radę niż on. W ogóle to wszystko zaczyna sie od łomotania do drzwi i postawienia bohatera przed trudną sytuacją, a mówiac konkretniej pojawia się trup. Oprócz niego do akcji wchodzi pani mecenas (?) której zadaniem jest wyplątać eleganta z tej kabały ale będzie to całkiem zawiłe i jak się okaże spiętrzone zadanie. No i oczywiście koniec końców okaże się ze nie wszystko do jest takie jak nam się wydaje. Bardzo dobrze się na to patrzy, obrazek bardzo ładny intryga rozwija się interesująco, bohaterowie są ciekawi, nie widze tu minusów. Nic tylko zarezerwować wieczór i oglądać.

https://www.imdb.com/title/tt4857264/

"Warcraft: Początek" ("Warcraft" USA 2016, reż Duncan Jones)



Szału nie ma. Fantasy dla nastolatków chociaż trzeba przyznać, że nawet do zniesienia.  Co mi sie podobało to oczywiscie wszystkie sceny z magią, z czarowaniem i zaklęciami, to robiło wrażenie. Mimo wszystko na plus też były walki chociaż momentami jednak chciałoy się, żeby było konkretniej a nie tak dla dzieci, że dwa machnięcia toporem i wszystko załątwione. Krwi tez nie za wiele. Ogólnie minusem filmu jest jego spora naiwność -  choćby to, że król się tak zachowuje jak się zachowuje w moim mniemaniu jest niedopuszczalne. W ogóle wszyscy bohaterowie są jakoś bardzo z drewna. Nie mam pojęcia czy inne części Warcrafta są równie dziecinne czy da się je oglądac ale po tej jakoś mi nie śpieszno do kolejnych. Niuchnąłem co to, nie wydaje mi sie, że to dobre, nie uważam ze się rzucę na kolejne produkcje firmy Blizzard. Niestety - jest święcąco i kolorowo ale jak wspomniałem koszmarnie naiwnie. Rzecz nie dla mnie.

https://www.imdb.com/title/tt0803096/

niedziela, 29 lipca 2018

"Złap mnie, jeśli potrafisz" ("Catch Me If You Can" USA 2002, reż Steven Spielberg)



Bardzo fajne. Długie ale wcale nie czuć żeby się dłużyło. Di Caprio to mistrz przewału, fałszerz czeków i człowiek, który podszywa się pod innych kręcąc rozmaite, lukratywne lody. Christopher Walken jest jego neurotycznym ojcem a Tom Hanks to agent FBI, który ściga swojego przestępcę. Dużo jest tu fajnie poprowadzonych scen typu: prowadzenie historii butami, albo dłońmi trzymającymi rewolwery albo odbiciem w wahadle zegara. Sporo fajnych, cieszących oko patentów na rozrywkowe kino. Do tego oczywiście wszystko jest wartko poprowadzone, bohater jest absolutnie kozacki: cieszą i wręcz wprowadzają nas w podziw te proste patenty, których używa on do rolowania wszystkich po kolei (kalkomanie z samolotów! wow!). Ciekawi nas rozwijająca się między ściganym a ścigającym relacja. Wszystko świetnie, nie mam się do czego przyczepić. Kolejny z tych filmów z kategorii: Dlaczego ja tak długo tego nie obejrzałem?
Aha: pół kropli za rozwaloną nogę dzieciaka w szpitalu. To jest film o przewałach a nie o przemocy.

https://www.imdb.com/title/tt0264464/

"Ulice Nędzy" ("Mean Streets" USA 1973, reż Martin Scorsese)



Po tej kombinacji nazwisk (Scorsese, De Niro, Keitel) spodziewałem się czegoś dużo lepszego. To jednak, jak się okazuje, jest raczej wprawką do późniejszej kariery każdego z nich. Opowieść jest taka sobie, napięcie praktycznie zerowe, klimat ledwo-ledwo. Harvey niezbyt mnie przekonuje. Podoba mi się, co oczywiście nie jest niespodzianką, będący kompletnym, irytującym szczawiem Robert De Niro. Nie wiem na czym to polega ale kolejny raz Netflix = średni film bo tam właśnie to trafiłem, w dziale Klasyka. Złe to nie jest, w najmniejszym stopniu ale nie mogę powiedzieć żeby to było też jakoś szalenie dobre. Ot, kolejna z tych historii o Włochach, którzy kręcą swoje interesy w Nowym Jorku. Jeśli nie jest się fanem kogoś ze wspomnianej na początku trójki to wcale to nie jest lektura obowiązkowa.

https://www.imdb.com/title/tt0070379/

piątek, 20 lipca 2018

"Konsul" (Polska 1989, reż Mirosław Bork)



Od dawna chciałem to obejrzeć i jakoś aż do teraz mi się nie udawało. W zasadzie można powiedzieć, że ten film był skazany na spodobanie mni się - Piotr Fronczewski jest królem przewału. Robi swoje numery w przaśnej, siermiężnej komunistycznej rzeczywistości gdzie sprzedaż kilku par jeansów sprawia że można się czuc jak król. Oczywiście na tym się nie kończy i ponieważ jest on badzo ambitny to pnie sie coraz wyżej robiąc coraz lepsze numery. Jego damą serca jest Maria Pakulnis a Jerzy Bończak i Henryk Bista to niektóre z ofiar przekrętów. Wiadomo, że ogląda się to bardzo dobrze - chłopaki w dresowych bluzach i polonezy robią swój niepowtarzalny klimat i w ogóle wszystko jest nasiąkniete tą jedyna w swoim rodzaju atmosferą schyłku systemu a numer z konsulatem we Wrocławiu bedący opus magnum artysty przewału to sama rozkosz. Bardzo fajny film.

https://www.imdb.com/title/tt0168935/

wtorek, 17 lipca 2018

"Gasnący Płomień" ("Gaslight" USA 1944, reż George Cukor)



Zaczyna się od pewnego mrocznego wydarzenia po czym przenosimy sie w miejscu i czasie. Ingrid Bergman jest delikatną, wrażliwą dziewczyną, która poznaje przystojniaka i wkrótce, jak to w takich filmach bywa, postanawia w dośc szybkim tempie wziąc z nim śłub. Okazuje się że to jest lepszy gagatek i zaczyna ją bezczelnie wkręcać w to, że z nią jest coś nie tak. Z początku robi to subtelnie a potem coraz bezczelniej aż w końcu dowiadujemy się jaka jest jego motywacja. Oczywiście jest to kolejny znakomity noir i mimo, że trwa prawie dwie godziny to bardzo dobrze mi się go oglądało. Ona jest super i jest tu też taki jeden moment kiedy okazuje się że to ona może wykorzystać jego knowania ale jakoś nie do końca dobrze moim zdaniem to wychodzi. Skutecznie, jak najbardziej, ale mogło być chyba jeszcze lepiej. Tak czy owak to bardzo dobra rzecz, bez dwóch zdań.

https://www.imdb.com/title/tt0036855/

poniedziałek, 16 lipca 2018

"Tange Sazen and the Pot Worth a Million Ryo" ("Tange Sazen yowa: Hyakuman ryô no tsubo" Japonia 1935, reż Sadao Yamanaka)



Czy ja już nie wspominałem, że chyba przesadzam z tą japońszczyzną? Tym razem szarpnąłem komedię z 1935 roku. Bardzo ciekawa rzecz. Historia jest dośc prosta - oto pewien pan pozbywa się dzbanka ale chwile później się okazuje, że w tym dzbandu zapisana jest instrukcja jak odnaleźć zakopany przed laty skarb no i trzeba ów dzbanek odzyskać. Robi się coraz gęściej a kolejka zainteresowanych coraz dłuższa bo wiadmo, sekret się rozłazi. Jest nawet ok chociaż chyba nie moge powiedzieć abym zrozumiał końcówkę. Bardzo fajne są postacie - szczególnie jednoręki samuraj z blizną na twarzy. Fajna jest przesadzona ekspresja rodem z lat trzydziestych i przerysowane makijaże postaci. Nie jest wcale nudno. Szalenie ciekawym motywem jest przybytek, do którego panowie chodza postrzelać z łuku w towarzystwie pań, w ten sposób zdradzając swoje żony. Nie wymyśliłbym czegoś takiego. Wiadomo, to raczej kino dla maniaków Kraju Kwitnącej Wiśni. Fajne, ciekawe ale nieco szczególne.

https://www.imdb.com/title/tt0027076/

sobota, 30 czerwca 2018

"Coin Locker Girl" ("Cha-i-na-ta-un" Korea Południowa 2015, reż Jun-hee Han)



Kolejny raz jeden z kolegów poleca mi fajne, gangsterskie kino z Korei i bardzo jestem z tego seansu zadowolony. Bohaterką jest sierota, która od małego wsiąknęła w przestępcze struktury, a której praca polega w głównej mierze na egzekucji długów. Ponieważ jest drobną dziewczynką nie można powiedzieć aby wiekszość kryminalistów pośród których ona się obraca traktowała ją z należytą powagą i respektem a z drugiej strony nie można jej odmówic tego, że ona do całej pokazanej w filmie sytuacji nie podchodzi odpowiednio serio. Oj nie. Dodatkowym, wiszącym nad nią niebezpieczeństwem jest osoba jej bezwzględnej przełożonej, która dość otwarcie stawia sprawę jeśli chodzi o to kto tu rządzi i co z czego może wyniknąć, a także którędy przebiega oś konfliktu w filmie, który bardzo przypadł mi do gustu. Nie mam się do czego przyczepić. Dobre.

https://www.imdb.com/title/tt4647788/

środa, 27 czerwca 2018

"Jack Reacher: Nigdy nie wracaj" ("Jack Reacher: Never Go Back" USA 2016, reż Edward Zwick)



Niedawno przeczytałem książkę, której bohaterem jest Jack Reacher i dlatego zaciekawił mnie ten film. Oczywiście to nie na podstawie tej książki, którą czytałem bo jest ich kilkanaście. Na dodatek okazało się, że Tom Cruise gra głównego bohatera i to nie jest pierwszy raz kiedy tak się dzieje! Zupełnie mi umknął ten moment w popkulturze. No nic. Film zaczyna się fajnie a potem jest jak zwykle - scenariusz robi się coraz bardziej sztampowy i od pewnego momentu dokładnie wiemy co i kiedy się wydarzy. Nie ma przebacz. Momentami nie sposób ukryć, że wszystko jest niepotrzebnie rozciągnięte a końcowa walka naprawdę mogłaby być krótsza: przecież wszyscy i tak wiedzą jak się skończy. Sama postać Reachera wydaje mi się nie wykorzystana do końca (chociaż co ja mogę wiedzieć? czytałem tylko jeden tom) ale i tak dosyć w porządku oddana. Miałem pewne niepokojące wrażenie, że Tomowi jakoś zmniejszyły się oczy. Co one takie malutkie? Zawsze tak było? Nie wiem. Mówiąc najkrócej - jak jest się fanem serii książek lub Toma Cruise'a lub szybkich sensacyjnych filmów to można popatrzeć ale nie jest to żadne wybitne dzieło.

https://www.imdb.com/title/tt3393786/

poniedziałek, 25 czerwca 2018

"Usta we Krwi" ("Lèvres de sang" Francja 1975, reż Jean Rollin)

 

Nudny, głupi i rozkosznie zły film. Lampka się zapala, gdy widzimy, że scenarzysta i główny aktor to ten sam typ. Potem, gdy okazuje się że bobrów tutaj co niemiara jasnym staje się, po co on w ogóle wziął się za kręcenie takiej rzeczy. Opisując fabułę najprościej i najuczciwiej, można napisać: jest mężczyzna i są półnagie wampirzyce. Czego chcieć więcej? Wszystko jest do tego stopnia zabawnie słabe, że momentami widać jak wampirzyce nie są w stanie zachować powagi i nie chichotać na planie. Albo ta scena, gdzie one stoją na wietrze i materiał oplatający jedną z nich zawija się wokół jej twarzy a odsłania resztę i ona z tym walczy ale udaje że nie. Scenariusz jest mocno bez sensu, kilka scen mających zapewne budować klimat sprawia jedynie, że chcemy przewinąć w przód. Muzyka nie pasuje ani nie ratuje kolejnych kiepskich, z trudem skleconych fragmentów. O aktorstwie bohatera nie wspomnę. Raz na jakiś czas uwielbiam takie klocki i ten mi bardzo dobrze zrobił.

https://www.imdb.com/title/tt0073324/

"Wolf Warrior" ("Zhan lang" Chiny 2015, reż Wu Jing)

 

Jest taki rodzaj filmów o tym jak to nasi chłopcy w mundurach dają łupnia tym złym, na różne widowiskowe sposoby i rzucają przy tym boleśnie słabe one-linery.  I na ogół to są amerykańscy chłopcy i to żenuje. Tym razem są to chińscy chłopcy i wszystko to wydawało mi się potwornie śmieszne. Bohaterem jest wyjątkowo świetny strzelec wyborowy, którego przyjmują do superspecjalistycznego oddziału po tym, jak podczas jednej z akcji spektakularnie zabija syna gangstera. Oczywiście groźny gangster (scena jak go odbijają a on pali cygaro to sam miód) opłaca mówiących po angielsku bezlitosnych najemników, których zadaniem jest zlikwidować snajpera. Żeby było zabawniej najemnicy zabierają się do tego wtedy, gdy chińczycy mają ćwiczenia. A te odbywają się na pełnym wypasie - ilość zaprzęgniętej w to najnowocześniejszej elektroniki przekracza wszelkie wyobrażenie. Do tego co chwila słyszymy zdania typu "Kto zadrze z wielką Chińska Armią Ludową ten będzie musiał ponieść srogie konsekwencje" albo "Głupcze ty to robisz dla jakiejś ojczyzny a ja dla pieniędzy". Wybawiłem się przednio choć durne to przeokropnie. Bardzo się cieszę, że jest druga część.

https://www.imdb.com/title/tt3540136/

"Dziewczyna we Mgle" ("La ragazza nella nebbia" Włochy / Niemcy / Francja 2017, reż Donato Carrisi)



Nowy dobry włoski kryminał w stylu starych dobrych włoskich kryminałów. Oto starszawy już inspektor przyjeżdża do niewielkiego górskiego miasteczka szukać zaginionej nastoletniej dziewczyny. Jest świetnie. Wszystko pięknie współgra - zdjęcia, aktorstwo, oświetlenie, muzyka, no wszystko. Do tego sama intryga jest niezła, co chwila mamy podstawiony pod nos jakiś fałszywy trop lub mylący nas wątek i gdy już nam się wydaje że wiemy to okazuje się, że jednak wcale nie i że wpadamy w kolejny zakręt. Bardzo w tym wszystkim pomaga dobry zestaw postaci i lekkie poszatkowanie chronologii. Ogromnie mi się też podobały wszystkie pejzaże okolicy oraz motyw makiety. Jean Reno też w porządku. Godne polecenia.

https://www.imdb.com/title/tt6892400/

piątek, 15 czerwca 2018

"Machina Wojenna" ("War Machine" USA 2017, reż David Michôd)



Wiadomo - Brad Pitt świetnym aktorem jest i basta. Znakomicie udźwignie każdą rolę, tak samo jak i tę tutaj - nieco szalonego, nieco ekstrawaganckiego i nieco głupiego amerykańskiego generała. Z drugiej strony uczciwie trzeba przyznać, że sam film jest raczej mało porywający. Zbyt  mało śmieszny, żeby być dobra komedią, zbyt mało poważny żeby być dobrym filmem wojennym. Większość akcji jest raczej mocno przewidywalna, nawet sama, odrobinę zabawna końcówka, też wydaje się mocno oczywista. Niby wszystko sprawnie zrobione, muzyczka gra, zdjęcia ładne, wojna dramatyczna ale znów (syndrom produkcji Netflixa?) czegoś tu po prostu brakuje. Iskry jakiejś. Decyzji, czy ma być na wesoło czy na serio. Jak jest się fanem Brada Pitta to trzeba koniecznie zobaczyć, bo jest super, ale poza tym nie widzę powodu.

https://www.imdb.com/title/tt4758646/

"Blame!" (Japonia 2017, reż Hiroyuki Seshita)

 

Dawno nie oglądałem jakiegoś współczesnego anime więc nawet nie wiedziałem jak to teraz wygląda i powiem, że bardzo dobrze. Przede wszystkim moją uwagę zwrócił fakt, że to wszystko 3D. Zrobione tak, żeby wyglądało jak klasyczne, anime sprzed dekad ale jednak 3D. Nie wiedziałem, że taki mamy teraz trend. Jasne, jak wspomniałem, nie jestem na bieżąco więc to wcale nie musi być jakieś szczególnie świeże podejście ale się sprawdza więc to się liczy. Podobała mi się scenografia (wszystko dzieje się w podziemnych wnętrzach), podobały mi się pełzające po postaciach cienie, podobały mi się odrapane kostiumy postaci i ganiające roboty. Sama fabuła raczej typowo cyberpunkowa ale wcale nie moge powiedziec aby wiało nudą czy sztampą (przy czym to też może wynikać z mojego niezbyt solidnego zagłębienia się w temat). Jak widać po tym co piszę, ogólnie jestem zadowolony z tego że to obejrzałem i kto wie - może zachce mi się oglądać więcej filmów tego gatunku? Na plus.

https://www.imdb.com/title/tt6574146/

poniedziałek, 11 czerwca 2018

"Bunt" ("Jôi-uchi: Hairyô tsuma shimatsu" Japonia 1967, reż Masaki Kobayashi)

 

Znów jest tak, że oglądając czarno-biały film o samurajach głównie zgrzytam zębami ponieważ nie mogę się nacieszyć kolorami ich strojów. A widać, że są super. Wyjątkowo rzecz nie dotyczy wojny, jest to raczej opowieść obyczajowa. O tym jak pewien lord kazał komuś poślubić kogoś innego a potem to małżeństwo z politycznych przyczyn próbuje rozbić. Bardzo ciekawe. Ojcem rodziny jest Toshirô Mifune i wiadomo, że czasami jego jedno spojrzenie wystarczy, żeby siedzieć jak na szpilkach. Trochę krwi chlapie pod koniec kiedy możliwości dyplomatycznego rozwiązania problemu zostają wyczerpane i nie da się inaczej. Bardzo podobały mi się postacie syna Yogoro i przyjaciela głównego bohatera Tatewaki Asano. Postać matki też super. Końcówka udana - zdecydowanie warto było na to popatrzeć. Może intryga nie ma zawrotnego tempa ale zdecydowanie jest ciekawa. W porządku.

https://www.imdb.com/title/tt0061847/

czwartek, 31 maja 2018

"Rozgrywka" ("The Score" USA / Niemcy 2001, reż Frank Oz)



Jest De Niro, jest Marlon Brando i młody Edward Norton. Powinno być dobrze, prawda? Wszystko idzie w sumie nieźle. Jest plan napadu, jest ekipa, są drobne trudności, które oczywiście trzeba pokonać. Takie klasyczne kilku lub kilkunastominutowe połykacze czasu i scenariusza. W końcu ma miejsce szykowany skok. Jest świetnie aż do pewnego momentu, mianowicie tego, w którym Norton zaczyna krzyczeć. Do tej pory, to znaczy prawie do samego końca, był świetny (szczególnie gdy udawał niepełnosprawnego) aż tu nagle miauczy jak rozczarowany nastolatek. Absolutnie mi to nie siadło. Nie wiem czy to naumyślny zabieg ale zepsuło mi to odbiór. Rozbiło całe napięcie i zostawiło kiepskie wrażenie odnośnie całości. Ale może się po prostu czepiam i to jest przyzwoity film? Jeśli komuś nie przeszkodzi tak bardzo jedna scena to spokojnie można obejrzeć.

https://www.imdb.com/title/tt0227445/