wtorek, 28 sierpnia 2018

"Alucarda" (Meksyk 1977, reż Juan L. Moctezuma)



Kultowy, meksykański klasyk, do którego zabierałem sie od jakiegoś czasu. Historia jest o sierocińcu, do którego trafia pewna młodaa dziewczyna. Spotyka tam drugą, z która się zaprzyjaźnia po czym obie zaczynają, a jakże, wyznawać szatana. Bardzo mi się podobały wnętrza pełne świec, postać dziwacznego, leśnego, kudłatego stwora czy też całkiem nienajgorzej pokazane zderzenie religii z nauką uchwycone przez (swoją drogą niezbyt intensywny) konflikt głównego księdza z lokalnym lekarzem. Do tego całkiem sporo krwawych scen, trochę niewiadomo z czego wynikających a trochę po prostu bardzo fajnych wizualnie (trumna pełna krwi była świetna). Nie da się ukryć, że bardzo lubię takie kino i duzo radości sprawił mi ten seans, mimo, że dość oczywisty jest fakt, że nie jest to najlepsza produkcja. Tak czy owak, chętnie bym oglądał więcej takich rzeczy.

https://www.imdb.com/title/tt0075666/

Brak komentarzy: