niedziela, 6 listopada 2011

"Asylum" (Wielka Brytania 1972, reż Roy Ward Baker)



To jeden z tych horrorów gdzie nie ma ani zombie, ani wampirów, ani nikt nikogo nie tnie piłą na kawałki. Tutaj boimy się ludzkiego szaleństwa. Cała historia toczy się w domu dla niebezpiecznie obłąkanych gdzieś na angielskiej wsi. Młody doktor po kolei rozmawia z czwórką pacjentów a ich historie są pokazane jako kolejne retrospekcje. Wszystko jest bardzo fajne, z dobrym, całkiem mrocznym klimatem. Efekty mimo że tanie i proste (chociaż ktoś może powiedzieć "żenujące") to idealnie pasują zarówno do konkretnych scen jak i do ogólnej atmosfery. Ciężko od razu powiedzieć, która historia jest najfajniejsza ale po zastanowieniu chyba wskazałbym na tą z Peterem Cushingiem i jego krawcem. Żeby było jeszcze fajniej końcówka całego filmu jest dosyć zaskakująca co sprawia że pozostawia on nadspodziewanie dobre wrażenie. Kawał porządnego kina grozy. Zdecydowanie mi się podobało.

http://www.imdb.com/title/tt0068230/

Brak komentarzy: