wtorek, 22 września 2009

"K-PAX" (USA 2001, reż Iain Softley)



Podobało mi się chociaż byłem zawiedziony końcówką. Mamy tu pana (Kevin Spacey jak zwykle trzyma swój wysoki poziom), który ląduje w wariatkowie i twierdzi że jest z kosmosu. Najfajniejsze jest oczywiście to że z minuty na minutę brzmi on coraz bardziej wiarygodnie, szczególnie dla granego przez Jeffa Bridgesa psychiatry. Im dłużej trwał film tym bardziej jako fan Science Fiction się tym jarałem. Niestety finał, trochę mnie rozczarował ale ktoś inny może uznać takie rozwiązanie za idealne - ja po zakończeniu filmu pomyślałem "kurcze takie było fajne i znów na koniec nie tak jak chciałem". Nie podobało mi się że widz może na główną kwestię: "wariat czy kosmita?" odpowiedzieć w zasadzie dwojako. Z drugiej strony po jakimś czasie (widziałem to z tydzień temu) myślę że może jednak zakończenie nie było tak zupełnie otwarte. Z samego faktu że tak mi to zapadło w głowę wydaje mi się że to wartościowe, choć raczej rozrywkowe kino. A jak ktoś nie lubi SF to warto to obejrzeć dla samego Kevina Spacey.
http://www.imdb.com/title/tt0272152/

1 komentarz:

Arazjel pisze...

Film jest niesamowity ze względu na rewelacyjną grę aktorską, mistrzowską muzykę i fenomenalne zdjęcia. Gra światła w połączeniu z oszczędnymi dźwiękami fortepianu tworzy naprawdę wysublimowany nastrój. Co do odczuć nie dziwię się ale trzeba na ten film spojrzeć w zupełnie innym kontekście. To zaledwie ekranizacja pierwszej części trylogii Gene Brewer'a. Mam nadzieję, że doczekam ekranizacji reszty ;)