czwartek, 28 grudnia 2017

"Bright" (USA 2017, reż David Ayer)



Niby nowy pomysł w kinie ale jak ktoś grał w gry RPG to od dawna nie mógł się doczekać świata, który jest taki jak ten nasz za oknem ale zamieszkany przez elfy, orki, krasnoludy, centaury i chochliki. Sama opowieść to nic szałowego - jest przyzwoicie i raczej przewidywalnie ale też przyznać trzeba, że wszystkie smaczki wyciągnięte ze światów fantasy są dość dobrze wyeksploatowane. Świetnie grają w drugim i trzecim planie. Will Smith jako niechętny swojemu partnerowi policjant spokojnie daje radę, orki są brzydkie i mało bystre jak trzeba, elfy piękne i wyniosłe, wszystko gra. Magia potraktowana zgodnie z logiką przedstawionego świata. Lubię jak jest sensownie i spójnie nawet jeśli sama opowieść to zupełna bajka. Mam szczerą nadzieję, że to dopiero początek i pojawi się więcej filmów, które bazują na tak ustawionym uniwersum bo naprawdę wiele można jeszcze z tego wycisnąć.

http://www.imdb.com/title/tt5519340/  

"Opiekunka" ("The babysitter" USA 2017, reż McG)



Zawsze to jest dla mnie trochę podejrzane, gdy reżyser chowa się za nic nikomu nie mówiącym pseudonimem. Spodziewałem się czegoś nieco lepszego ale i tak jest w miarę ok.

http://www.imdb.com/title/tt4225622/

"Królestwo Zwierząt" ("Animal Kingdom" Australia 2010, reż David Michôd)

 

Bardzo dobry. Pełna patola po australijsku. Zaczyna się od tego, że mama siedemnastoletniego bohatera przesadza z heroiną i umiera. Chłopca bierze pod swoje skrzydła babcia. Okazuje się, że ma ona jeszcze kilku dorosłych synów, z których każdy zajmuje się zawodowo przestępczością. Wiadomo, że od początku nurtuje nas pytanie: jak się to wszystko skończy? I kończy się bardzo interesująco. Po drodze są morderstwa, narkotyki, bezkarna policja, ukrywanie się i zdrady. Panowie bandyci to szalenie ciekawa mieszanina wyrzutków ale zdecydowanie najlepsza z nich wszystkich jest oczywiście ich drobna mamusia. Ścigający ich wąsaty policjant - bardzo fajny. Ogromnie podobał mi się też główny bohater - zamknięty w sobie chłopak, którego mało bystry wyraz twarzy sprawia, że niezbyt jesteśmy się w stanie domyślić, co mu krąży po głowie. Jest napięcie, są niespodzianki, nie przychodzi mi do głowy nic złego co mógłbym napisać o tym filmie.

Seans nr 100 w 2017.

http://www.imdb.com/title/tt1313092/

"Nowy Początek" ("Arrival" USA 2016, reż Denis Villeneuve)



Bardzo ładne dla oka i bardzo ciekawe Science Fiction. Chodzi o to że nad kilkoma miejscami na ziemi pojawiają się owalne obiekty - statki kosmiczne. Obcy próbują nawiązać kontakt z Ziemianami. Jasne jest to że w różnych miejscach ziemi, rożne rządy odmiennie na tę sytuacje reagują. My śledzimy oczywiście to co się dzieje w Ameryce a główną bohaterką jest pani ekspert od lingwistyki i moim zdaniem strasznie interesująco to wszystko wyszło. Początkowa nieufność rządowych agentów do jej propozycji, próby zrozumienia języka Obcych, motyw chorej córki, który najpierw wydaje się ckliwą wstawką a z czasem okazuje się jedną z osi całej sprawy, sama estetyka statku kosmicznego czy wreszcie niesubordynacja tych i owych bardzo udanie budują nam całą opowieść. Trochę to inne podejście do tematu pt kontakt z Obcymi i naprawdę dobrze to wszystko wyszło. Podobało mi się.

http://www.imdb.com/title/tt2543164/

środa, 20 grudnia 2017

"Wyspa Śmierci" ("Ta paidia tou Diavolou" Grecja 1976, reż Nico Mastorakis)



Rozkosznie brutalna, bezsensowna scenariuszowo, fatalnie zmontowana i źle opakowana muzycznie czterdziestoletnia grecka(!) produkcja. Wybawiłem się jak rzadko.

http://www.imdb.com/title/tt0188527/


"Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi" ("Star Wars: Episode VIII - The Last Jedi" USA 2017, reż Rian Johnson)



No niestety. Disney wjechał na grubo. Oczywiście - to nadal są Gwiezdne Wojny a ponieważ do samej fabuły przyczepiają się w internetach tłumy, wszystko jest analizowane kawałeczek po kawałeczku przez tak wiele osób, to nie widzę sensu w byciu kolejną z nich. Raczej chodzi o to czy mi się podobało i chyba niestety nie za bardzo. Co mnie bolało? Dużo bezsensu. To jasne, że z wiekiem człowiek mniej przymyka oko na jakieś niedorzeczności, do tego dokłada się chyba jakiś sentyment, że "to już nie to" plus fakt, że oglądałem to w kinie w wersji z dubbingiem przez co totalnie kojarzyłem to raczej z bajkami dla dzieci a nie z czymś ociupinkę choćby mrocznym. Wiadomo: te przytulankowe zwierzątka to bezczelny skok na kasę rodziców, wiadomo że są one fabularnie zbędne tak jak kilka niby zabawnych, wprowadzających element humorystyczny scenek i dialogów. Nie siadło mi to. Najbardziej podobała mi się chyba elegancka Laura Dern w roli Pani Admirał. Walki i wszystkie kosmiczne ujęcia co dość oczywiste są super. Nie ma się co oszukiwać, wizualnie jest to znakomite. I w ogóle, to wcale nie jest zły film, to raczej ze mną coś nie tak - nie cieszę się już tym tak bardzo jak kiedyś. Nie zmieni to faktu, że wychodząc z kina miałem szczerą nadzieję, że po dziewiątej części nastąpi już definitywny koniec sagi.

http://www.imdb.com/title/tt2527336/

"Człowiek na dachu" ("Mannen på taket" Szwecja 1976, reż Bo Widerberg)

 

Stary szwedzki kryminał. Na początku dochodzi do krwawego morderstwa, fabuła opowiada o śledztwie dotyczącym tegoż. Może nie ma tu jakiegoś niesamowitego tempa i zwrotów akcji ale na pewno jest bardzo ciekawie. Szczególnie interesująco robi się wtedy gdy ofiara, dość wysoko postawiony policjant, okazuje się być osobą, której wielu życzyło jak najgorzej. Pojawia się jeden nieco oczywisty fałszywy trop a od pewnego momentu akcja zmienia się nam ze śledztwa w pościg. Raczej to wszystko w trochę retro-stylu ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Piękna Szwecja sprzed czterdziestu lat też bardzo fajna. Kolejny raz - to nie jest film, który wgniata w fotel. Powstał on na długo przed modą na skandynawskie kryminały i jako jeden z prekursorów trendu na pewno jest bardzo interesujący. Dobrze się to oglądało, nie ma na co narzekać.

http://www.imdb.com/title/tt0074857/

"Invincible Armour" ("Ying zhao tie bu shan" Hong Kong / Tajwan 1977, reż See-Yuen Ng)



Raz na jakiś czas trzeba sobie popatrzeć na jakiś porządny, stary film kung-fu. Fabularnie wygląda to tak, że główny bohater zostaje na bezczelnego wrobiony w morderstwo. Dość ono jest dziwnie zaaranżowane, no ale co ja poradzę? Takie prawo opowieści. Ponieważ ciąży na nim zaoczny wyrok protagonista musi się ukrywać przed równocześnie ścigającymi go rozmaitymi ludźmi i w ten sposób trafia na chłopca, który uczy go wyjątkowej techniki niewidzialnej zbroi. Oczywiście z czasem dowiaduje się kto go wrobił i musi oczyścić swoje imię. Nic nowego prawda? A z drugiej strony - znów się pięknie tłuką w malowniczych okolicznościach, starcy mają długie i siwe brody a na dodatek wcale nie są czcigodni tylko źli i antypatyczni. Jasne, momentami może wydawało mi się, że walki są jednak nieco przydługie ale z drugiej strony nie mogę powiedzieć, żeby wiało nudą. Końcówka, gdy nagle się okazuje to i tamto też niezła. No w ogóle - całkiem przyzwoita rzecz, spokojnie można obejrzeć.

http://www.imdb.com/title/tt0076939/

piątek, 15 grudnia 2017

"Jackpot" ("Arme Riddere" Norwegia 2011, reż Magnus Martens)



Współczesny, fajny, dobrze poprowadzony, całkiem sprytny, skandynawski kryminał. Nie taki mroczny jak większość produkcji, które można zaszufladkować jako "skandynawski kryminał" ale nie da się nie zauważyć, że kiedy trzeba jest odpowiednio krwawo. Dla równowagi - kiedy trzeba jest również odpowiednio zabawnie, a że wszystko trwa krótko to raczej nie zdąży się znudzić. Fajnie opowiedziana historia - oto, pośrodku jakiejś strasznej jatki policjant znajduje faceta, który ją przetrwał. I przez prawie cały film go magluje z czego my się dowiadujemy o co w ogóle chodziło. Stąd poszatkowana chronologia ale przyznać trzeba, że poszatkowana w bardzo zręczny sposób. Do tego odpowiedni zestaw charakternych postaci (ten policjant jest naprawdę świetny), odpowiednio wysoka stawka, odpowiednio podsycana niepewność i w wyniku tego mamy kawał dobrze oglądającego się filmu.

http://www.imdb.com/title/tt1809231/ 

"Człowiek zwany Ciszą" ("Il grande silenzio" Francja / Włochy 1968, reż Sergio Corbucci)

 

Klaus Kinsky jest taki zły. Bardzo zły. Samo spojrzenie ma takie, że tych czterdzieści lat temu na pewno paniom miękły nogi. To jeden z tych westernów, w których Złymi są łowcy nagród. Bezlitośnie dający upust swoim sadystycznym żądzom pod płaszczykiem walki z przestępczością. I taki właśnie jest Klaus Kinsky. Oprócz niego jest tu też lokalny, niedobry biznesmen, szeryf, który w sumie nie za bardzo daje radę, piękna dziewczyna oraz tytułowy milczący mściciel. Milczy ponieważ gdy był młody źli ludzie poderżnęli mu struny głosowe, chwilę po tym jak na jego oczach zamordowali mu rodziców. Jest kilka ciekawych momentów, no ogólnie jest nieźle. Oprócz głównego szwarccharaktera zdecydowanie najbardziej podobała mi się końcówka - wydawało mi się, że to będzie kolejny taki tam, przyzwoity western, a jednak za jej sprawą trochę opadła mi szczęka.

http://www.imdb.com/title/tt0063032/

"Coco" (USA 2017, reż Lee Unkrich)



Lee Unkrich nie tylko wyreżyserował ten film lecz także go napisał i zmontował. Ogólnie, wiadomo co można o tym powiedzieć - wypasiona w każdym szczególe bajka Disneya/Pixara oparta o ten sam schemat fabularny co większość tego typu bajek. Młody człowiek chce innej przyszłości niż wyobraża sobie dla niego jego rodzina. Trafia mu się pewna przygoda, w wyniku której idole zostaną odarci z ich blasku a ci, którzy wydawali się nijacy okażą się bohaterami. Oczywiście rodzina staje się wyrozumiała wtedy gdy bohater jest gotów się pogodzić z losem. Wszystko zgodnie z podręcznikiem. Zdecydowanie na plus jest cały pomysł i scenografia - otóż większa cześć filmu dzieje się w świecie umarłych, postacie to kościotrupy a każdy możliwy ornament jest w piękne meksykańskie czaszki. I super! Świetnie jest oswajać dzieciaki z takim tematem i podawać im go w ten sposób. Do tego dodajmy wizualny przepych (ten most z nieustannie sypiących się płatków!) i hicior gotowy. Porządna produkcja. Aż żałuję, że nie widziałem tego w 3D.

http://www.imdb.com/title/tt2380307/

czwartek, 30 listopada 2017

"A Chinese Ghost Story 3" ("Sien lui yau wan III: Do do do" Hong Kong 1991, reż Siu-Tung Ching + Hark Tsui)

 

Znany także jako "Chińskie duchy 3". Tym samym zamykam trylogię.

http://www.imdb.com/title/tt0102932/

"Kill!" ("Kiru" Japonia 1968, reż Kihachi Okamoto)



Bohaterami jest dwóch facetów, z których jeden już nie chce a drugi bardzo pragnie być samurajem. Spotykają się zupełnie przypadkiem w jakiejś wsi po czym, w wyniku zbiegu rozmaitych okoliczności zostają wplątani w pewną intrygę uknutą przez cwanego lorda. Dzieje się sporo, co chwila pojawiają się nowe plany i pomysły na rozwiązanie sytuacji, co chwila okazują się kolejne rzeczy, co chwila bohaterowie stają przeciwko sobie lub wpadają w inne trudne sytuacje. Ten, który już nie chce być samurajem jest opanowany, mądry i spokojny a do tego zaskakująco dobrze radzi sobie w walce. Ten drugi jest naiwny, nieokrzesany a bić się dopiero uczy co paradoksalnie czasami mu pomaga. Dobrze to wszystko poprowadzone: udało się przepleść dwie skrajnie różne postacie z dworskimi knowaniami tak, że wyszła fajna, spójna całość. Kawał dobrego, samurajskiego kina.

http://www.imdb.com/title/tt0063186/

"Uciekaj!" ("Get Out" USA 2017, reż Jordan Peele)

 

W sumie okazał się o wiele fajniejszy niż się zapowiadał. Jest dom na odludziu, jest przybysz z zewnątrz - czyli w sumie klasyk ale powiedzieć trzeba, że podlany współczesnym, wręcz bardzo współczesnym sosem. Nie wchodząc w szczegóły - momentami wydawało mi się to wszystko mocno przesadzone: że taka rzeczywistość nie istnieje i że ludzie się do siebie tak nie odnoszą. Z czasem coraz więcej klocków zaczęło wskakiwać na właściwe miejsce w układance i okazało się że jednak to ma jakiś swój mroczny sens. Kilka ładnie okrutnych dla oka scen (trepanacja!), krwi też trochę chlapie. Może nie jest to jakiś strasznie odkrywczy i nowatorski film ale ogląda się go dobrze, zdecydowanie dostarcza rozrywki, choć na początku może wydawać się nieco dziwny.

http://www.imdb.com/title/tt5052448/

czwartek, 23 listopada 2017

"Kryptonim HhHH" ("The Man with the Iron Heart" Francja / Wielka Brytania / Belgia / USA 2017, reż Cédric Jimenez)

 

Rzecz o panu, który się nazywał Reinhard Heydrich i był protektorem Czech i Moraw z ramienia Trzeciej Rzeszy. O tym jak doszedł tam gdzie doszedł i jak pożegnał się ze światem tam, gdzie się pożegnał. To jeden z tych filmów, w których od początku wiemy, że główny bohater zginie (chyba że nie dość że z nas gapy to jeszcze nie uważaliśmy na lekcjach historii). Ciekawie jest to poprowadzone. Zaczyna się od zamachu. Potem cofamy się do początków kariery Heydrycha i oglądamy jak buduje swoją pozycję popełniając kolejne okrucieństwa aż do zamachu. Potem jest ciach i znów cofamy się w czasie do momentu, w którym zamachowcy zaczynają knuć spisek. Widzimy przygotowania do akcji aż wreszcie obie linie czasu schodzą się w punkcie gdy padają strzały. A potem ostatnie 20 minut opisuje losy zamachowców po tym jak wykonali robotę i jest to najbardziej rozczarowująca część filmu, która jednak nie psuje mojego ogólnie pozytywnego wrażenia. Może nie ma tu zbyt wielu fajerwerków ale patrzy się na to dobrze, napięcie jest a muzyka bardzo ładnie uzupełnia obraz. Cieszę się że to obejrzałem.

http://www.imdb.com/title/tt3296908/

wtorek, 14 listopada 2017

"Tunel" ("Teo-neol" Korea Południowa 2016, reż Seong-hun Kim)



To jeden z tych filmów, w których od początku wiadomo jak się skończą a mimo to wcale to nie przeszkadza w oglądaniu. Oto facet wjeżdża samochodem do tunelu a ten się na niego wali razem z górą, która jest nad nim. Rusza akcja ratunkowa. Więcej pisać na temat fabuły chyba nie ma sensu. Przyznać muszę, że patrzy się na to dobrze. Klaustrofobia, gdzieś głęboko pośród gruzowiska, jest dobrze oddana na obrazku i wsparta odpowiednimi efektami dźwiękowymi. Nie mam tu zarzutu. Tak samo sceny walenia się tunelu, naprawdę robią odpowiednie wrażenie. Przyczepić się mogę jedynie do czegoś na czym się kompletnie nie znam czyli samej logistyki poszukiwań. Jeśli to naprawdę w ten sposób wygląda to ja nie chcę być zdany na łaskę takich ekip. Mimo dość klarownego i wydawałoby się prostego pomysłu - sporo się tu dzieje, są pewne niespodzianki i odpowiednio budowane napięcie. Nie dziwię się że w swoim kraju "Tunel" był hitem bo to po prostu porządna rozrywkowa produkcja.
Ach - jaram się tym, że kojarzę aktorów!

Trzeci i ostatni film na tegorocznym Warszawskim Festiwalu Filmów Koreańskich. Wszystkie spoko.

http://www.imdb.com/title/tt5910280/

"A Chinese Ghost Story II" ("Sien nui yau wan II yan gaan do" Hong Kong 1990, reż Siu-Tung Ching)



Byłem pewny, że to już widziałem a okazuje się, że wcale nie i że pierwszą część widziałem aż pięć lat temu i obiecywałem wtedy sobie że szybko zobaczę drugą i trzecią. Wreszcie się udało i bardzo dobrze. Może druga część jest minimalnie gorsza niż pierwsza ale nadal mamy dużo radochy - jest zupełnie niestraszny potwór, jest zbiorowy surfing na mieczach, jest trochę głupawego humoru i wręcz komedii omyłek, jest zupełnie niepotrzebna piosenka śpiewana podczas kąpieli, jest bardziej i mniej spektakularna magia, jest bohater z pięcioma mieczami na plecach i jeszcze jeden niestraszny potwór. Opowieść zaczyna się w zasadzie tam, gdzie poprzednia historia się kończy - czyli młody, wesoły i ciapowaty poborca podatkowy maszeruje dalej. W wyniku splotu rozmaitych zdarzeń ląduje w więzieniu gdzie spotyka pewnego interesującego starca. Wiadomo - gdyby te potwory się do czegoś nadawały to mógłby to być nawet niezły film jednak ociekająca glutem gumowa zabawka niestety wrzuca całe dzieło do innej kategorii. Raczej tej śmiesznej chociaż wciąż jeszcze dającej się oglądać i przynoszącej raczej przyjemność niż poczucie żenady. Ciekawe kiedy obejrzę trzecią część.

http://www.imdb.com/title/tt0100625/

"The Vilainness" ("Ak-Nyeo" Korea Południowa 2017, reż Byung-gil Jung)



Trochę dziwnie bo na afiszu było napisane "Pani Zło" a polskie napisy pod filmem prezentowały tytuł po angielsku. Nieważne. Ważne jest to, że od początku jest solidna, gwałtowna, pełna krwi i kręcona z pierwszej perspektywy jatka, która błyskawicznie ustawia nam cały film. Chwila przerwy, zmiana perspektywy kamery i jedziemy dalej. Dobre! Od razu wiemy czego się spodziewać i od razu jest znakomicie. Wiadomo, w środku filmu następuje zwolnienie i pojawia się odrobinę nudniejszy moment, jednak po chwili wszystko znów wskakuje z powrotem na wysokie obroty. Najbardziej mi się podobały te bijatyki, które miały miejsce w podłużnych pomieszczeniach (wliczając w to autobus z tym nieszczęsnym kierowcą) oraz oczywiście walka na motocyklach - świetne! Dobry, powtórzony motyw z dzieckiem patrzącym na śmierć rodzica - miałem nadzieję, że ten mocny wątek zostanie lepiej wyeksploatowany ale i tak nie narzekam. Znakomita, azjatycka sieczka.

http://www.imdb.com/title/tt6777338/

niedziela, 12 listopada 2017

"Prawda jest inna" ("Bi-mil-eun eobs-da" Korea Południowa 2016, reż Kyoung-mi Lee)



Nie myślałem, że będzie aż takie fajne. Jest sobie pan polityk i jego żona i nagle w momencie gdy rusza kampania ich córka znika. Ginie. Nie ma jej. Pierwsza reakcja to - nikomu o tym nic nie mówić bo stracimy poparcie jednak wiadomo, że nie będzie to takie proste bo z chwili na chwilę wszystko się coraz bardziej i głębiej komplikuje. I w sumie to mi się podobało najbardziej. Zakładałem że w ramach Warszawskiego Festiwalu Filmów Koreańskich obejrzę jakiś przyzwoity thriller polityczny a to okazało się dużo fajniejsze niż tylko przyzwoite. Główną postacią jest matka zaginionej i to jej determinacja i nieustępliwość prowadzi opowieść naprzód. Jest trochę skakania po chronologii więc momentami wymagało to większego skupienia ale nie jest to tak pogmatwane, żeby nie dało się zrozumieć. Zdecydowanie na plus.

http://www.imdb.com/title/tt5768474/

"Mother!" (USA 2017, reż. Darren Aronofsky)



Trochę chyba zbyt dziwny, żeby mi się tak na maxa spodobał ale nie mogę powiedzieć, że jakiś zły. Na pewno jest tu sporo momentów pełnych rozmaitych, silnych emocji, na pewno kilka bardzo dobrych obrazków. Na pewno kilka razy irytowało mnie zachowanie bohaterów, co często odbieram za dobrą monetę - lepiej się na nich wkurzać niż być obojętnym. Z drugiej strony chwilami wydawało się to wszystko jednak aż przesadnie naiwne. No ale niech będzie, że opowieść nam pasuje, wtedy też możemy bardziej cieszyć oko obecnością Michelle Pfeiffer czy wiecznie kaszlącego Eda Harrisa czy wreszcie Javiera Bardem. Scenografia bardzo ładna - wszystko dzieje się w jednym, eleganckim domu i jego najbliższej okolicy. Momentami się robi mrocznie - straszne ale w bardzo fajny sposób. Trochę krwi też chlapie. Na pewno nie wyszedłem z kina rozczarowany.

http://www.imdb.com/title/tt5109784/

"The Square" (Szwecja / Niemcy / Francja / Dania 2017, reż Ruben Östlund)



Zdecydowanie najbardziej lubię oglądać filmy, na których temat wcześniej słyszę skrajnie sprzeczne opinie. Dlatego poszedłem do kina na "The Square". Podobało mi się. Nie wiem czy jestem w ocenie choć minimalnie obiektywny ponieważ najbardziej podobało mi się,że to wszystko jest tu tak bardzo szwedzkie. Ich niechęć do konfrontacji, ich maksymalnie daleko posunięta polityczna poprawność, ich elegancja i dobry smak. Do tego dochodzi piękny Sztokholm i interesująca opowieść z paroma bardzo dobrymi momentami. I nie mówię tylko o oczywistej scenie z człowiekiem-małpą ale też np. dialog między głównym bohaterem a Anne, podczas którego co chwila słychać jakiś potworny rumor - znakomite to! Albo sytuację z chłopcem oskarżonym o złodziejstwo. Kiedy trzeba to śmieszne, kiedy trzeba mądrzejsze (aczkolwiek przyznaję się uczciwie: sceny z grzebaniem w śmieciach nie zrozumiałem, nie jestem dobry w przenośnie i symbolikę). Ogólnie - dobra rzecz. Warto było iść do kina.

http://www.imdb.com/title/tt4995790/

wtorek, 31 października 2017

"Blade Runner 2049" (USA / Wielka Brytania / Kanada 2017, reż Denis Villeneuve)



Wiele już o tym napisano. Co ja mogę? Olśniewający obrazek. Wszystko co widać na ekranie jest super, bez dwóch zdań: budynki, zdjęcia na zewnątrz i wewnątrz, zbliżenia, pejzaże, hologramy, wszystko. Do tego gdyby sam obrazek nie był taki piękny możnaby zamknąć oczy i rozkoszować się tylko tym jak znakomicie jest on opakowany dźwiękowo: najlepsze te subtelne plaskania dronów, ale też inne wizgi, terkoty, wszystkie delikatne i mocniejsze efekty - maestria. Natomiast sama opowieść rozwleczona tak bardzo okropnie mnie wymęczyła. Trwało to i trwało a ja się pociłem w coraz bardziej dusznym kinie. Nie jestem pewien czy naprawdę każda scena była potrzebna a od któregoś momentu zrobiło mi się już wszystko jedno kiedy i na czym historia dobiegnie końcN. Może obejrzę to kiedyś drugi raz, żeby lepiej się wkręcić w fabułę? Nie wiem. Dawno żaden film mnie tak nie wymęczył, jak ten. Piękne, długie i nudne.

http://www.imdb.com/title/tt1856101/

"Ach śpij kochanie" (Polska 2017, reż Krzysztof Lang)



Całkiem w porządku chociaż bez fajerwerków. Całkiem poprawnie i całkiem elegancko opowiedziana historia seryjnego mordercy z czasów PRLu. Na ekranie plejada gwiazd: Linda, Figura, Chyra żeby wymienić te największe. A Andrzej Grabowski jako ruski prokurator zasługuje na osobne zdanie. Krwi odrobina na początku - zdawałoby się, że zwiastuje seans pełny chlapiącej czerwieni jednak wcale tak się nie dzieje. Poza sceną w pierwszych kilku minutach filmu, później jest raczej grzecznie. Oczywiście podobała mi się też stylizacja, głęboka komuna i Bogusław brylujący w siermiędze poprzedniego systemu. To naprawdę fajne. Po stronie minusów - chyba brak takiego zdecydowanego, narastającego napięcia. Wszystko raczej gładko i sprawnie płynie, bez szczególnych skoków akcji czy zakrętów fabuły. Przyjemny w odbiorze jednak czegoś mi brakowało - a może po prostu spodziewałem się więcej niż tylko przyzwoitego kryminału?

http://www.imdb.com/title/tt7135128/

poniedziałek, 30 października 2017

"Kręte Schody" ("The Spiral Staircase" USA 1946, reż Robert Siodmak)



Może nie jest to najlepszy film tego reżysera ale jak zwykle, Robert Siodmak gwarantuje, że poniżej pewnego poziomu jego produkcja nie zejdzie. Prawie cała opowieść toczy się w sporym, znajdującym się gdzieś na uboczu dworku, w deszczową noc. Sytuacja zostaje dość szybko nakreślona i wygląda tak: w okolicy grasuje morderca atakujący kobiety, które są w jakiś sposób upośledzone. Bohaterką filmu jest z kolei niemowa, śliczna dziewczyna, przyjęta do wspomnianej posiadłości jako pomoc domowa. Chyba nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić kto stanie się kolejnym celem zbrodniarza. Napięcie budowane jest całkiem umiejętnie, zestaw osób biorących udział w dramacie jest zdecydowanie interesujący, kilka podanych fałszywych tropów może dla starego wyjadacza jest oczywistych ale dla kogoś, kto nie ogląda jednego filmu noir za drugim, mogą być one niespodzianką. Fajne, krótkie, eleganckie i bardzo sprawne.

http://www.imdb.com/title/tt0038975/

"Znajdźcie te głupią sukę i wrzućcie ją do rzeki" ("Vind die domme trut en gooi haar in de rivier" Holandia 2017, reż Ben Brand)



Ostatni w tym roku film jaki obejrzałem na Warszawski Festiwalu, oparty na faktach, zwycięzca w kategorii 1-2. Mamy tu ojca z dwójką dzieci, którzy żyją z renowacji mieszkań i nielegalnego hodowania psów. Trzymają je w klatkach w mieszkaniu, zapewniają im lewe papiery i sprzedają pokątnie. Jak to bywa w takich sytuacjach, gdy okazuje się, że ze szczeniętami jest coś nie tak wędrują one do rzeki. Moment topienia szczeniąt przez dziewczynę filmuje telefonem jej brat i ponieważ jest mało myślącym dzieciakiem udostępnia filmik w sieci. No i się zaczyna. Z mojej perspektywy to ciekawa produkcja ponieważ po roku od powrotu z emigracji w Holandii miło się patrzyło na ichnią pozornie beztroską, spokojną prowincję pokazaną na ekranie. Zrealizowany zupełnie przyzwoicie, dosyć interesujący, nie wiem czy zasługujący na festiwalową nagrodę ale uważam, że raczej warty obejrzenia.

http://www.imdb.com/title/tt5600678/

"Zabić Jesusa" ("Matar a Jesús" Kolumbia 2017, reż Laura Mora Ortega)



Fajny i taki ładnie brudny w pięknym i brzydkim zarazem Medellin. Chodzi o to, że ojciec pewnej studentki zostaje zamordowany na jej oczach. Ona przez chwile widzi twarz mordercy odjeżdżającego na motocyklu. Policjanci oczywiście są zbyt zajęci wszystkim innym (i przy okazji kradną zegarek nieboszczyka) więc załamana dziewczyna snuje się po mieście, gdzie przypadkowo, w jakimś obskurnym klubie, trafia na wykonawcę wyroku. Zaczynają się podchody. Na pewno jest ciekawie, na pewno nie brak dobrych momentów (np. jak on uczy ją strzelać lub jak ona chce kupić broń) na pewno końcówka udana, na pewno opowieść jest fajna przynajmniej z socjologicznego punktu widzenia. Udanie pokazany syf i beznadzieja. Męczyła mnie trochę za bardzo rozedrgana kamera ale jakoś dało się to znieść. Zapadło mi w pamięć.

http://www.imdb.com/title/tt7272242/

sobota, 28 października 2017

"Obyś żył w ciekawych czasach" ("Ojalá vivas tiempos interesantes" Argentyna / USA 2017, reż Santiago Van Dam)



Jeżeli w filmie dosyć istotną role odgrywają pewne szczególne, narkotyczne kwiaty, ma miejsce dość niecodzienne morderstwo a na dodatek pojawia się kobieta w masce przeciwgazowej to raczej jest spora szansa że będzie mi się to podobało. Pewien argentyński pisarz ma blokadę twórczą. Zastanawia się nad tematem swojej książki, która według niego ma być dziełem mogącym odmienić świat. Żeby przetrwać handluje kwiatkami co dość szybko sprowadza na niego pewnego rodzaju kłopoty. Słyszymy dużo jego myśli zatem znamy motywacje jego działań i tym fajniej nam się to ogląda. Szereg pojawiających się w filmie nietuzinkowych postaci dodaje całej fabule kolorytu. Jest kilka zabawnych, kilka psychodelicznych i kilka mocniejszych momentów ale wszystko podane w odpowiednich proporcjach sprawia że całość nie odjeżdża za bardzo, w którąś ze stron. Ogląda się to bardzo fajnie. Może da się tu do czegoś przyczepić ale ja jakoś nie potrafię.

http://www.imdb.com/title/tt4079554/

"Zabić Arbuza" ("Sha gua" Chiny 2017, reż Zehao Gao)



Jedna lokacja i kilka osób tworzą bardzo fajną opowieść.

http://www.imdb.com/title/tt6392362/

"Stróż" ("El hombre que cuida" Dominikana / Puerto Rico / Brazylia 2017, reż Alejandro Andújar)



Dość spokojne tempo i ładne obrazki karaibskiej okolicy. Opis oczywiście był bardziej dramatyczny niż akcja filmu chociaż w sumie nie było najgorzej. Kilka fajnie zarysowanych postaci spędza czas w posiadłości bogacza.

http://www.imdb.com/title/tt6093428/

"Bomba" (Filipiny 2017, reż Ralston Jover)



Tytuł oryginalny brzmi dokładnie tak jak polski więc go nie wpisuję. Dobra rzecz. Jest sobie facet, głuchy, obiekt kpin. Nie ma stałej pracy i mieszka na śmietnisku. Opiekuje się młodą dziewczyną, z którą łączy go dość dziwna relacja. W szkole z dziewczyny dzieciaki też się śmieją i chodzi ona tam na trochę niepewnych zasadach. Jak odszczeknie za docinki to ją wyrzucą. Nie jest lekko. Oboje starają się jakoś wiązać koniec z końcem. Jak to zwykle bywa, w pewnym momencie pojawia się pewna szansa od losu - facet dostaje pracę, z której już raz go wyrzucili więc nie wolno mu tego spaprać. Do tego temat dziewczyny robi się rozwojowy bo okazują się pewne interesujące rzeczy na jej temat. Ciekawie się na to patrzy. Na dodatek Filipiny nie są mi obcym krajem co też podnosiło przyjemność oglądania - jeepneye, język, widoki, wszechobecne foliówki i śmieci w tropikach. Nie wiedziałem tylko o co chodzi z tytułem - no i wyjaśnia się to w zasadzie w ostatnich dość mocnych minutach. Dobra rzecz.

http://www.imdb.com/title/tt7066638/

niedziela, 22 października 2017

"Nasiona Przemocy" ("Pok-ryuk-eui Ssi-at" Korea Południowa 2017, reż Taegue Lim)



Zawsze na Warszawskim Festiwalu trafia mi się film, który jest przynajmniej odrobinę dziwny. Nie że "Nasiona Przemocy" to kiepska rzecz ale chociażby fakt, że jest nakręcony w formacie 4:3 już na starcie mnie mocno zdziwił.

http://www.imdb.com/title/tt7478284/

"Niech ciała się opalają" ("Laissez bronzer les cadavres" Francja / Belgia 2017, reż Hélène Cattet + Bruno Forzani)



Jeśli to nie jest współcześnie nakręcone giallo to nie wiem jak nazwać to inaczej. Mówiąc w skrócie jest tak: do pewnej posiadłości na odludziu, gdzie obecnie smaży się na słońcu pewna artystka przybywają gangsterzy z łupem, chwilę po nich pojawia się grupa turystów znikąd a po nich dwóch policjantów. No i zaczyna się zabawa - podchody, sojusze, i kolejne trupy oraz próby przejęcia ćwierci tony złota. Brzmi nieźle ale jakoś nie wyrwało mnie z butów - jasne, wiele rzeczy jest jak w pięknych starych włoskich filmach: szczególnie mam na myśli kolory, goliznę, przesadzoną przemoc lecz także niestety zbyt wiele psychodelii. Sporo dziwacznych scen mimo wszystko psuło mi odbiór i w mojej ocenie rozbijało narrację do tego stopnia, że momentami było po prostu nudnawo. To co mi się podobało najbardziej to chyba właśnie sama jakość obrazu - gorące, południowe słońce, wspomniana kolorystyka, i wszystkie inne elementy tworzące ten szczególny klimat. Plus oczywiście sama posiadłość - ktoś naprawdę ładnie wypatrzył lokację do filmu. Można obejrzeć ale raczej nie należy się spodziewać fajerwerków.

http://www.imdb.com/title/tt5827212/

niedziela, 15 października 2017

"Balkan Noir" (Szwecja / Serbia 2017, reż Drazen Kuljanin)



Bardzo mi się podobało z wielu powodów. Po pierwsze - to wszystko jest trochę jak dla mnie eksperymentalne. Historia jest zamknięta w dwudziestu papierosach, każda scena rozpoczyna się tym że ktoś odpala szluga. Do tego sceny są porozdzielane starymi reklamami Cameli i Lucky Strike'ów co nadaje wszystkiemu o wiele dziwniejszy ton. Intryga jest w porządku - nieco mroczna, jak na noir przystało, w zasadzie kryminalna - napiszę tylko, że kobieta nie może się pogodzić z zaginięciem córki i kolejny raz podejmuje jakiś trop. Ale chyba najlepsza ze wszystkiego jest praca kamery i to co widzimy. Obrazek potrafi być na przykład przecięty na dwie części, kiedy indziej kamera się obraca i przesuwa w dość niespodziewanych aczkolwiek w sumie uzasadnionych momentach. Fajnym trikiem jest też to, że kiedy zapalniczka kolejnego palacza pstryka pojawiają się czarne klatki. Trochę odjazd, szczególnie kilka końcowych papierosów, ale mocno mi przypadł do gustu.

http://www.imdb.com/title/tt6100336/

"Pewnego razu w listopadzie" (Polska 2017, reż Andrzej Jakimowski)



Nie każdego dnia idzie się na premierę filmu, która jednocześnie jest filmem otwarcia Warszawskiego Festiwalu Filmowego, i w której na dodatek gra Twój człowiek.

http://www.imdb.com/title/tt7419396/

środa, 11 października 2017

"The Handmaiden" ("Ah-ga-ssi" Korea Południowa 2016, reż Chan-wook Park)



Uwielbiam filmy o przewałach. A jeśli do tego wszystko się dzieje w dalekiej Azji, w latach trzydziestych XX wieku i jest tak znakomicie opowiedziane jak "Służąca", to naprawdę jestem zachwycony. Wszystko tu jest świetne: mistrzowska intryga, narracja, nieoczywiste kadry, gęsta, momentami duszna erotyczna atmosfera, napięcie, kolory, postacie, emocje, wnętrza, retrospekcje. Wszystko siedzi, wszystko pierwsza klasa. Pan Reżyser ma na swoim koncie kilka bardzo dobrych filmów więc w sumie nie jest żadną niespodzianką to, że i tym razem zmajstrował coś bezapelacyjnie udanego. Mimo tego że w sumie jest dość długi to nie nudzi się - wszystko jest tak sprytnie opowiedziane, że nawet, gdy wiemy co się wydarzy to jest tym fajniej. No i oczywiście, prawie do końca nie wiemy komu uda się kogo przechytrzyć. A dziewczyny są super.

http://www.imdb.com/title/tt4016934/

wtorek, 10 października 2017

"Tunisian Victory" (USA / Wielka Brytania 1944, reż Frank Capra + Hugh Stewart + John Huston)



Zupełnie przypadkiem włączyłem i obejrzałem dokument o kampanii aliantów w północnej Afryce. Jasne - całkiem to ciekawe. Po pierwsze jest tu cała masa archiwalnych zdjęć, chociaż twórcy filmu pod koniec uczciwie przyznają że zdarzyło im się załatać coś zdjęciami ze stocku albo dokręcić pewne sceny w odpowiednich poligonowych warunkach - widać te sceny, jednak mi to zupełnie nie przeszkadzało w odbiorze filmu. Dość oczywiste też jest to, że tego rodzaju produkcja musiała mieć w sobie pewne propagandowe momenty - na szczęście niezbyt nachalne i raczej nie wysuwające się na pierwszy plan. Dla nikogo, kto nie przespał kilkunastu lat na lekcjach historii nie będzie też niespodzianką, jak się to wszystko skończy. Raczej dla pasjonatów mocno wkręconych w temat ale i dowolny laik spokojnie może popatrzeć

http://www.imdb.com/title/tt0037404/

wtorek, 3 października 2017

"Samurajskie Chorągwie" ("Fûrin kazan" Japonia 1969, reż Hiroshi Inagaki)



Strasznie długie. Na samym początku Toshirô Mifune w dość niecodzienny sposób, podstępem wkręca się w łaski pewnego lorda. Byłem w związku z tym pewien, że wszystko co robi będzie jednym wielkim przewałem i oszustwem ale jednak okazuje się że wcale nie. Trochę szkoda. Potem, w miarę upływu czasu pnie się on wyżej i wyżej w hierarchii nadwornych dowódców wiernie służąc lordowi i rozszerzając jego zdobycze i wpływy na rozmaite sposoby. A to intrygami, a to sojuszami, a to zdradą, a to w otwartych bitwach pragnie zjednoczyć prowincje od morza do morza. Opowieść trwa i trwa i w sumie nie jest jakoś bardzo nudno ale też nie jest specjalnie porywająco. Jasne - mogłoby być to wszystko krótsze ale jako fan filmów o samurajach nie będę narzekał.

http://www.imdb.com/title/tt0064353/

sobota, 30 września 2017

"Kingsman: Tajne służby" ("Kingsman: The Secret Service" WIelka Brytania / USA 2014, reż Matthew Vaughn)



Gdzieś przeczytałem, że niedługo wchodzi do kin druga część więc postanowiłem obejrzeć pierwszą. No i prawda jest taka że miło się to ogląda chociaż kasku nie zrywa. Kolejny raz jest to kino raczej dla młodzieży lub niewymagającego widza. Momentami zdecydowanie zbyt naiwne, zbyt przygodowo-familijne. Wrażenie to jest potęgowane przez te wszystkie sytuacje, w których akcja jest bardzo odrealniona. I nie chodzi mi tylko o te eksplodujące kolorami tęczy i proszków ze święta holi głowy i szerzej mówiąc: krew, której po prostu nie ma. Odniosłem wrażenie, że twórcy raczej puszczają do nas oko, przez co wiemy, że tej opowieści nie należy traktować w stu procentach serio. I w sumie kiedy to łykniemy, to raczej będzie nam się podobało bo nie da się ukryć, że to poprawnie zrobiony rozrywkowy hicior, pełny wszelkich obowiązkowych dla takiej produkcji elementów. Szczególnie rozbawiła mnie końcówka, która spina pewien temat piękną klamrą - aż się uśmiechnąłem. Sam Jackson jak zwykle świetny.

http://www.imdb.com/title/tt2802144/

"Zimowe przygody Jill i Joy" ("Onnelin ja Annelin talvi" Finlandia 2015, reż Saara Cantell)



Kolejny film dla dzieci. Muszę przyznać, że widziałem lepsze. Co tu było fajne? Na pewno to, że film jest fiński - to zawsze daje ciekawe spojrzenie na wiele detali. Inna fajna rzecz to sam pomysł na opowiedzianą tu historię. Współczesne krasnoludki jeżdżące blaszanym modelem samochodu to jak dla mnie spoko motyw. Z drugiej strony moim podstawowym zarzutem jest to, że film jest raczej nudnawy. I to mimo tego że trwa nieco dłużej niż osiemdziesiąt minut. Jasne, to produkcja dla dzieci więc jest miękko i delikatnie ale całą intrygę dałoby się zamknąć w kwadrans. Bardzo długimi momentami niewiele się dzieje - oczywiście, można rzec, że te chwile tworzą zimowy klimat i że dwie mieszkające samotnie małe dziewczynki są na tyle nierealnym patentem, że nie ma się co czepiać. Może i tak. Moim dzieciom się podobało, mi nie musi.

http://www.imdb.com/title/tt4313216/

"Kontrabanda" ("Contraband" USA / Francja / Wielka Brytania 2012, reż Baltasar Kormákur)



Film sensacyjny z Marky Markiem. Nawet może być. Rzecz z tych oczywistych - wiadomo, że musi to być sprawnie poskładane, z odpowiednią ścieżką dźwiękową, montażem i zdjęciami.  Wiadomo, że będą się tłukli, wiadomo, że ktoś zdradzi i że będą trudne momenty, które uda się przezwyciężyć w ostatniej chwili. Z drugiej strony, nie będzie niespodzianką właśnie to, że bohaterom się uda w tych wszystkich momentach kiedy niebezpieczeństwo będzie tuż tuż, ani to że ktoś przecież musi zdradzić, i że jak będzie się wydawało że już jest blisko sukcesu to pojawią się niespodziewane kłopoty, i tak dalej, i tak dalej. Ot - następny, pisany według szablonu, hollywoodzki scenariusz, który ktoś (kto przyjechał z zagranicy szukać kariery) sprawnie zrealizował. Na dodatek to kolejny sensacyjny, współczesny film, który oglądam w zasadzie z rzędu i chyba na razie starczy.  Jest okej ale te dwa, które widziałem chwilę wcześniej były zdecydowanie fajniejsze. Szczególne napady na furgonetki o wiele lepsze w "Szajce" niż tu.

http://www.imdb.com/title/tt1524137/

wtorek, 26 września 2017

"The Screaming Skull" (USA 1953, reż Alex Nicol)



To jeden z tych starych, rozkosznych filmów grozy, które zaczynają się od zapowiedzi z offu, że będzie bardzo przerażająco i że widz ze strachu może umrzeć. A jak jest dalej to już wiadomo.

http://www.imdb.com/title/tt0052169/

"Śmiertelne Polowanie" ("Death Hunt", USA 1981, reż Peter Hunt)



Charles Bronson i Lee Marvin. To mi wystarcza za całkowitą rekomendację. Historia jest oparta na faktach i mówiąc szczerze jest dosyć banalna, żeby nie powiedzieć: głupia. Oto pewien traper widząc walki psów kupuje półżywego zwierzaka, tym samym ratując go od pewnej śmierci. Facet, który do tej pory był właścicielem psa po jakimś czasie zmienia zdanie i oskarża trapera o kradzież chociaż pieniądze bez problemu przytulił. Niesłusznie oskarżony i osaczony traper zaczyna się bronić przed rzezimieszkami po czym on zaczyna ucieczkę a oni pogoń. Samo źródło konfliktu jest dla mnie tak bezsensowne, że chyba nic głupszego nie widziałem. Z drugiej strony rozumiem, że ludzie są tak durni, że autentycznie mogliby się o takie rzeczy pozabijać. Zdecydowanie najfajniejszy w filmie jest kierujący pościgiem Lee Marvin, który zdaje sobie ze wszystkiego sprawę i mimo że jest stróżem prawa czuje coraz większą niechęć do typów, którym musi pomagać. Do końca nie wiemy komu się uda a komu nie. I bardzo dobrze. Stary ale w sumie całkiem fajny film.

http://www.imdb.com/title/tt0082247/

"Służby Specjalne" (Polska 2014, reż Patryk Vega)



Odkąd się to pojawiło to chciałem obejrzeć i udało mi się dopiero teraz. Lubię takie kino więc nie narzekam chociaż pewnie niejeden znajdzie sporo powodów. Że pojawiające się postaci bezczelnie wskazują na osoby ze świata realnego? Że wypowiadane przez nich kwestie jednoznacznie dają nam do zrozumienia jaki twórca filmu ma do nich stosunek? Że wszystko udaje rzeczywistość w stylu "dokładnie tak mogło być ale przecież tego nie wiemy"? Wszystko to prawda. Z drugiej strony - podobali mi się główni bohaterowie, ich kolejne, sprawnie pokazane zadania i dosyć przerażająca konkluzja na sam koniec. No co tu dużo pisać? Kontrowersyjne? Na pewno dla niejednej osoby tak. Zabawne były napisy na ekranie tłumaczące żargon, którym posługują się pracownicy tytułowych służb. Sprawnie zrobiony film ale mam wrażenie że kilka spraw nieco (a może i mocno) przerysowano aby osiągnąć silniejszy efekt.

http://www.imdb.com/title/tt4081260/

"Szajka" ("Braqueurs" Francja 2015, reż Julien Leclercq)



Bardzo porządne, trzymające w napięciu, żwawe kino akcji. Tytułowa Szajka to ekipa zajmująca się napadami na konwoje. Oglądani przez nas złoczyńcy dokładnie wiedzą co robią - są wysoce wyspecjalizowanymi w swoich zadaniach profesjonalistami, od ich szefa bije charyzma i pewność siebie, mówiąc krótko: wygląda na to że wszystko im się pięknie układa. Jednak, jak to w filmach często bywa, układa się do pewnego momentu. W końcu ktoś popełnia głupi błąd i okazuje się, że aby go naprawić panowie będą musieli się naprawdę solidnie postarać. Lubię takie produkcje - opowiadające o przestępcach, z dobrymi zakrętami fabuły, z udanymi sekwencjami napadów i pościgów, z napięciem i jakimś drugim dnem, żeby nie było zbyt płasko i przewidywalnie. Trafiłem na to zupełnie z głupia frant i bardzo się cieszę że tym razem zaliczam przypadkowy seans do tych udanych.

http://www.imdb.com/title/tt4428728/

wtorek, 19 września 2017

"Święty" ("The Saint" USA 2017, reż Ernie Barbarash)



To nie jest poważne kino. To raczej dla czternastolatków, którzy tak sobie wyobrażają "grube" międzynarodowe intrygi. Trochę szkoda a trochę rozumiem, że takie rzeczy też powstają, skoro jest na nie zapotrzebowanie. Niestety dla mnie to zbyt naiwne - jak jest bomba to ma błyszczące kulki i naklejkę z wiatraczkiem w żółtym trójkącie, jak są Ruscy to piją wódkę, jak są dziewczyny to wszystkie atrakcyjne - i tak dalej i tak dalej. Intryga, od początku aż do samego końca nie zaskoczy nas ani razu i mimo że są tu drogie samochody i helikoptery, wybuchy i rozwalanie eleganckich wnętrz oraz inne oznaki tego że był budżet to całość mimo wszystko wygląda jednak jakoś biednie. I nie chodzi o brak blichtru chodzi o brak pomysłu, jakiejś iskry, czegoś co to wszystko uniesie. Miał być spektakularny powrót Świętego (jest nawet Roger Moore!) a wyszła telewizyjna kiszka dla gimbazy. A już najgorsze jest jak na koniec tłumaczą aresztowanie typa przy pomocy nowych ustaw, czytaj: wciskają młodzieży że to dobrze mieć antydemokratyczne i niehumanitarne prawo bo dzięki niemu źli przestępcy nie znają dnia ani godziny. Obrzydliwe.
Jak się ma luźne półtorej godziny do zmarnowania to można to obejrzeć jako bezmózgą, całkiem wartką i nawet miłą dla oka rozrywkę, po czym szybko zapomnieć.

http://www.imdb.com/title/tt2569088/

"Crew of Combat Machine" ("Ekipazh mashiny boevoy" Związek Radziecki 1983, reż Vitali Vasilevsky)



Najgorszy propagandowy gniot. Nudny, banalny i po prostu głupi. Jedyna zaleta tego filmu to fakt, że trwa on niewiele ponad godzinę więc siłą rzeczy nie męczymy się z nim długo. Fabuła taka, że wciąż się zastanawiałem czy to jest jakiś typowy sowiecki motyw czy film "Biały Tygrys" to jakiś bogatszy remake tego tu gniota. Chodzi zasadniczo o to, że pojawia się jakaś niemiecka maszyna, której nie sposób stawić czoła bo niszczy wszystkie czołgi jak chce. Oczywiście pewien dzielny tankista, podejmuje się zadania i zastawia pułapkę. Ilość koszmarnych bzdur na centymetr taśmy filmowej przekracza tu wszelkie dopuszczalne natężenie. Dość powiedzieć że zwyczajem czerwonoarmistów wydaje się być sute biesiadowanie po każdym, najmniejszym sukcesie i to natychmiast po jego osiągnięciu. Zniszczyliśmy jakiś przebrany przy pomocy tektury za Tygrysa czołg? Świetnie! Wrak jeszcze dymi a tu spod pachy wjeżdża wódka i szlugi. Strasznie to bez sensu. Dla zagorzałych koneserów tematu.

http://www.imdb.com/title/tt0085481/

"Narkomani" ("Panic In The Needle Park" USA 1971, reż Jerry Schatzberg)



Kolejny raz zadaję sobie pytanie: jak to możliwe, że jeszcze nigdy tego nie widziałem? Co tu dużo mówić? Super. To, jak 45 lat temu pokazywano narkomanów i to, jak pokazuje się ich dziś, to dwie zupełnie odmienne bajki. Al Pacino jest wesoły, pełny werwy, przebojowy i żartobliwy. Jasne, czasami sobie przyładuje po czym przysypia i czasami miewa kłopoty ale ogólnie to jego styl życia wydaje się być czymś co powinno budzić zazdrość a nie politowanie. Świetnie pokazane są tu wszelkie narkomańskie jazdy i nastroje zarówno jego jak i jego filmowej partnerki. Nerwówka, swędzenie, euforia, podejrzliwość, otumanienie, same momenty wstrzykiwania narkotyków - wszystko absolutnie wiarygodne, takie jak powinno być. To co się dzieje wokół nich też znakomicie oddane, i to po obu stronach barykady - zarówno środowisko nałogowców jak i borykający się z tym tematem młody, w pełni profesjonalny policjant, są bez dwóch zdań świetni. Nie ma chyba sensu więcej o tym pisać bo to klasyk i to z wielkim aktorem w roli głównej. Lektura obowiązkowa.

http://www.imdb.com/title/tt0067549/

"Nameless Gangster: Rules of the Time" ("Bumchoiwaui junjaeng: Nabbeunnomdeul jeonsungshidae" Korea Południowa 2012, reż Jong-bin Yun)



Dosyć długi ale wcale nie nudny film o tym, jak pewien drobny, skorumpowany celnik trafia na sporą porcję heroiny i zaczyna wsiąkać do gangsterskiego podziemia. Wszystko dzięki jego niewyparzonemu językowi i słusznemu skądinąd założeniu, że nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Jak to w takich historiach bywa mamy tu mordobicia (i to czasami całkiem grube), sojusze i zdrady, przekupstwa i wysoko postawionych przyjaciół, którzy kiedy trzeba uchronią od złego. Najfajniejsza w całym filmie jest chyba właśnie postać głównego bohatera, zachowującego się nie jak wielki gangster a właśnie jak najdrobniejszy, przekupny urzędnik. Wiecznie paplający, nieco okrągły, nietrzymający się żadnych reguł i szokujący tym twardych przestępców. To właśnie za jego sprawą nie jest to typowe gangsterskie kino z dalekiego wschodu, tylko trochę inna opowieść o chyba jednak nieco głupawym facecie. Kolejne na co muszę zwrócić uwagę to to, że dużo spraw załatwiano przy stole a ja lubię patrzeć na te wystawne azjatyckie posiłki. W ogóle - ja lubię takie filmy.

http://www.imdb.com/title/tt2082221/

czwartek, 14 września 2017

"To" ("It" USA 2017, reż Andy Muschietti)



Po pierwsze: nigdy nie widziałem starej wersji. Po drugie: oglądałem to w kinie z pierwszego rzędu więc krew chlapała prosto na mnie. Skoro tak, to nie mogło mi się nie podobać, prawda? Zaczyna się grubo a potem nie ma przebacz - klasyczny, mroczny horror, gdzie reguły nie są do końca jasne więc nie wiadomo, co się kiedy stanie i gdzie czyha zagrożenie. Fajnie oddane lata osiemdziesiąte, fajna zgraja bohaterów i dobre postacie drugoplanowe, fajnie pokazane małe miasteczko i chociaż może sama fabuła nieco naiwna (bo dlaczego te dzieciaki nic nie powiedzą dorosłym, już na samym początku, kiedy znajdują buta?), to gdy łykniemy konwencję zabawa jest pierwsza klasa. Obrazki ładne, opowiedziane wszystko bardzo zgrabnie - nie mogę narzekać, żebym się nudził, mimo że całość trwa ponad dwie godziny. Dobre.

http://www.imdb.com/title/tt1396484/

"Human Cobras" ("L'uomo più velenoso del cobra" Włochy / Hiszpania 1971, reż Albert J. Walkner)



Giallo, ulokowane trochę w Nowym Jorku a trochę w Kenii, o tytule nie mającym nic wspólnego z niczym. Pierwsze co uderza to znakomita muzyka - godna ilustrowania jakiejś historii, która naprawdę przyprawia o gęsią skórkę. Wygląda to tak, że Tony, dowiaduje się o nagłej śmierci swojego brata. Jak nietrudno się domyślić - ktoś mu w tym pomógł więc Tony rusza śladem, który zawiedzie go aż do Afryki. Inna sprawa, która jest dość oczywista to to, że jak na ten gatunek przystało, należy się spodziewać krwi, golizny, jednego nieco nieudolnego zwrotu akcji oraz oczywistego fałszywego tropu. Z drugiej strony trzeba przyznać, że to chyba nie jest taka typowa dla giallo intryga. Wydaje się być zbyt prosta i zbyt mało osób okazuje się braćmi z przeszłości czy ex-mężami z amnezją. Nie, że to źle - tylko po prostu bliżej dzięki temu do zwykłego kryminału. Jak ktoś lubi to spokojnie można popatrzeć chociaż to raczej śmieszno-zabawne niż tak na poważnie. Zdjęcia w Afryce i W Nowym Jorku fajne. No i ta muzyka!

http://www.imdb.com/title/tt0066923/