piątek, 28 lutego 2014

"The Burmese Harp" ("Biruma no tategoto" Japonia 1956, reż Kon Ichikawa)



Niestety - strasznie się wynudziłem i wymęczyłem. To zdecydowanie nie jest kino nie dla mnie. Poprzedni film pana reżysera mi się bardzo podobał, a tym razem musiałem się zmuszać żeby dotrwać do końca. Rzecz dzieje tuż po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej i dotyczy przemiany jaka zachodzi w jednym z żołnierzy, który z bliska widzi stosy niepochowanych trupów. Do tego gra on na harfie i znaczna część filmu kręci się wokół tego. Jego rodacy, którzy spędzają czas w obozie jenieckim dla zabicia nudy tworzą chór więc sporo śpiewają i strasznie spowalnia to, i tak ślamazarną akcję - za dużo, za długo, zbyt monotonnie. Pewnie te pól wieku temu to było mądrą reakcja na świeżo skończony konflikt i rzeczywiście może jest tam jakieś głębsze przesłanie i owszem zdjęcia i gra aktorska nie są złe ale po prostu mi to zupełnie nie podeszło. Wszystko jest jakieś takie przesadzone i przegadane, momentami wręcz nudne - nie łykam, nie wiem do końca dlaczego bo przecież lubię stare filmy. Rozczarowanie.

http://www.imdb.com/title/tt0049012/

Brak komentarzy: