piątek, 28 stycznia 2011

"Valhalla Rising" (Dania / Wielka Brytania 2009, reż Nicolas Winding Refn)



Uffff jakie to dziwne. Aż nie wiem od czego zacząć. Przez cały film główny bohater nie mówi ani słowa. Tempo jest bardzo powolne, wszystko bardzo leniwie płynie z kilkoma krótkimi momentami zrywu. Niepokojąca opowieść i piękne obrazki gdzie nie ma akcji a jest klimat. Owszem czasami dochodzi do walk i te są maksymalnie malownicze i rozkosznie realistyczne (rozbija jednemu głowę kamieniem i mózg widać a on nie przestaje tłuc) ale głównie na dobrą sprawę nie dzieje się nic. Są krajobrazy, zamyślone zapatrzone postacie, czasami głos z offu, czasami mgła. Głównie do tego jest cisza lub jakieś bardziej niepokojące dźwięki. No i najlepsze że nie wiem za bardzo do końca o czym to było. Akcja się toczy około roku 1000AD mamy wojowników w skórach, miecze i nadchodzące chrześcijaństwo. Główny bohater to w zasadzie rodzaj superbohatera - facet o niesamowitych umiejętnościach walki więziony po kolei przez różne klany. W końcu oczywiście udaje mu się uciec ma szereg przygód i kończy dość dziwnie. Nie mogę powiedzieć że film mi się nie podobał i na pewno warto to obejrzeć, szczególnie jak się lubi Madsa Mikkelsena, który nie dość że nic tu nie mówi to jeszcze ma wydrapane lewe oko. Na pewno to dość niecodzienna rzecz i nie każdemu się spodoba, ja to chyba jednak łyknąłem.

http://www.imdb.com/title/tt0862467/

Brak komentarzy: