sobota, 9 kwietnia 2016

"Touch of Death" ("Quando Alice ruppe lo specchio" Włochy 1988, reż Lucio Fulci)



Zło. Zaczyna się tak że bohater siedzi sobie przed telewizorem i wcina mięsko. Chwilę później okazuje się że ów kawał mięsa pobrał z uda pewnej pani, którą zaraz pokroi piłą, zmieli i poda do zjedzenia swoim świniom. Grubo. Niestety im dłużej na to patrzymy tym coraz mniej sensu aż do kompletnie słabej końcówki. Niby mieszka on w dużym domu, elegancko się ubiera i jeździ mercedesem ale tak naprawdę jest bankrutem, podrywa przez ogłoszenia matrymonialne kolejne damy i wpada w coraz większe długi. Do tego cały czas robi dziwne miny, gada do siebie a na dodatek mamy np zbliżenia na jego ucho albo inne nietypowe zagrania. Jasne - leje się sporo krwi, jest baba z wąsami, jest głowa w piekarniku i inne znakomite motywy spod znaku "gore" jednak niestety całość można oglądać jedynie po to aby ją obśmiać i to wcale nie dlatego że ma być nieco komediowo. Lucio Fulci zrobił wiele lepszych filmów a ten raczej nie należy to najlepiej notowanych.

http://www.imdb.com/title/tt0095941/

"Kenau - Wojowniczka z Haarlemu" ("Kenau" Holandia / Węgry / Belgia 2014, reż Maarten Treurniet)



Haarlem nie jest mi obcym miasteczkiem, więc pomyślałem że warto będzie to obejrzeć. No i prawda jest taka że szału nie ma. Rzecz się dzieje w XVI wieku kiedy to Hiszpanie podbijają Niderlandy. Spodziewałem się fajnych scen batalistycznych ale nieco się zawiodłem. Więcej tu gadania i dość płytkich, maksymalnie kilkunastominutowych intryg, niż konkretnego napięcia i dramatu oblężonego miasta. Wiadomo - są ładne zdjęcia i dobra charakteryzacja, kilka ciekawych postaci ale jakoś brakowało mi solidniejszego zgłębienia tematu. Momentami postacie zachowują się zupełnie bezsensownie. Na dodatek trochę dziwił mnie fakt że oni wszyscy tłoczą się na skrawku terenu a akcja trwa i trwa. Jakim cudem przemieszczanie wojsk na odległość 30 kilometrów może zając kilka miesięcy? Podejrzewam że cała opowieść mocniej rusza jeśli się jest Holendrem - po mnie to trochę spłynęło. Niestety mam poczucie że zmarnowano potencjał bo historia sama w sobie rzeczywiście ciekawa. Można obejrzeć ale równie dobrze można sobie darować.

http://www.imdb.com/title/tt2512170/

"Tragic Ceremony" ("Estratto dagli archivi segreti della polizia di una capitale europea" Włochy / Hiszpania 1972, reż Robert Hampton)



Zabawnie złe i nie trzymające się kupy kino. Oto młodzież na wycieczce. Jeden z chłopców jest synalkiem bogacza co jego "koledzy" skrzętnie wykorzystują. Pojawia się też wątek tajemniczego naszyjnika a potem już jest klasycznie: burza, ulewa, kończy się benzyna (nie pierwszy i nie ostatni raz w tym filmie) i ekipa ląduje w willi gdzie arystokraci odprawiają dość niejasny satanistyczny rytuał. Nie da się ukryć że scenariusz i dialogi są żenująco słabe. Zachowanie bohaterów co najmniej dziwaczne a do tego wciąż jeżdżą w kółko i wciąż brak im paliwa. Jest obcięta głowa i kilkukrotnie powtórzone krwawe ujęcia ale to za mało żeby było naprawdę fajnie, szczególnie, że w pewnym momencie wszyscy po prostu zaczynają się nawzajem zabijać. O co tu poszło? Nie mam pojęcia. Apogeum błazenady jest moment, w którym blokują skrzynią drzwi... w drugą stronę. Miało być tajemniczo i z napięciem a wyszło bezsensownie i głupawo, do tego stopnia że reżyserujący to Riccardo Freda wolał się ukryć pod pseudonimem. To chyba o czymś świadczy. Z drugiej strony - nic nie poradzę że lubię takie produkcje.

http://www.imdb.com/title/tt0069417/