sobota, 6 sierpnia 2011

"Sharktopus" (USA 2010, reż Declan O'Brien)



Najgorszy z najgorszych więc ogląda się to świetnie, najlepiej w większym gronie. Wszystko zrobione wbrew sztuce: absolutny brak napięcia, efekty niedopracowane, aktorstwo żenujące, całkowicie przewidywalny i śmierdzący lipą scenariusz, krew bijąca komputerową sztucznością. W skrócie chodzi o to że wojskowy eksperyment będący genetyczną mieszanką rekina i ośmiornicy wymyka się spod kontroli, sieje spustoszenie na plażach (żeby było taniej kręcili w Meksyku) i trzeba coś z tym zrobić. Komiczna jest już sama anatomia tytułowego "potwora" a do tego ryczy on niczym niedźwiedź(!?), wygląda raczej zabawkowo oraz, co jest najśmieszniejsze, po prostu nie trzyma w kolejnych scenach skali - tak, w erze tanich renderów 3D to też można widowiskowo spaprać! Wybawiłem się solidnie, wielokrotnie nie wierzyłem własnym oczom i co chwila klaskałem z radości jak dziecko. "Sharktopus" to naprawdę bardzo zły film więc może sprawić pewien rodzaj perwersyjnej przyjemności chociaż trzeba być gotowym na wiele. Ostrzegałem.

http://www.imdb.com/title/tt1619880/

Brak komentarzy: