sobota, 13 czerwca 2009

"Disco Godfather" (USA 1979, reż J. Robert Wagoner)



Tytuł filmu jest jednocześnie ksywką głównego bohatera a tenże jest byłym gliną, obecnie właścicielem, managerem i główną gwiazdą, DJ-em rezydentem jednego z klubów disco w L.A. Wszystko jest pięknie, imprezy trwają a cekiny świecą aż do momentu kiedy krewniak naszej gwiazdy niestety pakuje się w PCP. Od nadmiaru narkotyku miesza się młodzieńcowi we łbie (wszelkie sekwencje halucynacji są bardzo fajnie oldskoolowe i śmiesznie odjechane) a jego wujek rusza na krucjatę ze złem. Gra aktorska oczywiście nie jest światowej klasy, walki momentami przekomiczne, na końcu napięcie absolutnie siada przez co film zostawia dziwne wrażenie niedoróbki. W zamian za to mamy świetny klimat, niesamowite stroje, dużo dobrej muzyki i sporo scen, które chcąc nie chcąc wywołują uśmiech. Do "Coffy" czy "Shaft" mu daleko ale ponieważ lubię takie rzeczy, to podobało mi się z wszelkimi niedociągnięciami.
http://www.imdb.com/title/tt0074412/

Brak komentarzy: