piątek, 30 września 2011

"Niezniszczalni" ("The Expendables" USA 2010, reż Sylvester Stallone)



Ojej, co tu się dzieje! Po pierwsze grają tu wszyscy: Sylwek, Arnold, Brus Łilis, Miki Rurka, Dolf, Statham, Eric Roberts i ktośtam jeszcze. Fabuła w zasadzie jest nieistotna bo liczą się efektowne strzelaniny i wybuchy (a jak na taką ilość trupów to krwi bardzo niewiele) oraz to żeby zły był bardzo zły a dobry bardzo dobry. Bez sensu jest wymienianie scenariuszowych płycizn bo całość jest na bardzo niskim poziomie - widz do końca nie doczeka się tajemnicy czy zagadki lub jakiegoś zwrotu akcji. Pojawia się też wątek miłosny, który wiadomo jak się zacznie, rozwinie i skończy. Zdecydowanie rekomenduję oglądanie grupowe bo wtedy fajniej można sobie robić jaja ze wszystkiego co się dzieje ze szczególnym uwzględnieniem żenujących one-linerów. Nie trzeba chyba nadmieniać że skoro Sylwek kręci film sam o sobie to będzie on głównym kowbojem i to on będzie rzucał najwięcej drętwych dowcipasów. Wysokobudżetowa tandeta, na szczęście już kręcą kolejną część!

http://www.imdb.com/title/tt1320253/

"Perversion Story" ("Una sull'altra" Włochy / Francja / Hiszpania 1969, reż Lucio Fulci)



Kolejny film z subpodgatunku Fulci robi giallo. Opowieść toczy się w San Francisco i traktuje o jednym panu doktorze, którego żona znienacka umiera a on z czasem zostaje wrobiony i oskarżony o jej morderstwo podczas gdy w okolicy pojawia się łudząco do niej podobna kobieta. Intryga się oczywiście ciekawie plącze i zaskakująco pod koniec wyjaśnia a towarzyszy temu odpowiednia ścieżka dźwiękowa. Główny bohater śmiga bardzo zgrabnym autkiem i w ogóle wszystko jest ładnie nakręcone (a sex spod prześcieradła!) więc i mile się na te komiksowe kadry patrzy. Krwi w zasadzie nie ma wcale, więcej jest gołych cycków i pośladków jednak na szczęście Mistrz nie wytrzymał i musiał wpleść w fabułę rozkładającego się trupa za co dostaje ode mnie pół kropelki. Wiadomo że mi się takie kino nie od dziś podoba więc mimo że może w fotel mnie nie wgniotło to złego słowa nie powiem. Warto obejrzeć i każdemu polecić. Teraz już tak nie kręcą.

http://www.imdb.com/title/tt0065148/

"Dinner for Schmucks" (USA 2010, reż Jay Roach)



Kolejny zawód. Pomysł wcale nienowy - chodzi o to że pewni wysoko postawieni bogacze urządzają sobie obiadki, na które każdy z nich musi przyprowadzić jakąś "dziwną" osobę po to, żeby owa śmietanka mogła się z niej natrząsać. Do tego jest młody aspirujący korporobot, który debiutuje na obiadku - spotyka on faceta zajmującego się rekonstruowaniem rozmaitych scen za pomocą martwych myszy. Jest zatem jakiś potencjał ale moim zdaniem prawie zupełnie niewykorzystany. Od początku wiadomo co dokładnie się stanie a do tego wszystko jest bardzo szablonowo (tak 'poprawnie' w złym znaczeniu tego słowa) przedstawione, zagrane i wyjaśnione. Skłamałbym mówiąc że komedia nie jest zabawna, bo kilka gagów rzeczywiście udanych jednak to zdecydowanie za mało. Można z nudów obejrzeć ale są lepsze rzeczy.

http://www.imdb.com/title/tt0427152/

wtorek, 27 września 2011

"The Treasure of the Sierra Madre" (USA 1948, reż John Huston)



Film wymieniany jako jeden z lepszych westernów chociaż są w nim jeżdżące samochody a nie preria i jak dla mnie to jest nieco od westernu odległy, co nie zmienia faktu że bardzo fajny. Dobre jest na przykład to, że Hamfrej nie gra tu szarmanckiego przystojniaka a w zasadzie kloszarda. Przez większość filmu obdarty, zarośnięty i odpychający pod koniec staje się coraz bardziej gwałtowny i nieelegancki co czyni go jeszcze bardziej antypatycznym. W ogóle można by rzec, że pył, brud i kurz solidną warstwą pokrywają historię poszukiwaczy złota - dwóch bezrobotnych, którzy namawiają starego wygę na wyprawę oraz tego jak wizja ogromnego bogactwa wpływa na ludzkie zachowanie. Ponieważ bardzo lubię takie klimaty to mi się wszystko podobało, chętnie obejrzę kiedyś jeszcze raz.

http://www.imdb.com/title/tt0040897/

"Hell Ride" (USA 2008, reż Larry Bishop)



Rozczarowanie. Niby są całkiem nieźli aktorzy, niby paluchy w tym macza Tarantino, niby są motocyklowe gangi i zemsta po latach i tajemnica a jednak całości czegoś totalnie brakuje. Napięcia za bardzo żadnego nie ma, tym niby charakternym brakuje charakteru, to co ma być szczególne wydaje się sztampowe, muzyka też sprawia wrażenie dołożonej tu i ówdzie na siłę. Scen, które kiedyś mogłyby się stać kultowe w zasadzie brakuje jest za to kilka takich, które raczej wzbudzają uśmiech politowania. Wygląda to jakby twórcy za mocno się starali żeby to było fajne i wyszło im kompletnie nijak.

http://www.imdb.com/title/tt0411475/

"A Serbian Film" ("Srpski Film" Serbia 2010, reż Srdjan Spasojević)



Mocna rzecz. Chodzi o to że pewien szemrany artysta zatrudnia głównego bohatera, który jest byłym aktorem porno do swojego specjalnego równie wielkiego co tajemniczego projektu gdzie istotną rolę ma odegrać legendarna potencja i umiejętności zatrudnianego. W grę wchodzą duże pieniądze więc oferta zostaje przyjęta i szybko okazuje się że wcale nie będzie, nomen omen, różowo. Kolejne etapy projektu są coraz bardziej i bardziej zboczone i chore i wiadomo że w pewnym momencie musi nastąpić totalne przegięcie i ono następuje. Momentami wydaje się to przeginką dla samej przeginki jednak trzeba przyznać że ciężko się oderwać od projekcji, film jednak trzyma w napięciu. Trochę z przymrużeniem oka traktuję opowieści twórców o głębszym życiowym przesłaniu jakie zawiera ich produkcja i mimo że to wszystko jakoś nie do końca mi się wydaje dobrą rzeczą to jednak skłamałbym pisząc że mi się nie podobało. Mimo tej momentami irytującej ścieżki dźwiękowej (wysokie tony!). Na pewno nie każdemu "Serbski film" przypadnie do gustu a wręcz może wywołać kontrowersje co jak dla mnie oznacza tylko że tym bardziej warto go obejrzeć.

No i śmiesznie bo imdb nie uznaje istnienia tegoż dzieła :)

sobota, 10 września 2011

"The Astro-Zombies" (USA 1968, reż Ted V. Mikels)



Rozkoszny film z serii "wszystko źle". Przede wszystkim ani to astro, ani zombies. Inna wersja tytułu - "Space Vampires" - też jest mocno nietrafiona. Generalnie chodzi o to że naukowcy nauczyli się wpuszczać do mózgu różne fale przez co są w stanie sprawić że człowiek nabywa nowe umiejętności. Jak to w takich filmach bywa jeden z badaczy, grany przez Johna Carradine, postanowił pójść z eksperymentami nieco dalej - nie będzie niespodzianką to że zaczyna on wykradać trupy i ma garbatego pomagiera, któremu dokładnie tłumaczy każdy swój ruch w laboratorium. Nie będzie też spoilerem jeśli napiszę że jeden z, nazwijmy to, obiektów eksperymentu wymyka się spod kontroli, prawda? W takich produkcjach są to elementy obowiązkowe niemal jak w łyżwiarstwie figurowym a żeby było jeszcze fajniej mamy w to wplątaną opcję szpiegowską (Tura Satana rządzi!). Oczywiście wszystko jest na maxa przewidywalne a jedyne co jest naprawdę super to muzyka i samochody. Niemniej jednak wybawiłem się. Lubię takie rzeczy.

http://www.imdb.com/title/tt0064048/

"The Gundown" (USA 2011, reż Dustin Rikert)



Zachciało mi się obejrzeć coś świeżego i wybór padł na całkiem nowy western. Niestety kolejny raz okazuje się że gatunek ledwo sobie daje radę i że to co najlepsze nakręcono już dawno. Niby wszystko jest tak jak powinno być - zaczyna się efektowną strzelaniną a potem opowieść splątuje w sobie losy mieszkańców małego miasteczka terroryzowanych przez lokalnego bandytę ze szlakiem podróży pewnego milczącego łowcy nagród, mistrza rewolweru - czyli dość tradycyjnie lecz zarazem z pewnym potencjałem. To, że aktorzy występujący tu są mało znani tez jest dla mnie plusem, tym bardziej że dają sobie radę. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie dziwaczne ciągoty reżysera do podlewania wszystkiego sosem z kaszanki. Tu smętne stanie przy grobach, tam przesadzona opowieść (i w ogóle sytuacja) z edukacją panny lekkich obyczajów, często wszyscy są stanowczo zbyt czyści, główny zły jest też solidnie przesadzony a postać jego dziewczyny to w ogóle absolutna pomyłka. Skończyłem oglądać z mieszanymi uczuciami. Niby sprawnie zrobiony, niby całkiem spoko się na to patrzy ale jednak nie do końca wszystko pasuje. Szczególnie że cukierkowa końcówka pozostawia pewien niesmak komuś, kto lubi widzieć na ekranie krew i jatkę. Nie polecam ani nie odradzam, sprawa raczej dla fanów gatunku.

http://www.imdb.com/title/tt1555110/

"Porco Rosso" ("Kurenai no buta" Japonia 1992, reż Hayao Miyazaki)



Za każdym razem jak biorę się za coś co zrobił Hayao Miyazaki to wiem że musi to być rewelacyjne i jeszcze nigdy moje oczekiwania się nie zawiodły. Tym razem opowieść jest o pilocie hydroplanu, akcja toczy się na Adriatyku w czasach gdy we Włoszech władzę zdobywają faszyści a znakiem szczególnym tego filmu jest fakt że główny bohater jest świnią. Jest także najlepszym pilotem, charakternym pogromcą latających piratów. Nie muszę wspominać że wszelkie powietrzne walki są tak narysowane i zanimowane że dech w piersiach zapiera. Jak za każdym razem w filmach tego pana samo patrzenie na obraz dostarcza tylu wrażeń że możnaby nimi obdzielić co najmniej kilka innych produkcji. Intryga dotyczy tego jak na naszego bohatera zmawiają się okoliczni piraci, którzy wynajmują amerykańskiego asa przestworzy aby pozbyć się Szkarłatnej Świni. Po drodze okazują się po kolei rozmaite rzeczy, pojawiają się ciekawe wątki i postacie i jak zawsze u tego autora wszystko jest bardzo sensownie złożone. Na pewno obejrzę to jeszcze nie raz. Chyba to jeden z tych filmów Miyazakiego, które uważam za najlepsze. Mistrzostwo.

http://www.imdb.com/title/tt0104652/

"The Invisible Ray" (USA 1936, reż Lambert Hillyer)



Kolejny staroć, który musiał się znaleźć na liście pozycji obowiązkowych chociażby dlatego, że na raz występują w nim Boris Karloff i Bela Lugosi. Jest bardzo dobrze. Obaj panowie grają naukowców - Karloff tego bardziej szalonego, który dokonał odkrycia i które jak to zwykle bywa przejmuje kontrolę nad swoim odkrywcą. Bela Lugosi z kolei jest jednym z ekspertów, którzy mają potwierdzić czy epokowe znalezisko Karloffa to nie jakaś chytra sztuczka. Oczywiście opętany naukowiec-odkrywca oskarża naukowców-kontrolerów o kradzież dóbr intelektualnych, wpada w paranoję i planuje zemstę. Do tego są jeszcze żona i matka głównego bohatera, które również mają wpływ na bieg akcji, efekty specjalne, które naprawdę są spoko plus odpowiednia dla gatunku i epoki muzyka. Wynikiem tej mieszanki jest bardzo fajny film, który bardzo przyjemnie się ogląda.

http://www.imdb.com/title/tt0027800/

wtorek, 6 września 2011

"Kto chce zabić Jessii?" ("Kdo chce zabít Jessii?" Czechosłowacja 1966, reż Václav Vorlícek)



Szalenie się ubawiłem. Brawurowe połączenie komiksu z filmem fabularnym, pędząca intryga, śmieszne gagi, rewelacyjne postacie, odpowiednia muzyka i do tego to wszystko nakręcono niemal pół wieku temu - czego chcieć więcej? Historia polega na tym że pewna Pani Naukowiec wymyśla urządzenie, które sprawia że nasze złe sny zmieniają się w dobre. Pech pierwszy polega na tym że działanie maszynki okazuje się mieć ciekawe efekty uboczne a pech drugi na tym, że mężowi Pani Naukowiec śni się pewna zgrabna blondynka z komiksu, który właśnie czytał. Wiadomo że taki temat podany przez sąsiadów z południa w ich niepowtarzalnym stylu musi skończyć się płaczem ze śmiechu. Żeby było fajniej jest tu także nasz ulubieniec Vladimír Mensík w roli woźnego. Absolutna rewelacja.

http://www.imdb.com/title/tt0125301/