niedziela, 22 listopada 2009

"Shaolin Chastity Kung Fu" ("Shao Lin tong zi gong" Tajwan 1981, reż Robert Tai)



Jakieś 30 sekund po rozpoczęciu projekcji wiadomo już było że to perełka. Przez co najmniej 70% filmu się naparzają, słychać głównie "H-tsz! H-tsz!" i tylko czasami pojawia się jakiś dialog, który popycha fabułę do przodu. Pod koniec gdy nadchodzi ostateczny pojedynek z bandą złych opowieść praktycznie staje w miejscu i przez 20 minut mamy same walki, z każdym przeciwnikiem po kolei i na koniec z bossem. Technika i style momentami wprawiają w osłupienie, bardziej przypominają jakieś cyrkowe przedstawienia niż kung-fu. Banda złych z kolei też wygląda jak trupa przebierańców - każdy z nich jest prześmieszny, jak dla mnie zdecydowanie wygrywa Trzy Kucyki z Wielką Pałą (chociaż Malowane Oko jest zaraz za nim). Krew pojawia się generalnie w tych samych okolicznościach: każdy kto mocno dostanie w klatkę albo jakoś inaczej solidnie oberwie natychmiast pluje keczupem. Dużo dobrej zabawy. Jedyna lipa polegała na tym że podczas transferu na DVD wydawca obciął boki obrazu żeby wyrzucić kaszetę. Szkoda.
http://www.imdb.com/title/tt0200124/

Brak komentarzy: