sobota, 10 marca 2018

"Matka boska morderców" ("La virgen de los sicarios" Hiszpania / Francja / Kolumbia 2000, reż Barbet Schroeder)

 

Zanim się zorientowałem, że to film o gejowskiej miłości a nie o gangsterach to już zdołał mnie wciągnąć. Raczej nie jest najlepszy ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobał. Nie wiem co w nim jest takiego co tak bardzo przykuło moją uwagę - to co się tu po kolei dzieje i w jakim stylu?Piękne Medellin? Brutalność poczynań młodego czy spokój starego? W ogóle ta ich beztroska momentami wydawała mi się podejrzana, nierealistyczna. Gdyby mnie poszukiwali konkurencyjni gangsterzy to bym się chował albo gdzieś wyjechał a nie siedział na deptaku w centrum miasta. No ale może to część tej dziwnej opowieści? Może nie wszystko tu jest w stu procentach dosłowne? Nie wiem. W sumie jest to też trochę o kolumbijskich przestępcach, jednak to związek mężczyzny z chłopcem a nie oni stanowi istotę tej historii. Jak dla mnie to mocno niecodzienna rzecz. Rzadko trafiam takie strzały.

http://www.imdb.com/title/tt0250809/

Brak komentarzy: