piątek, 2 października 2009

"Bękarty Wojny" ("Inglorious Basterds" USA 2009, reż Quentin Tarantino)



Podobało mi się, chociaż okropnie się bałem po ostatnich wyczynach tego pana, że to będzie gwóźdź do trumny. Odetchnąłem z ulgą. Postacie Esesmana i Porucznika Aldo są mistrzowskie i robią cały film, Aktorka też jest doskonała. Świetne jest też to że ponieważ reżyser kocha kino to daje temu wyraz tak, że główna intryga kręci się właśnie wokół kina. Dużo udanych momentów i widowiskowych sytuacji, wojna w/g Tarantino jest momentami naprawdę kuriozalna, do tego trzeba zwrócić uwagę na mistrzowską zabawę językami. Teraz skoro już napisałem że mi się podobało to mogę ponarzekać - że jednak z niego jest taki buc nadęty, że momentami jest nudnawo, że krwi zdecydowanie za mało, tak samo jak łamania linearności narracji, co reżyser przecież doskonale potrafi. No nic. Muszę się pogodzić z tym że pewnie nigdy nie powstaną już takie filmy jak pierwsze trzy które nakręcił pan Quentin. Mimo mojego jojczenia zdecydowanie warto obejrzeć - łatwiej będzie zrozumieć dlaczego za dziesięć, piętnaście lat 50% Amerykanów uwierzy że Hitlera zabiło żydowskie komando. :)
http://www.imdb.com/title/tt0361748/

Brak komentarzy: