sobota, 13 maja 2017

"Gallipoli" (Australia 1981, reż Peter Weir)



Znów miałem nadzieję na film wojenny a trafił się taki raczej obyczajowy - chłopcy do strefy działań docierają po stu siedemnastu minutach projekcji. Owszem pod koniec jest dość intensywnie jednak nie można powiedzieć że jest to rzecz o wojnie. Ciekawie się na to patrzy ponieważ jest tu Mel Gibson, który jest zupełnym szczawiem oraz jest trochę ładnych obrazków (jak na przykład idą przez pustynię) ale prawda jest taka że ze wspomnianego na początku powodu bylem raczej rozczarowany. To nie jest o tym jak młodzi chłopcy sobie dają radę na froncie tylko o ich drodze do tegoż. Chciałem wybuchów i masakry a dostałem opowiastkę o wędrownikach. Jasne, pod koniec się dzieje i to całkiem ostro ale liczyłem na wiele więcej wojny a wiele mniej rozterek. Nie powiem że to złe bo złe to nie jest tylko po prostu nie trafiło w moje oczekiwania.

http://www.imdb.com/title/tt0082432/

Brak komentarzy: