poniedziałek, 9 marca 2009

"Bloody Mallory" (Francja / Hiszpania 2002, reż Julien Magnat)


Ultrakaszana. Arcykicha. Zawsze jak oglądam coś takiego to się zastanawiam jakim cudem komuś jest nie wstyd iść z takim pomysłem żeby dostać kasę na realizację filmu, i jakim kołkiem musi być ktoś kto coś takiego finansuje. Masakra. Niby to ma być francuska odpowiedź na Buffy i nie wiem czy taki był zamiar ale jak dla mnie to jest to film, na który nie nabierze się średnio rozgarnięty dziesięciolatek. Bzdura goni bzdurę, logiczne dziury łatane są kolejnymi bzdurami, ręce (i powieki) opadają. Do tego dochodzi żałosna końcówka, marne aktorstwo i tekturowe postacie - wszystko sprawiło że jak na to patrzyłem ogarniało mnie uczucie przygnębiającej żenady, nawet nie było śmiesznie. Trzymać się od tego z daleka, ostrzegałem.
http://www.imdb.com/title/tt0299556/

Brak komentarzy: