wtorek, 28 sierpnia 2012

"Robin Hood" (USA 2010, reż Ridley Scott)



Trochę dziwnie mi się to oglądało - niby wszystko jest w porządku - pięknie sfilmowane, całkiem wciągające (chociaż okropnie długie i mimo wszystko przewidywalne) oraz ogólnie trzymające się kupy. Sęk w tym że opowieść ta przedstawia nam początki działalności Robin Hooda (Robina Hood?) przez co miałem silne wrażenie że oglądam po prostu kolejny całkiem udany film osadzony w średniowiecznej scenerii, który jest trochę dziwny dlatego że postacie noszą imiona znane mi z pewnej starej angielskiej legendy. Wiadomo - fajnie się biją, zły jest okropnie zły a dobry jest szlachetny, Max von Sydow bardzo fajny i mówiąc krótko: to jest przyzwoite kino. Nie to że mam jakieś uprzedzenia ale spodziewałem się czegoś zupełnie innego i jakoś nie czuję tej historii tak do końca. Oni naprawdę mogliby się wszyscy nazywać jakoś inaczej, tytuł filmu też mógłby być inny a i tak by się to sprzedało. Nie do końca rozumiem taki ruch. Tak czy owak - można obejrzeć.

http://www.imdb.com/title/tt0955308/

Brak komentarzy: