sobota, 22 września 2012

"Le cercle rouge" (Francja / Włochy 1970, reż Jean-Pierre Melville)



Elegancki i stylowy kryminał ze śmietanką francuskich aktorów. Alain Delon ma wąsy a do tego zawsze zaciśnięte usta i ostre spojrzenie. Yves Montand gra zapijaczonego ex-policjanta a z kolei Bourvil jego znajomego ze szkoły policyjnej, który wciąż jest na służbie. Cała opowieść jest o tym jak jeden pan wychodzi z więzienia, drugi ucieka z konwoju, obaj przez przypadek spotykają się i planują spektakularny skok. Napięcie jest jak trzeba, akcja wciągająca, aktorstwo wiadomo - świetne a samochody przepiękne. Mimo że film trwa 140 minut to zupełnie nie wieje nudą. Strasznie się cieszę że to obejrzałem bo tęskniłem za solidnym kryminałem - w dzisiejszych czasach nie robi się kryminałów tylko filmy sensacyjne, gdzie zamiast na porządnie złożoną intrygę stawia się na wybuchy i strzelaniny. Rzecz zdecydowanie warta obejrzenia i polecenia.

http://www.imdb.com/title/tt0065531/

sobota, 15 września 2012

"The Thief" (USA 1952, reż Russell Rouse)



Szczególna to rzecz z tego względu że wszystko się odbywa bez jednego choć słowa dialogu. Wiadomo - są efekty i jest muzyka jednak prócz tego wszystko dzieje się w ciszy (a telefon dzwoni i dzwoni). Oczywiście natychmiast rodzi się pytanie: czy eksperyment się udał? Moim zdaniem całkiem tak. Może nie powala na kolana ale zdecydowanie satysfakcjonuje. Ray Milland jako naukowiec sprzedający obcemu mocarstwu nuklearne sekrety daje sobie bez problemu radę. Nie jest to może jakiś brawurowy wyczyn w jego wykonaniu ale też zupełnie nie ma się czego wstydzić. Zdecydowanym smaczkiem w filmie są zdjęcia robione na szczycie Empire State Building równo 60 lat temu. Naprawdę te sceny mnie zatkały. Sama końcówka należy niestety do tych romantyczno - propagandowych ale i tak nie psuje ogólnego wrażenia że to całkiem udany film.

http://www.imdb.com/title/tt0045230/

czwartek, 13 września 2012

"The Incredible Melting Man" (USA 1977, reż William Sachs)



Ponieważ zgodnie z tytułem film jest o gościu, który się rozpuszcza wiadomo że z definicji będzie tu sporo krwi - a to co chwila ściekają z niego kolejne warstwy mało apetycznych płynów, a to zostawi ucho na jakimś krzaku. Powód dla którego facet się rozpuszcza jest dość jasny - powrócił z wyprawy w kosmos gdzie został napromieniowany czymś paskudnym. Diagnoza lekarska jest dość jednoznaczna i pada w filmie po jakichś czterech, może sześciu minutach: "Musi zabijać i będzie zabijać". A dalej jest już z górki. Odgryzione ręce i policzki, dom na uboczu, generał z ciśnieniem i naukowiec, który jest głównym bohaterem filmu plus retrospekcje topniejącego nieszczęśnika dają nam sporo powodów do dobrej zabawy. Świetną mają też makatkę z kanciastym motylem na ścianie. Dokładnie taki film jak lubię.

http://www.imdb.com/title/tt0076191/

"Murder obsession" ("Follia omicida" Włochy / Francja 1981 reż Riccardo Freda)



Zanim minęła minuta projekcji pojawiły się pierwsze cycki. To dobra wróżba. Jeżeli dodam że motywacja głównego bohatera jest taka że kończą mu się szlugi i ponieważ chce coś z tym zrobić wplątuje się w aferę oraz że efekty specjalne przy rozrąbywaniu głowy siekierą i krajaniu człowieka piłą mechaniczną prezentują dokładnie ten poziom, przy którym jak dziecko klaszczę w dłonie to chyba wszystko będzie jasne. Jakby tego było mało występuje tu niemłoda już Anita Strindberg (która też chwali się swoimi wdziękami), lokaj gania w tiszercie i dżinsach a intryga ma wiele wspólnego z klasycznymi filmami giallo. Wspomnieć też należy o odpowiednio psychodelicznej sekwencji snu. Wisienką na torcie są ujęcia gdzie np rozmawiają trzy osoby i widoczne są one od kolan do szyi. Mniam. Wszystko co najlepsze.

http://www.imdb.com/title/tt0081286/

poniedziałek, 10 września 2012

"Dotyk zla" ("Touch of Evil" USA 1959, reż Orson Welles)



Gdybym miał opisać to dwoma słowami to byłyby to słowa: Wielkie Kino. Czysta przyjemność oglądania, wszystko absolutnie dopracowane i na miejscu. Patrze na to i myślę sobie "To jest do jasnej, produkcja filmowa! Po co komu te wszystkie komputery i kosmiczne efekty?!". Każda scena idealnie oświetlona, świetnie zaplanowane i obmyślane ujęcia, fantastyczna gra planami, znakomici aktorzy - można strasznie długo kwilić z zachwytu . Do tego dochodzi bardzo ciekawa i mroczna intryga ulokowana na amerykańsko - meksykańskim pograniczu. Morderstwa, korupcja, porwania - Charlton Heston to główny dobry, Orson Welles to jak szybko się okaże - główny zły (i jest w tym naprawdę doskonały). Do tego należy wspomnieć o stuprocentowej damie jaką jest żona dobrego oraz o plejadzie opryszków i policjantów, którzy tworzą doskonałe tło. Absolutnie godne polecenia. Klasyk.

http://www.imdb.com/title/tt0052311/

"Bloody Birthday" (USA 1981, reż Ed Hunt)



Zaczyna się tym, że podczas szczególnego zaćmienia rodzi się trójka dzieci. Kolejna rzecz to skok w przód o dziesięć lat i morderstwo na cmentarzu. Potem jest coraz fajniej. Dość szybko widz orientuje się kto stoi za tą i kolejnymi zbrodniami chociaż pozostałe osoby dramatu mają z tym nieco zagwozdkę. Pozbawiona sumienia trójka dziesięciolatków całkiem nieźle sobie radzi - zarówno jeśli chodzi o sprawne strzelanie z łuku czy z pistoletu, o oszukiwanie wszystkich dorosłych czy o brak jakichkolwiek wyrzutów. Najlepsza chyba jest blond dziewczyneczka, która za pieniądze pozwala podglądać swoją starszą siostrę przez dziurkę w szafie. Ona też najfajniej z całej ekipy kończy. Wiadomo - kasku ten film nie zrywa ale bardzo przyjemnie się go ogląda - zdecydowanie ma klimat i nie zdziwię się jak za jakiś czas do niego wrócę.

http://www.imdb.com/title/tt0082084/

czwartek, 6 września 2012

"Convoy" (USA 1978, reż Sam Peckinpah)



Kolejny film tego reżysera i kolejna świetna opcja. Klasyczna historia, której nigdy dotąd nie widziałem: o kierowcach osiemnastokołowych ciężarówek, CB radio, złym policjancie (świetny Ernest Borgnine), przyjaźni i buncie. Po obejrzeniu trzech filmów Peckinpaha zdecydowanie mogę powiedzieć że ma on swój niepowtarzalny styl wyróżniający go spośród innych twórców. Kilkakrotnie łapałem się na tym że pieję z zachwytu nad montażem, obrazkami, postaciami drugoplanowymi i nad tym że cała historia to tak naprawdę western tylko w innym opakowaniu. Może końcówka już trochę za bardzo bajkowa ale pewnie wynika to z tego że przyzwyczaił mnie raczej do mniej oczywistych rozwiązań. Tak czy owak świetnie się przy tym spędza czas a żeby było weselej oglądałem to w całości na YT.

http://www.imdb.com/title/tt0077369/

Tutaj do obejrzenia. (chyba że już usunęli)