sobota, 31 grudnia 2016

"Lisa and The Devil" ("Lisa e il diavolo" Włochy / Niemcy Zachodnie / Hiszpania 1973, reż Mario Bava)



Mocno psychodeliczne. Mimo że niejednokrotnie cofałem film, żeby zrozumieć co tam się dzieje to nie było to do końca takie łatwe. Postacie raz się pojawiają, raz znikają, raz żyją raz nie. Zaczyna się dość dziwacznie - oto turystka gubi się w biały dzień w jakimś mieście i nikt nie jest jej w stanie pomóc bo jest pusto na ulicach. Dopiero pod wieczór wsiada do jakiegoś auta i razem z jego pasażerami jedzie do mrocznej posiadłości gdzieś na odludziu. Nie ma to za bardzo sensu a potem wszystko plącze się jeszcze bardziej. Ponieważ za sterami stał Mario Bava to możemy się spodziewać ładnych obrazków, pięknych kolorów, niezłej muzyki a i krwi nieco chlapnie tu i ówdzie. Najlepszy w tym wszystkim jest oczywiście Telly Savalas z lizakiem-kulką w ustach. Ze względu na dosyć szalony scenariusz nie mogę powiedzieć że to jakiś świetny film ale że ja takie lubię to całkiem mi się podobał.

http://www.imdb.com/title/tt0068863/

"Kansas City Confidential" (USA 1952, reż Phil Karlson)



Zaczyna się tak, że pewien nienajmilszy facet zaprzęga trzech oprychów do zrobienia napadu. Na każdego z nich ma jakiegoś haka i zleca im robotę. Wszystko idzie jak z płatka chociaż, oczywiście nie do końca. Pojawia się ktoś, kto w to został wrobiony, potem pojawia się dziewczyna i okazują się kolejne ciekawe rzeczy. Trwa śledztwo i niebezpieczna gra, nie wszyscy do końca wiedzą kto jest kim więc można nawet powiedzieć o jakimś napięciu. Wiadomo, nieco to wszystko już pokrył kurz i na przykład wymuszanie tego i owego na groźnych bandziorach plaskaczami wzbudza raczej uśmiech politowania ale i tak fajnie się na to patrzyło. Może to nie szczyt kinematografii i nie klejnot w nurcie noir jednak jak dla mnie spokojnie daje radę.

http://www.imdb.com/title/tt0044789/

"Miliard Szczęśliwych Ludzi" (Polska 2011, reż Maciej Bochniak)



Super rzecz. O tym, jak zespół Bayer Full za namową pewnego pana postanawia podbić chiński rynek i co z tego wynikło. Gęba mi się cieszyła bez przerwy. Obraz, który się z tego wyłania jest z grubsza taki, że inicjator pomysłu to krętacz i mitoman a artyści to pracowici ale raczej prości ludzie. Są tu autentycznie zabawne momenty, na przykład kiedy Pan Krzysztof opowiada o swoich doświadczeniach kulinarnych, czy też o tym jak należy postępować w kontaktach z Chińczykami, bądź kiedy zespół podejmuje pierwsze próby nauki chińskich tekstów do swoich piosenek. A potem, z chwili na chwilę, kiedy następuje zderzenie z rzeczywistością, już nie wszystkim jest tak wesoło. Na szczęście widzom raczej tak. Nie jestem pewien czy gdybym był bohaterem tego filmu to zgodziłbym się na jego formę. Dobre.

http://www.imdb.com/title/tt2137181/

"Oblężone Miasto" ("Chun sing gai bei" Hong Kong 2010, reż Benny Chan)



Bardzo słabe. Nawałnica bzdur. Zmarnowany, i tak nienajświeższy pomysł. Chodzi o to, że podczas wojny źli ludzie przeprowadzali eksperymenty na swoich jeńcach(?) i teraz zupełnie niechcący cyrkowa ekipa trafia do sekretnej jamy gdzie podtruwa się gazem, który powoduje u nich mutacje. Oczywiście nie u wszystkich jednakowo - w wyniku niezbyt zrozumiałego zamieszania klaun mutuje inaczej. I żeby było jeszcze banalniej - klaun będzie dobry a reszta bandy zła. Klaun zakocha się w prezenterce telewizyjnej (która rzeczywiście jest szalenie atrakcyjna) a reszta bandy idzie rabować banki. Jest do bólu przewidywalnie, niespójnie i bez żadnego rytmu. Raz to pachnie słabą komedią, raz tanim romansidłem a raz szóstoligowym filmem sensacyjnym z elementami SF. Pełno też zagrań typu: gdy jeden z wielkoludów wali kogoś w klatę widać że chowa mu pięść pod pachą. No straszna lipa, nie da się ukryć. Wspomnę też, że w wersji, którą oglądałem na jakieś 8 minut przed końcem zupełnie padł dźwięk, ale to i tak nie ma żadnego znaczenia.

http://www.imdb.com/title/tt1691832/

"Space Battleship Yamato" (Japonia 2010, reż Takashi Yamazaki)



Dla naiwnych dzieci. Jeśli stawką każdego działania bohaterów, od samego początku projekcji, jest los ludzkości i istnienie planety to wiadomo że po piętnastu minutach ciężko stopniować napięcie jeszcze bardziej. Szybko okazało się że mocno kibicowałem zagładzie mając nadzieję na coś szalenie spektakularnego. O ile się nie mylę jest to pochodna serialu anime o tej samej nazwie i jakoś mnie nie dziwi że postacie są papierowe, że konflikty, mówiąc delikatnie, są sztuczne i że od początku wiadomo jak to wszystko się musi skończyć. Po stronie plusów mamy całkiem miłe dla oka wybuchy i bitwy w kosmosie - to zawsze jest spoko. W zasadzie nic więcej pisać nie ma sensu. Jak ktoś jest fanem serii to i tak obejrzy a jeśli do tego jest jeszcze w podstawówce to może nawet mu się spodoba.

http://www.imdb.com/title/tt1477109/

"Miecz Zagłady" ("Dai-bosatsu tôge" Japonia 1966, reż Kihachi Okamoto)



Znane także jako "Miecz Przeznaczenia". Jak dla mnie to o tym jak mistrz fechtunku mordując kolejnych przeciwników coraz bardziej popada w obłęd. Wszystko jest czarno-białe i pozornie niewiele się dzieje. Nie ma jakichś przesadnie długich dialogów czy wielu dynamicznych sytuacji. Najwięcej się dzieje u tego typa w głowie i wyraźnie, na naszych oczach, dzieje się coraz gorzej. Spojrzenie odklejonego od rzeczywistości szaleńca Ryunosuke Tsukue ma opanowane do perfekcji.  Żeby było ciekawiej nie chodzi o samą przelaną przez niego krew lecz także, o nie do końca oczywistą relację bohatera z kochającą go kobietą. Kilka pojedynków naprawdę świetnychToshirô Mifune nie do końca taki kozak, chociaż wiadomo, cienki nie jest, postępujący amok - naprawdę bardzo mi się to podobało.

http://www.imdb.com/title/tt0060277/

"Królowa Śniegu 3: Ogień i lód" ("Snezhnaya koroleva 3. Ogon i led" Rosja 2016, reż Aleksey Tsitsilin)



Nie widziałem ani pierwszej ani drugiej części. Tę widziałem z dziećmi w kinie. Nie powiem, żeby to w jakiś sposób wybijało się ponad albo spadało poniżej przeciętnej. Ot, kolejna, poprawnie wykonana, animowana w 3D bajka dla dzieci, gdzie łatwo przewidzieć co się stanie, gdzie dobry jest dobry a zły jest zły. Moją uwagę zwrócił postawiony w miasteczku, w ramach dekoracji(?) pomnik, łudząco podobny do Robotnika i Kołchoźnicy, obecnych od lat w czołówce Mosfilmu. Nie wiem czy jestem przewrażliwiony czy to element pracy nad młodymi mózgami. Nie znam się na tyle dobrze na współczesnej rosyjskiej animacji dla dzieci by widzieć jakieś konkretne trendy. Poza tym wszystko się zgadza - grzeczni bohaterowie, pościgi, zagrożenie i walka z nim. Tak jak wspomniałem - przeciętna bajka. Można ale nie trzeba.

http://www.imdb.com/title/tt4685554/

środa, 28 grudnia 2016

"Legendary Assassin" ("Long nga" Hong Kong 2008, reż Li Chung Chi + Jing Wu)



Dość proste ale całkiem przyzwoite. Na samym starcie pewien pan napada na drugiego i po krótkiej walce obcina mu głowę. Od tej chwili nie mamy najmniejszych wątpliwości kogo dotyczy tytuł filmu. Tym bardziej że chwilę później kolejny raz zmuszony jest on pokazać swoje umiejętności. Żeby trochę zagęścić akcję zaprzyjaźnia się z lokalną policjantką, szukają go zbiry a wszystko dzieje się na odciętej od świata wyspie - akurat nadchodzi tajfun i nie ma się jak stamtąd wydostać. Postacie są nieco przesadzone i w ogóle jest mocno komiksowo, szczególnie jeśli chodzi o wszelkie mordobicia ze specjalnym wskazaniem na ostatnia walkę. Intryga nie ma jakichś specjalnie niespodziewanych zakrętów ale ponieważ całość trwa krócej niż półtorej godziny to nie zdążymy się znudzić. Wbrew tytułowi legendą kina to się raczej nigdy nie stanie ale spokojnie można obejrzeć jak nie ma nic lepszego do roboty. Fajnie że wszyscy używają klasycznych Nokii.

http://www.imdb.com/title/tt1236370/

"Tajemniczy Ogród" ("The Secret Garden" USA 1993, reż Agnieszka Holland)



Zdecydowanie kino nie dla mnie - po prostu niezbyt wiem o czym był ten film i po co powstał. Osierocona dziewczynka trafia do ogromnej posiadłości swojego wuja. Nikt tu jej specjalnie nie lubi na czele z główną służącą graną przez Maggie Smith. W ogóle dorośli są raczej antypatyczni ale oprócz nich są tam także różne dzieciaki, z którymi dziewczynka powoli nawiązuje jakieś porozumienie. Wszystko toczy się raczej leniwie, obrazki nie porywają (ot skacze sobie ptaszek z gałązki na gałązkę i takie tam) nie mówiąc o samej historii. Tajemniczy ogród wcale nie jest jakoś szczególnie tajemniczy a morał historii jest taki, że dzieci powinny przebywać na świeżym powietrzu a stare baby bywają przewrażliwione. Wspominałem już, że to raczej nie dla mnie?

http://www.imdb.com/title/tt0108071/

"Następny jesteś ty" ("You're Next" USA / Wielka Brytania 2011, reż Adam Wingard)



Temat w zasadzie klasyczny: rodzina spotyka się w wypoczynkowym domku gdzieś na odludziu i nagle pada ofiarą ataku. Nie wiadomo kto jest sprawcą ani co nim kieruje. Mamy tu dużo malowniczo krwawych scen: poderżnięte gardło, siekiera w twarzy, gwoździe w stopach i inne przyjemne ujęcia. A blender na głowie jest niczym wisienka na torcie. Na szczęście nie jest to do końca typowe - im dalej rozwija się akcja tym robi się ciekawiej, szczególnie za sprawą jednej postaci, która, jak się okazuje, znakomicie sobie daje w tej sytuacji radę, mimo że otoczona jest bandą przerażonych gamoni. Na początku nieco irytowała mnie rozedrgana nie wiem po co kamera, ale po jakichś dwudziestu minutach projekcji obraz się uspokaja i można spokojnie cieszyć oko tą rozkoszną jatką. Bardzo mi podeszło.

http://www.imdb.com/title/tt1853739/

poniedziałek, 26 grudnia 2016

"Port of New York" (USA 1949, reż Laslo Benedek)



Stary kryminał o przemytnikach narkotyków, których szefem jest Yul Brynner. Tytułowy nowojorski port to miejsce, do którego docierają transporty. Na samym początku pojawia się trup a potem kolejne i w sumie robi się całkiem fajnie choć oczywiście w porównaniu z tym jak dzisiaj wyglądają porachunki gangsterów to jest to bajeczka dla dzieci. Dodam że wsparta typowo bajkowym, jak na współczesne standardy, dość zabawnym głosem z offu opowiadającym nam jaką to ciężką pracę wykonują dzielni policjanci i agenci celni. Pod koniec sytuacja się trochę zagęszcza i mimo tego że raczej to wszystko jest mocno nadgryzione zębem czasu to i tak oglądało się całkiem przyjemnie. Fajny jest ten dawny Nowy Jork i to jak wszystko tam wyglądało.

http://www.imdb.com/title/tt0041761/

"Ostatnie dni na Marsie" ("The Last Days on Mars" Irlandia 2013, reż Ruairi Robinson)



Niedawno oglądałem "Marsjanina" i z tego powodu ciężko mi uciec od porównań. Mówiąc najprościej - historia jak dla mnie ciekawsza, obrazki o wiele mniej spektakularne. Opowieść jest o tym jak podczas ostatnich godzin przed opuszczeniem stacji badawczej jeden z uczestników wyprawy trafia na jakieś tajemnicze bakterie i co z tego wynika. Mimo tego, że to jak się wszystko potoczy jest raczej łatwe do przewidzenia i tak ogląda się fajnie. Jedyne co mnie nie przekonywało to sam Mars - niestety wygląda bardziej jak jakaś losowa pustynia gdzieś na ziemi - to nie Ridley Scott siedział za sterami a i budżet mniejszy więc w sumie nie ma się co dziwić. Choć raczej nie odmieni niczyjego życia, lub może właśnie dlatego, można to spokojnie obejrzeć.

http://www.imdb.com/title/tt1709143/

sobota, 24 grudnia 2016

"The Floating Castle" ("Nobô no shiro" Japonia 2012, reż Shinji Higuchi + Isshin Inudô)



Długi, ale wcale nie ma chwili nudy. Oparta na faktach opowieść o tym jak kilku japońskich lordów zdecydowało odciąć się od cesarza i założyć własną dynastię oraz o tym jak przy pomocy rozmaitych trików bronili się przed przeważającymi siłami, które zostały wysłane aby przywołać ich do porządku. Bardzo fajne są występujące tu postacie ze szczególnym wskazaniem na księcia i księżniczkę. Do tego: bardzo ładne, mieniące się kolorami, pięknie oświetlone obrazki; niezłe sceny bitewne, gdzie fruwają głowy; rendery, które nie bolą w oczy - słowem: udana produkcja. Jedyne na co mogę narzekać to napisy, które były średnio dopasowane i chwilami sprawiały że musiałem się mocno zastanowić o co tym ludziom chodzi, jednak, co oczywiste, to nie wina samego filmu a raczej wersji, którą mi przypadło oglądać. Lubię takie kino.

http://www.imdb.com/title/tt1674778/

"The Quiet Duel" ("Shizukanaru kettô" Japonia 1949, reż Akira Kurosawa)



Znowu super. Kolejny raz oglądam Mifune u Kurosawy nie jako samuraja - tym razem jest lekarzem, który podczas operacji przecina sobie palec i zaraża się od pacjenta syfilisem. Stawia go to w bardzo trudnej sytuacji. Musi wstrzykiwać sobie leki, musi z bólem serca rozluźnić relacje z ważną dla niego dziewczyną, musi wszystko trzymać za zębami bo sam jest lekarzem a choroba należy do wstydliwych więc wiadomość o niej mogłaby bardzo zaszkodzić jego reputacji. Na domiar złego typ, od którego nasz lekarz chorobę złapał, w ogóle nie chce słyszeć o jakiejkolwiek odpowiedzialności czy leczeniu, prowadzi normalne(?) rodzinne życie i spławia Mifune na drzewo. Tak, z grubsza wygląda plątanina zależności w tym filmie i tak, jak nieczęsto oglądam dramaty to ten, japoński i czarno-biały, bardzo mi się podobał. Osobne słowo muszę powiedzieć o kroplach deszczu, które bębnią. Zresztą co tu dużo gadać: klasa.

http://www.imdb.com/title/tt0041870/

"Polskie Gówno" (Polska 2014, reż Grzegorz Jankowski)



Strasznie mi się podobało i to z wielu powodów.

http://www.imdb.com/title/tt4438688/

wtorek, 20 grudnia 2016

"Narzeczona dla Kota" ("Neko no ongaeshi" Japonia 2002, reż Hiroyuki Morita)



Studio Ghibli po raz kolejny. Kłopot polega na tym że ta wytwórnia przyzwyczaiła mnie do absolutnie najlepszych produkcji. Tutaj wcale nie jest kiepsko jednak ze względu na to że film trwa krótko (zaledwie 75 minut) to siłą rzeczy intryga nie jest jakoś bardzo złożona. Tyle narzekania. Poza tym wszystko cudne szczególnie jeśli ktoś jest posiadaczem kota. Najbardziej czarujące jest to, jak wszystkie koty są zanimowane - widać że ktoś długo obserwował zachowanie, ruchy i mimikę tych zwierzaków co jest doskonale oddane. Świetne jak zwykle są wszelkie szczególiki - koci ochroniarze, wirujące oczy ich cesarza i mnóstwo innych smaczków. Poleciła mi to moja córka - dziękuję Basieńko.

http://www.imdb.com/title/tt0347618/

"The Looters" (USA 1955, reż Abner Biberman)



W porządku. Chodzi o to że jest sobie pan, który mieszka w górach. Ni z tego ni z owego odwiedza go dawny kolega z wojska. Chwilę później w okolicy rozbija się samolot, więc nie ma rady - trzeba wyruszyć i pomóc ewentualnym rozbitkom. Okazuje się że przetrwały cztery osoby - w tym antypatyczny chytrusek i piękność z okładek czasopism. To nie wszystko. Na pokładzie samolotu znajdowała się też paczka ze sporą ilością gotówki. No i mamy teraz klasyczną zagadkę - czy główny bohater zgarnie skarb i dziewczynę czy jednak okaże się co innego? Kto zdradzi? Kto przetrwa? Jeśli na to wszystko nałożymy złe warunki pogodowe i trenującą w okolicy jednostkę artylerii jest szansa że będzie ciekawie. Prawda jest jednak taka, że raczej nie do końca wykorzystano potencjał tego pomysłu. Mogło być trochę lepiej chociaż wcale nie jest jakloś dramatycznie źle. Jak to z czarno-białymi starociami bywa, przyjemnie się na to patrzy.

http://www.imdb.com/title/tt0048313/

"Vaiana: Skarb oceanu" ("Moana" USA 2016, reż Ron Clements + Don Hall + John Musker + Chris Williams)



Trochę nie umiem zrozumieć co kierowało polskim dystrybutorem że zdecydował się zmienić imię głównej bohaterki. Czy Moana to jakieś źle kojarzące się słowo? Czy jest już jakaś bohaterka w kinematografii dziecięcej o takim imieniu? Nie wiem. W zasadzie to wszystko do czego mogę się przyczepić bo film śliczny. Intryga jest skrojona pod dzieci więc niczym szczególnym dorosłego widza nie zaskoczy, natomiast sam opbrazek to naprawdę cudeńko. Ponieważ rzecz się dzieje na wyspach Oceanii moją uwagę szczególnie przykuwało to jak zrobiona jest woda, fale, piana morska - jestem pełny zachwytu, wyszło świetnie. Także wszelkie inne szczegóły mocno przypadły mi do gustu - gadający tatuaż, listeczki i roślinki i wiele innych. Kawał dobrej roboty.

http://www.imdb.com/title/tt3521164/

"Nightmare Castle" ("Amanti d'oltretomba" Włochy 1965, reż Allan Grünewald)



Kolejny film, który zepsułem sobie tym, że za często przerywałem projekcję, bo to, bo tamto w wyniku czego wszelkie napięcie zginęło. Mimo wszystko - raczej na plus bo to taki typowy, czarno-biały, oldschool. Chodzi o to że jest Pan Lord co ma zamek i żonę. Żona go zdradza z ogrodnikiem na czym zostają przyłapani i za karę własnoręcznie przez Lorda pozbawieni życia. Jak to na ogół w takich historiach bywa, para powróci zza grobu żeby szukać zemsty. Nie jest to produkcja, która powala na kolana ale jak na swój czas i styl uważam ją za całkiem przyzwoitą. Myślałem że Barbara Bach będzie jakoś bardziej atrakcyjna choć to wcale nie znaczy że mi się nie podobała. Można poświęcić półtorej godziny na seans jak się jest fanem takich klimatów ale nie zdziwię się jak ktoś powie że nudnawy i za mało się wszystko błyszczy - taki jego urok.

http://www.imdb.com/title/tt0060097/

"Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" ("Rogue One" USA 2016, reż Gareth Edwards)



Dużo lepszy niż ostatnie trzy lub cztery części. Nie wiem ile napisać żeby nie zepsuć komuś oglądania ale oczywiście najfajniejsza była końcówka. Podobał mi się też ogólny powrót do oldschoolu. Jasne, to konieczny zabieg aby całość trzymała się kupy ponieważ "Łotr" kończy się dokładnie tam gdzie zaczyna się "Nowa Nadzieja". Stąd siłą rzeczy na przykład w statkach kosmicznych mamy ekrany, które polegają na tym że wyświetlają się na nich jakieś patyki a nie żadne dotykowe półprzezroczyste cuda na kiju. Ekipa bohaterów w porządku, choć najlepszy z nich wszystkich był oczywiście robot. Cyfrowo podniesione postacie odrobinkę się odcinają od reszty ale i tak można uznać, że ten zabieg należy do udanych. A momenty, kiedy kosmiczne statki wychodzą z cienia planety w światło to dokładnie takie momenty, dla których w ogóle oglądam Science-fiction. Fajne to wszystko, zdecydowanie na plus.

http://www.imdb.com/title/tt3748528/

"Nocturna: Granddaughter of Dracula" (USA 1979, reż Harry Tampa)



Okropnie nudne. Całą intrygę dałoby se skrócić do piętnastu minut. Oto do Transylwanii przybywa zespól grający disco. Daje koncert w hotelu prowadzonym przez tytułową postać, wampirzycę, graną przez eksponującą swe walory fizyczne aktorkę, która każdą emocję gra tak samo. Oczywiście Nocturna zakochuje się w pięknym disco-chłopcu i postanawia jechać za nim do Nowego Jorku. To się nie podoba dziadkowi (John Carradine) bo chłopiec, wiadomo, "nie z naszych". Sfrustrowany starzec jedzie za wnuczką, robi czary mary i w zasadzie tyle. Sporą część seansu zajmują piosenki i pląsy na parkiecie, które po jakimś czasie wywołują solidne znużenie. Tak naprawdę jedyne co dawało mi radochę w tym filmie to postać sfrustrowanego, szpetnego pomocnika Draculi, niespełnionego adoratora, podglądającego główną bohaterkę w kąpieli. On i jego monologi to jedyna osłoda tej całej produkcji. Poza tym - okropne rozczarowanie.

http://www.imdb.com/title/tt0079635/

sobota, 17 grudnia 2016

"Złodziej" ("Vor" Rosja / Francja 1997, reż Pavel Chukhray)



Dobre ale smutne i nieprzyjemne. Oto historia pewnej pani, która zakochuje się w drobnym oszuście, opowiedziana oczami jej ośmioletniego syna. Pan opryszek-przystojniak żyje z tego że naciąga ludzi na swoje opowieści o tym jakim to on nie był żołnierzem (rzecz się dzieje krótko po wojnie), po czym ich okrada. Narzuca to niewygodny schemat gdzie cała trójka wciąż zmuszona jest do udawania i nieustannej ucieczki. I w zasadzie tyle. Chodzi tu nie tyle o wartką akcję lecz raczej o poczucie braku ojca, próby nadrobienia tegoż, o uczucia młodej damy, nadzieję pokładaną w osobie, która na nią nie zasługuje i ostatecznie o łotrostwo żałosnego rzezimieszka. Kolejny raz przypadkiem i niechcący trafiam na film obyczajowy choć liczyłem raczej na coś bliższego kryminałowi. Jak ktoś lubi rzewne i przykre historie to mu się spodoba. Zupełnie nie moja bajka ale nie mogę powiedzieć że to zła rzecz.

http://www.imdb.com/title/tt0124207/


"Barany. Islandzka opowieść" ("Hrútar" Islandia / Dania / Norwegia / Polska 2015, reż Grímur Hákonarson)



Wiele słyszałem zachwytów na temat tego filmu i chyba wywindowały one poprzeczkę zbyt wysoko. Nie że jest kiepski ale oczekiwałem czegoś rewelacyjnego. Żaden ze mnie fan obyczajowego kina stąd mój sceptycyzm. Może i jest ciekawie ale jak dla mnie raczej sennie. Pomysł interesujący, postacie fajne, islandzkie pejzaże wiadomo - cudowne, ale prawda jest taka że spodziewałem się jakiegoś wstrząsu, czegoś niesamowitego, tymczasem historia o dwóch nienawidzących się braciach i ich baranach w pewnym momencie po prostu dobiega końca i już. Jestem pewien że ten film ma swoich wiernych fanów ale to nie jest coś co by mnie wyrwało z kapci. Pół kropli za zwierzęce trupy i zwierzęcą krew.

http://www.imdb.com/title/tt3296658/

"Gorko!" (Rosja 2016, reż Zhora Kryzhovnikov)



Strasznie słaba, nudna i nieśmieszna rosyjska komedia. Pomysł ma potencjał i na początku wydaje się że będzie fajnie ale już po dwudziestu-trzydziestu minutach robi się męcząco a gdy okazuje się że w zasadzie scenarzysta wysypał się już z pomysłów i teraz wszystkie żarty będą w stylu: "pijany wujek coś bełkocze i się potyka" to robi się naprawdę dramat. Wymęczyłem się.

http://www.imdb.com/title/tt3194532/


"Impact" (USA 1949, reż Arthur Lubin)



Kolejny noir w dość krótkim odstępie od poprzedniego. No i nie wiem czy nie aż tak fajny czy to właśnie zbyt blisko jedna projekcja drugiej. Nie że słaby, nic z tych rzeczy. Znów jest tak, że pewna dosyć wredna pani ma kochanka i lepiej nic więcej nie pisać aby nie zepsuć nikomu radości. Zastanawiałem się czy remake w dzisiejszych czasach miałby sens ale jednak tu wyjątkowo nie - śledzenie wszystkiego i wszystkich dziś jest na o wiele wyższym poziomie a zniknąć z mapy wcale nie jest tak łatwo. Poza tym - współcześni ludzie się tak nie zachowują. Mimo tego że ostatni kwadrans przeradza się w dramat na sali sądowej, za czym nigdy nie przepadałem, to i tak bardzo się cieszę że to zobaczyłem. Co ja poradzę że jestem fanem takich filmów?

http://www.imdb.com/title/tt0041503/

poniedziałek, 5 grudnia 2016

"Pitbull. Niebezpieczne kobiety" (Polska 2016, reż Patryk Vega)



Trochę mi nie podeszło, czegoś brakowało. Jak już wspominałem, jestem fanem serii a mimo to nie wyszedłem z kina usatysfakcjonowany. Niby jest wszystko to, co sprawiało że podobały mi się poprzednie części (o serialu nie wspominając) - akcja, krew, dialogi - ale jakoś mi się ten film przelewał przez palce. Szczególnie skłonny jestem do narzekania na ciągłość narracji, która momentami się po prostu rozsypuje. Wątki się rozbiegają i miałem wrażenie że nie do końca złażą się z powrotem a jeśli nawet to ma miejsce, dzieje się kosztem rozbitego tempa i rytmu akcji. Coś jest nie tak. Z drugiej strony nie wydaje mi się że to jest słaby film - raczej poprzeczka została zawieszona dość wysoko i może trudno było sprostać. Podejrzewam że gdybym nigdy nie widział wcześniejszych "Pitbulli" miałbym mniej powodów do narzekania.

http://www.imdb.com/title/tt6212346/

"Bruno & Boots: Go Jump in the Pool" (USA 2016, reż Vivieno Caldinelli)



Bardzo amerykański, bardzo przeciętny, dosyć miałki i raczej wyraźnie tani film dla wczesnonastoletniej młodzieży. Oto dwóch popularnych w szkole łobuziaków postanawia na własną rękę zebrać pieniądze, za które powstanie szkolny basen. Jest bardzo naiwnie, całą intrygę dałoby się wcisnąć w jeden odcinek serialu, a sceny, które powinny być spektakularne są po prostu biedne. Oczywiste jest że żaden ze mnie odbiorca takich filmów i być może dzieciaki to łykają i świetnie się bawią jednak w mojej skromnej opinii naprawdę można się bardziej postarać. Bardzo przeciętna rzecz, raczej utonie w morzu podobnych.

http://www.imdb.com/title/tt3911294/

"The Scarlet Hour" (USA 1956, reż Michael Curtiz)



Absolutnie znakomite. Zaczyna się tak że para kochanków figlując gdzieś na odludziu przypadkiem podsłuchuje rozmowę kilku rzezimieszków, którzy szykują się do obrabowania pewnego domu podczas nieobecności właścicieli. No i potem co chwila okazują się coraz ciekawsze rzeczy, zaczynając od tego że ta pani ma męża a ten pan jest jego pracownikiem. Nie ma chwili nudy. Gdy wydaje się że "aaa, to już wiem, teraz zrobią to" pojawia się kolejna niespodzianka a za nią jeszcze następna. Dużo pięknych obrazków (Pan Curtiz umie), bardzo ciekawe postacie no i, co chyba jest już jasne, świetna intryga. Dziś już nie robią takich filmów. Zdecydowanie godne polecenia.

http://www.imdb.com/title/tt0049718/