
Rzecz o panu, który się nazywał Reinhard Heydrich i był protektorem Czech i Moraw z ramienia Trzeciej Rzeszy. O tym jak doszedł tam gdzie doszedł i jak pożegnał się ze światem tam, gdzie się pożegnał. To jeden z tych filmów, w których od początku wiemy, że główny bohater zginie (chyba że nie dość że z nas gapy to jeszcze nie uważaliśmy na lekcjach historii). Ciekawie jest to poprowadzone. Zaczyna się od zamachu. Potem cofamy się do początków kariery Heydrycha i oglądamy jak buduje swoją pozycję popełniając kolejne okrucieństwa aż do zamachu. Potem jest ciach i znów cofamy się w czasie do momentu, w którym zamachowcy zaczynają knuć spisek. Widzimy przygotowania do akcji aż wreszcie obie linie czasu schodzą się w punkcie gdy padają strzały. A potem ostatnie 20 minut opisuje losy zamachowców po tym jak wykonali robotę i jest to najbardziej rozczarowująca część filmu, która jednak nie psuje mojego ogólnie pozytywnego wrażenia. Może nie ma tu zbyt wielu fajerwerków ale patrzy się na to dobrze, napięcie jest a muzyka bardzo ładnie uzupełnia obraz. Cieszę się że to obejrzałem.
http://www.imdb.com/title/tt3296908/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz