wtorek, 27 marca 2018

"Zemsta Tygrysa z Shaolin" ("Shao Lin mu ren xiang" Tajwan / Hong Kong 1973, reż Chi-Hwa Chen)



Znany także jako: "Shaolin Wooden Men". Bardzo przyzwoity film kung-fu z młodym Jackie Chanem. W zasadzie wszystko porusza się wokół utartego schematu: źli zabijają ojca na oczach syna. Ten sfrustrowany pragnie zemsty, idzie się uczyć walki co z początku oczywiście średnio mu wychodzi. Jest pośmiewiskiem dla innych uczniów a i starsi nie mają o nim najlepszego zdania. Nauka to oczywiście noszenie wody ze strumienia pod górę. Potem mają miejsce nieudane próby, potem udana próba bohatera a potem finał. Pisząc to wszystko nie czuję żebym w jakiś sposób zdradzał szczególnie intrygę: jak na takie produkcje jest ona mocno typowa a każdy kto widział w życiu trzy filmy kung-fu z lat siedemdziesiątych ten zna ów szablon na pamięć. Ach, wspomniana próba to właśnie te drewniane manekiny z angielskojęzycznego tytułu. Fajna próba, zakończona klasycznym przeniesieniem dzbana z węglami które wypalają na przedramionach smoki. Konkludując: chodzi o to jak opowieść jest podana a to jest zrobione w sam raz, choć raczej to rzecz dla koneserów.

http://www.imdb.com/title/tt0075201/

poniedziałek, 26 marca 2018

"Wyznania mordercy" ("Nae-ga sal-in-beom-i-da" Korea Południowa 2012, reż Byeong-gil Jeong)

 

W departamencie azjatyckich filmów o seryjnych mordercach robi się coraz ciekawiej. Tym razem nie mamy typowego śledztwa i typowych pościgów za zbrodniarzem zostawiającym kolejne poszatkowane ofiary. Owszem zaczyna się bieganiem za zabójcą ale to tylko wstęp. Potem akcja skacze ileś lat w przód, zbrodnie przedawniają się a ich sprawca wydaje książkę gdzie szczegółowo opisuje co zrobił, i ku frustracji oficera prowadzącego kiedyś śledztwo, staje się celebrytą sprzedającym miliony egzemplarzy swojej publikacji. Jednak, żeby nie było zbyt banalnie pojawia się tu pewien bardzo ciekawy zakręt fabuły, o którym oczywiście nie napiszę nic innego poza tym, że wtedy robi się naprawdę fajnie. Jasne, może jeden czy dwa momenty wydały mi się zbyt naiwne - zbyt łatwo ptaszkowi udaje się uciec z klatki po to aby ostateczna konfrontacja odbyła się tylko między policjantem a mordercą ale ogólnie wyszło to bardzo ciekawie. Nie zawiodłem się, Pięknie tu ten deszcz pada.

http://www.imdb.com/title/tt2468774/

"Czarownica: Bajka ludowa z Nowej Anglii" ("The VVitch: A New-England Folktale" Wielka Brytania / USA / Kanada / Brazylia 2015, reż Robert Eggers)

 

Lubię takie opowieści. Jest brud, jest mrok, jest czarny kozioł i ukryta w lesie czarownica. Historia rodziny, która opuszcza wieś i osiada pod lasem. Wszystko się dzieje w XVII wiecznej Ameryce a bohaterowie pamiętają jeszcze swój dom w Anglii, z którego wyruszyli do Nowego Świata. Nie to jest jednak najważniejsze. Najważniejsza jest głęboka religijność bohaterów, na dzisiejsze standardy ocierająca się o obsesję, która w pełni ukazuje swoją moc gdy zaczynają dziać się złe rzeczy. Nie ukrywam, że film zrobił na mnie wrażenie - opowieść jest niezła a do tego zapakowana w tak niesamowitą, gęstą atmosferę, że naprawdę pozostaje na jakiś czas w pamięci. Nie wydaje mi się, że to się spodoba każdemu ale do mnie trafiło idealnie.

http://www.imdb.com/title/tt4263482/

"Świat Dzikiego Zachodu" ("Westworld" USA 1973, reż Michael Crichton)

 

Retro Science Fiction. Pomysł moim zdaniem bardzo fajny jednak im bliżej końca tym większe miałem poczucie że nie wykorzystano znakomitego, drzemiącego w nim potencjału. Jest sobie wesołe miasteczko przyszłości. Dostępne tylko dla dorosłych. Zabawa polega na tym, że można wybrać sobie świat, w którym się będziemy bawić (western, średniowiecze, starożytność) a w tym świecie możemy do woli zabijać swoich przeciwników. Ich rolę grają wiernie odtwarzające człowieka roboty. Fabuła jest oczywiście o tym, że jeden z robotów się psuje. I tu leży własnie niewykorzystany potencjał, bo od pewnego momentu cały film zaczyna sprowadzać się po prostu do pościgu. I już. Mógłby się zepsuć ciekawiej. Szkoda trochę, że nie ma tu nic głębszego albo mocniejszego albo ciekawszego. Yul Brynner zawsze spoko.

http://www.imdb.com/title/tt0070909/

sobota, 10 marca 2018

"Blade of the Immortal" ("Mugen no jûnin" Japonia 2017, reż Takashi Miike)



Najnowszy Takashi Miike.

http://www.imdb.com/title/tt5084170/

"Matka boska morderców" ("La virgen de los sicarios" Hiszpania / Francja / Kolumbia 2000, reż Barbet Schroeder)

 

Zanim się zorientowałem, że to film o gejowskiej miłości a nie o gangsterach to już zdołał mnie wciągnąć. Raczej nie jest najlepszy ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobał. Nie wiem co w nim jest takiego co tak bardzo przykuło moją uwagę - to co się tu po kolei dzieje i w jakim stylu?Piękne Medellin? Brutalność poczynań młodego czy spokój starego? W ogóle ta ich beztroska momentami wydawała mi się podejrzana, nierealistyczna. Gdyby mnie poszukiwali konkurencyjni gangsterzy to bym się chował albo gdzieś wyjechał a nie siedział na deptaku w centrum miasta. No ale może to część tej dziwnej opowieści? Może nie wszystko tu jest w stu procentach dosłowne? Nie wiem. W sumie jest to też trochę o kolumbijskich przestępcach, jednak to związek mężczyzny z chłopcem a nie oni stanowi istotę tej historii. Jak dla mnie to mocno niecodzienna rzecz. Rzadko trafiam takie strzały.

http://www.imdb.com/title/tt0250809/

piątek, 9 marca 2018

"American Zombie" (USA / Korea Południowa 2007, reż Grace Lee)

 

Po pierwsze - znów jest tak, że ta sama osoba zarazem pisze, reżyseruje jak i gra w tym filmie. Bonus polega na tym, że odgrywana postać również nazywa się Grace Lee. Słabo? Po drugie - jeśli pseudodokument dotyczy jakichś nieumarlaków, mutantów czy innych potworów to trzeba pamiętać jak wysoko poprzeczkę w tym temacie zawiesił "What We Do in the Shadows" i niestety "American Zombie" jest sporo w tyle. Nie że to jest zły film: jest jakiś pomysł i o coś tu chodzi. Jest antagonizm i pewna tajemnica, jest dwulicowość, jest trochę szaleństwa i nieco obrzydliwości - no w sumie wszystko co trzeba. Do tego są tu całkiem rozumne zombie, które mają swoje rozkminki i tworzą wspólnie jakąś społeczność. Dla mnie, ortodoksa w tym temacie, rzecz co najmniej dziwaczna, no ale niech będzie. Skoro wiemy to wszystko to jasne się staje, że nie jest to typowy film o zombie. Taki, na który na luzie można popatrzeć ale w fotel to on raczej nikogo nie wgniecie.

http://www.imdb.com/title/tt0765430/