poniedziałek, 25 czerwca 2018

"Usta we Krwi" ("Lèvres de sang" Francja 1975, reż Jean Rollin)

 

Nudny, głupi i rozkosznie zły film. Lampka się zapala, gdy widzimy, że scenarzysta i główny aktor to ten sam typ. Potem, gdy okazuje się że bobrów tutaj co niemiara jasnym staje się, po co on w ogóle wziął się za kręcenie takiej rzeczy. Opisując fabułę najprościej i najuczciwiej, można napisać: jest mężczyzna i są półnagie wampirzyce. Czego chcieć więcej? Wszystko jest do tego stopnia zabawnie słabe, że momentami widać jak wampirzyce nie są w stanie zachować powagi i nie chichotać na planie. Albo ta scena, gdzie one stoją na wietrze i materiał oplatający jedną z nich zawija się wokół jej twarzy a odsłania resztę i ona z tym walczy ale udaje że nie. Scenariusz jest mocno bez sensu, kilka scen mających zapewne budować klimat sprawia jedynie, że chcemy przewinąć w przód. Muzyka nie pasuje ani nie ratuje kolejnych kiepskich, z trudem skleconych fragmentów. O aktorstwie bohatera nie wspomnę. Raz na jakiś czas uwielbiam takie klocki i ten mi bardzo dobrze zrobił.

https://www.imdb.com/title/tt0073324/

Brak komentarzy: