wtorek, 31 lipca 2012

"Battleship" (USA 2012, reż Peter Berg)



Ufff!! Aż nie wiem od czego zacząć! Wiadomo - jeśli chodzi o widowiskowość to ciężko się komukolwiek z takimi produkcjami równać. I to chyba tyle jeśli chodzi o plusy. Poza tym co chwilę wyłem ze śmiechu. Pokazana tu armia wygląda jak jakaś żałosna banda kretynów (żołnierz reagujący na rozkaz pytaniem "Dlaczego?" - no ręce opadają!). Wszystko jest cukierkowo naciągane i owszem, może nawet momentami jest zamierzenie zabawnie ("O, cyborg!") i może nawet Rihanna sobie daje radę ale nie jestem w stanie pojąć jak ktokolwiek przy zdrowych zmysłach jest w stanie wybulić kilkadziesiąt pln za bilet do kina na coś co nie dość że od początku wiadomo jak się skończy to jeszcze jest po prostu słabszą wersją i tak słabych transformersów tylko że ulokowaną na oceanie. Ach! Żeby nie było - jedyny naprawdę jasny punkt to staruszkowie z USS Missouri. Polecam oglądanie grupowe bo wtedy są lepsze jaja. No i wiadomo - im większy ekran tym wybuchy wyglądają lepiej. Czy muszę pisać że to piramidalna szmira?

http://www.imdb.com/title/tt1440129/

Brak komentarzy: