
Oglądałem tuż po przeczytaniu książki więc chyba film był od razu na straconej pozycji. Nie mam nic do gry aktorskiej ani w ogóle do samej tzw. sztuki filmowej. Jakoś jednak jest tak, że im bardziej intryga oddalała się od tego co było w powieści tym bardziej film tracił dla mnie na atrakcyjności. Sam w sobie nie jest zły ale byłby lepszy gdyby to nie był Philip Marlowe, który tutaj np. ma kota i wciąż coś do niego lub do siebie mówi. Nie pasuje mi to, a końcówka już zupełnie mnie zniesmaczyła. Chociaż tak ogólnie to to jest dobra rzecz. Gdyby tylko się dało tak zrobić, żeby bohater się inaczej nazywał...
http://www.imdb.com/title/tt0070334/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz