poniedziałek, 25 czerwca 2018

"Wolf Warrior" ("Zhan lang" Chiny 2015, reż Wu Jing)

 

Jest taki rodzaj filmów o tym jak to nasi chłopcy w mundurach dają łupnia tym złym, na różne widowiskowe sposoby i rzucają przy tym boleśnie słabe one-linery.  I na ogół to są amerykańscy chłopcy i to żenuje. Tym razem są to chińscy chłopcy i wszystko to wydawało mi się potwornie śmieszne. Bohaterem jest wyjątkowo świetny strzelec wyborowy, którego przyjmują do superspecjalistycznego oddziału po tym, jak podczas jednej z akcji spektakularnie zabija syna gangstera. Oczywiście groźny gangster (scena jak go odbijają a on pali cygaro to sam miód) opłaca mówiących po angielsku bezlitosnych najemników, których zadaniem jest zlikwidować snajpera. Żeby było zabawniej najemnicy zabierają się do tego wtedy, gdy chińczycy mają ćwiczenia. A te odbywają się na pełnym wypasie - ilość zaprzęgniętej w to najnowocześniejszej elektroniki przekracza wszelkie wyobrażenie. Do tego co chwila słyszymy zdania typu "Kto zadrze z wielką Chińska Armią Ludową ten będzie musiał ponieść srogie konsekwencje" albo "Głupcze ty to robisz dla jakiejś ojczyzny a ja dla pieniędzy". Wybawiłem się przednio choć durne to przeokropnie. Bardzo się cieszę, że jest druga część.

https://www.imdb.com/title/tt3540136/

Brak komentarzy: